Świeca symbolizująca świecę

ks. Tomasz Jaklewicz

Istnienie paschałów wielokrotnego użytku jest sprzeczne z duchem i literą liturgii. Ale niestety się zdarza. Udawane symbole mogą łatwo prowadzić do udawanej pobożności.

Świeca symbolizująca świecę

W zakrystii bardzo zacnego kościoła zauważyłem coś, co lekko mnie zmroziło. Paschał poświęcony podczas tegorocznej Wielkanocy leżał w kącie rozebrany na kilka części. Uroczystość Zesłania Ducha Świętego kończy Okres Wielkanocny, więc paschał powinno się usunąć z prezbiterium, ale powinien on zostać „ze czcią” (tak mówią przepisy!) przeniesiony do chrzcielnicy. Dlaczego więc ta najważniejsza świeca w kościele znalazła się w kawałkach w zakrystii? Okazało, że ten tegoroczny paschał jest chowany do szafy, a do chrzcielnicy powędruje inny paschał, który ponoć bardziej pasuje do wystroju (oba paschały służą już w tym kościele kilka lat). Takie podejście jest, moim zdaniem, przejawem szerszego zjawiska utraty poczucia sacrum i lekceważenia roli symboli w przestrzeni liturgicznej. „Należy przygotować świecę paschalną, która ze względu na prawdziwość znaku winna być odlana z wosku, corocznie nowa, jedna, zwyczajnej wielkości, nigdy zaś sztuczna. Ma zaś przypominać Chrystusa światłość świata”. Tak mówią przepisy. Świeca paschalna zostaje pobłogosławiona w bardzo uroczysty sposób podczas Wigilii Paschalnej. Jest używana podczas chrztu i liturgii pogrzebowej. Od jakiegoś czasu w naszych kościołach zadomowiły się świece, które są imitacjami świec wykonanymi nieraz, o zgrozo, z plastiku. W środku znajdują się wkłady na olej. Czy chociaż Paschał nie mógłby być prawdziwą świecą?! Już nie mówię, że z prawdziwego wosku, może być i z parafiny, byle ta świeca naprawdę się spalała. Spalanie się, zmniejszanie się świecy jest też ważne. Aby świecić, trzeba się spalać. To jest także treść tego znaku. Podczas Wigilii Paschalnej śpiewa się o paschale, który jest „uroczyście ofiarowany przez ręce kapłanów”. A cóż to za ofiara, skoro ta sama świeca jest używana przez kilka kolejnych lat?! Przemalowuje się cyfrę kolejnego roku i udaje się, że to nowy paschał. Przecież to jest jakieś zakłamanie, a nawet profanacja. Te paschały wielokrotnego użytku są zaledwie symbolami tego, czym paschał być powinien. Mamy więc symbol symbolu. To kompletny absurd. Udawany symbol może być zachętą do udawanej pobożności w stylu „ważne, że to ładnie wygląda i jest praktyczne”. Liturgia nie jest teatrem, tam naprawdę dokonują się rzeczy wielkie: Bóg ofiaruje się człowiekowi, człowiek ma się ofiarować Bogu. Warstwa widzialna, symboliczna musi być prawdziwa, aby prawdziwa była warstwa duchowa. Apeluję do duszpasterzy o prawdziwość znaków, o traktowanie ich ze czcią. To jest warunek by, liturgiczne znaki „mówiły” to, co powinny mówić.