Pociąg z bliznami

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 24/2011

publikacja 16.06.2011 00:15

Na stację w Gliwicach wbiegają gazeciarze krzycząc, że to początek wojny. W Legnicy dosiada się rosyjski żołnierz z kałasznikowem. Ten pociąg zabiera wszystkich. Z przeszłości i teraźniejszości. Dlatego kupiliśmy bilety, żeby nim jechać 11 czerwca na trasie Kraków–Berlin.

Pociąg z bliznami Wszyscy jesteśmy z jednej gliny – to przesłanie Glinoludów kreowanych przez mimów z Bolesławca. Roman Koszowski

Kiedy chłopcy zostawiają gazety z datą 1 września 1939 r., najstarsza pasażerka – 90-letnia Hanna Smólska, emerytowana aktorka Narodowego Starego Teatru w Krakowie, ma w oczach strach. – To był dla mnie cios w serce – tłumaczy. – Wszystko jak żywe stanęło mi przed oczami. Kiedy zaczęła się wojna, miałam 18 lat – mówi. I opowiada, jak z ojcem Lechem – oficerem rezerwy, który potem zginął w Katyniu – uciekali z Warszawy transportem do Lwowa. Kiedy 18 września rano w Mizoczy zobaczyła niemieckie wojska, poczuła, że zmienił się świat. Ten świat zmieniał się dla mieszkańców ziem, po których jedzie pociąg. Raz znajdowały się w granicach Polski, raz Niemiec. W Zabrzu do pociągu wsiadają Ślązacy z dwóch przygranicznych w 1939 roku miast – niemieckiego Zabrza i polskiej Rudy Śląskiej. Widzimy, jak świętują w ostatnim dniu pokoju, zbierając się na „fajer”. Częstując się kołoczem, mówią, jak to Eryk za dziewczyną do Polski lata i jaka dobra w Polsce i Niemczech jest na wszystko niemiecka aspiryna Bayera. Ale nagle dowiadujemy się, że Hitler napadł na Polskę. „I co teraz będziemy robić?” – pytają. „Będziemy się nienawidzić, będziemy do siebie strzelać”. Napięcie przy stole rośnie. „Na szczęście to już było. To tylko teatr” – słyszymy uspokajające zapewnienie aktorów z Teatru Nowego w Zabrzu.

Bohaterowie wysiadają w Opolu po świetnym przedstawieniu „Fajer” w reż. Zbigniewa Stryja odegranym na scenie pędzącego po szynach wagonu. A my czujemy, że i jedni i drudzy są nam tak samo bliscy. Przestaje liczyć się narodowość, ważne są ludzkie cierpienia i kłopoty. Kolejne ekipy teatralne na następujących po sobie stacjach wprowadzają nas w historie mieszkańców tych ziem. Przywołane przez pomysłodawców niezwykłego projektu „Kraków–Berlin – XPRS” zrealizowanego przez dwa teatry: Narodowy Teatr Stary z Krakowa i Teatr Maksyma Gorkiego z Berlina, a koordynowane przez Renatę Kopyto – dyrektorkę Domu Norymberskiego w Krakowie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.