Gdyby ktoś chciał dowiedzieć się czegoś więcej o tym, jakimi problemami żyją dziś polskie dzieci i młodzież, poleciłbym mu przeczytanie „Listów do nieba”.
Niebo listy czyta
fot. Roman Koszowski
Jestem świeżo po lekturze ponad 1000 listów, jakie napłynęły do redakcji „Małego Gościa Niedzielnego” na konkurs „Listy do nieba”. Młodzi ludzie, w wieku 6–19 lat, pisali do Jana Pawła II o swoich radościach i problemach, dzielili się tym, co przeżywają na co dzień. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy w tak krótkim czasie nie zyskałem tak dużej wiedzy na temat młodego pokolenia Polaków. Z tych niezwykle szczerych wypowiedzi wyłania się zbiorowy portret, który mógłby zainteresować socjologów, ale powinien być też chyba wskazówką dla wychowawców i rachunkiem sumienia dla rodziców.
Przedwcześnie dorośli
Oczywiście, dzieci jak dzieci, mają swoje zwykłe zmartwienia, takie jak szkoła czy kłótnie z rodzeństwem; opowiadają o swoich pasjach, lekturach i sprawdzianach. Ale czasem, gdy rodzinna rzeczywistość staje się nazbyt przytłaczająca, wychodzą poza dziecięcy świat. Zdumiewa wtedy poczucie odpowiedzialności, jakie rodzi się w małych głowach. „Moja mama nie ma pracy. Ja nie mam ojca. Modlę się o to, żeby mama miała pracę, i o to, żebym miał ojca. Można powiedzieć, że ja jestem takim ojcem, bo jestem najstarszy z rodzeństwa” – pisze Tomek, trzecioklasista.
Przedwcześnie dojrzewać muszą także ci, których rodzice, najczęściej ojcowie, pracują za granicą. Ten wątek przewijał się przez wiele listów. „Kocham swoją rodzinę i widzę, ile poświęceń i wyrzeczeń rodzice robią, aby nam było dobrze. Tata wyjechał daleko, żeby utrzymać dom i rodzinę. Widujemy go cztery razy w roku. Mama, którą tak mocno kocham, poświęca nam cały swój czas. Podziwiam ją za to, że mając nas czworo w domu, potrafi każdego obdarzyć miłością i opieką (…). Jednak kiedy kładę się spać, zerkam okiem na nią i płaczę, kiedy widzę ją siedzącą w ciemnym pokoju i ocierającą delikatnie oczy swoimi spracowanymi dłońmi. Czasami słyszę jej szloch, ale nie chcę, żeby wiedziała, że ja razem z nią płaczę” – zwierza się 12-letnia Michalina.
Ojciec nieobecny
Nieobecność ojców staje się jednym z głównych problemów tego pokolenia. Nie tylko z powodu wyjazdów zagranicznych, podejmowanych po to, by utrzymać rodzinę. „Zazwyczaj nie ma go w domu, bo dużo pracuje. Nie potrafię się z nim dogadać, czasem mam wrażenie, że jesteśmy z innych światów” – ubolewa Ola, 14-latka. Wstrząsające jest świadectwo chłopca, którego ojciec, uzależniony od gry na giełdzie, wychodzi z domu o trzeciej w nocy, a wraca o osiemnastej. „(…) traci bardzo dużo pieniędzy. To właśnie powoduje wielkie kłótnie w naszym domu” – czytam w liście. A za chwilę trafiają w moje ręce prośby dziewczynki, która wielkimi literami wymienia choroby poszczególnych członków rodziny. Pod spodem dopisane drobnym maczkiem: „PS. Żebym miała dobrego tatusia, bo nie mam go. Zostawił nas”. Niedostatek obecności rodziców często starają się załatać dziadkowie. I bywa, że to oni stają się największymi przyjaciółmi dziecka. Ileż razy w tych listach pojawia się ślad bólu po odejściu dziadków! „Zawsze lubiłam siadać mu na kolana, przytulać się do niego. Z nikim innym nie było mi tak dobrze, jak przy moim kochanym dziadku” – wyznaje 16-letnia Ania. „Czy zawsze umieranie boli? Mam nadzieję, że nie, bo przecież dziadek umarł spokojnie” – zastanawia się Gabrysia. To pierwsze zetknięcie ze śmiercią jest dla dzieci bardzo ważnym i chyba niedocenianym przez nas, dorosłych, doświadczeniem.
Zostanę lekarzem
Zadziwia dojrzałość, z jaką dzieci podchodzą do cierpienia, i ich wiara w moc modlitwy. W kilku listach pojawiają się świadectwa o tym, jak Bóg wysłuchuje dziecięcych modlitw – o potomstwo dla cioci i wujka czy o zdrowie dla chorego braciszka. „Bóg obdarował mnie łaskami Ducha Świętego i powiedziałam zmartwionej mamusi, że Błażejek wyjdzie ze szpitala za trzy tygodnie, i tak też się stało” – pisze Weronika. „Lekarze sobie zawdzięczali sukces, lecz ja wiedziałam, że to dzięki mojej modlitwie i Twojemu wsparciu dziewczynka wyzdrowiała” – dziękuje Janowi Pawłowi II za cud uzdrowienia siostry 13-letnia Kinga. Czasem doświadczenie choroby i śmierci najbliższych jest dla młodego człowieka początkiem przemiany, która owocuje ważnymi decyzjami, podejmowanymi u progu dorosłości. Tak było w przypadku 18-letniej Marty, która wraz z mamą opiekowała się ciocią z zespołem Downa. Początkowo bała się wyśmiania przez rówieśników i odtrącała niepełnosprawną krewną, ale w końcu pokochała ją. Nieoczekiwana śmierć cioci, po raz kolejny w rodzinie spowodowana przez raka, sprawiła, że dziewczyna powzięła poważny plan dotyczący dalszego życia. „Postanowiłam, że zostanę lekarzem” – wyznaje.
Żyć tak, by nie żałować
Oczywiście, nie jest tak, że wszystkie listy, które nadeszły do redakcji „Małego Gościa”, opowiadają o rodzinnych tragediach. Jednak nawet z tych „zwyczajnych” listów przebija wielka wrażliwość i troska o innych. „Jestem szczęśliwą dziewczynką – pisze mała Marysia. – Mam kochających rodziców i niczego mi nie brakuje. Dla siebie nie proszę o nic. Pragnę tylko, aby moi najbliżsi byli zdrowi”. Są prośby za głodujące dzieci; o to, by na świecie nie było wojen i kataklizmów. Ale także wzruszająca prośba 10-letniego Mateusza: „Proszę Cię, spraw, żeby oczko mojego ukochanego pieska było zdrowe. Niedawno jakiś ptaszek przypadkowo wbił pazur w jego oczko. Poproś, proszę, Pana Boga, żeby oczko nie bolało już mojego pieska”.
Być może nie jest to portret całego pokolenia. Wielu nastolatków pisze bowiem, że trudno im się znaleźć w świecie rówieśników; że „trudno znaleźć Boga, który musi rywalizować z tabletem i iPadem”. Ale i wobec tych wyzwań czytelnicy „Małego Gościa” okazują się zaskakująco dojrzali. 16-letnia Natalia pisze: „Zdarza się, że jestem uważana za staromodną, ponieważ jestem zdania, że czystość przedmałżeńska jest bardzo potrzebna (wręcz konieczna); że aborcja jest zabójstwem małego, bezbronnego człowieczka. A jednak wiem, że moja postawa jest prawidłowa. Jako młoda katoliczka pragnę żyć tak, by kiedyś w przyszłości nie żałować swoich wyborów”. Lektura konkursowych listów dała mi sporo nadziei, że ci młodzi ludzie będą żyli pięknie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.