CNN made in China

Jacek Dziedzina

|

GN 23/2011

publikacja 09.06.2011 00:15

Chińczycy produkują wszystko. Dla całego świata. Dlaczego nie mieliby produkować również newsów? Nowa telewizja o światowym zasię-gu może być kolejnym udanym etapem chińskiej ekspansji.

CNN made in China Szefowie agencji Xinhua i CNC World w czasie otwarcia nowej telewizji East news/imago/Xinhua

Plan jest ambitny. Chińska telewizja CNC World chce konkurować z takimi gigantami jak amerykańska CNN, brytyjska BBC czy katarska Al-Jazeera. „Nowa perspektywa” – tak przedstawia się nowe 24-godzinne medium informacyjne. Faktycznie, głównym celem jest „nowa”, czyli chińska interpretacja rzeczywistości krajowej i międzynarodowej. Chodzi o dotarcie z chińską wizją świata do jak najszerszej widowni we wszystkich możliwych krajach. Pierre Luther we francuskim piśmie „Le Monde Diplomatique” trafnie zauważa, że to część walki o tzw. soft power, czyli o taką władzę, która daje wpływ na idee i ludzkie zachowania, a przecież informacja i jej dystrybucja stanowią strategiczny składnik takiej władzy. Doskonale rozumie to Komunistyczna Partia Chin, która m.in. w CNC World zainwestowała kilka miliardów dolarów.

Walka o podium

Impulsem miały być podobno igrzyska olimpijskie w Pekinie w 2008 roku. Partia nie była zadowolona z przekazów w światowych agencjach i serwisach informacyjnych, które skupiły się, ich zdaniem, na oskarżaniu Chin o łamanie praw człowieka, zamiast zachwycać się rozmachem, z jakim Państwo Środka przygotowało święto sportu dla całego świata. Na marginesie, powiedzmy sobie szczerze, aż tylu powodów do niezadowolenia Partia mieć nie powinna, bo generalnie zachwyt nad chińskim smokiem przeważał, a wzmianki o łamaniu praw człowieka były raczej kurtuazyjną próbą „zadośćuczynienia” za przyznanie organizacji igrzysk totalitarnemu państwu. Władze w Pekinie jednak nie były szczęśliwe. To miało być bezpośrednią przyczyną powstania nowej strategii Partii: poprawić wizerunek komunistycznych Chin w świecie, panować nad przekazem informacji o Chinach i wydarzeniach międzynarodowych kluczowych dla interesów państwa. Skoro już dawno zrobili to Amerykanie, Brytyjczycy, a w ostatnich latach Arabowie z Al-Dżazirą czy Rosjanie z Russia Today, to dlaczego taka potęga jak Chiny nie miałaby stworzyć własnego koncernu medialnego o zasięgu światowym?

Tuba Partii

Już w 2009 r. chińskie władze ogłosiły program, który zakładał przeznaczenie 6 mld dolarów na rozwój mediów. Pieniądze dostała m.in. należąca do rządu agencja informacyjna Xinhua, której częścią stała się otwarta w lipcu 2010 roku telewizja CNC World. Warto podkreślić, że agencja Xinhua ma w Chinach rangę ministerstwa, jasne jest zatem, kto decyduje o linii programowej i politycznej telewizji. Co więcej, agencja i telewizja na swojej stronie internetowej mają specjalne zakładki, w których można znaleźć wyczerpujący przewodnik po historii i współczesnej działalności Komunistycznej Partii Chin, jest nawet dostępny tekst konstytucji Partii w wersji angielskiej. Na stronie internetowej można oczywiście obejrzeć na żywo 24-godzinny program, jak również znaleźć najciekawsze raporty emitowane wcześniej na antenie. Czyli standardowa obsługa informacyjna, jak w przypadku większości współczesnych mediów. Docelowo telewizja ma nadawać nie tylko w języku chińskim i angielskim, ale również francuskim, rosyjskim, japońskim i portugalskim. Celem są odbiorcy na całym świecie. Sukces jest niemal pewny z kilku powodów. Po pierwsze zadziała na pewno efekt nowości – wiele osób znudzonych znanymi formami i interpretacjami CNN (wiadomo, czego się można spodziewać) sięgnie po nowy kanał. To zadziałało w przypadku Al-Jazeery, która profesjonalizmem niczym nie odbiega od zachodnich tradycji medialnych, a jednak zwraca uwagę na problemy, które nie są poruszane w CNN czy BBC. Po drugie telewizji CNC World nie grozi żaden kryzys finansowy, bo władze w Pekinie zapowiedziały, że będą ją utrzymywać niezależnie od jej… rentowności.

1000 depesz dziennie

Chiny już wcześniej zaczęły inwestować w obecność medialną w różnych rejonach świata. Głównie w Afryce, która od dłuższego czasu jest obszarem ogromnego zainteresowania ze strony Pekinu. Jeszcze w 2006 roku w Kenii, gdzie znajduje się afrykańska siedziba agencji Xinhua, Chińczycy otworzyli stację radiową należącą do Radio China International. Wiadomości można posłuchać po angielsku, chińsku i w języku suahili. Latem ubiegłego roku RCI zaczęło nadawać również w Senegalu i Nigerii. Ale to tylko wierzchołek działającej z niezwykłym rozmachem agencji Xinhua. Afryka jest generalnie opanowana przez chińskie media, część Azji już znajduje się w polu ich oddziaływania. Agencja podpisała umowy o wymianie informacji m.in. z Togo, Tunezją, Egiptem, Marokiem, Algierią, Kongiem, a nawet z Syrią. W praktyce wymiana polega na tym, że to chińska agencja codziennie zalewa te kraje setkami depesz, stając się ich głównym źródłem informacji. Ale produkująca około 1000 depesz dziennie agencja Xinhua dostarcza je w sumie do 150 krajów na całym świecie. To często nie tylko krótkie depesze informacyjne, ale też gotowe raporty, które podsyłane są mediom na całym świecie. O dobrze zaplanowanej ekspansji agencji chińskich komunistów świadczą też liczby: w drugiej połowie 2010 roku Xinhua posiadała już 130 biur zagranicznych, docelowo zamierza otworzyć w sumie 200 i zatrudniać ok. 6 tys. korespondentów! Dla porównania, w największych agencjach światowych jak AFP czy Reuters pracuje, odpowiednio, 50 i 150 korespondentów. AFP już teraz posiada mniej swoich biur zagranicznych (110) niż chińska Xinhua.

Chiny na Times Square

Te liczby są zapowiedzią rozmachu, z jakim Chińczycy zamierzają rozkręcać telewizję CNC World. Nie jest też tajemnicą, że to sprawy międzynarodowe, interpretowane zgodnie z wytyczną chińskich władz, są oczkiem w głowie liderów Partii. Nawet dyrektor telewizji Wu Jincai przyznał, że tematyka zagraniczna ma zajmować 70 proc. czasu antenowego, a tylko 30 proc. – sprawy krajowe. To naturalne dla stacji należącej do państwa, które ma ambicję powalczyć o umysły nie tylko swoich poddanych, ale również mieszkańców innych kontynentów. A więc o umysły potencjalnych turystów, inwestorów, polityków. Symbolicznym sygnałem coraz większych ambicji Chińczyków było niedawne przeniesienie nowojorskiej siedziby agencji Xinhua na prestiżowy Times Square, gdzie siedzibę ma również amerykański oddział Reutersa i opiniotwórczy dziennik „The New York Times”. Szef CNC, pan Wu, zapewnia, że jego telewizji chodzi o informację, a nie o propagandę. Jego mocodawcy w Pekinie musieliby jednak być wyjątkowo głupi, gdyby miliardy dolarów inwestowali w stworzenie w miarę obiektywnej telewizji. W miarę obiektywnej, bo przecież każdy z wielkich i mniejszych koncernów medialnych na świecie, również CNN, Al-Jazeera czy BBC, interpretuje rzeczywistość międzynarodową przez swoje okulary. Tyle że jest jedna różnica: nie każdy koncern ma „gwarancję bezpieczeństwa” w postaci pieniędzy i zaplecza ideologicznego ze strony partii rządzącej. Jedynej rządzącej.             •

Źródła: CNCWorld.tv, Xinhuanet.com, „Le Monde Diplomatique”, „The Independent”, „The Guardian”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.