Tu Sobieski przegrał w karty. Zamek Piastowski w Raciborzu

Przemysław Kucharczak Przemysław Kucharczak

|

GN 16/2024

publikacja 18.04.2024 00:00

Stała wystawa poświęcona Piastom i Przemyślidom Górnośląskim kosztem ponad 20 mln zł powstała na zamku w Raciborzu. To jedna z większych inwestycji muzealnych ostatnich lat w Polsce. Odwiedziliśmy ją przed udostępnieniem zwiedzającym. 

Gotycka kaplica zamkowa św. Tomasza Becketa. Gotycka kaplica zamkowa św. Tomasza Becketa.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Ta wystawa mieści się w XIX-wiecznym budynku słodowni, wykorzystywanym w przeszłości przez browar. Jest interaktywna i multimedialna. Można tutaj m.in. zburzyć mur miasta za pomocą średniowiecznych oblężniczych machin miotających – katapulty i trebusza. Jest też pierwsze, prymitywne działo, zwane bombardą – tyle że zamiast prochu, wykorzystuje sprężone powietrze. To oczywiście pomniejszone repliki tych urządzeń, a strzela się z nich za pomocą lekkich, plastikowych piłek.

...i jej sklepienie.   ...i jej sklepienie.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Wystrzel z katapulty

Wysłannicy „Gościa” też za pomocą korby naciągnęli katapultę, włożyli do jej drewnianej łyżki okrągły pocisk, a potem wystrzelili go w stronę muru miejskiego, wyświetlanego na ścianie. Ponieważ trafiliśmy w cel, zobaczyliśmy, jak zawala się wieża strzegąca bramy.

Można tu zobaczyć dawne uzbrojenie...   Można tu zobaczyć dawne uzbrojenie...
Henryk Przondziono /Foto Gość

W innej części Zamku Piastowskiego w Raciborzu – w domu książęcym – można pod nadzorem pracownika muzeum zważyć w ręku replikę ciężkiego, średniowiecznego miecza czy włożyć sobie na głowę replikę hełmu garnczkowego. – Ten zamek jest chyba jedynym miejscem w Polsce, gdzie będzie można zobaczyć historię średniowiecza w wersji analogowej i cyfrowej. W pierwszej, pod okiem pracownika muzeum, możemy wziąć do ręki ówczesną broń albo przymierzyć stój alchemika, a w drugiej bawimy się multimediami – mówi wicedyrektor Grzegorz Wawoczny.

...a nawet przymierzyć replikę średniowiecznego hełmu garnczkowego.   ...a nawet przymierzyć replikę średniowiecznego hełmu garnczkowego.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Szpetna dama ogrywa króla

Z tym miejscem związane są znane z historii Polski postaci. – Król Władysław Łokietek po matce Eufrozynie jest raciborzaninem – wskazuje Grzegorz Wawoczny. – Natomiast pierwszym posiadaczem zastawnym zamku w Raciborzu był człowiek, przedstawiony na obrazie Jana Matejki „Hołd Pruski”. Taki grubas, który podnosi czapkę i się śmieje. To Jerzy Hohenzollern, margrabia Ansbachu, starszy brat Albrechta Hohenzollerna, klęczącego przed polskim królem. Jerzy był czołowym zwolennikiem reformacji i to on wpadł na pomysł, żeby przekształcić państwo zakonu krzyżackiego w państwo świeckie. Był półkrwi Jagiellonem, a stworzył podwaliny pod powstanie Prus, które później dokonały rozbioru Polski – mówi.

Żyjąca w XIV w. Ofka Piastówna jest kandydatką na ołtarze.   Żyjąca w XIV w. Ofka Piastówna jest kandydatką na ołtarze.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Mury tego zamku pamiętają też wizytę polskiego króla Jana III Sobieskiego. W 1683 roku, w czasie swojego słynnego przemarszu z wielką armią na odsiecz Wiednia, monarcha wstąpił do tego gmachu na obiad. Gościli go tu hrabia Oppersdorff z żoną i córkami oraz około 30 dam dworu. W liście do żony, królowej Marysieńki, Jan III relacjonował: „Graliśmy w karty przed obiadem; najstarsza jakaś i najszpetniejsza ograła mię”.

Są też lżejsze, żartobliwe propozycje, skierowane do dzieci.   Są też lżejsze, żartobliwe propozycje, skierowane do dzieci.
Henryk Przondziono /Foto Gość

– Wiadomo, w której części zamku Sobieski dał się jej ograć? – dopytujemy. – Zapewne w reprezentacyjnej części domu książęcego, czyli w miejscu, w którym teraz urządziliśmy na naszej wystawie salę tronową – podejrzewa wicedyrektor.

Kącik z bajkami.   Kącik z bajkami.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Krzyżacyfałszują dokument

Na wystawie można znaleźć ciekawostki, takie jak wiadomości o poważnym trzęsieniu ziemi, które dotknęło Racibórz w XV wieku, albo o złożonym ze średniowiecznych monet skarbie, który został znaleziony blisko zamku – w osadzie w Ostrogu. Są też wyliczone dzienne, tygodniowe lub roczne zarobki murarza miejskiego, zduna, rzeźnika, strażnika bramnego… Na przykład notariusz miejski za spisanie jednego dokumentu dostawał około 5 groszy praskich, czyli równowartość worka owsa albo jednej kury. Rybak tyle samo zarabiał za cały tydzień pracy.

Gdy wysuniesz jeden z mieczy, na ekranie pokaże się rycerz. Opowie o średniowiecznej broni.   Gdy wysuniesz jeden z mieczy, na ekranie pokaże się rycerz. Opowie o średniowiecznej broni.
Henryk Przondziono /Foto Gość

W jednej z sal stoi templariusz z czerwonym krzyżem na piersi. O dużym znaczeniu Księstwa Raciborskiego w średniowieczu świadczy fakt, że miały tu swoje placówki jednocześnie aż cztery zakony rycerskie – oprócz templariuszy byli także krzyżacy, joannici i bożogrobcy. – Krzyżacy próbowali zresztą przejąć nasze miasto, sfabrykowali dokument przekazujący im Cieszyn, Koźle i Racibórz. Ewidentnie chcieli na mocy tego falsyfikatu utworzyć na Górnym Śląsku swoje państwo zakonne. Dopiero kiedy im się to nie udało, zrobili to w Prusach – relacjonuje nasz przewodnik.

Gabinet alchemika.   Gabinet alchemika.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Obok takich informacji, które docenią pasjonaci historii, znajdziesz tu lżejsze, żartobliwe propozycje, skierowane do dzieci – na przykład komnata czarownicy. Zapewne z myślą o rodzinach z dziećmi został też przygotowany film o historii Księstwa Raciborskiego. Ogląda się go przed rozpoczęciem zwiedzania wystawy w słodowni. Jego narratorem jest przenoszący się w czasie alchemik.

Opisy przy eksponatach są w dwóch językach, po polsku i po czesku. W muzeum liczą na gości zza południowej granicy, która przebiega nieco ponad 10 km od zamku.

Z katapulty i trebusza (z prawej) można samemu wystrzelić i zburzyć wyświetlany na ścianie mur miejski.   Z katapulty i trebusza (z prawej) można samemu wystrzelić i zburzyć wyświetlany na ścianie mur miejski.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Matka kościołów

Zamek w Raciborzu powstał w XIII wieku na miejscu wcześniejszego, drewniano-ziemnego grodu. Szczególnym pięknem wyróżnia się tu smukła, gotycka kaplica pod wezwaniem św. Tomasza Becketa. Niektórzy ją nazywają śląską Sainte-Chapelle. – To jest matka kościołów górnośląskich. Tu od 1288 r. była pierwsza siedziba kanoników raciborskich. Przechowywano tutaj relikwie Krzyża Świętego – informuje Grzegorz Wawoczny.

Patron kaplicy zamkowej, św. Tomasz Becket, był biskupem, zamordowanym przy ołtarzu na rozkaz króla Anglii Henryka II. – Symbolizuje on sprzeciw wobec zwierzchności władzy świeckiej nad Kościołem. A tutaj, w Raciborzu, to także symbol pewnej bezczelności biskupa wrocławskiego Tomasza II, który ufundował tę kaplicę... Biskup Tomasz wiecznie darł koty z księciem Henrykiem IV Probusem. Książę jednak w 1290 r. został otruty. Biskup wrocławski zdecydował się wtedy na wybór świętego Tomasza Becketa na patrona kaplicy. Pewnie po to, żeby pokazać, po czyjej stronie była racja... Gdyby zrobił to wcześniej, za życia Henryka Probusa, mogłoby to skończyć się dla niego źle. Zostałby pewnie obity kijami za tak demonstracyjne, pod względem symboliki, wezwanie – mówi nasz rozmówca. W kaplicy zamkowej wciąż są czasami odprawiane Msze Święte – najczęściej z okazji ślubów.

Garbaci furiaci

Jeszcze w średniowieczu, w 1337 roku, Racibórz odpadł od dziedzictwa Piastów na rzecz Przemyślidów, dynastii, z której pochodzili królowie Czech. Była to bękarcia linia Przemyślidów. – Dosyć często bywało, że władcy mieli dziesiątki dzieci z nieprawego łoża. Zdarzało się też, że król ukochał bękarta. Tak się stało w przypadku Mikołaja I, który zrodził się z nieślubnego związku króla Czech Przemysława Ottokara II. Król osadził tego Mikołaja na północy Królestwa Czech, w Księstwie Opawskim – informuje Grzegorz Wawoczny.

Członkowie bękarciej linii Przemyślidów nie byli jednak w pełni zadowoleni. – A to dlatego, że Opawa była wówczas „bidą z nędzą” – nie miała nic, czym mogliby się szczególnie pochwalić. Zabiegali więc o poszerzenie swojego księstwa. Okazja nadarzyła się, kiedy umarł Leszek, ostatni Piast Raciborski – mówi nasz rozmówca.

Książę Leszek miał siostrę Annę, która była żoną Mikołaja II z Opawy, syna Mikołaja I. Przemyślida przekonał króla Czech, żeby to jemu przekazał Księstwo Raciborskie. Inni Piastowie śląscy zaczęli wtedy zgłaszać słuszne pretensje. Przypominali, że – według zwyczajowego prawa polskiego – dziedziczenie musi nastąpić po mieczu, czyli Racibórz mają przejąć krewni z linii męskiej. Ich protesty jednak nic nie dały.

– I tak powstała unia personalna Księstwa Opawskiego i Księstwa Raciborskiego. A żeby postawić kropkę nad i, Mikołaj II obdarzył przywilejami niemieckich mieszczan Raciborza. Ci, przekupieni, opowiedzieli się za Przemyślidą. Piastowie stracili w ten sposób Księstwo Raciborskie – dodaje Grzegorz Wawoczny. – Linia bękarcia Przemyślidów dla Raciborza nie przyniosła nic dobrego. Z pokolenia na pokolenie następowała degeneracja ich materiału genetycznego. Ci książęta byli coraz słabsi, mieli więcej defektów fizycznych i psychicznych. Byli furiatami, ludźmi garbatymi, z wielkimi wolami. Gdzieś pojawił się błąd genetyczny. Ostatecznie wymarli. Ostatnim Przemyślidą na czele tego księstwa był Walentyn Garbaty z początku XVI wieku. Potem na bardzo krótko księstwa raciborskie i opolskie zostały zjednoczone przez Jana Dobrego, ostatniego górnośląskiego Piasta. On jednak też umarł bezpotomnie. Potem Racibórz i Opole przejął król Czech – już jako bezpośredni właściciel – dodaje.

Sowiecizdobywają piwo

Odtąd władcy Czech często oddawali Księstwo Raciborskie jako zastaw ludziom, którzy oferowali im pieniądze. W ten sposób trafiło m.in. do Jerzego Hohenzollerna z „Hołdu Pruskiego”. Właściciele zastawni nie dbali o zamek, który od tego czasu zaczął podupadać. Sami w nim nie mieszkali, rezydowali tutaj tylko ich urzędnicy.

Gmach szczęśliwie przetrwał II wojnę światową. Sowieccy żołnierze opili się „zdobycznego” świeżego piwa z raciborskiego browaru, ale na szczęście nie puścili zamku z dymem. – To jest cud, bo zwykle upijali się i palili takie budowle. Tak stało się z kościołem i pałacem książąt raciborskich w niedalekich Rudach, gdzie upojeni spirytusem zaprószyli ogień – mówi Grzegorz Wawoczny.

Po wojnie w Raciborzu osiedlano mieszkańców Chodorowa, gdzie też był browar. Przybywali również ludzie z innych kresowych miejscowości – z Łucka, Stanisławowa, Sambora... W zamku zamieszkali pracownicy browaru. – Ciekawostka: był wśród nich Stanisław Janicki, znany później jako starszy, siwy pan w ciemnych okularach z programu telewizyjnego „W starym kinie”. Jego ojciec był tutaj głównym księgowym, a mały Stasiu mieszkał w tym zamku, bawił się, jeździł na rowerku – mówi wicedyrektor.

Niestety z czasem ludzie stąd się wyprowadzili, a średniowieczna siedziba górnośląskich Piastów stopniowo ulegała coraz głębszej dewastacji. Dopiero po upadku komunizmu powoli zaczęły się tutaj remonty. Ostatni etap odnowienia przeprowadziło Starostwo Powiatowe w Raciborzu. Renowację przeszły wnętrza domu książęcego oraz budynek słodowni. W obu miejscach przygotowano wystawy. Kosztowało to ponad 20 mln zł, z czego ponad 17 mln zł pochodziło z Rządowego Funduszu Polski Ład. To jedna z większych muzealnych inwestycji ostatnich lat w Polsce. Goście będą mogli zwiedzać te nowe wystawy od maja. Aby wszystko obejrzeć, trzeba zarezerwować sobie 2–2,5 godziny.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.