Godność nieskończona

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 16/2024 Otwarte

publikacja 18.04.2024 00:00

Wszystkiemu winien Kant, można by żartobliwie podsumować, i nie, nie chodzi o mały palec u nogi, którego bolesne spotkanie z kantem szafy niejednego z nas już spotkało.

Chodzi o Immanuela Kanta – jak najbardziej dużą literą – słynnego filozofa, którego w Królewcu nazywano po prostu „Profesorem” i generalnie każdy wiedział, o kogo chodzi. Ponoć można było zegarki regulować, widząc, jak zmierza w kierunku uczelni, tak był zdyscyplinowany. Uważany za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli oświecenia, przysłużył się – uwaga, będę bardzo upraszczał i niech koledzy filozofowie nie rzucają we mnie podręcznikami – bardzo subiektywnemu podejściu do kwestii etycznych wyborów człowieka. Najprościej jak tylko można podsumuję to cytatem z Mścisława Wartenberga, zmarłego przed II wojną światową polskiego filozofa: „Prawodawcą moralnym jest tutaj sam człowiek jako jednostka etyczna, a nie jaka obca, poza i ponad tą jednostką istniejąca potęga. Mocą własnego rozumu praktycznego daje człowiek sobie prawo, któremu wola jego ma podlegać, i sam siebie do posłuszeństwa względem tego prawa zobowiązuje”. No cóż, zdawać by się mogło, że brzmi to atrakcyjnie, gdyby tylko nie przypominało rajskiego ogrodu i syczącej pokusy „będziecie jako bogowie”.

Powrócił do mnie ten cytat ostatnio, kiedy czytając najnowszą deklarację Dykasterii Nauki Wiary, zatytułowaną „Nieskończona godność”, uświadomiłem sobie, że jest ona w praktyce cytatem z najgłośniejszych pism św. Jana Pawła II na temat ludzkiego życia. I że gdyby chcieć podsumować to nauczanie kanonizowanego dziesięć już lat temu papieża Polaka, to właśnie „nieskończona godność życia” nadawałaby się doskonale na tytuł całości. A skąd mi się wziął Kant? Z przeświadczenia, że najbardziej niebezpiecznym dla ludzi tworzących prawo (to taki ukłon w stronę gorącej ostatnio u nas dyskusji) – zwłaszcza to bezpośrednio dotyczące życia – jest… zaćmienie sumienia. W Evangelium vitae Jan Paweł II ujął to tak: „Choć samo zjawisko eliminacji wielu ludzkich istot poczętych lub bliskich już kresu życia jest niezwykle groźne i niepokojące, równie groźny i niepokojący jest fakt, że nawet ludzkie sumienie zostaje jak gdyby zaćmione przez oddziaływanie wielorakich uwarunkowań i z coraz większym trudem dostrzega różnicę między dobrem a złem w sprawach dotyczących fundamentalnej wartości ludzkiego życia”. Tych „wielorakich uwarunkowań” jest naprawdę wiele i każdy, kto poważnie podchodzi do życia, wie, że nie istnieją rozwiązania łatwe. I lepiej, żeby nie istniały, bo chodzi przecież o to, co najpoważniejsze – o życie.

Omówieniu najnowszej deklaracji, ale i podsumowaniu toczących się dyskusji o życiu i jego godności poświęciliśmy bieżący numer „Gościa” – polecam zwłaszcza tekst Aleksandra Bańki „Dignitas infinita – w połowie drogi” (s. 16–18) oraz rozmowę z ojcem Jarosławem Kupczakiem OP „Coraz mniej ludzkie” (s. 19–21). Zachęcam też do powrotu do roku 1979 i słów papieża już tu cytowanego, że człowieka nie da się do końca zrozumieć bez Chrystusa. Ani tego, kim jest, ani tego, jaka jest jego właściwa godność. A jest nieskończona.