Prof. Marcin Szydzisz dla "Gościa Niedzielnego": Światu na tej wojnie nie zależy

Karol Białkowski Karol Białkowski

|

Gość Niedzielny

publikacja 14.04.2024 14:09

​​​​​​​O konsekwencjach zmasowanego irańskiego ataku na Izrael i możliwych scenariuszach rozwoju sytuacji opowiada ekspert od spraw bliskowschodnich, prof. Marcin Szydzisz z Instytutu Studiów Międzynarodowych i Bezpieczeństwa Uniwersytetu Wrocławskiego.

Prof. Marcin Szydzisz dla "Gościa Niedzielnego": Światu na tej wojnie nie zależy EPA/ABEDIN TAHERKENAREH

Karol Białkowski: Co było przyczyną nocnego ataku na Izrael?

Prof. Marcin Szydzisz: Te nocne wydarzenia mają dwie płaszczyzny. Pierwszą bezpośrednią przyczyną zaognienia sytuacji był atak Izraela na konsulat Iranu w Damaszku (Syria), w którym zginęło kilku prominentnych członków Korpusu Strażników Rewolucji, paramilitarnej organizacji działającej w Syrii. Oficjalnie do tego aktu Izrael się nie przyznał, ale wszystko wskazuje na to, że jednak przeprowadziły go izraelskie służby. Ajatollah Chamenei, duchowy i polityczny przywódca Iranu, zapowiedział wówczas, że Państwo Żydowskie zostanie „zań ukarane.”.

Drugą, pośrednią płaszczyzną są wieloletnie napięcia między Izraelem i Iranem, mocno podkreślane przez obie strony. Kraje te uważają, że złem na Bliskim Wschodzie jest ta druga strona. W nomenklaturze irańskiej Izrael jest nazywany „małym szatanem”, którego należy całkowicie zniszczyć, natomiast Izrael reżim Ajatollahów nazywa opresyjnym i twierdzi, że jest zagrożeniem dla całego świata, a z całą pewnością dla Izraela.

Czy nie uważa pan, że atak na konsulat w Damaszku był prowokacją?

Nie jesteśmy w stanie dokładnie ocenić intencji izraelskich władz, ale musimy pamiętać o jednej okoliczności. W tle tych wydarzeń stoi premier Beniamin Netanjahu, który jest politykiem prawicowym. W skład jego rządu wchodzą osoby o jeszcze bardziej prawicowych poglądach nastawione na konflikt. Wszelka wojna jest premierowi Izraela „na rękę”, bo póki trwa, upadek jego rządu nie wchodzi w grę. Może być tak, że Netanjahu, gdy przestanie być premierem, trafi do więzienia. Zarzuty korupcyjne wobec premiera ciągną się od lat. Jednak teraz ponosi on potencjalną polityczną odpowiedzialność za to, co zdarzyło się 7 października (atak Hamasu na Izrael i początek wojny izraelsko-palestyńskiej, przyp. red.). Dodatkowo jego postawa jest odczytywana przez część opinii publicznej jako zupełne ignorowanie rodzin zakładników Hamasu i ich postulatów. Zarzuca mu się brak odpowiednich działań, by tych zakładników uwolnić. Jego polityka mogła być odczytywana jako taka, która ten cel torpeduje. Rząd Netanjahu ma obecnie bardzo niskie notowania. Według mnie może to być jedna z prób wytłumaczenia zaistniałej sytuacji. Dla Beniamina Netanjahu wojna musi trwać. Jeżeli ona się skończy, to dla niego może to oznaczać naprawdę poważne kłopoty.

Nie można wykluczyć, że atak na konsulat w Damaszku był pewną próbą przestraszenia wszystkich potencjalnych atakujących Izrael. Nie wiemy tego, ale być może irańscy generałowie, którzy tam zginęli, planowali jakieś działania przeciwko Izraelowi.

czytaj dalej poniżej

Ministerstwo Obrony Narodowej Iranu zapowiedziało po dzisiejszym nocnym ataku, że odwet za Damaszek się dokonał i nie będzie kontynuacji. Premier Izraela wręcz przeciwnie, zapowiedział działania skierowane przeciw Iranowi. Jaki pan widzi scenariusz dalszych wydarzeń? To już jest aktywna wojna?

Światu na tej wojnie nie zależy. Iranowi również. Gdyby się głębiej zastanowić, to na tej wojnie nie powinno zależeć również Izraelowi. Strategicznie wojny więc nie ma, choć nie wiem jak jest w wymiarze taktycznym. Iran deklarował, że zaatakuje Izrael i to zrobił, ale na tym koniec. Nie sądzę, by Teheran chciał intensyfikować konflikt – musiał odpowiedzieć i odpowiedział. Pytanie jest o reakcję Izraela. Myślę, że będą formalne i nieformalne naciski USA, by jej nie było. Jest jednak jeszcze kwestia wiarygodności premiera Netanjahu, skoro zapowiedział działania odwetowe. W moim przekonaniu intensyfikacja tego konfliktu nie jest dobra również dla Izraela. .

Czyli wojny nie będzie?

Taki scenariusz byłby najbardziej optymistyczny. Ale nawet jeżeli obie strony nie będą jej chciały, to sytuacja może wymknąć się spod kontroli. Trzeba pamiętać, że jest tam jeszcze Hezbollah, są Huti i jest Hamas. Można jednak wyobrazić sobie taki uproszczony scenariusz: nic się nie dzieje na linii Iran-Izrael, za to działają popierające Iran organizacje próbujące „ukąsić” Izrael.

Czy gdyby jednak konflikt się zaostrzył, to Iran może liczyć na wsparcie innych państw arabskich?

Kraje Bliskiego Wschodu wcale nie popierają Iranu. Dlaczego? Bo Iran to państwo szyickie, a większość krajów regionu to kraje sunnickie, które się Iranu boją. Odczuwają lęk przed działaniami, które mogą te państwa zdestabilizować. A Iran próbuje to robić przez mniejszościowe organizacje szyickie w Bahrajnie, Arabii Saudyjskiej, Jemenie czy Syrii. Dziś na platformie X Izraelczycy opublikowali wideo, które przedstawia lecące irańskie rakiety nad meczetem Al-Aksa w Jerozolimie. To jasny przekaz dla całego sunnickiego świata: „zobaczcie, ci Irańczycy, choć są muzułmanami, atakują wasze święte miejsca”. Ten aspekt daje nadzieję na złagodzenie konfliktu, bo Iran nie ma sprzymierzeńców w regionie. Państwa arabskie, których społeczeństwa szczerze nie lubią Izraela, mimo to nie wystąpią po stronie Iranu. Teheran musi wziąć pod uwagę tę kalkulację – świat arabski go nie wesprze.

Czy coś zatem możemy powiedzieć z całą pewnością?

Moja refleksja jest taka, że na Bliskim Wschodzie nic nie jest do końca przewidywalne. Gdyby mnie ktoś zapytał 6 października, czy następnego dnia będzie miał miejsce atak Hamasu na Izrael, to powiedziałbym, że to niemożliwe. Dalsza eskalacja konfliktu wydaje się mało prawdopodobna, ale niestety – ten scenariusz oparty na racjonalnych podstawach wcale nie musi si ziścić.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?