Co wiadomo o chrzcie Mieszka I i jak przyjęli to wydarzenie jego poddani

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

GN 15/2024

publikacja 11.04.2024 00:00

Nie wiemy na pewno, gdzie i w którym dniu Mieszko przyjął chrzest. Wiemy za to, że dla nas jako narodu było to wydarzenie fundamentalne.

Biskup Jordan chrzci Mieszka I. Z prawej strony małżonka księcia, Dobrawa. Płaskorzeźba z drzwi katedry Chrystusa Króla w Katowicach. Biskup Jordan chrzci Mieszka I. Z prawej strony małżonka księcia, Dobrawa. Płaskorzeźba z drzwi katedry Chrystusa Króla w Katowicach.
Henryk Przondziono /foto gość

Na Ostrowie Lednickim zobaczyć dziś można relikty dawnych obiektów. Obok szczątków dużej kamiennej budowli znaleziono resztki przylegającej do niej mniejszej konstrukcji. Duży budynek zidentyfikowano jako pałac Mieszka I. Mniejsza budowla to najpewniej baptysterium. Wiele wskazuje, że to właśnie tu w Wielką Sobotę 14 kwietnia 966 roku został ochrzczony pierwszy historyczny władca Polski.

Nie ma pewności ani co do miejsca, ani co do daty dziennej, jednak spośród wszystkich przypuszczeń te wydają się najbardziej prawdopodobne. Dlatego 14 kwietnia po raz piąty obchodzimy ustanowione przez Sejm Narodowe Święto Chrztu Polski.

Namowy małżonki

Mesco dux Poloniae baptizatur – informuje krótko Rocznik kapituły krakowskiej pod rokiem 966. Znaczy to: „Mieszko książę Polski został ochrzczony”. Zapis powstał w 1266 r., a zatem 300 lat po fakcie. Niewiele jest przekazów wcześniejszych, które mówiłyby o tym przełomowym dla historii Polski momencie. Najstarszym i najpoważniejszym źródłem jest kronika Thietmara, biskupa Merseburga, pisana w latach 1012–1018, czyli ponad pół wieku później. Niemiecki hierarcha nazywa Mieszka „znakomitym księciem Polan”. Stwierdza, że Mieszko, jeszcze jako poganin, poślubił czeską księżniczkę Dobrawę.

	Mieszko I być może przyjął chrzest w baptysterium na Ostrowie Tumskim w Poznaniu.   Mieszko I być może przyjął chrzest w baptysterium na Ostrowie Tumskim w Poznaniu.
Henryk Przondziono /foto gość

„Owa wyznawczyni Chrystusa, widząc swego małżonka pogrążonego w wielorakich błędach pogaństwa, zastanawiała się usilnie nad tym, w jaki sposób mogłaby go pozyskać dla swojej wiary” – pisze kronikarz. Jej starania przyniosły efekt, ponieważ wysłuchał ją Bóg. „Jego nieskończona łaska sprawiła, iż ten, który Go tak srogo prześladował, pokajał się i pozbył na ustawiczne namowy swej ukochanej małżonki jadu przyrodzonego pogaństwa, chrztem świętym zmywając plamę grzechu pierworodnego” – czytamy.

Akt dobrowolny

Sto lat po Thietmarze okoliczności chrztu Mieszka opisał w „Kronice polskiej” Gall Anonim. Jego wersja jest wyidealizowana, po części sięgająca do wydarzeń legendarnych. Według tej relacji Mieszko miał być w dzieciństwie niewidomy, co posłużyło kronikarzowi do wysnucia głębokiej symboliki. „Zagadnięci objaśniają, iż ślepota Jego oznaczać właśnie miała Polskę, przedtem ślepą podobnież, i wróżą, że ona także za sprawą Mieszka ma być oświecona, a ponad inne wywyższona narody” – pisał Gall. Dalej stwierdzał, że „Bóg wszechmogący właściwym porządkiem przywrócił naprzód cielesny wzrok Mieszkowi, a później przydał mu duchowy, aby przez rzeczy widzialne przenikał do poznania niewidzialnych, od poznania zaś rzeczy stworzonych przychodził do uwielbienia twórczej wszechmocności”.

Według Galla „Mieszko przez prawowierną żonę łaski chrztu świętego dostąpił”.

Relacja Anonima, choćby z racji oddalenia czasowego, jest mniej wiarygodna niż Thietmara, niemniej obaj kronikarze są zgodni w ocenie chrztu Mieszka jako doniosłego wydarzenia, obaj też ważną w tym rolę przypisują Dobrawie.

„Nie ulega wątpliwości, że przyjęcie chrztu przez Mieszka i jego drużynę było aktem dobrowolnym. Pierwszorzędną rolę odegrała tu perswazja Dobrawy. Sądzić można, że prawie roczny termin, jaki upłynął między małżeństwem Dobrawy a datą chrztu Mieszka, był wykorzystany w charakterze katechumenalnym” – pisał ks. prof. Marian Rechowicz w tekście pt. „Chrzest Polski a katolicka teologia misyjna we wczesnym średniowieczu”.

	Prace archeologiczne na Ostrowie Lednickim odsłoniły budowlę, która mogła być baptysterium.   Prace archeologiczne na Ostrowie Lednickim odsłoniły budowlę, która mogła być baptysterium.
Henryk Przondziono /foto gość

Dostosowanie

Jak w nowej sytuacji zachowali się pogańscy poddani Mieszka? Thietmar, zaraz po informacji o chrzcie Mieszka, pisze: „I natychmiast w ślad za głową i swoim umiłowanym władcą poszły ułomne dotąd członki spośród ludu i w szatę godową przyodziane, w poczet synów Chrystusowych zostały zaliczone”. Przy tej okazji pada imię Jordana, ich pierwszego biskupa, który „ciężką miał z nimi pracę, zanim, niezmordowany w wysiłkach, nakłonił ich słowem i czynem do uprawiania winnicy Pańskiej”.

Wydaje się więc, że chrystianizacja Polan przebiegała bez większych problemów. Żadne inne źródła nie wskazują na coś przeciwnego. Znawcy przedmiotu podkreślają, że szczepowy charakter religii pogańskich Słowian do pewnego stopnia umożliwiał odstąpienie od swojego bóstwa. Było to usprawiedliwione, gdy w grę wchodziło bóstwo mocniejsze. Taka sytuacja ułatwiała akceptację prawdy o jednym wszechmocnym Bogu, Stwórcy nieba i ziemi, który ukochał człowieka i przyznał mu wśród stworzeń wyjątkowy status.

Misjonarze chrześcijańscy nie musieli udowadniać istnienia Boga, ponieważ Słowianie w ogóle tego nie kwestionowali. Poganie przyjmowali natomiast argument bezsilności własnych bóstw, gdy głosiciele Ewangelii na przykład publicznie przewracali ich posągi. Nie odnotowano też sprzeciwów, gdy w państwie Mieszka likwidowano ośrodki publicznego kultu pogańskiego.

Na ogół jednak głosiciele Ewangelii dostosowywali przekaz wiary do mentalności pogańskich dotąd odbiorców. Dlatego na miejscach dawnych praktyk niekiedy budowano kościoły, a kult bóstw był zastępowany kultem świętych. Tak właśnie musiało być na ziemiach polskich, o czym świadczy łagodny przebieg chrystianizacji. Mogło w tym pomóc już wcześniejsze oddziaływanie nowej religii za sprawą rozmaitych kontaktów z chrześcijanami. Nie stanowi tu kontrargumentu tak zwana reakcja pogańska w 1031 roku. Zdarzenie to nie było w istocie żadną rewolucją, tylko lokalnymi zamieszkami, w których mógł zginąć jeden czy drugi duchowny i sporadycznie mogły ucierpieć budowle sakralne. Znaczące, że po tym incydencie nie było żadnych męczenników – a musieliby się pojawić, gdyby chrześcijan zabijano z powodu ich wiary. Nie było też poważnych zniszczeń. Nie ucierpiał nawet skarbiec gnieźnieński, który dopiero siedem lat później złupił czeski władca – a jakże, chrześcijański – Brzetysław I. Czesi zrabowali wtedy nawet relikwie św. Wojciecha i wywieźli je do Pragi.

Jak chrzczono

Choć źródła milczą na temat metod misyjnych, jakie stosowano wobec ludności księstwa Mieszka, jakąś wiedzę daje obserwacja akcji misyjnych wśród ludów sąsiadujących z wczesnym państwem polskim.

Znacząca w tym kontekście jest reakcja Słowian zebranych na wiecu na wyspie Uznam, którzy widząc ubogich ewangelizatorów, uznali, że Bóg chrześcijan musi być słaby, skoro ma takich ludzi. Wyciągnął z tego wniosek biskup Bambergu, św. Otton, który przybył do pogan z Pomorza Zachodniego w bogatych szatach, otoczony świetnym orszakiem, z taborem pełnym kosztownych podarunków. Okazało się to tak skuteczne, że tamtejsi poganie sami zwątpili w swoich bogów. Kronikarz Herbord podaje ciekawe szczegóły na temat misji Ottona w Pyrzycach. Jednorazowo o chrzest poprosiło 7 tysięcy osób (!). Mimo tak wielkiej liczby kandydatów zastosowano coś w rodzaju katechumenatu, który trwał 7 dni. Składał się z wygłaszanych nauk dotyczących podstaw wiary chrześcijańskiej i z trzydniowego postu. Chrzest odbywał się w trzech osłoniętych tkaninami baptysteriach, przygotowanych osobno dla mężczyzn, kobiet i dzieci. Zgodnie z wykształconym już w starożytności rytem chrzcielnym katechumeni wyrzekali się diabła, co dla słowiańskich pogan oznaczało także odrzucenie czczonych do niedawna bóstw i wszelkiej mitologii. Następnie składali wyznanie wiary chrześcijańskiej i zanurzali się w wodzie chrztu.

Po chrzcie udzielano nauk na temat zasad życia chrześcijańskiego. Była to w istocie nauka moralności, wskazania na temat postów, obowiązku słuchania Mszy św., spoczynku niedzielnego, obowiązku chrztu dzieci. Mówiono o wymogu ochrony życia córek (widocznie czasem je zabijano), o zakazie zawierania małżeństw w ramach rodziny, o zakazie poligamii. Były wskazówki na temat grzebania ochrzczonych zmarłych na poświęconych cmentarzach, przestrzegano przed bałwochwalstwem, zabobonami, informowano o nakazie spowiadania się i o praktykach pokutnych.

Rzecz jasna nie wszystkie formy kultu pogańskiego zostały łatwo wyplenione, tym bardziej że ludność zamieszkała na peryferiach nie garnęła się do chrztu. Różne zwyczaje pogańskie kultywowano jeszcze przez wiele stuleci, a i dziś pokutują ich relikty w postaci zabobonów.

Niezależnie od okoliczności towarzyszących chrztowi Mieszka i wszelkich trudności, jakie napotkała chrystianizacja Polski, jasne jest dla chrześcijan, że tzw. chrzest Polski był aktem fundamentalnym dla państwa i narodu. Dokonało się to niewątpliwie pod wpływem Bożej łaski. Ponad tysiąc lat temu Bóg posłużył się polskim księciem i czeską księżniczką, żeby otworzyć przed naszymi przodkami źródła zbawienia. Obficie czerpały z nich pokolenia Polaków. Do dziś czerpiemy z nich także my.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.