Posłuszeństwo i jego karykatura

Jarosław Dudała

|

Gość Niedzielny

publikacja 29.03.2024 05:39

Wielu z nas zostało wychowanych w takim rozumieniu posłuszeństwa, że jak mama czy tata coś powie, to tak jest. Dzisiaj wszyscy wiemy, że takie podejście w żaden sposób się nie broni. Jak więc naśladować posłuszeństwo Jezusa? Mówi dr Magdalena Jóźwik, teolog.

Posłuszeństwo i jego karykatura Henryk Przondziono /Foto Gość

Jarosław Dudała: Autor Listu do Hebrajczyków mówi, że Jezus „nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał”. Zapytam przekornie: to wcześniej nie potrafił być posłuszny?

Dr Magdalena Jóźwik (Teologia przy kawie):
Można to zdanie interpretować w taki sposób, że Jezus pokazał nam drogę radykalnego posłuszeństwa. To Jego posłuszeństwo jest odwróceniem nieposłuszeństwa, w które ludzie wpadli w raju. Posłuszeństwo Bogu jest tak naprawdę jedyną drogą do zbawienia. To znaczy: w zbawieniu nie chodzi o to, żeby się „zamodlić” na śmierć ani o to, żeby się „zapościć” na śmierć (np. w Wielki Piątek), ale o to, żeby być posłusznym, czyli wypełniać wolę Boga.

Zresztą, ten sam autor Listu do Hebrajczyków powołuje się na Psalm 40: „Oto idę, abym spełniał wolę Twoją”. To jest podsumowanie tego, jak powinniśmy patrzeć na mękę Jezusa, ale też tego, jak powinniśmy i jak my możemy nieustannie inspirować się tym, co zrobił Jezus. Ten psalm mówi, że Bóg nie chciał krwawej ofiary, ale „otworzył uszy”. Otwarte uszy to metafora posłuszeństwa, czyli słuchania Boga i wypełniania Jego woli. Dlatego zanim wpadnę na genialny pomysł, żeby realizować jakieś wielkie dzieło Boże czy jakąś rewolucję w swoim życiu, warto sobie zadać podstawowe pytanie: czy to w ogóle jest wola Boża? czy to jest to, czego Bóg chce dla mojego zbawienia i dla pożytku innych ludzi? Bo moje zbawienie zazwyczaj ma też swoje konsekwencje w życiu innych ludzi. To nigdy nie jest tak, że zbawiamy się sami i nigdy nie jest tak, że życie z Bogiem działa tylko na nas. Nie, ono zawsze to służy też tym, których mamy wokół siebie.

Posłuszeństwo wyszło z mody. Chyba w dużej części dlatego, że pokazuje się wiele przykładów osób skrzywdzonych w dzieciństwie. I pokazuje się posłuszeństwo jako przyczynę ich bezradności, a nawet narzędzie budzenia poczucia winy w tych, którzy są przecież ofiarami. W takich realiach trudno jest mówić o posłuszeństwie.

Zdrowe posłuszeństwo nie oznacza bierności. Dziś nawet wśród osób dorosłych, wśród świeckich żyjących Kościele i w różnych wspólnotach zakonnych posłuszeństwo jest mylnie interpretowane jako podporządkowanie typu: „Nie muszę się z tym wewnętrznie zgadzać, ale pójdę i to zrobię. Nie liczy się to, co myślę. Nie liczy się to, kim jestem. Liczy się to, żebym wykonał rozkaz”. Ale to nie jest zdrowe posłuszeństwo. To jest jego patologia, dlatego, że w takim ujęciu to posłuszeństwo nie jest wolnym aktem całego człowieka, ale jakimś dysonansem, który człowiek przeżywa, bo się z czymś nie zgadza, ale idzie i to robi.
Na szczęście dochodzą mnie głosy, że trochę się to zmienia. Mówi się o tzw. posłuszeństwie dialogowanym. To znaczy, że przełożeni - mając jakąś propozycję dla człowieka, czy to duchownego, czy świeckiego we wspólnocie – pytają: „co ty na to? jak to czujesz”. Bo przełożony nie jest przecież Bogiem. Nie wie wszystkiego o swoich podwładnych.
Wielu z nas zostało wychowanych w takim rozumieniu posłuszeństwa wobec rodziców, że jak mama czy tata coś powie, to tak jest. Dzisiaj wiemy wszyscy, że to się nie broni w żaden sposób i szukamy w tej dziedzinie jakiejś nowej równowagi.
Bóg nas chce posłusznych, ale jest najbardziej daleki od wszelkiego rodzaju despotyzmu. On nie chce posłuszeństwa na takiej oto zasadzie, że On tak mówi i tak ma być, ale dlatego, że Jego plan jest dla nas dobry. Dlatego tak ważne są te otwarte uszy. One pozwalają usłyszeć, jaki Bóg i nie bać się zaufać temu, co On nam proponuje. Bo Jemu akurat możemy w zaufać w stu procentach. Co do ludzi, to nikt nie ma takiego wglądu w nas, jak Bóg, żebyśmy mogli mu bezkrytycznie zaufać.

A jeśli okażemy nieposłuszeństwo Panu Bogu? Jeśli Boży plan A z naszej winy nie wypali, to co wtedy?

Wtedy na szczęście są plany B, C, D, E, F, G, H… itd. Prawda jest taka, że my notorycznie nie okazujemy Bogu posłuszeństwa. Grzeszymy – a to jest okazywanie Bogu nieposłuszeństwa. To są małe sprawy i wielkie sprawy. Ważne jest jednak to, że świętość, do której Bóg nas zaprasza - czyli zjednoczenia z Nim - jest jedna, ale istnieją różne drogi do niej. Świętość, do której dojdziemy drogą B czy C nie będzie przez to gorszej kategorii.

Posłuszeństwo i jego karykatura  

dr Magdalena Jóźwik - doktor nauk teologicznych w zakresie teologii dogmatycznej, wykładowca w Archidiecezjalnym Centrum Formacji Pastoralnej w Archidiecezji Katowickiej (centrum.katowice.pl). Współpracuje z: Wydziałem Teologicznym UŚ, Wyższym Seminarium Duchownym Towarzystwa Salezjańskiego w Krakowie, Radiem eM, Gościem Niedzielnym (komentarze do Ewangelii), portalem "Więź", diecezją gliwicką w ramach zajęć na Kursie Formatora, Katechizmie Formatora oraz Inicjatywą Missio (Kurs Biblijny i rekolekcje Jezus żyje), Polską Misją Katolicką dla Anglii i Walii w ramach formacji świeckich, Polską Misją Katolicką w Niemczech w ramach formacji świeckich i prezbiterów. Współpracuje przy formacji stałej prezbiterów diecezji gliwickiej i archidiecezji katowickiej. Członek Archidiecezjalnej Rady Duszpasterskiej Archidiecezji Katowickiej. Od października 2022 r. członek Zespołu ds. przygotowania wskazań dla formacji stałej prezbiterów przy Komisji ds. Duchowieństwa KEP. Od września 2023 r. współpracuje z Jezuickim Ośrodkiem Pomocy Psychologicznej i Duchowej Źródło w Gliwicach w ramach poradnictwa duchowego. Od listopada 2023 r. prowadzi kanał "Teologia przy kawie".

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.