Metropolita białocerkiewski Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego: Bronić się jest ciężko, ale nie mamy prawa się poddać

GN 13/2024

publikacja 28.03.2024 00:00

O zmianach w religijności Ukraińców po wybuchu wojny, postawie Patriarchatu Moskiewskiego oraz kondycji ukraińskiego społeczeństwa mówi metropolita białocerkiewski Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego, arcybiskup Eustraty Zoria.

Metropolita białocerkiewski Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego: Bronić się jest ciężko, ale nie mamy prawa się poddać Roman Koszowski /Foto Gość

Bogumił Łoziński: Jak wojna z Rosją wpłynęła na religijność Ukraińców?

Abp Eustraty:
Dla kogo Kościół, wiara, religia były bliskie przed wybuchem wojny, teraz są jeszcze bliższe. Znacznie wzrosła liczba osób, które stały się bardziej religijne, choć przeżywają trudne doświadczenia związane z cierpieniem. Na froncie grupa ludzi potrzebujących wsparcia religijnego jest większa, szczególnie w środowiskach wojskowych. Są też tacy, którzy w jednym momencie utracili wszystko, i to zrozumiałe, że rodzi się w nich pytanie, dlaczego Bóg do tego dopuścił, może nawet myśl, że Boga nie ma, ale takich jest znacznie mniej. W porównaniu z sąsiednimi społeczeństwami – Rosji czy Białorusi – Ukraińcy zawsze byli bardziej religijni. Może to wynikać z tego, że w odróżnieniu od tych społeczeństw mamy wybór, do jakiego wyznania będziemy należeć.

Jak wygląda struktura wyznaniowa w Ukrainie?

W Ukrainie aktualnie jest 35 tys. organizacji religijnych. To skutek naszego ustawodawstwa, zgodnie z którym wystarczy 10 osób, aby zarejestrować jakąkolwiek wspólnotę religijną, bez żadnych innych warunków. Około 40 proc. tych wspólnot jest protestanckich, więc może się wydawać, że protestanci to połowa wierzących, ale statystyki socjologiczne podają, że stanowią oni tylko 2 proc. społeczeństwa. Te statystyki są wiarygodne. Wynika z nich, że od 70 do 75 proc. społeczeństwa ukraińskiego deklaruje się jako prawosławni, grekokatolicy stanowią 10 proc., 2 proc. protestanci, a po jednym procencie: wierni Kościoła rzymskokatolickiego, muzułmanie i żydzi. Wśród prawosławnych najwięcej wiernych ma Ukraiński Kościół Prawosławny – od 40 do 45 proc. Do Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego deklaruje przynależność od 2 do 4 proc. Pozostała część określa się po prostu jako prawosławni, bez przynależności do określonego Kościoła.

Rosyjski Kościół Prawosławny popiera rosyjską agresję, co powoduje, że prawosławni na Ukrainie dotychczas podlegli Patriarchatowi Moskiewskiemu przechodzą do Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego. Jak przebiega ten proces?

Praktycznie każdego dnia przynajmniej jedna wspólnota, która należała wcześniej do Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego, przechodzi do naszego Kościoła. Trudno obiektywnie określić, ile wspólnot w Ukrainie nadal kontroluje Patriarchat Moskiewski. Nawet jeśli wspólnoty przechodzą do naszego Kościoła, nadal uważa on, że podlegają jemu. Według naszych danych ma on wciąż jurysdykcję nad 7 tys. parafii w naszym kraju, a więc jest mniejszością.

Czy wraz z wiernymi przechodzą do waszego Kościoła także kapłani, którzy dotychczas podlegali Patriarchatowi Moskiewskiemu?

Są sytuacje, gdy wierni proszą swojego księdza, który służył im przez wiele lat, aby przeszedł do Prawosławnego Kościoła Ukrainy, a on mimo wszystko zostaje. Jest kilka przyczyn. System formacyjny w Rosyjskim Kościele Prawosławnym polega na zastraszaniu, że jak się od niego odłączysz, to masz tylko jedną perspektywę – pójście do piekła. Taki ksiądz jest całkowicie zdegradowany, a jego funkcje i działania są traktowane jako heretyckie. Są kapłani, którzy się tego boją. Innym sposobem wpływania na księży są różne obietnice. Jest też element finansowy, np. rosyjscy oligarchowie płacą księżom, żeby zostali pod jurysdykcją rosyjskiego prawosławia. W Moskiewskim Patriarchacie jest też od dawna kultywowana ideologia ruskiego mira, która formuje w przekonaniu, że Rosja ma błogosławieństwo od Boga na wypełnienie specjalnej misji na całym świecie, stając się jego centrum.

Patrząc na poparcie, jakie rosyjskim zbrodniom na Ukrainie udzielają Rosyjski Kościół Prawosławny i jego patriarcha Cyryl, rodzi się pytanie, czy jest on chrześcijański.

Jako osoba publiczna używam specjalnego terminu – moskosławie. To, co robią moskiewski patriarchat i Cyryl, to nie prawosławie, nie chrześcijaństwo, ale moskosławie. O tym świadczą jego owoce. Tak jak drzewo można nazywać w różny sposób, ale jakie jest naprawdę, poznajemy po jego owocach. Cyryl i Patriarchat Moskiewski we wszystkim popierją Putina. Cyryl błogosławi rosyjskie wojska. Jednego z księży wyrzucił ze stanu duchownego tylko za to, że w modlitwie zmienił słowa „za zwycięstwo” na „za pokój”. To nie chrześcijaństwo, to dżihadyzm. Nawet jeśli on ma tu swoich wiernych, którzy są mu podlegli, nigdy nie wyraził współczucia z powodu cierpień, jakich doznają w wyniku wojny.

Czy władze Ukrainy powinny zabronić działalności na jej terenie Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego?

W Radzie Najwyższej Ukrainy pierwsze czytanie przeszła uchwała zabraniająca działalności w naszym kraju organizacji religijnych, których centrum znajduje się w Rosji, które podlegają ich jurysdykcji. Patriarchat Moskiewski twierdzi, że to oznacza zakaz działalności ich Kościoła, a to jest absolutna nieprawda. Ta uchwała dotyczy wszystkich wyznań.

Jakie są relacje Prawosławnego Kościoła Ukrainy z innymi wyznaniami i religiami w waszym kraju?

Mamy pełne porozumienie międzywyznaniowe. Nie ma u nas żadnych problemów między chrześcijanami różnych wyznań, między chrześcijańskimi Kościołami czy religiami. Od początku rosyjskiej agresji wszyscy angażujemy się w podtrzymanie duchowe Ukrainy. Tę współpracę widać na poziomie działań charytatywnych. Gdy Prawosławny Kościół Ukrainy otrzymuje jakąś pomoc od katolickiej organizacji z Europy, to dzielimy się nią ze wszystkimi, z katolikami, protestantami, muzułmanami, niewierzącymi.

Jakie najważniejsze zadania stoją przed waszym Kościołem w czasie wojny?

W czasie wojny Kościół powinien zajmować się tym, czym nie mogą zajmować się inne struktury, czyli duchowym wsparciem, opieką nad wiernymi i społeczeństwem. Pomocy charytatywnej mogą udzielać różne organizacje, także Kościół. Jednak jeśli chodzi o posługę duszpasterską, religijną, duszpasterską, to nikt za Kościół tego robić nie może. W czasie wojny modlitwa, udzielanie sakramentów wiernym są bardzo ważne. Innymi zadaniami są moralne wspieranie społeczeństwa, wzmacnianie ducha obrony własnego państwa, ojczyzny. Jeśli ktoś ma świadomość, że walczy o sprawiedliwość, o prawdę, to nawet jeśli coś traci na wojnie, ma poczucie, że robił to dobrej sprawie. Jeśli Rosja ma obecnie przeważające siły, to z perspektywy duchowej wierni wierzą, że prawda zwycięży i warto o to walczyć. Kolejna posługa to zadanie związane z pochówkiem zabitych. To jest bardzo trudny moment, bo ksiądz spotyka się nie tylko z faktem śmierci, ale też z cierpieniem osób, które utraciły kogoś bliskiego. Oni przeżywają to raz, a ksiądz wielokrotnie. Często księża są jedynymi osobami, które mogą złagodzić ból utraty.

Wojna trwa od 2014 roku, od dwóch lat na pełną skalę. Rosjanie są bardzo brutalni. W jakiej kondycji jest społeczeństwo ukraińskie?

Jest zmęczenie. Trudno jest żyć, nie wiedząc, czy wojna skończy się za miesiąc, czy za pół roku bądź rok. Gdyby Rosja okupowała terytorium Ukrainy w większym stopniu, jak planowała, to wszystkie brutalne zachowania z Buczy, z Mariupola, powszechny terror, stalinowskie metody niszczenia ludzi przejawiałyby się w jeszcze większej skali. Bronić się jest trudno, jesteśmy zmęczeni, ale nie mamy prawa się poddać.

Czy po tych okrutnych zbrodniach może zrodzić się chęć odwetu, zemsty?

Nie dostrzegam w ukraińskim społeczeństwie żądzy zemsty, ale raczej obrzydzenie do wszystkiego, co jest rosyjskie. Nie chcemy, aby ludzie w Rosji przeżywali to, co obecnie dzieje się u nas, ale oczekujemy sprawiedliwości, rozliczenia odpowiedzialnych za zbrodnie. To nie jest zemsta, tylko sprawiedliwość.

Jakie Prawosławny Kościół Ukraiński ma relacje z władzami państwowymi?

Nie jesteśmy Kościołem państwowym, ale popieramy formowanie ukraińskiej państwowości. Jako Kościół uważamy, że tylko istnienie niepodległej Ukrainy jest gwarancją religijnej wolności. W przeszłości brak tej państwowości zawsze oznaczał brak wolności. We współpracy ze strukturami państwowymi z jednej strony możemy popierać to, co jest w ich działaniu pozytywne, ale z drugiej strony krytykować ich nadużycia. Podam przykład związany z konwencją stambulską. Wszystkie organizacje religijne ją krytykowały, ale docenialiśmy jej aspekty dotyczące walki z przemocą w rodzinie. Tak samo w kwestii ślubów osób jednopłciowych. Jesteśmy przeciwko dyskryminacji tych osób, ale kategorycznie opowiadamy się za tym, aby, zgodnie z zapisem w naszej konstytucji, małżeństwo mogli zawierać tylko mężczyzna i kobieta.

Polska stara się pomagać Ukrainie. Co możemy zrobić dla was obecnie?

Przede wszystkim chcę jeszcze raz podziękować polskiemu narodowi, Kościołowi katolickiemu za poparcie, za pomoc na różnych poziomach – humanitarnym, politycznym, ekonomicznym, wojskowym, bo bez tej pomocy nie bylibyśmy w stanie się bronić. Teraz bardzo aktualne dla naszych relacji jest rozwiązanie kryzysu na granicy. Rozumiem wasze argumenty, wiem, że to jest trudny problem, ale nieporównywalny do tych, które mogą mieć miejsce, gdy nadejdzie rosyjska armia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.