Kino z kruchty

Edward Kabiesz

|

GN 22/2011

publikacja 01.06.2011 15:39

Twórcy „Teraz i zawsze” poszli pod prąd. Nakręcili przejmujący dramat o miłości, wierze i powołaniu.

Teraz i zawsze, reż. Artur Pilarczyk, wyk.: Pascal Kaczorowski, Emilia Komarnicka, Adam Pater, Medard Plewacki, Małgorzata Potocka; Polska 2009 Teraz i zawsze, reż. Artur Pilarczyk, wyk.: Pascal Kaczorowski, Emilia Komarnicka, Adam Pater, Medard Plewacki, Małgorzata Potocka; Polska 2009
fot. materiały dystrybutora

Na końcu zostanie was tylko połowa. A ci, którzy byli z dziewczyną, mają jeszcze trudniej. Słowa księdza rektora skierowane do nowo przyjętych kleryków przyjmowane są z niedowierzaniem. Chłopcy są pełni entuzjazmu i wiary w swoje powołanie. Czy ich wyobrażenia o drodze do kapłaństwa okażą się zgodne z tym, co znajdą w seminarium? Ilu z nich dojdzie do celu?

Bohaterem filmu jest Marcin, były student AWF-u. Góry są jego pasją, dlatego też chciał zostać ratownikiem. Nie został. Trafił do seminarium. Dlaczego? Historię Marcina i drogę, jaką przebył, zanim zdecydował się zostać księdzem, poznajemy w szeregu retrospekcji. Ta droga nie była prosta. Spotkał dziewczynę, w której się zakochał z wzajemnością. Dosyć przypadkowy udział w spotkaniu jednej z grup Odnowy w Duchu Świętym i złożona tam prośba o dar miłości została wysłuchana. Tyle że w sposób, który całkowicie odmienił jego życie.

Życie w seminarium nie jest łatwe. W Marcinie i wielu jego kolegach budzą się wątpliwości. Niektórzy nie wytrzymują samotności, izolacji od świata zewnętrznego czy panującego tam reżimu. Odchodzą. Marcin też nie ma stuprocentowej pewności do co słuszności swego wyboru. Waha się. Chciałby mieć pewność. Tylko co może mu ją zagwarantować?

Znak z nieba? O tym, jaka będzie ostateczna decyzja Marcina, nie wiemy do końca. Reżyser skutecznie zwodzi widza, podsuwając mu różne tropy.

Film Pilarczyka jest zaskoczeniem dla widza. Młody, debiutujący w pełnym metrażu reżyser pokazał fragment rzeczywistości do tej pory kompletnie nieobecny w polskim kinie. Zrobił to w sposób delikatny i jednocześnie atrakcyjny, bo film wciąga widza, działa na niego bardzo emocjonalnie. Twórcy „Teraz i zawsze” zauważyli, że w kraju żyją nie tylko „świnki” i „galerianki”. Są też młodzi ludzie nie z marginesu społecznego, którzy mają zupełnie inne problemy. Młodzi ludzie, którzy wierzą w Boga i chodzą do Kościoła, którzy mają wątpliwości i potrafią o nich dyskutować. Artur Pilarczyk odkrył w polskim kinie „inny świat”. Nie pokazuje go na kolanach, ale uczciwie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.