Gość Niedzielny
publikacja 22.03.2024 08:29
O tym, w jaki sposób dominikanie dbają o zdrowe relacje w duszpasterstwach, o wyciąganiu wniosków z błędów przeszłości i przyspieszonej lekcji synodalności mówi o. Szymon Popławski OP, socjusz prowincjała Polskiej Prowincji Zakonu Kaznodziejskiego.
Ojciec Szymon Popławski - dominikanin, absolwent Szkoły Retoryki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, rekolekcjonista, socjusz prowincjała. archiwum prywatne
Magdalena Dobrzyniak: Sprawa Pawła M. jest już zamkniętą kartą w historii dominikanów?
o. Szymon Popławski OP: W pewnym sensie będzie nadal otwarta. Można ją będzie za jakiś czas zamknąć na gruncie prawnym, ale w szerszym znaczeniu zawsze będzie stanowiła jakieś „dziedzictwo”.
Jesteście w kontakcie z osobami poszkodowanymi?
Pamiętajmy, że to są konkretne osoby. Każda z nich ma swoje potrzeby czy spostrzeżenia. Krótko po swoim wyborze na prowincjała przed dwoma laty, o. Łukasz Wiśniewski spotkał się z poszczególnymi osobami z dawnego duszpasterstwa wrocławskiego i słuchając ich, odkrył różne perspektywy i oczekiwania. Później były także spotkania Prowincjała z pozostałymi skrzywdzonymi przez br. Pawła M., z innych miast czy wspólnot. Obecnie pozostajemy z tymi osobami w kontakcie w takim zakresie, jakiego sobie życzą i jaki też jest możliwy z naszej strony. To zadanie podejmują nasi duszpasterze osób skrzywdzonych. Jesteśmy do dyspozycji poszkodowanych, informując ich, gdy dzieje się coś z ich perspektywy ważnego, na przykład w kontekście sprawy karnej br. Pawła M. Natomiast z osobami związanymi z Wrocławiem jeszcze poprzedni Prowincjał zawarł porozumienia odnośnie do zadośćuczynienia materialnego. Wsparliśmy również finansowanie terapii większej liczby poszkodowanych, nie tylko z Wrocławia.
Czego uczy Was ten kontakt?
Konieczności autentycznego spotkania, gdzie liczy się uważne słuchanie i wrażliwość. Wciąż się tego uczymy. Ważne jest wejście w dialog, nie z pozycji instytucji, ale na zasadzie partnerskiej, równorzędnej. Zakon oczywiście jest instytucją, ale chodzi o to, by w kontaktach z przychodzącymi do nas ta instytucja miała braterską, ludzką twarz. Tutaj znaczącą funkcję pełnią zwłaszcza bracia towarzyszący osobom poszkodowanym na różnych etapach, jak np. delegat ds. małoletnich i osób w duszpasterstwie czy duszpasterz osób poszkodowanych.
Czy wyrażają one swoje sugestie związane z bezpieczeństwem osób w duszpasterstwach dominikańskich?
Wiele głosów podkreśla potrzebę właściwego reagowania na pojawiające się niepokojące sygnały. Głównym zarzutem pod naszym adresem była przecież obojętność, czy nawet pewnego rodzaju znieczulica. W raporcie podsumowującym pracę komisji badającej tę sprawę wciąż przewijało się pytanie, jak w ogóle się stało, że bracia nic nie widzieli i nie potrafili adekwatnie zareagować. Na to też zwracają uwagę osoby poszkodowane.
Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.