Abp Tadeusz Wojda dla „Gościa Niedzielnego”: Chcemy się spotkać z rządem i wyjaśnić nasze stanowisko

Bogumił  Łoziński Bogumił Łoziński

|

GN 12/2024

publikacja 21.03.2024 00:00

O inicjatywach rządu uderzających w Kościół, konieczności rozmów z jego przedstawicielami oraz najważniejszych wyzwaniach mówi przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda.

Abp Tadeusz Wojda jest metropolitą gdańskim. Święcenia kapłańskie przyjął w 1983 r. w Stowarzyszeniu Apostolstwa Katolickiego (pallotyni), sakrę biskupią otrzymał w 2017 r. Jest doktorem misjologii. Od 1990 do 2017 r. pracował w Papieskim Dziele Rozkrzewiania Wiary i w Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów. 14 marca br. został wybrany na przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Abp Tadeusz Wojda jest metropolitą gdańskim. Święcenia kapłańskie przyjął w 1983 r. w Stowarzyszeniu Apostolstwa Katolickiego (pallotyni), sakrę biskupią otrzymał w 2017 r. Jest doktorem misjologii. Od 1990 do 2017 r. pracował w Papieskim Dziele Rozkrzewiania Wiary i w Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów. 14 marca br. został wybrany na przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.
Roman Koszowski /Foto Gość

Bogumił Łoziński: Jakie są obecnie najważniejsze wyzwania dla Kościoła katolickiego w Polsce?

Abp Tadeusz Wojda:
Jest ich z pewnością wiele. Przede wszystkim zmienia się religijność, mentalność. Stawiamy sobie pytanie o Kościół przyszłości. Z jednej strony widzimy, że ubywa ludzi z Kościoła, z drugiej coraz mocniej uaktywniają się świeccy, włączają się w głoszenie Ewangelii. Trzeba pracować, aby ich zaangażowanie w ewangelizację było coraz większe. Ważnym wyzwaniem jest samo przepowiadanie Dobrej Nowiny, innym jest katechizacja. Co robić, aby młodzież nie rezygnowała z lekcji religii? Chcemy też rozwijać katechezę przyparafialną, aby na jej bazie budować wspólnotę parafii. Kolejnym wyzwaniem jest rodzina, która potrzebuje mocnego wsparcia, aby nie tracić swojej tożsamości opartej na antropologii chrześcijańskiej.

Czy jako przewodniczący KEP może Ksiądz Arcybiskup na te wezwania odpowiedzieć?

To są zagadnienia, które podejmujemy regularnie na zebraniach plenarnych episkopatu i w odpowiednich komisjach. Są to wyzwania, które w większym lub mniejszym stopniu dotyczą całego Kościoła w Polsce. Dlatego trzeba o tym mówić razem, dzielić się różnymi doświadczeniami w tym względzie. Rolą przewodniczącego jest, aby nie tyle narzucał, ile raczej wskazywał aktualne priorytety do przedyskutowania przez biskupów i wspólnego znalezienia rozwiązania.

Jest Ksiądz Arcybiskup kolejnym przewodniczącym, który zaraz na początku podkreśla, że nie chce niczego narzucać innym. Tymczasem, co stwierdzają sami biskupi, Kościół katolicki w Polsce cierpi na brak autorytetów, przywódców, którzy mieliby wizję posługi Kościoła we współczesnych, trudnych czasach. Może episkopat potrzebuje przewodniczącego będacego nie tylko organizatorem pracy tego gremium i reprezentantem na zewnątrz, ale i liderem, który nada naszemu Kościołowi jakiś nowy impuls. Widzi się Ksiądz Arcybiskup w takiej roli?

Problem, jaki pan poruszył, istnieje, jednak przewodniczący ma wskazywać priorytety i na pewno będę to robił. Episkopat działa kolegialnie, wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za Kościół, a z drugiej strony biskup diecezjalny jest głową Kościoła lokalnego i za niego odpowiada.

Może Ksiądz Arcybiskup wymienić jeden najpilniejszy priorytet, który chce wskazać biskupom?

Najważniejsza rzecz, która nas wszystkich dotyczy, to powrót do czystej Ewangelii Jezusa Chrystusa – tak jak nam to bardzo mocno wskazuje papież Franciszek – w duchu synodalnym.

Na czym konkretnie ma polegać powrót do Ewangelii?

Przede wszystkim muszę zrozumieć, czym jest Ewangelia, czego Jezus chce ode mnie, co mi przekazuje. To jest konieczne, aby na niej budować swoje życie, swoje świadectwo, a potem pokazywać, że Ewangelia – Jezus Chrystus – to zasadniczy fundament mojego życia. Problem w tym, że każdy z nas troszkę po swojemu tłumaczy Ewangelię, po swojemu wszystko chce robić, bez głębszego zrozumienia, czym ona jest. Papież Franciszek bardzo wymownie mówi o tym w adhortacji Evangelii gaudium, że to my „jesteśmy misją w świecie”. Nie, że mamy ją pełnić, tylko że my jesteśmy misją. To jest fundamentalna rzecz – pełnię misję nie własną, ale kogoś, dlatego trzeba mocnego powrotu do Jezusa, do Ewangelii.

Wspomniał Ksiądz Arcybiskup o synodalności. To dziś bardzo modne pojęcie w Kościele, często stosuje się je jako pewien wytrych będący środkiem na wszelkie bolączki. W takim razie spójrzmy na konkretny problem, np. w jaki sposób synodalność może zahamować odpływ młodzieży z Kościoła…

Synodalność oczywiście nie rozwiąże wszystkich problemów. Dzięki niej mamy wszyscy poczuć się odpowiedzialni za Kościół. Chodzi o to, żeby każdy z nas budował go nie po swojemu, ale tak, jak został stworzony przez Jezusa Chrystusa, jak nam wskazuje Ewangelia. Drugi wymiar synodalności polega na tym, że jeśli budujemy wspólnotę, to musimy mieć świadomość, że jest ona wspólnotą wspólnot – chodzi o to, żeby jej członkowie jak najściślej współpracowali ze sobą, z kapłanami, z proboszczami. Muszą zafunkcjonować rady duszpasterskie, aby były realną pomocą dla księdza w parafii. Kapłan oczywiście jest odpowiedzialny za parafię, ale istnieje potrzeba, aby świeccy włączyli się w prowadzoną w niej ewangelizację. To jest właśnie synodalność, a tego brakuje. Przez lata mieliśmy dużo powołań, siły duszpasterskie były bardzo mocne, więc wszystko na nich się opierało. Ten czas już mija i potrzebny jest inny model parafii, bardziej synodalny. Oczywiście to jest powolny proces, zmiana nie nastąpi w ciągu jednego dnia, ale dziś sytuacja wymusza bliższą współpracę księży i świeckich.

Ponad rok temu biskupi zdecydowali, że powołają niezależną komisję ekspertów, która zbada przypadki wykorzystywania seksualnego małoletnich przez osoby duchowne. Kiedy ta komisja rozpocznie pracę?

Delegat episkopatu ds. ochrony dzieci i młodzieży abp Wojciech Polak przygotowuje koncepcję prac tej komisji, aby była skuteczna. Sprawdzał na przykład, jak funkcjonują takie gremia w innych krajach. Myślę, że już niedługo rozpocznie działalność. Wiem, że diecezje przeglądały swoje archiwa, aby zobaczyć, czy w przeszłości dochodziło do takich sytuacji.

Obecny rząd podjął szereg działań, które budzą niepokój Kościoła. Zapowiedział na przykład ograniczenie liczby lekcji religii w szkołach do jednej godziny, likwidację Funduszu Kościelnego, proponuje usunięcie z podstaw programowych historii i języka polskiego odniesień do chrześcijaństwa, ogranicza programy katolickie w mediach publicznych. Czy Ksiądz Arcybiskup jako przewodniczący KEP myśli o spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem, aby wyjaśnić tego rodzaju problemy?

Już poprzedni przewodniczący KEP zdecydowanie przekazał rządowi, że jesteśmy gotowi do rozmowy na te tematy. Na razie nie ma odpowiedzi. Konferencja Episkopatu Polski powołała specjalne gremia do przestudiowania tych problemów. Chcemy się spotkać z przedstawicielami rządu i je omówić, wyjaśnić nasze stanowisko.

Jaka jest opinia Księdza Arcybiskupa na temat propozycji, aby w szkole pozostawić jedną lekcję religii, a drugą przenieść do parafii?

Lekcje religii są bardzo ważne, dlatego powinny być utrzymane w szkole. Mamy zapisy w konstytucji i konkordacie, które mówią, że religia powinna być nauczana w szkole, choć oczywiście nie jest określone, w jakim wymiarze. To regulowały umowy, które zostały podpisane, gdy konkordat wchodził w życie. Nauczanie religii w szkole odbywa się praktycznie we wszystkich krajach Europy, w jednych jest jedna godzina, w innych dwie. Na lekcjach religii nie tylko mówi się o Panu Bogu, ale przede wszystkim formuje ludzi, wdraża w życie wartości, promuje to, co jest najbardziej ludzkie. Wyrośliśmy z kultury chrześcijańskiej. Religia spełnia ogromnie ważną rolę formowania społeczeństwa na podstawie uniwersalnych wartości. Jeśli chodzi o przeniesienie jej do salek katechetycznych w parafii, to w tym momencie Kościół nie jest na to gotowy. Nie ma odpowiednich pomieszczeń, bo od ponad 30 lat katecheza jest w szkole, nie ma też funduszów na opłacenie katechetów, gdyż w wielu parafiach z trudem wystarcza na pokrycie bieżących zobowiązań. Niemniej od kilku lat jest promowana we wszystkich diecezjach tzw. katecheza przyparafialna, która jest związana z przygotowaniem do sakramentów, jest też katecheza formacyjna dla różnych grup. To jednak jest proces, który wymaga jeszcze dużo czasu, m.in. przygotowania katechistów. Jestem za tym, aby utrzymać lekcje religii w szkole w wymiarze dwóch godzin tygodniowo, przynajmniej w szkole podstawowej, a oprócz tego rozwijać katechezę przyparafialną.

Rząd powołał specjalny zespół ds. likwidacji Funduszu Kościelnego. Na razie nie przedstawił on żadnych propozycji, ale jego członkowie opowiadają się za zastąpieniem tego funduszu dobrowolnym odpisem podatkowym. Jaka jest opinia Księdza Arcybiskupa na temat takiego rozwiązania?

W Polsce nie ma zwyczaju odpisu na Kościół i według mnie to nie wystarczyłoby na pokrycie kosztów ubezpieczeń sióstr zakonnych, mniszek, osób konsekrowanych, misjonarzy i duchownych, którzy pozbawieni są regularnych dochodów z tytułu pełnionych posług, na przykład nauczania religii w szkole. Myślę, że trzeba znaleźć inne rozwiązanie. Konferencja Episkopatu Polski powołała grupę ekspertów, których zadaniem jest przygotowanie propozycji rozwiązania tej kwestii. Czekamy też na propozycje rządu; z tego, co wiem, pracuje on nad tym.

Kościół jest poddawany ostrym atakom ze strony środowisk lewicowo-liberalnych, także niektórzy ministrowie obecnego rządu mocno go krytykują. Jaka powinna być na to reakcja episkopatu?

Kościół jest zawsze atakowany, zawsze jest ktoś, komu nauczanie i działalność Kościoła się nie podobają i z tym trzeba się liczyć. Czasami takie ataki są dobrym bodźcem, aby nieustannie się odnawiał, żeby właśnie szukał powrotu do swoich początków. Może być wiele przyczyn tej krytyki, jedne mogą być uzasadnione bardziej, inne mniej. Wiele zależy od tego, jak ktoś Kościół postrzega.

Stałym zarzutem tych środowisk jest twierdzenie, że Kościół zaangażował się politycznie po stronie poprzedniego obozu władzy. Rzeczywiście tak było?

Jeśli chcemy, to polityką możemy nazwać wszystko. To, że jakiś duchowny eksponował się trochę politycznie, to mimo wszystko raczej pojedyncze przypadki, a nie ogólne zaangażowanie Kościoła. Dlatego nie zgadzam się z tymi zarzutami. Musimy też pamiętać, że każdy ksiądz jest obywatelem tego kraju, ma prawo do głosowania, więc musi się zorientować, jacy są kandydaci, na kogo w sumieniu głosować… Dlatego trudno, by nie rozmawiał o tym z innymi. Taka jest demokracja.

W dniu wyboru na przewodniczącego w mediach niechętnych Kościołowi pojawiły się artykuły, których autorzy nazwali Księdza Arcybiskupa kościelnym „betonem”, uznając za biskupa o skrajnie zachowawczych poglądach, z konserwatywnym podejściem do świata. Może Ksiądz Arcybiskup odnieść się do tego?

Cóż na to mogę powiedzieć. Każdy osądza z własnego punktu widzenia. Zależy to też od tego, czym dla danej osoby jest Kościół i jaką ma ona wiarę. Osobiście staram się żyć Ewangelią i wiernie ją głosić. Takie jest moje biskupie zawołanie. Jeśli to ktoś nazywa betonem, to trudno mi to komentować. Nie pozostaje mi nic innego, jak ofiarować wszystkie te osądy Panu Bogu.

W Polsce jest bardzo dużo konfliktów, głębokich podziałów na tle politycznym czy moralnym. Czy Kościół może te spory łagodzić, budować mosty, skoro sam jest postrzegany jako jedna ze stron konfliktu?

To prawda, że żyjemy w świecie pełnym różnych konfliktów. Każdy więc może być postrzegany jako jedna z jego stron. Tak może być postrzegany i Kościół. On jednak stara się budować przestrzeń do rozmów, łagodząc albo wygaszając istniejące konflikty czy napięcia społeczne. Gdy do głosu dochodzą potężne emocje, nie jesteśmy w stanie w ogóle ze sobą rozmawiać i Kościół przed tym przestrzega. Wciąż przypomina o potrzebie wzajemnej miłości, o szacunku dla drugiego człowieka, o konieczności szukania wspólnego dobra.

Jan Paweł II wzywał Polaków do dawania światu świadectwa wiary. Czy mamy dziś taką wiarę, aby to robić?

Wciąż dajemy świadectwo wiary. Niejednokrotnie słyszałem z ust biskupów z innych krajów, że patrzą na Polskę i podziwiają, bo wciąż ogromnie dużo ludzi chodzi do kościoła, modli się, jest aktywnych, wspiera Kościół. Czy ta wiara przekłada się na codzienne życie – to inna kwestia. Jeśli ktoś odchodzi z Kościoła, to warto się zastanowić, dlaczego odchodzi. Najczęściej opuszczają go ci, którzy doznali krzywdy, nie zostali wysłuchani, byli źle potraktowani albo po prostu utracili wiarę, albo też rzadko do niego chodzili. Mimo wszystko Kościół jest wciąż postrzegany w Polsce jako pewna siła moralna, duchowa, także społeczna. Jan Paweł II miał podstawy, aby patrzeć na Polskę jako na ostoję chrześcijaństwa, i choć czasy się zmieniły, nasze zadanie dawania świadectwa jest zawsze aktualne. Nasza wiara ma mocny rys maryjny. Mamy Matkę Bożą, której Polska była wielokrotnie zawierzana. Wydarzenia z przeszłości potwierdzają, że od wieków broni nas w trudnych sytuacjach. Ona wspiera i otacza swoją opieką. Kryzysy i trudności natomiast, których doświadczamy i dzisiaj, przyczyniają się często do oczyszczenia Kościoła i ożywienia go.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.