Wiersze ukraińskich poetek odsłaniają przed nami to, co dzieje się w duszach sąsiadów

Szymon Babuchowski

|

GN 11/2024

publikacja 14.03.2024 00:00

„Nie zabrałam z sobą radości” – to wybór wierszy sześciu ukraińskich poetek, które od momentu rozpoczęcia rosyjskiej agresji na Ukrainę gościły w Polsce.

Julia Bereżko-Kamińska, ukraińska poetka i pisarka, która z Buczyuciekła do Polski. Julia Bereżko-Kamińska, ukraińska poetka i pisarka, która z Buczyuciekła do Polski.
Monika Łącka /Foto Gość

Niepozorna, niewielkich rozmiarów fioletowa książka, którą łatwo przeoczyć wśród setek innych pozycji, krzyczących do nas z księgarskich półek kolorowymi okładkami, może okazać się dla niejednego czytelnika ciekawym odkryciem. Odsłania bowiem przed nami to, co dzieje się w duszach ludzi żyjących tuż obok nas, sąsiadów – kiedyś zza wschodniej granicy, a dziś jeszcze bliższych, bo przecież wielu z nich mieszka teraz na naszych osiedlach, pracuje z nami, przyprowadza dzieci do tej samej szkoły. Rozmawiając z nimi, często unikamy tematów związanych z wojną, bojąc się dotknąć tego miejsca w ich duszy, które może być naznaczone traumą. Dlatego dobrze, że powstała ta książka, przynosząca odpowiedzi na nasze niezadane pytania. Odpowiedzi często trudne, bolesne, ale i piękne.

Budowanie mostów

„Nie zabrałam z sobą radości” – to wybór wierszy sześciu ukraińskich poetek, które od momentu rozpoczęcia rosyjskiej agresji na Ukrainę gościły w Polsce. W tej dwujęzycznej miniantologii swoje utwory prezentują: Ołena Rybka, Dzwinka Matijasz, Julia Bereżko-Kamińska, Mariana Sawka, Olha Olchowa i Jordana Dranczuk. Wszystkie one są postaciami mniej lub bardziej znanymi w swoim kraju, udzielającymi się tam na niwie kulturalnej – autorkami książek, tłumaczkami (m.in. z polskiego), redaktorkami wydawnictw czy działaczkami społecznymi. Jest wśród nich aktorka, a także wykonawczyni poezji śpiewanej, zajmująca się dodatkowo fotografią. Mamy więc tu przegląd nietuzinkowych osobowości, które teraz spotkały się na kartach jednej książki.

Antologia jest owocem spotkań pod hasłem Spilnomowa (co można przetłumaczyć jako „Współjęzyk”), odbywających się od 2022 r. w warszawskim Domu Literatury. Inicjatorką projektu służącego „promocji literatury ukraińskiej w Polsce oraz budowaniu mostów zrozumienia i zainteresowania między literaturą polską a ukraińską” była Olha Olchowa, poetka i uchodźczyni z Buczy, autorka wyboru. Właśnie podczas tych spotkań zrodził się pomysł przybliżenia polskim czytelnikom choć części dorobku prezentowanych tam twórców. Tłumaczenia podjęli się dwaj członkowie Stowarzyszenia Pisarzy Polskich – Bogdan Baran i Zbigniew Zbikowski.

W projekcie uczestniczyli ukraińscy pisarze przebywający czasowo w Polsce, niekiedy tylko przejazdem. Ze względu na obostrzenia wyjazdowe zarówno wśród bohaterów tych spotkań, jak i wśród słuchaczy dominowały kobiety. Dlatego właśnie z ich perspektywy patrzymy w tej książce na rzeczywistość ogarniętą wojną. Jest to spojrzenie szczególne. W wierszach przemawiają bowiem osoby, które nie biorą bezpośredniego udziału w walkach, ale wojna dotyka je równie mocno – przez tęsknotę, niepewność przyszłości, strach o najbliższych, a czasem także ból po ich stracie.

Pogubione koraliki

„Nie zabrałam z sobą radości” – ta tytułowa fraza, pochodząca z wiersza Olhy Olchowej, dobrze oddaje wspólne doświadczenie autorek tomu. „Nie zabrałam”, w domyśle – z domu, który zostawiłam na Ukrainie i za którym tęsknię:

pewne jest, że nie zabrałam z sobą radości,

została, mrużąc oczy na parapecie,

gdzie w pobliżu prawdopodobnie słodko

zakwitła mandarynka.

(...)

a może po prostu siedzi na sofie –

pogubiona jak koraliki

z rozerwanej na progu bransolety...

jak je pozbierać? przywołać spod ruin...

jak je nanizać w nowy sposób

na sznur nadziei i wiary...

 

Te pytania – w różny sposób formułowane – zadają sobie właściwie wszystkie poetki prezentowane w książce. Doświadczenia tęsknoty nie zmniejsza fakt, że nowa przestrzeń, w której się znalazły, jest dla nich przyjazna, jak w wierszu Julii Bereżko-Kamińskiej:

Idę przez Kraków – wieczorny, poranny –

A serce wlecze się za mną – Krowoderską,

Kanoniczą...

Lecz za każdym razem, gdy myślę, że już

opłakałam

I Mariupol, i Chersoń opłakałam,

Jakiś Mariusz, Agnieszka czy Ewa

zagląda mi w oczy –

W studnie moje najgłębsze,

w niedostępne kryjówki –

I wyławia z nich rozpacz.

Dom okryty pledem

Poetki piszą o skrawkach swojej codzienności, składających się na „Patchworkową kołdrę serca” (tytuł wiersza Ołeny Rybki). Jest tam miejsce na „rozhowory” z rodziną, listę lekcji do odrobienia przez pierwszoklasistkę, ale i ciągłe, pełne niepokoju nasłuchiwanie wieści z kraju:

Tu ulice mego miasta, których nazwy

wychwytuję z ust przechodniów –

i rozumiem, że oni też jak ja nie wyłączają

wiadomości ani ogłoszeń o alarmach

lotniczych w Charkowie i regionie.

 

Realistyczne spojrzenie przeplata się czasem z innym, które można by nazwać „baśniowym”. Pojawia się ono chociażby w wierszach Dzwinki Matijasz, przez które przewija się tajemnicza postać Brzegini, rusałki roztaczającej opiekę nad Ukrainą:

Brzeginia tka pled, niebiańskie nitki szybko

wplatają się pod palcami

w ornament, cieplejsze niż owcza wełna.

Mapa pledu dzieli się na obwody, każdy

obwód mocno przytula się do drugiego.

Niebo jest dziś ciepłe jak letnia połonina.

Niebiańskie baranki żują niebieską trawę.

Niebiański pled okrywa mój dom.

Okrywa Kijów i każde miasto.

Spowija Krym chmurą pachnącą lizakami.

Okrywa nas wszystkich.

Tam się rozpłaczemy

Ważne miejsce w tych wierszach zajmują dzieci, co wydaje się dość oczywiste, ponieważ to one, wraz z kobietami, znalazły się w pierwszej kolejności w grupie uchodźców z kraju ogarniętego wojną. Zderzenie matczynej czułości z brutalnością świata okazuje się szczególnie poruszające. Tak jak w wierszu Mariany Sawki:

Kochanie, trzymaj swoją lalkę, trzymaj

swego misia, trzymaj kotka.

Pociąg sunie jak zraniony długi wąż.

Płoną miasta.

(...) Dziecino, tam na nas czekają. Nie wiem

kto, ale ktoś na pewno.

Ścielą dla nas łóżeczko, abyś mogła

spokojnie zasnąć.

Kochanie, tam się rozpłaczemy.

Ale nie tu. Nie tu.

Tutaj, serdeńko, tęsknota jak pętla ściska

serce.

 

To kobiece spojrzenie, pełne czułości, musi jednak często ustępować miejsca chłodnej ocenie rzeczywistości. Wymusza też odkrywanie w sobie innych, nieznanych wcześniej zasobów. A to z kolei skłania do zadawania pytań najważniejszych – tych o własną tożsamość. „jak ją zwać?/ w młodości była Afrodytą,/ z męża – Demeter,/ a w lutym stała się Ateną” – pisze Olha Olchowa. Przypomnijmy, że Atena to nie tylko bogini mądrości i sztuki, ale także bogini sprawiedliwej wojny, opiekunka miast. „w ich torebkach pancerze, hemostatyki, konserwy, zabawki i książki dla dzieci,/ hełmy, body,/ niektóre mają własne miecze” – wylicza poetka te, przyznajmy, niezbyt standardowe elementy wyposażenia damskiej torebki.

W obliczu wojny pojawiają się też pytania skierowane do Boga. Czasem słychać w nich żal o Jego milczenie w tej sytuacji: „Czy Ukraińcy wydali ci się zbyt szczęśliwi/ Na swojej błogosławionej ziemi?/ Czy zbyt pięknie obchodzili Boże Narodzenie?” – pyta Jordana Dranczuk w pełnym dramatyzmu wierszu „Hołodomor”. Są, oczywiście, także na kartach antologii obrazy walki, mocne słowa skierowane do „wroga, który wgryzł się w dom i w nim swoją duszę zgubił na wieki” (Julia Bereżko-Kamińska). Ale nienawiść nie jest dominującym uczuciem w tym tomie. „nic na to nie poradzę –/ ustawicznie rozmyślam/ o rosyjskich żołnierzach./ tych, którzy przebywali w naszym domu” – napisze Olha Olchowa. I nie jest to też, bynajmniej, wyraz współczucia, ale raczej usilna próba zrozumienia tajemnicy zła. Z tym wszystkim zmagają się nasi sąsiedzi. Ta książka – może literacko i translatorsko trochę nierówna, ale mająca dodatkowy walor świadectwa – pozwala ich lepiej zrozumieć.

Nie zabrałam z sobą radości. Wybór wierszy poetek ukraińskich Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Warszawa 2023 ss. 140   Nie zabrałam z sobą radości. Wybór wierszy poetek ukraińskich Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Warszawa 2023 ss. 140

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.