„Tyle co nic”. Film o polskiej wsi i rolniczym proteście trafił w swój czas

Edward Kabiesz

|

GN 10/2024

publikacja 07.03.2024 00:00

Niektóre sceny w „Tyle co nic” wydają się żywcem przeniesione z dróg i ulic, nie tylko zresztą polskich.

Protest pod rezydencją posła. Protest pod rezydencją posła.
Forum Film

W ubiegłym roku powstały dwa filmy poświęcone tematyce wiejskiej. Było to niespodzianką, bo temat wsi praktycznie we współczesnym polskim kinie nie istnieje. Pierwszy z nich, „Chłopi”, sięgał w przeszłość. Film trudno nazwać adaptacją powieści Reymonta, był raczej swobodną wariacją na jej kanwie. Natomiast debiut fabularny Grzegorza Dębowskiego „Tyle co nic” już w momencie pokazu na ubiegłorocznym festiwalu w Gdyni nabrał aktualności w związku z protestami rolników, a obecnie, kiedy wszedł do kin, idealnie wpisał się w rozgrywające się właśnie wydarzenia.

Film Dębowskiego, w którym niektóre sceny wydają się żywcem przeniesione z dróg i ulic, nie tylko polskich zresztą, opowiada o rolniczym proteście w mikroskali, w granicach jednej wsi. Grupa rolników organizuje go pod domem posła, który, wbrew wcześniejszym obietnicom, zagłosował przeciwko ich interesom. Nie wiemy do końca, na czym polega zdrada posła, na którego wieś głosowała wcześniej. Nie jest on też postacią jednoznaczną. Jednak „Tyle co nic” nie jest wyłącznie dramatem społecznym – równolegle pojawia się bowiem wątek kryminalny. Jarek, bohater pierwszoplanowy, usiłuje wyjaśnić sprawę śmierci człowieka, któremu kiedyś pomagał. Ma w tym interes, bo sam znalazł się w kręgu podejrzanych o zabójstwo, a do tego jest organizatorem rolniczych protestów. Sprawa śmierci dawnego znajomego, którego zwłoki znaleziono w gnoju wysypanym na podwórzu posła oskarżonego o zdradę interesów rolniczych, powoduje, że Jarek gorączkowo prowadzi swoje prywatne śledztwo. Staje się ono pretekstem do weryfikacji postaw ludzi, których zna, a także każe mu się zastanowić nad sobą. Z czasem dramat społeczny ewoluuje w kierunku filmu psychologicznego.

Niezwykły autentyzm ekranowych wydarzeń reżyser osiągnął dzięki znakomitej obsadzie. Rezygnacja z ogranych już w polskim kinie aktorów wyszła dziełu na dobre. Kreacje Artura Paczesnego w roli Jarka, Moniki Kwiatkowskiej jako Ireny i Agnieszki Kwietniewskiej w roli Ani to dodatkowe atuty filmu, który trafił w swój czas.

Tyle co nic, reż. Grzegorz Dębowski, wyk.: Artur Paczesny, Artur Steranko, Agnieszka Kwietniewska, Monika Kwiatkowska, Polska 2024

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.