Kościół w Niemczech. Spór o sakramentalną tożsamość

Tomasz Kycia

|

GN 10/2024

publikacja 07.03.2024 00:00

Jeśli jest jakiś pozytywny efekt niemieckiej Drogi Synodalnej, to jest nim zerwanie maski i pokazanie, w jakim stanie jest Kościół w Niemczech.

Obrady Drogi Synodalnej we Frankfurcie nad Menem w lutym 2022 r. Obrady Drogi Synodalnej we Frankfurcie nad Menem w lutym 2022 r.
RONALD WITTEK /epa/pap

Jestem przekonany, że nawet jeśli powiodą się zapowiedziane na 22 marca rozmowy delegacji niemieckich biskupów w Watykanie i ogłoszone zostanie coś w rodzaju porozumienia, nie rozwiąże to aktualnego kryzysu. Głęboki podział w Kościele w Niemczech dotyczy bowiem sporu nie o zewnętrzne struktury, a o jego sakramentalną tożsamość. Podział ten jest wynikiem błędów i zaniedbań, które nie przyszły dopiero z Drogą Synodalną, ale trwają od dziesięcioleci, a być może sięgają nawet sporu o właściwą hermeneutykę Soboru Watykańskiego II. Trwająca w latach 2019–2023 Droga Synodalna zadziałała tu jak katalizator, przyśpieszając tylko i pogłębiając podział wśród niemieckich katolików, także w gronie biskupów.

Mówiłem w ubiegłym roku na łamach GN, że mamy do czynienia z bolesnym momentem, kiedy od rany odrywany jest plaster i kiedy można zobaczyć ogrom spustoszeń w organizmie. Tak, w organizmie, bo tak postrzegam Kościół – jako Mistyczne Ciało Chrystusa. Jeśli miałbym wymienić jakiś pozytywny efekt niemieckiej Drogi Synodalnej, to jest nim właśnie zerwanie maski i pokazanie, w jakim stanie jest Kościół w tym kraju.

Takie są fakty

Dla lepszego zrozumienia kontekstu przytoczmy kilka faktów. Katolicy stanowią 25 proc. mieszkańców Niemiec, ewangelicy – 23 proc. Aż 43 proc. to osoby bezwyznaniowe. Pozostali są przedstawicielami innych religii – 5 proc. z nich to muzułmanie. Te liczby jednak nie mówią nic o stopniu emocjonalnego przywiązania do Kościoła. Z najnowszego raportu na temat członkostwa w Kościele (KMU) wynika, że tylko 4 proc. badanych katolików twierdzi, iż są ściśle z nim związani. Podobnie wygląda sprawa uczestnictwa w Eucharystii. Według badań instytutu YouGov aż połowa niemieckich katolików w ogóle w niej nie uczestniczy, a tylko 7 proc. bierze udział w Mszy św. raz w tygodniu.

Co jakiś czas w różnych diecezjach mamy do czynienia z poważnymi błędami liturgicznymi. Teksty modlitw przewidziane w mszale rzymskim są nagminnie zmieniane i zastępowane formułami tworzonymi przez celebransów. Praktyka ta dotyczy nawet słów Przeistoczenia – zdarza się, że referenci pastoralni (świeccy katecheci) wspólnie z celebransem na przemian czytają wcześniej napisaną „prefację” i „modlitwę eucharystyczną”. Zdarza się, że w czasie liturgii słowa czytane są niebiblijne teksty (osobiście słyszałem fragmenty z „Małego Księcia” Antoine’a de Saint-Exupéry’ego i wiersze libańskiego poety Khalila Gibrana), a dobór pieśni kojarzy się z koncertem popowym. Wielokrotnie widziałem podczas Mszy św., jak celebrans używał do konsekracji chleba i soku z winogron, a później wierni przekazywali sobie „kubeczek”, w którym moczyli własną hostię. Przeżyłem też sytuację, w której celebrans zaprosił do odczytania prefacji, słów Przeistoczenia i modlitwy eucharystycznej ewangelickiego pastora. Oczywiście nie były to teksty z mszału rzymskiego i pastor nie musiał modlić się o jedność z papieżem.

Fakultatywna Msza Święta

Ktoś mógłby zarzucić, że się czepiam i opisuję marginalne zjawiska. Ale to właśnie wokół ołtarza toczy się spór o katolicką tożsamość tego lokalnego Kościoła. Było to widoczne także podczas całej Drogi Synodalnej. Dlatego warto nie tylko czytać przyjęte przez nią dokumenty końcowe, ale także poznać ich kuluarowy kontekst. Już na samym starcie wśród organizatorów ze strony prezydium Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich pojawiły się sugestie, że obrady Drogi Synodalnej nie powinny zaczynać się Mszą św., bo w ten sposób znów wyeksponowana jest władza mężczyzn. W efekcie w lutym 2020 roku we Frankfurcie nad Menem rozpoczęto Drogę Synodalną uroczystą Mszą św., ale celebransami byli tylko ówczesny przewodniczący Episkopatu Niemiec kardynał Reinhard Marx oraz miejscowy biskup Limburga i późniejszy przewodniczący episkopatu Georg Bätzing. Pozostali biskupi uczestniczyli w Eucharystii nie jako celebransi, ale „po cywilu”, w ławkach.

Temat rzekomo zdominowanej przez mężczyzn Eucharystii pojawiał się podczas obrad Drogi Synodalnej wielokrotnie. To właśnie dlatego obrady były tak zorganizowane, by Msza św. nie była w ich centrum, ale sprawowana była jedynie fakultatywnie. Już podczas drugiego dnia obrad we Frankfurcie w 2020 roku doszło do zgrzytu wśród delegowanych, ponieważ większość z nich wzięła udział w poprowadzonej przez świeckich medytacji, ale kilku biskupów i księży celebrowało w tym czasie w innym miejscu Eucharystię. W kuluarach uznano ich za fundamentalistów. W dalszej części obrad niektórzy delegowani powoływali się na niemiecką powszechną ustawę antydyskryminacyjną i postulowali, by Kościół jako pracodawca dopuścił kobiety do kapłaństwa. Podczas obrad jesienią 2021 roku przegłosowano nawet wniosek, by przedyskutować kwestię, „czy kapłaństwo w ogóle jest potrzebne”. Padły też postulaty, by wprowadzić ósmy sakrament – dla osób LGBT.

To nie są wyjątki. Do kuriozalnych wypowiedzi na temat sakramentów dochodziło na Drodze Synodalnej wielokrotnie. I padały one z ust nie byle kogo, ale ludzi, którzy zasiadają w gremiach decydujących o życiu Kościoła w tym kraju, profesorów teologii i osób wybranych do tzw. Komisji Synodalnej, która ma przygotować pracę stałej Rady Synodalnej, czyli organu doradczego i decyzyjnego, objętego zakazem przez Stolicę Apostolską.

Zarówno przedstawione wcześniej błędy liturgiczne, które zdarzają się na poziomie parafii, a czasem i diecezji, jak i wypowiedzi członków Drogi Synodalnej (nie tylko świeckich, ale i księży oraz biskupów) pokazują, z jaką tożsamością Kościoła mamy do czynienia.

Pęknięcie się powiększa

Na wstępie stwierdziłem, że w Kościele w Niemczech mamy do czynienia z głębokim podziałem. A skoro podział, to gdzie druga strona? Czterech z 27 niemieckich biskupów nie zgodziło się na powołanie Rady Synodalnej. Biskupi: Gregor Maria Hanke OSB z Eichstätt, Stefan Oster SDB z Pasawy, Rudolf Voderholzer z Ratyzbony i kardynał Rainer Maria Woelki z Kolonii oświadczyli latem ubiegłego roku, że „chcą podążać drogą ku bardziej synodalnemu Kościołowi w swoich diecezjach razem i w koordynacji z procesem synodalnym Kościoła powszechnego”. O podzielonym episkopacie otwarcie mówił też w wywiadzie dla GN biskup Stefan Oster SDB, uczestnik zwołanego przez papieża synodu. A ponieważ każdy, kto kwestionuje zasadność Drogi Synodalnej, uznawany jest w Niemczech za religijnego fundamentalistę, wymienieni biskupi często musieli się tłumaczyć i zapewniać, że jak najbardziej dostrzegają konieczność przeprowadzenia reform w Kościele, ale niekoniecznie na tej drodze.

Co prawda Watykan wielokrotnie ostrzegał niemieckich biskupów przed kolejnymi krokami stawianymi na Drodze Synodalnej, a Franciszek w 2019 roku jako pierwszy papież w historii napisał do wszystkich katolików w Niemczech specjalny list, w którym zdiagnozował im „erozję wiary”, przestrzegał przed pustymi reformami struktur i apelował o nową ewangelizację, to jednak głosy te przez większość katolików zostały zignorowane. Dlatego odpowiadając na list czterech kobiet, które na znak jedności z Rzymem opuściły obrady Drogi Synodalnej jeszcze przed jej zakończeniem, Ojciec Święty, już chyba trochę zrezygnowany, napisał: „Ja również podzielam zaniepokojenie licznymi konkretnymi krokami, które zostały podjęte, a które grożą tym, że duża część tego lokalnego Kościoła będzie coraz bardziej oddalać się od wspólnej drogi Kościoła powszechnego”. Moim zdaniem właśnie tak jest: duża część Kościoła w Niemczech coraz bardziej oddala się od Kościoła powszechnego, a spór o Radę Synodalną jest tylko zewnętrznym znakiem wewnętrznego sporu o sakramentalną tożsamość tego lokalnego Kościoła.

Spór ten będzie nabierał większego tempa, bo zwolennicy Drogi Synodalnej będą chcieli szybko wprowadzić zaplanowane zmiany, mając świadomość, że być może niebawem zakwestionowana zostanie zasadność obrad, które do tej pory się odbyły. Autorzy Drogi Synodalnej powtarzali bowiem, że z raportu MHG, w którym opisane zostały tragiczne przypadki pedofilii w Kościele katolickim w latach 1946–2014, wynikają tzw. przyczyny systemowe (raport MHG o tym wprost nie mówi). Według autorów i zwolenników Drogi Synodalnej są nimi przede wszystkim celibat, hierarchia w Kościele i rzekomo zbyt restrykcyjna etyka seksualna.

Tymczasem opublikowany jesienią ubiegłego roku podobny raport niemieckiego Kościoła ewangelickiego wykazał, że źródeł przemocy seksualnej szukać należy gdzie indziej, ponieważ ani celibat, ani system hierarchiczny, ani (w tym przypadku raczej liberalna) etyka seksualna wśród protestantów nie odegrały żadnej roli. Wskazał na to jeden z autorów ewangelickiego raportu, socjolog prof. Detlef Pollack, domagając się głębszych badań i redefinicji przyczyn pedofilii. Należy wyraźnie podkreślić, że Kościół w Niemczech musi radykalnie rozliczyć się z bolesnymi i tragicznymi przypadkami pedofilii. Tyle że Droga Synodalna takim radykalnym i szczerym rozliczeniem nie była i nie była też procesem odnowy Kościoła w Niemczech.

Żywe tkanki

Kto szuka odnowionego i żywotnego Kościoła, znajdzie go tam, gdzie w sposób godny i w łączności z całym Kościołem (a nie w kontrze do niego) sprawowane są sakramenty i głoszone jest słowo Boże (a nie parafrazy programów partyjnych). Wszędzie tam widać wzrost i żywotność niemieckiego Kościoła. Tak, również w Niemczech można zobaczyć dorosłych katechumenów, którzy w otaczającym ich często antychrześcijańskim świecie świadomie decydują się na przyjęcie chrztu świętego, a liturgia Wigilii Paschalnej staje się wzruszającym świadectwem wiary. Kościół w Niemczech jest głęboko podzielony. Dla katolików w Polsce nie powinien to jednak być powód do poczucia wyższości, ale raczej współodczuwania i współodpowiedzialności. Warto się zastanowić, jak pomóc tym tkankom Kościoła, które wciąż jeszcze są żywe.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.