Patron wielu pojednań. 50. rocznica śmierci kard. Bolesława Kominka

Andrzej Grajewski

|

GN 10/2024

publikacja 07.03.2024 00:00

Do wielkich wyzwań, przed którymi stanął jako administrator apostolski w Opolu, później biskup wrocławski, wreszcie autor orędzia do biskupów niemieckich, kard. Bolesława Kominka przygotowała cała jego droga życiowa. 10 marca mija 50. rocznica śmierci biskupa, nazywanego nieznanym „ojcem Europy”.

Wielką zasługą kard. Bolesława Kominka było budowanie polskiej tożsamości na Ziemiach Zachodnich. Wielką zasługą kard. Bolesława Kominka było budowanie polskiej tożsamości na Ziemiach Zachodnich.
Adam Hawałej /PAP

Był polskim Ślązakiem z Radlina, chodził do niemieckiej szkoły podstawowej, ale w domu rodzinnym rozmawiał po polsku. W czasie III powstania śląskiego wraz z ojcem woził żywność do oddziałów walczących pod Górą św. Anny. Należał do pierwszego rocznika śląskich kapłanów przyjmowanych do seminarium w czasie, kiedy administracją apostolską w Katowicach kierował ks. August Hlond. Doktorat napisał we Francji. Poznał tam katolicką elitę, a także ks. Jean-Marie Villota, późniejszego kardynała i sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej. Zarządzanie diecezją zgłębiał u boku bp. Stanisława Adamskiego, którego sposób pracy później naśladował. Mediów uczył się w „Gościu Niedzielnym”, z którym współpracował w latach 30. ubiegłego wieku. Polski patriota udzielał się również w duszpasterstwie niemieckiej mniejszości. Nie uchroniło go to przed wpisaniem do Specjalnej Księgi Gończej, wykazu osób uznanych w 1939 r. przez Urząd Kryminalny III Rzeszy za wrogów Niemiec. Wszechstronnie wykształcony, z doświadczeniem organizacji pomocy dla polskiej ludności w czasie okupacji, kontaktował się m.in. z bł. ks. Janem Machą, był po wojnie przygotowany do podjęcia wyzwań większych aniżeli praca w Kurii Diecezjalnej w Katowicach.

Na Opolszczyźnie

15 sierpnia 1945 r. kardynał Hlond mianował go administratorem apostolskim Śląska Opolskiego. Zastał tam sytuację skomplikowaną i delikatną. Obok autochtonów Polaków ciągle przebywali tam Niemcy i stale napływali repatrianci, czyli ludzie z Kresów II Rzeczypospolitej oraz z innych regionów Polski. Pragnąc z tych różnych społeczności budować jeden Kościół, ks. Kominek narażał się wszystkim. Dla Niemców był polskim szowinistą, dla autochtonów reprezentował interesy tych innych, zaś dla kresowych Polaków był nieomal „Niemcem”, przeszkodą w polonizacji tej ziemi. Powstał nawet pomysł, aby tworzyć odrębne parafie dla repatriantów i autochtonów, co utrwaliłoby podziały i różnice. Ks. Kominek zdecydowanie go odrzucił. Stawiał na wytrwałą, spokojną pracę, której efekty miały przyjść po czasie. Podkreślał wartość tworzącej się społeczności, do której przybysze wnosili „świadomy i bardziej wyrobiony patriotyzm”, a miejscowi „ogromną pracowitość, systematyczność i dążność do porządku”. „Trzeba mieć trochę cierpliwości – przekonywał – bo zrastanie będzie następowało, coraz silniejsze, z roku na rok, z pożytkiem dla jednej i drugiej strony”. Czasu nie miał jednak wiele.

Wygnaniec

26 stycznia 1951 r. podzielił los administratorów apostolskich na Ziemiach Zachodnich i Północnych ustanowionych przez kard. Hlonda. Został usunięty z urzędu, a później wywieziony do opactwa benedyktynów w Lubiniu w Wielkopolsce. Przebywał tam do końca lutego 1951 r. Zezwolono mu wtedy na wyjazd, ale bez prawa powrotu do Opola. W końcu trafił do Krakowa, gdzie zaczął pracować w Referacie Duszpasterskim Kurii Metropolitalnej. Tam dowiedział się, że papież Pius XII mianował go 26 kwietnia 1951 r. biskupem tytularnym i administratorem apostolskim Dolnego Śląska. Ponieważ nie mógł objąć urzędu, nominacji nie ogłoszono. W następnych latach jego sytuacja stawała się jeszcze trudniejsza. W 1953 r. został usunięty z krakowskiej kurii i przeniósł się jako kapelan do domu sióstr urszulanek w wiosce Siercza k. Wieliczki. Wyrzucony poza nawias dotychczasowych obowiązków, odnajdywał się w posłudze siostrom i mieszkańcom wioski. Jesienią 1954 r. jego sytuacja zmieniła się, choć nie wiadomo, w jakich okolicznościach zapadła decyzja o tajnych święceniach biskupich. Konsekracja odbyła się 10 października 1954 r. w kaplicy domowej biskupa przemyskiego Franciszka Bardy, przy udziale biskupów Wojciecha Tomaka oraz Franciszka Jopa. Formalnie niczego to nie zmieniło. Jeszcze dwa lata musiał czekać, zanim w grudniu 1956 r. objął urząd we Wrocławiu.

Droga do normalizacji

Władzę przejmował jako specjalny delegat prymasa Polski z uprawnieniami biskupa rezydencjalnego we Wrocławiu. Z właściwą sobie gorliwością i konsekwencją od pierwszych dni porządkował życie kościelne na podległym mu terenie. Usunął z urzędów „księży patriotów”, opierając pracę w kurii na grupie sprawdzonych współpracowników. Tworzył nowe parafie, zainicjował odbudowę wielu zniszczonych kościołów, których ruiny straszyły licznie we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku. Zadbał o wychowanie młodzieży i odpowiednią formację intelektualno-duchową kapłanów. Powołane przez niego Akademickie Studium Teologiczne dało później podwaliny Papieskiemu Fakultetowi Teologicznemu we Wrocławiu. W 1962 r. został tytularnym arcybiskupem we Wrocławiu, ale nadal nie był arcybiskupem wrocławskim. Dopóki nie uregulowano granic państwowych pomiędzy PRL a RFN, Stolica Apostolska nie mogła zmieniać granic diecezji na obszarach, których status prawnomiędzynarodowy był kwestionowany przez jedną ze stron. Dlatego arcybiskupem metropolitą wrocławskim Kominek został dopiero w czerwcu 1972 r. Wtedy, po ratyfikacji w Bundestagu układu o normalizacji stosunków między Polską i RFN, uznającego granicę na Odrze i Nysie, Paweł VI zatwierdził nowe diecezje w Polsce i powołał dla nich pełnoprawnych ordynariuszy.

Autor orędzia

Dziełem życia kard. Kominka z pewnością jest orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich. – Jego inicjatorem był prymas kard. Stefan Wyszyński, a o jego napisanie poprosił abp. Kominka – przypomina dr hab. Wojciech Kucharski, zastępca dyrektora ds. naukowych w Ośrodku „Pamięć i Przyszłość” we Wrocławiu. – Prymas był na bieżąco informowany o pracach nad orędziem i zaaprobował ostateczną jego wersję. W 2019 r. w dokumentacji Polskiego Papieskiego Instytutu Kościelnego w Rzymie znalazłem rękopis abp. Kominka, liczący 20 stron w języku niemieckim. Z niewielkimi późniejszymi modyfikacjami zawierał on finalną treść orędzia, m.in. ze sławnym zdaniem: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Tekst został napisany przez abp. Kominka w czasie jego pobytu w domu sióstr elżbietanek w Fiuggi pod Rzymem między 7 a 13 października 1965 r. Arcybiskup przebywał tam na krótkim wypoczynku wraz z sekretarzem ks. Zdzisławem Seremakiem, który przepisał tekst na maszynie. Później jego treść była konsultowana z biskupami niemieckimi i polskimi – wyjaśnia dr Kucharski.

Ostateczną wersję dokumentu podpisano 18 listopada 1965 r. w Polskim Papieskim Instytucie Kościelnym. Podpisy pod dokumentem złożyli wszyscy polscy biskupi uczestniczący w ostatniej sesji Soboru Watykańskiego II, przebywający wówczas w Rzymie. – Orędzie miało ogromny wpływ na relacje polsko-niemieckie i stanowiło moralny impuls do pojednania między naszymi narodami – przekonuje dr Kucharski. Bolesław Kominek myślał już wówczas w kategoriach europejskich, ale poza rozmyślaniem o pojednaniu i zjednoczonej Europie troszczył się także o powierzonych mu wiernych. Podejmował działania, aby oswoić wiele lęków i niepokojów, a jednocześnie dać wszystkim pewność, że jesteśmy tutaj gospodarzami, choć z powinnością dbania także o niemieckie dziedzictwo tej ziemi. Był to ważny element budowania polskiej tożsamości na Ziemiach Zachodnich i Północnych, zdefiniowany zupełnie inaczej, aniżeli propagowała władza komunistyczna.

Oryginalny rękopis kardynała Kominka będzie po raz pierwszy zaprezentowany we Wrocławiu 10 marca w czasie uroczystości z okazji 50. rocznicy jego śmierci. – Trwają także prace, podjęte z inicjatywy biskupów polskich i niemieckich oraz Ośrodka „Pamięć i Przyszłość” z Wrocławia, aby orędzie zostało wpisane na Światową Listę „Pamięć Świata” UNESCO – mówi dr Kucharski. To dowodzi, że treść dokumentu oceniana jest nie tylko w kontekście relacji polsko-niemieckich, ale i jako uniwersalny model pojednania, godny zastosowania także w innych warunkach.

Budował wspólnotę

Przede wszystkim jednak kard. Kominek tworzył na Dolnym Śląsku nową wspólnotę. Dr Marek Mutor, wicedyrektor w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich oraz autor monografii „Droga do Wrocławia. Życie i działalność ks. Bolesława Kominka w latach 1903–1956”, przekonuje, że jako rządca archidiecezji wrocławskiej przyczynił się, oczywiście nie sam, do tego, że Wrocław dźwignął się z gruzów. Dzięki niemu wielu spośród tych, którzy przyjechali na Dolny Śląsk z różnych stron Polski, poczuło się tutaj jak u siebie. Zintegrowało się w jedno, wspólne, miejscowe społeczeństwo.

W pracy pomagało mu wielu gorliwych księży, a także biskupi sufragani: Paweł Latusek, Andrzej Wronka i Wincenty Urban. Szczególnie bliski był mu bp Latusek, najbliższy współpracownik jeszcze w czasach opolskich, który przeszedł stalinowskie więzienie. Kominek wiedział, że zawsze może na niego liczyć, i powierzył mu urząd wikariusza generalnego oraz rektora seminarium duchownego. Z kolei bp Urban był księdzem z metropolii lwowskiej, a księży z kresowym rodowodem było w archidiecezji wrocławskiej wielu i tworzyli oni wpływowe środowisko. Bp Urban był także znakomitym naukowcem i odegrał ważną rolę w budowaniu polskiej tożsamości historycznej archidiecezji wrocławskiej. – Abp Kominek był człowiekiem bardzo pracowitym, miał także wielkie zdolności organizacyjne – podkreśla dr Mutor. – Ujawniło się to już przed wojną, a później rozwinęło i uwidoczniło w czasie pełnienia przez niego funkcji w Opolu i Wrocławiu. Pracował dużo i efektywnie. Zjednywał sobie ludzi prostotą i bezpośrednim stylem bycia. Ks. prof. Jan Krucina, który przez blisko dziesięć lat towarzyszył mu jako osobisty sekretarz, mawiał, że kard. Kominek, choć kochał księży, nie był klerykałem. Potrafił z nimi budować relacje oparte na szacunku i zaufaniu. Miał też zaciekłych przeciwników, przede wszystkim w środowisku „księży patriotów”, których nie tolerował i odsunął od pełnienia ważnych funkcji w archidiecezji.

Nie było ich zbyt wielu, ale mieli wsparcie władz partyjnych oraz bezpieki. – Trudnym doświadczeniem dla abp. Kominka była sprawa budowy w 1968 r. pomnika papieża Jana XXIII we Wrocławiu – przypomina dr Mutor. – Inicjatywa wyszła od władz partyjnych, a wsparli ją „księża patrioci”. Abp Kominek był temu przeciwny. Podkreślał, że nie można budować pomnika papieża bez akceptacji biskupa miejsca. Jednak władzy na odsłonięciu monumentu udało się zgromadzić około tysiąca „księży patriotów” z całego kraju. Z tym pomnikiem wiąże się wiele zabawnych anegdot, gdyż postać papieża wyciągała rękę w geście błogosławieństwa w stronę budynku, w którym wtedy mieściła się siedziba komitetu wojewódzkiego PZPR, co różnie interpretowano. Los sprawił, że współczesny pomnik kard. Kominka spogląda przez Odrę na rzeźbę papieża Jana XXIII, stojącą na Ostrowie Tumskim – dodaje dr Mutor.

Przełamywał schematy

Kardynał Kominek zmarł 10 marca 1974 r. Takiego pogrzebu, od czasu pochówku kard. Augusta Hlonda w Warszawie, Polska nie widziała. Uczestniczyli w nim biskupi z całej Polski, przedstawiciele episkopatu niemieckiego, a także tysiące mieszkańców Wrocławia oraz przybysze z Dolnego i Górnego Śląska. Kondukt pogrzebowy z kościoła NMP na Piasku do katedry prowadził prymas Wyszyński. Powiedział wówczas o zmarłym znamienne słowa: „Godzien jest chwały ołtarzy ze względu na heroiczną miłość Boga i bliźniego z motywów nadprzyrodzonych oraz autentyczną i głęboką miłość do Matki Boskiej”. – W Polsce nie ma świadomości, jak wielkim i ważnym dla naszego Kościoła biskupem był kard. Kominek – ocenia dr Mutor. – Jego historyczną zasługą było wytyczenie w orędziu nowej perspektywy w relacjach z Niemcami, która nie tylko godziła w obecność wojsk sowieckich w Polsce, ale i przełamała liczne schematy myślowe zarówno u nas, jak i w Niemczech. To jest coś, co bardzo procentowało i w jakimś sensie nadal procentuje dla Polski.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.