O kobietach w Kościele kobiecym głosem

GN 10/2024

publikacja 07.03.2024 00:00

Opowiadają s. Anna Bałchan SMI, Iwona Zielonka, Agnieszka Kałuża, Danuta Niszczota i Marta Miłuńska.

O kobietach w Kościele kobiecym głosem Marta Miłuńska arch. rodzinne

Wypatruję większej otwartości

Marta Miłuńska. psycholog, psychoterapeuta, muzyk, wokalistka. Od lat prowadzi konferencje, warsztaty i modlitwy uwielbienia

– Gdy myślę o zaangażowaniu w Kościele, wydaje mi się, że dzielenie świata na kobiety i mężczyzn niesie w sobie jakąś niedojrzałość. Podział wprowadza różnice w miejscu, w którym nie mają one znaczenia. Jesteśmy różni pod względem biologicznym. Jednak nie ma między nami różnic w zakresie kompetencji. Takie cechy jak: odpowiedzialność, zdolność do analitycznego myślenia, zdolność do empatii czy współczucia w sytuacjach duszpasterskich, zdolność do trzeźwej oceny i podejmowania decyzji w sytuacji, gdy jest się liderem i zarządzającym, przejawiają się bez względu na płeć. Świat potrafi to dostrzec. Kobiety pracują na wysokich stanowiskach, są dyrektorami, zarządzają zespołami. Nieraz to świat trafniej dostrzega potencjał kobiet niż Kościół. Z tęsknotą wypatruję większej otwartości. Mam wrażenie, że zmiany w Kościele są bardzo powolne. Dla kobiet przestrzeń zaangażowania się w służbę w parafii jest nadal wąska. Możemy naturalnie pełnić pewne tradycyjne funkcje kobiece. Ale w wielu kobietach rośnie tęsknota, żeby służyć Kościołowi adekwatnie do kompetencji. Powstają miejsca dialogu między kobietami a diecezją, ale to jest dopiero początek. Nie jest to doświadczenie tylko kobiet świeckich, ale również zakonnic. Przestrzeń autorytetu sióstr jest w Kościele ograniczona. Widzę, że u niektórych sióstr ta niemożność samodzielności niesie dużo cierpienia. Ja tę niemożność czuję także jako kobieta świecka – potrzebuję mężczyzny, który mnie uwiarygodni. Kiedy organizujemy konferencje, dzielę się świadectwem w jakiejś wspólnocie czy jestem na spotkaniu w kurii, czasem czuję, że byłabym bardziej wiarygodna, gdybym była mężczyzną lub przyszła razem ze swoim mężem. Kobietom pozwala się samodzielnie prowadzić kobiecą służbę, ale jeżeli chodzi o taką, gdzie zarządza również mężczyznami, czasem jest trudniej. Niektóre kobiety czują się upokorzone i pominięte, budując swój autorytet niedojrzale, przez mechanizm dewaluacji. Podważają autorytet mężczyzn, chcąc budować własny. Warto ten mechanizm konfrontować w Kościele, ponieważ ja nie wzrastam dzięki dewaluowaniu kogoś, tylko ze względu na swoją wewnętrzną – duchową i Bożą – wartość. 

O kobietach w Kościele kobiecym głosem   Marta Miłuńska arch. rodzinne

Odradza się to, co było 

S. Anna Bałchan SMI, prezes Stowarzyszenia „PO-MOC”, zaangażowana w opiekę nad kobietami, które stały się ofiarami przemocy, handlu ludźmi bądź prostytucji

O kobietach w Kościele kobiecym głosem   s. Anna Bałchan Henryk Przondziono/Foto Gość

– Skoro kobiety mogą czytać słowo Boże, to mogą również pełnić posługę akolitatu. Nie chodzi o to, żeby kobiety były kapłankami, ale żeby mogły robić to, o czym czytamy w Piśmie Świętym. Wiemy przecież, że w pierwotnym Kościele były diakonisy, które posługiwały w gminach chrześcijańskich. Więc nie jest to nic nowego. Później ta posługa zanikła, a teraz się odradza. Nie mam nic przeciwko temu.

Ja czuję się spełniona w Kościele. Pełnię w nim swoją funkcję, nikomu nie zazdroszczę. Naszym zadaniem jest podprowadzanie, towarzyszenie rodzinom, kobietom. Mamy swoje dary, które ułatwiają nam komunikację, relacje.

Jeśli chodzi o ważne funkcje, które kobiety coraz częściej pełnią w Kościele, to myślę, że tu liczy się fachowość. To bardzo dobrze, jeśli jest głos kobiecy, ale wyznacznikiem nie powinna być płeć, tylko profesjonalizm. Obejmowanie stanowisk w Kościele powinno się więc odbywać według rozeznawania darów.

Nie powinno to mieć związku z postulatami feministek. Jeśli jakieś kobiety mają nieuporządkowane życie, to chcą wywracać wszystko, ubrane w szaty wolności czy równouprawnienia i takie tam, załatwiając przy okazji jakieś swoje sprawy. Myślę, że nie ma się co nad tym zastanawiać ani z tym wojować. My chcemy żyć według Ewangelii, rozwijać się według ról, które od dawna były w Kościele, w posłuszeństwie nauce Kościoła.


I głowa, i serce 

Iwona Zielonka, doktor biblistyki, wykładowca, dyrektor Wydziału ds. Nowej Ewangelizacji Kurii Diecezjalnej Płockiej 

O kobietach w Kościele kobiecym głosem   Iwona Zielonka Agnieszka Małecka/Foto Gość

– Papież pokazuje, jak ważna jest obecność kobiet w różnych kościelnych gremiach decyzyjnych, w zarządzaniu. Doświadczam tego, pracując w Kościele. Widzę, że jestem w nim potrzebna z moimi kobiecymi darami, spojrzeniem, wrażliwością, siłą. Mężczyzna inaczej wartościuje, widzi co innego. Jesteśmy potrzebni razem, a to jeden z aspektów pastoralnego nawrócenia. Jeśli sięgnąć po metaforę organizmu, to można powiedzieć, że mężczyzna jest głową, a kobieta sercem. Czym serce w ciele, tym kobieta jest w ciele Chrystusa – Kościele. Ciało nie może żyć ani bez głowy, ani bez serca. Kobieta jest życiem, ożywia ciało jak bijące serce. Myślę, że Bóg nam pokazuje, że kobiety muszą dziś pracować intensywniej, by zasilać całe ciało, także głowę. Jeśli chodzi o Kościół w Polsce, to zmiany dokonują się powoli, ale kierunek jest dobry. Widzę ogromną potrzebę duchowej formacji kobiet. Kładę w niej nacisk na odkrycie swojej tożsamości, poznanie miejsca i roli w Kościele. Dzisiaj kobiety prowadzą głębokie życie duchowe i potrzebują w tym względzie towarzyszenia. Jako chrześcijanki jesteśmy uczennicami – misjonarkami. Trzeba to przyjmować. Żyjemy błogosławieństwami, trwamy w zjednoczeniu z Bogiem i Jego wolą. Jeśli właściwie rozumiemy, kim jesteśmy, to nie musimy z nikim walczyć o swoje miejsce, bo my je po prostu mamy – Bóg nam je dał. Inny temat to niezrozumienie, dominacja mężczyzn w życiu społecznym. To rzutuje także na udział kobiet w „życiu społecznym” Kościoła. Wróćmy więc do źródła i żyjmy tak, jak nas nauczył Jezus. Komplementarnie. Widzę wyjątkowość swojej drogi. Przez całe życie przecieram szlaki i jestem w tym nieco osamotniona, ale spełniona i szczęśliwa. Moje powołanie i misja w Kościele to też moja służba i praca. Na różnych etapach mojego życia Kościół odczytywał i potwierdzał tę misję. Jestem posłana przez Kościół, przez biskupów, w jedności i posłuszeństwie. To daje pewność i poczucie bezpieczeństwa. Ogromnie to sobie cenię, bo nie wszyscy świeccy mają ten przywilej. Choć są księża, dla których to jest trudne, podejmuję misję z jej konsekwencjami. Pozostaje pytanie, czy mężczyźni w Kościele są na tyle dojrzali, by przyjąć kobietę i kobiecość bez lęku, nie bojąc się o swój „stan posiadania”, o to, że kobieta wejdzie na ich teren i coś odbierze albo zagrozi. Jaką postawę, mentalność i odpowiedzialność mają kobiety? To kwestia formacji ludzkiej, dojrzałości osobowej, bo od strony teologicznej mamy to ustawione.


Wnosimy nową jakość

Agnieszka Kałuża, przewodnicząca Krajowej Rady ds. Duszpasterstwa Kobiet przy bp. Wiesławie Szlachetce, delegacie KEP ds. Duszpasterstwa Kobiet

Agnieszka Kałuża   Agnieszka Kałuża
arch. rodzinne

– Obecnego otwarcia Kościoła na zaangażowanie kobiet nie uważam za nowe. Kobiety w Kościele pełniły różne posługi, cieszy mnie więc, że wracamy do korzeni. To dobrze, że kobiety są doceniane na ważnych stanowiskach i w ważnych funkcjach. Myślę, że wnoszą one nową jakość do tego, czym zajmuje się Kościół. Również do struktur. Tworząc duszpasterstwo kobiet, współpracujemy z duszpasterzami. Widzę, że głos kobiet jest dla nich ważny, bo pokazuje inną perspektywę. Ponieważ jesteśmy inaczej stworzeni, mężczyźni tej perspektywy po prostu nie mają. Wydaje mi się, że obecne otwarcie pozwala wzbogacić Kościół o umiejętności i talenty kobiet. Nie czuję niedosytu uprawnień. Dla mnie kapłan to mężczyzna i nie pretenduję do tej funkcji. Natomiast jeśli chodzi o otwieranie drzwi, które do tej pory z różnych powodów były przed kobietami zamykane, to czasami rzeczywiście we współpracy z instytucjami Kościoła pojawiają się niedosyt i rozczarowanie. Ale jest coraz więcej duchownych, którzy są otwarci i odważni we współpracy z kobietami. To daje nadzieję na lepszą realizację misji Kościoła. Na sprzeciwy osób zaniepokojonych zmianami w odniesieniu do roli kobiet w Kościele reaguję spokojnie. Ważna jest komunikacja. Uważam, że nasz Kościół powinien lepiej wyjaśniać wiernym kierunek, w jakim zmierza, i to, co chciałby przekazać papież Franciszek. W duszpasterstwie kobiet spotykamy się z wieloma paniami i widzimy ich potrzeby. Z tych rozmów wynika, że wiele kobiet oczekuje większego otwarcia Kościoła na dary, które one mogą do niego wnieść.


Zachować kobiecą tożsamość

Danuta Niszczota, odpowiedzialna w Szkole Nowej Ewangelizacji Diecezji Płockiej w Ciechanowie

O kobietach w Kościele kobiecym głosem   Danuta Niszczota arch. rodzinne

– Nie wydaje mi się, żeby zaangażowanie kobiet w Kościele było czymś nadzwyczajnym. Bóg stworzył człowieka: kobietę i mężczyznę. Kobieta jest więc składową Kościoła i jego nieodzownym elementem. Jeśli chodzi o pełnienie różnych funkcji w Kościele, to myślę, że kompetencje są ważniejsze od płci. Dobrze jednak, jeśli będzie się to działo z zachowaniem naszej kobiecej tożsamości. Wtedy kobieta wniesie to, co ma z racji swojej płciowości: delikatność, mądrość, zaradność…
Oczywiście wiem, że są święte wojowniczki, które jak św. Teresa z Avila potrafiły tupnąć nogą. To wynikało z ich osobowości. Ja wolę pozostać delikatna i nie mam potrzeby walczyć. Walkę pozostawiam mężczyznom. Nie muszę być na świeczniku – niech mężczyzna świeci, a ja go będę wspierać i mu pomagać. Działam we wspólnocie, jestem członkiem rady parafialnej. Jestem w stanie spełniać się jako katoliczka, żona i matka, i osoba dająca świadectwo wiary. 


 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.