Po 18 latach supergrupa 2Tm2,3 wróciła z nowym, drapieżnym albumem. Każdy z muzyków przyniósł słowo, które w nim rezonuje, a to, połączone z potężną ścianą dźwięków, stworzyło prawdziwie wybuchową mieszankę.
Zespół 2Tm2,3 pozuje do zdjęcia promującego nową płytę.
Piotr Piechocki /2Tm2,3
Podczas spisywania wywiadów do książki Radykalni wyraźnie zaznaczyłem, że są to rozmowy „na teraz”. – Nie wiadomo – wyjaśniałem niemal trzy dekady temu – co muzycy będą mówili za rok, dwa. Będą się wstydzili tego, co powiedzieli, czy lektura świadectwa da im pokój? Jesteśmy przecież w drodze. Najważniejsze jest to, co mówią teraz. Teraz jest chwila naszego zbawienia.
Minęło trzydzieści lat od wydarzeń, które wstrząsnęły muzycznym undergroundem, gdy jedne z najważniejszych postaci rodzimego punka, metalu czy reggae zaczęły opowiadać: w Kościele odkryliśmy Bożą miłość. Już wówczas takie wyznanie było czymś tak zaskakującym, że wielu wprost reagowało szyderką.
Bez precedensu
To było wydarzenie bez precedensu. To – jak zauważył jeden z muzycznych krytyków – nie byli ministranci, którzy po nieszporach chwycili za elektryczne gitary, ale załoganci, którzy jeszcze do niedawna straszyli katolickim Babilonem i omijali kościoły szerokim łukiem. Spisując ich opowieści, nie miałem pojęcia, czy te nawrócenia są trwałe. Bóg to raczył wiedzieć. Minęło niemal 30 lat, a muzycy wciąż trwają we wspólnocie Kościoła. I co ciekawe, nie odcinają kuponów od tego, co zrobili w przeszłości. Właśnie wrócili z nową płytą…
Na Sursum corda znów usłyszymy trzy perkusje (Krzyżyk, Beata Polak i Tomasz Goehs na co dzień grający w Kulcie). A prócz nich: Budzy, Maleo, Litza, Drężmak i Kmieta. „W dwunastu utworach odkryjemy muzyczną świeżość, ale i sporo nawiązań do dotychczasowej twórczości” – opowiadają muzycy.
Burza z piorunami
Doskonale pamiętam, jak została przyjęta nad Wisłą (dosłownie, bo na Bulwarze Filadelfijskim w Toruniu) ich ostatnia drapieżna płyta – 888. Potężnej ściany dźwięku z apokaliptycznym przesłaniem wysłuchały pary spacerujące nad królową polskich rzek, ekipy sączące piwko w miejscu, w którym „w pięknych okolicznościach przyrody” na statek wsiadali inżynier Mamoń z kolegą Sidorowskim i turyści podziwiający „gotyk jest na dotyk”. Nigdy dotąd (wyłączając błyskawice pod Synajem i trąby rozwalające mury Jerycha) Dobra Nowina nie była głoszona w tak potężny sposób. „El Shaddai” – wyśpiewywała imię Boga kapela, a echo niosło je po falach Wisły. Wydaje się, że pamiętny toruński koncert był wczoraj, a nie niemal dwie dekady temu.
Warto było czekać
Przez ten czas zespół nie próżnował. Muzycy zajęci autorskimi projektami (Luxtorpeda, Armia, Maleo Reggae Ro- ckers) ponownie zebrali siły, by razem nagrać album, a nie jedynie ruszyć na wielkopostną trasę akustyczną. Warto było czekać.
– Kocham Kościół i to dla mojego środowiska jest rzeczą kompletnie niezrozumiałą – opowiadał mi Darek Malejonek. – Jest on dla nich przedmiotem szyderstwa: szajką pedofili, watykańską sektą, która łupi kasę z naiwnych ludzi, organizacją przestępczą odpowiedzialną za wyniszczenie Indian i stosy. Odpowiada za większość zła na tym świecie. Tak to widzi wiele osób z rockowego środowiska. Ja poznałem prawdziwy, piękny Kościół, wspaniałych kapłanów. Znam moje uczynki i nie mam złudzeń, co do tego, jakim jestem człowiekiem, ale wierzę w przeogromne Boże miłosierdzie....
Nowy album nie jest „odcinaniem kuponów” od dotychczasowych osiągnięć zespołu, lecz dużym wydarzeniem.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.