Agresja Rosji na Ukrainę... Zaczęło się na Majdanie

Andrzej Grajewski

|

GN 08/2024

publikacja 22.02.2024 00:00

Agresja Rosji na Ukrainę jest reakcją Kremla na przebudzenie ukraińskiego ducha, zapoczątkowane rewolucją godności na kijowskim Majdanie. Mija 10 lat od finału tamtych wydarzeń, których dramatycznych konsekwencji nikt nie był w stanie przewidzieć.

Agresja Rosji na Ukrainę... Zaczęło się na Majdanie Centrum „Rewolucji godności” stanowiły zgromadzenia na Majdanie w Kijowie. Roman Koszowski /Foto Gość

Bezpośrednim impulsem do buntu był niespodziewany finał ciągnącego się od wielu tygodni jesienią 2013 r. procesu przygotowań do podpisania przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Prezydent Wiktor Janukowycz długo kluczył w tej sprawie, ale przyparty do muru przez Władimira Putina zdecydował, aby sprawę odłożyć na później. 21 listopada 2013 r. rząd premiera Mykoły Azarowa poinformował, że rozmowy z Unią zostają zawieszone. Janukowycz uspokajał nastroje, twierdząc, że negocjacje będą kontynuowane, jednak wszyscy wiedzieli, że rezygnując z umowy z Unią, Ukraina skazana będzie na zbliżenie z Rosją. Pewny swego był Putin. Od dawna wszak przekonywał zachodnich partnerów, że Ukraina to nie państwo, a jedynie terytorium. W tych rachubach nie uwzględniono jednak woli narodu ukraińskiego.

Zapalnikiem, który wywołał eksplozję, był wpis na Facebooku Mustafy Najema, popularnego blogera i dziennikarza afgańskiego pochodzenia. 21 listopada 2013 r. zaapelował on w sieci do znajomych, aby przyszli na Majdan wspierać proeuropejskie marzenia Ukrainy. Zebrała się ich niewielka grupa. Kiedy po tygodniu przygotowywali się do rozejścia, w nocy z 30 listopada na 1 grudnia uderzyły na nich jednostki specjalne Berkut, dotkliwie bijąc uczestników pokojowej demonstracji. Wtedy w ich obronie na ulice wyszły setki tysięcy ludzi z Kijowa, a później z całej Ukrainy. Na Majdanie w centrum Kijowa stanęło miasteczko namiotowe. Protestującym nie chodziło już tylko o umowę z Unią, ale i o odrzucenie propozycji stowarzyszenia się z Rosją, do czego wyraźnie zmierzał Janukowycz. Domagali się także ukarania winnych rozkradania kraju oraz stosowania przemocy podczas pokojowych demonstracji.

Miasto w mieście

Jądrem oporu było namiotowe miasteczko zbudowane w centralnym miejscu ukraińskiej stolicy – na Majdanie Niepodległości. W środku znajdowały się dwa budynki zajęte przez demonstrantów 1 grudnia 2013 r. – gmach centrali Związków Zawodowych tzw. Prospiłki, stojący bezpośrednio przy Majdanie, podpalony w nocy z 18 na 19 lutego 2014 r., i kijowski Magistrat, położony nieco dalej, przy Chreszczatiku. Tam mieściły się logistyka i administracja Majdanu, działająca jako Sztab Sprzeciwu Narodowego. Stanęło tam blisko sto namiotów, różnej wielkości, w których stale przebywali demonstranci, przybywający z całego kraju. Teren Majdanu, a więc także przylegające do niego ulice i zaułki, był otoczony systemem barykad i zapór, kontrolowanych przez służby porządkowe, podlegające sztabowi sprawującemu administracyjną kontrolę nad protestami. Była to strefa bezalkoholowa i prohibicji przestrzegano przez cały okres protestów. Ważną częścią tej społeczności była straż porządkowa – Samoobrona Majdanu. Z czasem stała się realną siłą, coraz lepiej wyekwipowaną i wyszkoloną. W szczytowym okresie formacja liczyła ok. 40 sotni, a w jej szeregach mogło służyć nawet 4 tys. ludzi. Jej rola nie skończyła się wraz z zakończeniem protestów. Kiedy dwa miesiące później zaczęła się wojna w Donbasie, wielu ochotników z Samoobrony pojechało na Wschód, by zaciągnąć się do batalionów ochotniczych bądź wojsk wewnętrznych. Społeczność stałych mieszkańców Majdanu tworzyli przede wszystkim ludzie młodzi, często studenci, ale nie brakowało także przedstawicieli wolnych zawodów oraz właścicieli małego i średniego biznesu, którzy przekazali swoje firmy w inne ręce, aby siedzieć na Majdanie. Licznie reprezentowani tam byli także ludzie starsi, często emeryci bądź renciści.

Najtrudniejszy pod względem egzystencjalnym był przełom stycznia i lutego 2014 r., kiedy mrozy w nocy dochodziły do minus 20 stopni, a i w dzień było niewiele cieplej. Dlatego na noc poza strażą obywatelską na Majdanie pozostawało tylko kilkuset ludzi. W dzień ich szeregi się zwiększały, kumulacja następowała pod wieczór, kiedy po pracy na Majdan docierali kijowianie. Część przybyszy nocowała w budynkach administracji, ale wielu spało także w mieszkaniach osób prywatnych, udostępnianych przez mieszkańców stolicy. Żywność przynosili wspierający ich kijowianie albo kupowano ją za diety poselskie opozycyjnych deputowanych. Majdan wspierała grupa oligarchów, zwłaszcza Petro Poroszenko, późniejszy prezydent Ukrainy. Przez cały okres protestów trwała zbiórka na ulicach Kijowa, gdzie w różnych miejscach stały ustawione przezroczyste skrzynki z napisem „Fundusze na rewolucję”.

W rytmie modlitwy

Jeśli traktować Majdan jako swoiste państwo w państwie, było to „państwo” pobożne, ekumeniczne, szukające pokrzepienia w wymiarze duchowym, gdy kalkulacje polityczne zawodziły. Główna modlitwa prowadzona była każdego dnia o godz. 18 z głównej sceny Majdanu. Życie na placu wtedy zamierało, a mieszkańcy miasta oraz lokatorzy namiotów skupiali się wokół sceny, skąd duchowni różnych wyznań prowadzili modlitwę. Jednym z symboli Majdanu był różaniec. Nosili je uczestnicy protestu, przypinali do mundurów członkowie oddziałów Samoobrony i służb porządkowych. Przed namiotami, na tarczach, plakatach umieszczano wizerunki Michała Archanioła. Widać też było wiele przedstawień św. Mikołaja oraz obraz Jezusa Miłosiernego przy głównej scenie Majdanu. Przez cały czas funkcjonowały trzy namioty-kaplice. Największy z nich prowadzili duchowni greckokatoliccy i prawosławni z Patriarchatu Kijowskiego. Obok stały mniejsze – ewangelików i prawosławnych z Patriarchatu Moskiewskiego. W dużym namiocie, który nazywano też kaplicą polową, kapłani greckokatoliccy i prawosławni odprawiali Liturgię. Namiot spalono podczas ataku Berkutu we wtorek 18 lutego. Stała w nim także figurka Matki Boskiej Fatimskiej. Kiedy kaplica zaczęła się palić, ktoś przeniósł ją na główną scenę, dzięki czemu ocalała. Na Majdan przychodzili często duchowni obrządku łacińskiego, franciszkanie, dominikanie oraz księża diecezjalni.

Wyjątkowe miejsce w życiu religijnym Majdanu odgrywały modlitwy ekumeniczne odbywające się w południe w każdą niedzielę. Przychodziło na nie bardzo wielu mieszkańców Kijowa. Zainicjował je kard. Lubomyr Huzar, który w grudniu 2013 r. wygłosił przemówienie, w którym wezwał Ukraińców do oczyszczenia i odrodzenia w wierze. Przywołał wtedy znaną ukraińską maksymę: „Pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie, módl się do Boga, jakby wszystko zależało od Niego”. Słowa wygłaszane przez niewidomego już hierarchę, stojącego przed stutysięczną rzeszą ludzi, zrobiły na wszystkich wielkie wrażenie. Zresztą rola grekokatolików w tym proteście była ogromna, nie tylko na Majdanie. Otworzyli oni podwoje położonego na lewym brzegu Dniepru soboru Zmartwychwstania Pańskiego. Jego proboszcz ks. Nikanor Łoiko opowiadał mi, że w szczytowym momencie protestów w podziemiach świątyni nocowało ponad tysiąc osób. Setki wolontariuszy pomagało w zapewnieniu im jedzenia, przynosiło koce, odzież.

Tradycja kozacka

Majdan był zarówno przestrzenią fizyczną, jak również symboliczną, w której Ukraińcy opowiadali swoją historię, oceniali współczesność oraz marzyli o przyszłości. Będąc tam, miałem wrażenie, jakbym jednocześnie przebywał na terenie kozackiej Siczy, współtworzył Solidarność oraz doświadczał gorączki przygotowań do narodowego powstania. Widoczna tam także była symbolika banderowska, odwołująca się do walki UPA z Sowietami i gloryfikująca postać Stefana Bandery, bez jakichkolwiek akcentów antypolskich. Majdan przede wszystkim odwoływał się do tradycji kozackiej. W wielu miejscach widoczne były plakaty z postacią groźnie wyglądającego Kozaka z pytaniem: „Zapisałeś się już do Kozaków?”. Na namiotach wisiał plakat przedstawiający dwa obrazy rosyjskiego malarza Ilji Riepina, pochodzącego ze wschodniej Ukrainy. Jeden przedstawiał Kozaków piszących list do sułtana, drugi „Burłacy na Wołdze” – grupę zniewolonych chłopów ciągnących łódź. Nad nimi widniał duży napis: „Wybieraj!”. Przekaz był jasny: chcesz być wolnym Kozakiem we własnym państwie czy burłakiem w państwie rządzonym przez Putina?

Agresja Rosji

Po trzech miesiącach demonstracji na Majdanie 18 lutego 2014 r. rozpoczęło się brutalne rozpędzanie protestu. Uliczne walki trwały dwa dni, zginęło ponad 70 osób. 21 lutego prezydent Janukowycz uciekł z Kijowa, a później z kraju, co Rosja potraktowała jako sygnał do ingerencji w sprawy ukraińskie. Pretekstem miała być ochrona ludności rosyjskojęzycznej, zagrożonej rzekomo przez „faszystów” z Kijowa, którzy obalili legalnie wybranego prezydenta. Tę narrację Kreml powtarza do dzisiaj.

Już 27 lutego pojawiły się na Krymie tzw. zielone ludziki, czyli rosyjscy żołnierze bez dystynkcji. Opanowali cały półwysep przy biernej postawie ukraińskiego garnizonu. W kwietniu Rosja anektowała Krym, łamiąc wszystkie międzynarodowe umowy i traktaty z Ukrainą. Jednocześnie zaczęły się niepokoje w Donbasie. Separatyści, wspierani przez grupy dywersyjne z Rosji, próbowali przejąć kontrolę nad miastami w obwodach ługańskim i donieckim. Dopiero w czerwcu 2014 r. armia ukraińska odzyskała Słowiańsk oraz Kramatorsk, główne punkty ich oporu, ale nie zdołała ich rozbić. Udało im się opuścić zagrożony region i dotrzeć do dwóch największych miast Donbasu, Ługańska oraz Doniecka. Podjęta przez siły ukraińskie próba odbicia obu miast zakończyła się niepowodzeniem. Natomiast w sierpniu 2014 r. siły rosyjskie otworzyły nowy front, uderzając wzdłuż wybrzeża Morza Azowskiego na Mariupol. Zatrzymano ich dopiero na rogatkach miasta. Walki w Donbasie ustały w lutym 2015 r., kiedy w Mińsku podpisane zostało tzw. drugie porozumienie. Przewidywało tymczasowe rozgraniczenie obszaru opanowanego przez separatystów od reszty terytorium Ukrainy. Prowizorka trwała do 24 lutego 2022 r., kiedy Rosja rozpętała wojnę w pełnej skali, aby zdobyć dalsze terytoria i podporządkować sobie całe ukraińskie państwo.

Z perspektywy tych wydarzeń bilans protestów na Majdanie wydaje się tragiczny. Ukraińcom nie udało się zachować integralności terytorialnej, w wojnie z Rosją ponieśli ogromne straty materialne i ludzkie. Kilka milionów uciekło za granicę. Nie rozwiązano jednego z najważniejszych problemów, przeciwko któremu protestowano, wszechobecnej w życiu publicznym korupcji. Jednak najważniejszych skutków protestów nie udało się nikomu odwrócić. Zmusiły one Ukraińców do zdefiniowania na nowo własnej tożsamości, a przede wszystkim przekreśliły realizowany w poprzednich latach plan zakorzenienia Ukrainy w rosyjskiej strefie wpływów. Kolejne rządy po Majdanie rozpoczęły starania o integrację z Unią Europejską oraz NATO i choć będzie to długi proces, wydaje się, że nie ma od niego odwrotu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.