Reset. Pustelnie i rekolekcje w ciszy cieszą się coraz większą popularnością

Marcin Jakimowicz

|

GN 08/2024

publikacja 22.02.2024 00:00

„Do pustej studni po wodę się nie chodzi” – mawiają pielgrzymi ze Wschodu. Doskonale zdają sobie z tego sprawę szukający ciszy ludzie, którzy mają alergię na słowa „chaos” i „hałas”, i coraz liczniej zjeżdżają do pustelni.

Reset. Pustelnie i rekolekcje w ciszy cieszą się coraz większą popularnością Henryk Przondziono /Foto Gość

Jeżdżąc nieustannie po Polsce i obserwując setki wspólnot, zauważam coraz większą tęsknotę za samotnością, pustelnią, ciszą. Prawdziwe oblężenie przeżywają rekolekcje ignacjańskie i inne formy spotkania z Bogiem w ciszy. Jak inaczej wytłumaczyć fenomen popularności książki o. Krzysztofa Pałysa „Hewel”, w której ludzie szukali opowieści o doświadczeniu pustelni i ascezy? „Chcę ją przynęcić, na pustynię ją wyprowadzić i mówić jej do serca” – zapowiada Bóg przez Ozeasza. Pustelnia jest rodzajem mistycznej randki, miejscem czekania na odpowiedź z góry.

Jak w ulu

Rychwałd. Nazwa ukrytej w górach wsi, zaledwie 6 km za Żywcem, przewija się nieustannie w czasie rozmów ze znajomymi. To sanktuarium naprawdę tętni życiem i łączy świat tradycyjnej góralskiej wiary (13. dnia każdego miesiąca kościół pęka w szwach w czasie nabożeństw fatimskich) z powiewem nowej ewangelizacji. Oprócz licznych wspólnot działających przy sanktuarium istnieje mnóstwo innych skupionych wokół domu rekolekcyjnego. Krucjata Wyzwolenia Człowieka, „Talitha Kum”, Wspólnota Trudnych Małżeństw Sychar, „Francesco team”, czyli grupa ewangelizująca przez teatr i pantomimę oraz aż 11 dynamicznych wspólnot „poalphowych” (właśnie rusza 47. edycja tego kursu). Można wymieniać i wymieniać. Jest i kilkudziesięcioosobowa grupa medytacyjna, która powołała Fundację Medytacji Chrześcijańskiej Tau. Ludzie ci, tuż za klasztorem, kupili ziemię ze starym góralskim domem z 1860 roku i ślicznie go wyremontowali. Powstało przytulne, estetycznie wykończone „Schronisko duchowe”. Widać, że ci, którzy krzątali się przy wystroju wnętrz, wzięli sobie do serca dewizę Dostojewskiego, że „piękno zbawi świat”. Co ciekawe, Centrum Medytacji Franciszkańskiej nie jest „odgórnie narzuconą” inicjatywą franciszkanów, ale pomysłem tych, którzy doświadczyli przemiany serc i szukają medytacji w ciszy. – Najpiękniejsze jest to, że ludzie naprawdę szukają wyciszenia, resetu. Przeżywają rekolekcje charyzmatyczne, prowadzące do uzdrowienia wewnętrznego i podskórnie czują, że naturalnym dalszym ciągiem jest wejście w medytację, w ciszę – opowiada odpowiedzialny za dzieło o. Bogdan Kocańda. – W ostatnich opartych na medytacji rekolekcjach uczestniczyło 50 osób. Nasze duchowe schronisko jest miejscem wyciszenia, wzrostu. Organizujemy tu modlitwy, spotkania, warsztaty pisania ikon. A ponieważ mamy doświadczenie, że rekolekcje weekendowe są zbyt krótkie, zaczęliśmy przygotowania pod budowę dziesięciu pojedynczych odpowiednio wyposażonych eremów. Powstaną za klasztorem, w wyciszonym miejscu. To nasza odpowiedź na zagubienie człowieka zanurzonego w pędzącym na oślep świecie, w którym dominują chaos i hałas. Tworzymy przestrzeń, w której będzie mógł zatrzymać się każdy, kto pragnie odpoczynku od zgiełku i wejścia w głębię swojego serca, by odnaleźć źródło ukojenia. Jest w nas olbrzymia potrzeba ciszy, bo nasz umysł jest tak przepracowany, przebodźcowany, że potrzebuje resetu, a najpiękniejszym resetem jest wejście w przestrzeń wewnętrznej ciszy. Nazywam tę drogę „camino do brzegu ciszy serca”. Cisza naprawdę odbudowuje wewnętrznie człowieka. Stwarza przestrzeń spotkania „serce do serca”.

Nowy człowiek

– Aby zanurzyć się w ciszę, potrzeba kilku dni, tygodnia – dopowiada zaangażowany w projekt Marek Wójcik (na co dzień pracujący jako doradca rodzinny i mediator). – To moje doświadczenie. Moje życie straciło sens, gdy podświadomie zrównałem je z czasem życia mojego ojca. Zmarł nagle, mając 42 lata. Szybka śmierć, zawał. Ja też wytyczyłem sobie granicę – 42 lat. Dopadła mnie stagnacja, niemoc, poczucie bezsensu. Straciłem motywację działania. Wegetowałem, żyjąc z dnia na dzień. I wówczas o. Bogdan zaproponował mi rekolekcje w ciszy. Przyjechałem bez większych planów, otwarty na to, co będzie się tu działo. Doświadczyłem intensywnie bycia sam ze sobą i z Panem Bogiem, a czas ten sprawił (mówię to z całą odpowiedzialnością!), że moje życie zmieniło się o 180 stopni. Zobaczyłem cel, misję, sens. Ta moja przemiana dotknęła również ciała, bo w ciągu roku schudłem aż 30 kilogramów (byłem wcześniej osobą otyłą). Całościowe uzdrowienie… Wszystko we mnie zaczęło inaczej pracować. Naprawdę wiem, co znaczą słowa „stać się nowym człowiekiem”. To dlatego tak chętnie angażuję się w prace związane z budową rychwałdzkich eremów.

	Marek Wójcik i o. Bogdan Kocańda z Fundacji Medytacji Chrześcijańskiej w Rychwałdzie (poniżej) zapraszają do zanurzenia się w ciszę.   Marek Wójcik i o. Bogdan Kocańda z Fundacji Medytacji Chrześcijańskiej w Rychwałdzie (poniżej) zapraszają do zanurzenia się w ciszę.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Za górami, za lasami

Dlaczego pustelnia daje takiego kopa? Daniel Ange usłyszał w Alpach: „Wyjdź do młodych”, o. Pierre Marie Delfieux w eremie rozeznał: „Wracam do miasta, zakładam monastyczną wspólnotę”. − Wszystkie reformy i odnowy wewnętrzne zakonu zawsze były związane z powrotem do modlitwy − wyjaśnia o. Rafał Kogut, franciszkanin z Cieszyna. – W moim życiu przyszedł taki czas, że usilnie zacząłem szukać wewnętrznej i zewnętrznej ciszy. Przestałem słuchać muzyki, zacząłem otwierać się na to, co chce mi powiedzieć Pan. To zaprowadziło mnie do pustelni. Byłem już od trzynastu lat kapłanem, od dwudziestu przebywałem w zakonie, ale wciąż bardzo tęskniłem za spotkaniem żywego Boga. Franciszek nieustannie przebywał w pustelni, a jedynie od czasu do czasu wychodził do braci, by dzielić się tym, co rozeznał na samotnej modlitwie. Czas spędzony w pustelni był najpiękniejszym w moim życiu. Najtrudniejszy był pierwszy okres, gdy człowiek zostaje totalnie sam na sam ze sobą i musi zaakceptować swoje słabości. Ważne, by nie rezygnować wówczas z tej drogi, ale dać się poprowadzić Bogu. Pustelnia przyniosła w moim życiu wielki przełom. Napełniałem się Jezusem i wiedziałem, że nie mogę tego zostawić dla siebie, ale muszę to oddać, dzielić się.

Pustelnia powstała za górami, za lasami w Jaworzynce na Śliwkuli (do granicy słowackiej pięćset metrów, do czeskiej kilka kilometrów). O. Syrach Janicki, który wraz z o. Rafałem tworzył tę pustelnię, opowiadał, że pomaga ona osiągnąć pierwotną prostotę. Człowiek się nie spieszy. Może oderwać się od chaosu, bieganiny, w którą wprzęgnięty jest ten świat.

Coś pięknego!

Przed dwudziestu laty powstała franciszkańska pustelnia „Matki Bożej Bramy Niebios” na Świętej Górze Polanowskiej. W dawnym miejscu pogańskiego kultu po chrystianizacji Pomorza cystersi w XIV wieku wznieśli kaplicę z wizerunkiem Maryi, a otoczone lasami sanktuarium rychło stało się celem pielgrzymek. Wierni (kobiety i mężczyźni) mogą przyjechać tu na rekolekcje w ciszy. Czeka na nich erem (z łazienką, kuchenką i kominkiem).

Ruszamy na wschód. Poletyły to wieś w województwie podlaskim, w powiecie bielskim. „Dotarliśmy do Pustelni Zwiastowania. Estetyka i piękno tego miejsca zachwyca – notował ruszający na pielgrzymi szlak o. Krzysztof Pałys. – W kaplicy wita nas namalowana na cegle ikona Matki Bożej. Znajdujące się tu eremy otoczone są kamiennym murem, w którym zrobiono niewielkie wnęki dla ikon. Przedstawiają świętych pustelników. »Najwięcej świeczek pali się przy Sylwanie – tłumaczy Marcin, były policjant z wydziału kryminalnego, który wraz z żoną Gabrysią przeprowadził się tu jakiś czas temu z Warszawy. – To patron ludzi w depresji i w różnych duchowych ciemnościach«. Pustelnicy, którzy dla Boga odsunęli się od ludzi, przypominają, że znerwicowanemu człowiekowi potrzeba nowego rodzaju wypoczynku, który umożliwi mu kontemplację i medytację. W tym celu musi on mieć odwagę bycia samotnym. Otaczają nas ikony, przez które Boży Duch podpowiada: dokądkolwiek pójdziesz, cokolwiek zrobisz, będę z Tobą (Joz 1,9)”.

Ileż razy słyszałem ostatnio o Poletyłach. Wiele osób opowiadało o duchowym resecie, jakiego doświadczyli w wiosce nieopodal Brańska. Można tu przyjechać na dzień, dwa bądź dłużej i wyciszyć się, adorując Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Pustelnia stanęła na jednej z najważniejszych granic cywilizacyjnych, gdzie pielęgnujący kulturę słowa, racjonalny Zachód spotyka pachnący jerozolimskim kadzidłem, całujący ikonę i bijący niskie pokłony Wschód, a inicjatorem dzieła łączącego swą estetyką te światy był ks. Robert Grzybowski. W budowę włączyły się osoby ze środowiska Szkoły Nowej Ewangelizacji w Drohiczynie i – ściągające tu ze swej miejscówki pod „Żyletą” Legii Warszawa – Monastyczne Wspólnoty Jerozolimskie. Podczas poświęcenia Pustelni Zwiastowania 25 marca 2017 roku bp Tadeusz Pikus przypomniał słowa z Ewangelii Mateusza: „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”. – Jezus zaczął swą misję od pustyni. A skoro On sam tego potrzebował… Nie wydaje mi się, by kiedykolwiek miał słabą relację z Ojcem – podsumowuje ks. prof. Andrzej Muszala, bioetyk i założyciel pustelni w Beskidzie Małym. – A jednak spędził 40 dni na odludziu. A jeśli On tak robił (wcześniej Mojżesz czy Jan Chrzciciel), to jakim cudem wydaje się nam, że możemy się bez tego obejść? Często boimy się pustyni, bo nie możemy uwierzyć, że przygoda duchowa jest o wiele ciekawsza niż ta zewnętrzna. Jeśli nie ma w nas życia wewnętrznego, to musi się dziać coś na zewnątrz. Nie jesteśmy wyczuleni na to, co niedotykalne, niewidzialne, więc lubimy statystyki. Tyle że życie duchowe nie jest czymś, czym można się wykazać…

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.