Wiadro

Marcin Jakimowicz 

„Przyjdźcie do mnie wszyscy! No chyba, że proboszcz ma gorszy dzień i wprowadza przed kościołem zasady samoobsługi”.

Wiadro

Popielec. Proboszcz wystawił przed kościołem wiadro z popiołem i jasnym komunikatem: „Dla tych, którzy nie chcą przyjść do kościoła przez cały rok”. Nie trzeba wspinać się na wyżyny logicznej ekwilibrystyki, by zrozumieć, dlaczego ci ludzie „nie chcą przyjść do kościoła przez cały rok”. Dziwię się, że ksiądz proboszcz jeszcze nie doszedł do tych wniosków... To raczej (jak zwykle w takich wypadkach) krzyk pełen frustracji, zawiedzionych oczekiwań i rozgoryczeni​a, a nie wzywający do nawrócenia, niosący nadzieję program duszpasterski.


Ta akcja nie jest nowa, bo zdjęcie krążyło w sieci już przed rokiem, ale wczoraj zostało wyeksponowane przez o. Dariusza Kowalczyka, który tym samym „zgodził się z przedmówcą”. Nie jest tajemnicą psychologii, że posty, które wypuszczamy w świat, opowiadają bardziej o nas samych, niż o zagadnieniu które komentujemy, a słowa Tomasza à Kempis: „​Jaki kto jest wewnątrz, taki widzi świat zewnętrzny”, czy samego Jezusa „Z obfitości serca mówią usta” z chirurgiczną precyzją obnażają nasze motywacje i intencje…


Przyglądam się tej fotografii ze smutkiem. „Jest tak antyewangeliczna, że słów brak...” – napisał ks. prof. Andrzej Draguła.
Jak w takim razie zrozumieć dewizę świętego Augustyna, który pisał, że „Kościół jest arką, w której są zwierzęta czyste i nieczyste, ale wszystkie są po to, aby stały się czyste”, skoro niektóre nie będą miały nawet szansy, by na nią wejść i zderzą się z komunikatem: „Zakaz wstępu”?
Przywołam inny obrazek. Z sąsiedniej wsi. Święcenie pokarmów w ubiegłym roku. Tłumy w większości złożone z tych, „którzy nie chcą przyjść do kościoła przez cały rok”. Świeżo upieczony proboszcz wiejskiej, bardzo tradycyjnej parafii, podchodzi do mikrofonu: „Tak się cieszę, że przyszliście. Bardzo chcę, żebyście poczuli się w kościele, jak u siebie w domu. Nawet jeśli dotąd mieliście inne doświadczenie”. Młodzi pod kościołem częstują ludzi biblijnymi cytatami.  Efekt? Po czasie małżeństwa niesakramentalne zgłaszają się, by stanąć przed ołtarzem, a pary pukają na plebanię: „Czy możemy prosić o chrzest dziecka?”.
Do Nieba wejdą przed nami prostytutki. Czy się to księdzu proboszczowi podoba, czy nie. Bo On tak powiedział.