Serce, które nie może się nie modlić

Franciszek Kucharczak

|

GN 07/2024

publikacja 15.02.2024 00:00

Święty Franciszek ponad połowę każdego roku poświęcał wyłącznie na pobyt w pustelni. O mistrzu modlitwy, jakim był i jest św. Franciszek, mówi o. Syrach Janicki OFM. 

O. Syrach Janicki jest doktorem teologii duchowości, specjalizował się w teologii duchowości franciszkańskiej. Jest członkiem Prowincji Wniebowzięcia NMP Zakonu Braci Mniejszych w Katowicach, obecnie posługuje w Jabłonkowie na Zaolziu w Czechach. O. Syrach Janicki jest doktorem teologii duchowości, specjalizował się w teologii duchowości franciszkańskiej. Jest członkiem Prowincji Wniebowzięcia NMP Zakonu Braci Mniejszych w Katowicach, obecnie posługuje w Jabłonkowie na Zaolziu w Czechach.
archiwum O. Syracha Janickiego

Franciszek Kucharczak: Ojciec był jednym z założycieli franciszkańskiej pustelni w Jaworzynce w Beskidzie Śląskim. Skąd ta inspiracja?

O. Syrach Janicki OFM:
Od początku w naszym zakonie były pustelnie. Pierwsze miejsca, w których zatrzymywał się św. Franciszek, miały charakter pustelniczy – Carceri, Sacro Speco czy La Verna. I taki charakter zachowały do dzisiaj. W Polsce obecność braci koncentrowała się wokół dużych klasztorów z kościołami, które często pełniły funkcję parafialnych. My widzieliśmy potrzebę stworzenia miejsca franciszkańskiego, które nie będzie skupiać się na duszpasterstwie, ale będzie domem modlitwy, czyli pustelnią franciszkańską.

To trochę zaskakujące, bo franciszkanie kojarzą się z zakonem bardzo ruchliwym.

Tak, ale idea jest taka, że bracia, którzy idą do pustelni, nie zostają tam na całe życie. Oni nie zmieniają swojego powołania, idą tam na pewien okres w życiu: na rok, trzy lata, sześć lat – na tyle, ile potrzeba, żeby się odnowić w modlitwie – a potem wracają do działalności apostolskiej. I ważna rzecz: w pustelni franciszkańskiej nigdy nie mieszkał jeden brat. Zawsze była w niej malutka wspólnota dwóch–trzech braci.

Przepis na to zostawił św. Franciszek?

Tak. Franciszek napisał regułę dla pustelni, podając w niej najważniejsze zasady, którymi bracia tam pozostający się kierują.

Ta praktyka na pewien czas chyba zanikła?

Zakon ma 800 lat. Były okresy, w których tych pustelni było dosyć sporo, w innych okresach było ich mniej. Obecnie w Polsce jest kilka franciszkańskich pustelni.

Czy ich ponowne pojawienie się nie jest odpowiedzią na jakąś duchową intuicję, dotyczącą roli modlitwy?

Na pewno jest to odpowiedź Ducha Świętego na czasy, w których żyjemy. Jeśli nie będziemy troszczyli się o ducha modlitwy i pobożności, to zginiemy wszyscy, w każdym stanie – także konsekrowanym.

Jak modlił się św. Franciszek?

Św. Franciszek przeżywał w ciągu roku co najmniej cztery 40-dniowe posty. Zawsze przebywał wtedy w miejscach odosobnionych – w pustelniach. Gdybyśmy to zliczyli, okaże się, że Franciszek przynajmniej pół roku spędzał na intensywnej modlitwie. Robił to w bardzo radykalny sposób, a potem szedł i głosił.

Na czym ten radykalizm polegał?

Franciszek oddawał się wtedy tylko modlitwie. Mamy dokładny opis, jak wyglądał taki 40-dniowy post na górze La Verna. Franciszek przez ten czas był sam, przychodził do niego tylko brat Leon, który był kapłanem. Odprawiał mu Mszę św., spowiadał go i przynosił jedzenie, które kwestowali bracia, pozostający u podnóża La Verny.

To chyba taka modlitwa sprawiła, że św. Franciszek został nazwany drugim Chrystusem. Tak bardzo upodobnił się do Jezusa.

Od strony teologicznej genialnie opracował to św. Bonawentura. On zobaczył w życiu Franciszka odbicie życia Pana Jezusa. Franciszek tak bardzo się do Niego upodobnił, że gdy pod koniec swej doczesnej wędrówki otrzymał stygmaty, ludzie patrzyli na niego jak na drugiego Chrystusa. Nie mieli wątpliwości: obecność Boża tak bardzo przez niego przebijała.

Czy modlił się tak jak Jezus?

Dla Franciszka modlitwa była spotkaniem z Chrystusem. Rozmawiał z Nim wtedy na różne sposoby – uwielbiał, prosił… Nieraz też pokutował ze łzami. Na przykład płacząc, że „miłość nie jest kochana”. Jednak fundamentem jego modlitwy było zawsze odniesienie się do osoby Pana Jezusa.

Ewangelista Łukasz przytacza słowa uczniów, którzy poruszeni widokiem Jezusa modlącego się, proszą Go, żeby nauczył ich się modlić. Zbawiciel w odpowiedzi uczy apostołów Modlitwy Pańskiej. Czy Franciszek też był wzorem i nauczycielem modlitwy?

Franciszek zostawił braciom jasne wskazania, w których podkreślił, że mają NADE WSZYSTKO troszczyć się o ducha świętej modlitwy i pobożności. Tego ducha w ich życiu nic nie może gasić. On sam dawał przykład takiej modlitwy i jednocześnie nauczał, jak bracia mają się modlić. Między innymi pisząc „Kantyk stworzeń”, w którym pokazał, że z całym stworzeniem mamy chwalić Pana. Franciszek miał też szczególną cześć do Chrystusa Eucharystycznego, stąd też w testamencie pisze: „Bardzo chętnie modliliśmy się w kościołach”. Święty napisał też komentarz do Modlitwy Pańskiej, w którym do każdego wezwania dodał rozwinięcie. Na przykład po słowach „Święć się Imię Twoje” modli się: „Rozświeć się w nas Imię Twoje Najświętsze, abyśmy poznali, która jest szerokość Twoich dobrodziejstw, długość Twoich obietnic, wysokość Twojego majestatu i głębokość Twoich sądów”. Przy słowach „Jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” Franciszek dopowiada: „I czego nie odpuszczamy całkowicie, to Ty, Panie, dopomóż nam odpuścić całkowicie, ażebyśmy z powodu Ciebie prawdziwie kochali wrogów naszych i wstawiali się pobożnie za nich u Ciebie, nikomu nie nagradzali złem za złe i dążyli do pomagania wszystkim w Tobie”.

Po wypowiedzeniu Modlitwy Pańskiej Jezus opowiada przypowieść o człowieku, który prosi przyjaciela o chleb. „Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje” – czytamy. W przypadku relacji Franciszka z Jezusem słowo „przyjaźń” jest chyba kluczowe. Mam wrażenie, że „natręctwo” nie było tam już potrzebne.

Dla nas słowo „natręctwo” ma negatywny wydźwięk, jednak w tym przypadku chodzi raczej o wytrwałość. Franciszek w swojej modlitwie prośby, modlitwie wstawienniczej, odznaczał się też wytrwałością. Oczywiście dojrzewał do tej postawy. Formalnie modlił się od zawsze, bo od dziecka był praktykującym katolikiem, ale pierwszy raz na serio zaczął się modlić, gdy mu się zawaliło życie. Siedząc w więzieniu po przegranej wojnie z Perugią, zaczął szukać Boga. W tych bardzo niesprzyjających warunkach, gdy był głodny i brudny, i nie wiedział, czy przeżyje następny dzień, odnalazł Pana Boga. Zaczął się modlić nie jak dotąd, powierzchownie, ale z całego serca.

I Bóg zaczął go prowadzić.

Tak. Franciszek, próbując znaleźć powołanie, miejsce w Kościele, modlił się w różnych kościółkach, szukał samotności. Tomasz z Celano pisze, że Franciszek „napełnił lasy swoim wołaniem, płaczem”. Pewnego razu w zrujnowanym kościółku San Damiano stanął przed krzyżem z „natrętnym” pytaniem: „Co mam czynić?”. Ale to nie było coś w stylu „dziś pytanie, jutro odpowiedź”. Franciszek długo z tym pytaniem chodził, ale w końcu Pan Jezus odpowiedział: „Idź, odbuduj mój Kościół”. Inna rzecz, jak to Franciszek wtedy zrozumiał, ale dziś wiemy, że chodziło o odnowę całego Kościoła.

Relacja św. Franciszka z Bogiem wyróżnia się wyjątkowym klimatem. Jego modlitwy są bardzo radosne.

Szczególnym przykładem modlitwy św. Franciszka jest wspomniany już „Kantyk stworzeń”. Warto podkreślić, że on ułożył tę pieśń już po otrzymaniu stygmatów, gdy był bardzo chory, ociemniały, gdy jego ciało było już bardzo zniszczone. I w tych bólach, ciemnościach, stworzył modlitwę, która stała się wielką inspiracją dla całego świata. W tych trudnych warunkach wychwala Boga za słońce, księżyc, gwiazdy… Z jego serca nie płynie żal, że jest chory i obolały, że nie widzi i nie słyszy, że z oczu cieknie mu ropa, ale przeciwnie – dziękuje, błogosławi. Błogosławieństwo było jego ważną modlitwą. Błogosławił nie tylko braciom, ale na przykład także Asyżowi. Zanim umarł w Porcjunkuli, prosił braci, żeby odwrócili go w stronę miasta, bo chciał i jemu błogosławić.

Czy można więc powiedzieć, że modlitwy Franciszka są pogodne niezależnie od pogody?

Tak! Franciszek modlił się wtedy, gdy świeciło słońce, gdy był zdrowy i pełen entuzjazmu, ale też i wówczas, gdy przyszły doświadczenia. Wtedy jego modlitwa jeszcze bardziej się wzmagała, modlił się jeszcze usilniej.

Franciszek pokazał na sobie, że jest możliwa „radość doskonała”, odporna na jakiekolwiek życiowe przeciwności.

Franciszek w „Dyktacie o radości” powiedział, że prawdziwa radość nie jest zakotwiczona w czymś zewnętrznym: nie w powodzeniu, w posiadaniu, ale jest czymś bardzo duchowym, dlatego żadne zewnętrzne niepowodzenia nie potrafią odebrać człowiekowi tej radości. To jest coś, co wypływa z wnętrza, dlatego taka radość to także modlitwa. Franciszek zaświadczył życiem, że jeśli serce jest pełne Pana Boga, to nie może się nie modlić. Dla niego modlitwa to była postawa. Z niej wynikła bardzo prosta wskazówka, jaką dał braciom: mają głosić, pracować, ale zawsze „z sercem wzniesionym do Pana”.

Czy o to chodzi w Pawłowym „nieustannie się módlcie”?

Tak. Bo bycie drugim Chrystusem to jest nic innego, jak wzięcie na serio Ewangelii. Nie można upodobnić się do Chrystusa bez nieustannej modlitwy. Ona jest i owocem, i środkiem. Franciszek pokazał swoim życiem, że to możliwe.

Franciszek nie byłby sobą, gdyby chciał uczyć relacji z Bogiem tylko zakonników. Choć może się wydawać, że przeciętny człowiek nie ma szans doskoczyć do tego poziomu, to on by temu zaprzeczył, prawda?

Franciszek mówił o sobie, że jest człowiekiem nieuczonym i prostym. Jego fenomen nie polegał na piętrzeniu trudności, tylko na upraszczaniu. Gdy spotkał Chrystusa, gdy Go pokochał, modlitwa stała się dla niego czymś tak naturalnym jak oddech, jak najprostsze zwyczajne czynności. Jak się człowiek zakocha, wtedy nie ma czegoś takiego jak brak tematu. Wtedy się myśli o osobie kochanej. Wydaje mi się więc, że Franciszek mówi nam: chcesz się dobrze modlić, to nie ucz się formułek, nie szukaj takich czy innych technik, ale najpierw spotkaj Pana Jezusa, pokochaj Go. Wszystko inne przyjdzie potem naturalnie. Jeśli się Jezusa ma w sercu, wtedy całe stworzenie mówi o Stwórcy, gdziekolwiek się spojrzy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.