Wizja szokująca

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

Gość Extra nr 8

publikacja 08.02.2024 00:00

Sceny Męki Pańskiej, które widziała bł. Anna Katarzyna Emmerich, są jak perfekcyjna produkcja kinowa. Na ich podstawie rzeczywiście powstał głośny film. Ale i tak daleko mu do oryginału.

Chrystus cierpiał ponad miarę ludzkich wyobrażeń, a Jego Krew płynęła realnie, z prawdziwych ran, znacznie liczniejszych i bardziej bolesnych, niż się na ogół sądzi. Chrystus cierpiał ponad miarę ludzkich wyobrażeń, a Jego Krew płynęła realnie, z prawdziwych ran, znacznie liczniejszych i bardziej bolesnych, niż się na ogół sądzi.
Icon Productions /East News

Kiedyś, mając bodaj pięć lat, Anna Katarzyna Emmerich odmawiała Skład Apostolski. Przy słowach „Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi”, ujrzała coś w rodzaju obrazów, przedstawiających Boże dzieło stworzenia, które właśnie rozważała. „Widziałam upadek aniołów, stworzenie świata i raju, Adama i Ewy, oraz ich grzeszny upadek” – wspominała później. Podobnych widzeń miała wiele, bardzo wyrazistych. Być może porównałaby to do kina, gdyby nie fakt, że o kinie nikt wtedy jeszcze nie słyszał – była druga połowa XVIII wieku. Dziewczynka nie uważała swoich doświadczeń za coś nadzwyczajnego. „Sądziłam, że każdy człowiek widzi to tak samo, jak wszystkie inne przedmioty, i dlatego też opowiadałam o tym śmiało rodzicom, rodzeństwu i przyjaciółkom”. Porównywała te wizje do „książki z obrazkami”. Nie traktowała tej „książki” jak wykładnię prawdy. „W sprawach duchowych wierzyłam jedynie w to, co Pan Bóg objawił i przez Kościół Swój święty do wierzenia podaje” – deklarowała. W przyszłości okaże się, że jej doświadczenia są szczególnym przywilejem, a spisane potem wizje pomogą wielu ludziom we wzrastaniu w wierze. Dotyczy to szczególnie opisu męki Chrystusa.

Prosta i święta

Anna Katarzyna Emmerich była prostą wieśniaczką z miejscowości Flamschen w Westfalii. Jej edukacja w szkole zakończyła się po czterech miesiącach. W wieku 24 lat ujrzała Chrystusa, który ofiarował jej dwa wieńce – jeden z kwiatów, a drugi z cierni. Od tego dnia na jej głowie pojawiły się krwawiące rany, które Anna zaczęła ukrywać pod opaską. W 1802 przyjęły ją augustianki z klasztoru w Dülmen, gdzie rok później złożyła śluby zakonne. Miała wtedy 29 lat. W 1811 roku klasztor podzielił los wielu innych, zlikwidowanych przez władze w ramach przymusowej sekularyzacji. Anna Katarzyna zamieszkała w prywatnym domu Dülmen, gdzie niebawem ciężko zachorowała. Mimo dolegliwości była zupełnie naturalna, wręcz wesoła. Miała dar rozpoznawania stanu ludzkich dusz. Dla otoczenia stało się jasne, że ta kobieta jest stygmatyczką i wizjonerką. Odwiedzało ją wielu ludzi, najczęściej z prośbą o modlitwę i ofiarowanie cierpień w ich intencji. Jej stygmaty wiele razy poddawano badaniom. Przez lata jej jedynym pokarmem była Komunia św. Zmarła 9 lutego 1824 roku.

Kościół wyniósł ją do chwały ołtarzy 3 października 2004 roku. Podczas beatyfikacji św. Jan Paweł II podkreślił, że Anna Katarzyna „kontemplowała bolesną Mękę naszego Pana Jezusa Chrystusa i doświadczała jej w swoim ciele”.

Straszliwe zmaganie

Spisane w 1824 roku przez pisarza Klemensa Brentano wizje bł. Anny Katarzyny, dotyczące męki i śmierci Zbawiciela, są najbardziej poruszające. Na podstawie kilkudziesięciu tomów notatek powstała wydana już po śmierci mistyczki książka pt. „Żywot i Bolesna Męka Pana Naszego Jezusa Chrystusa”, która stała się podstawą scenariusza słynnego filmu „Pasja” w reżyserii Mela Gibsona. Siła stworzonego wtedy obrazu wynikała z treści wizji bł. Anny Katarzyny, które w sposób niezrównany pokazują cierpienie i śmierć Syna Bożego, a także towarzyszące temu okoliczności. Wiele osób po tym filmie zmieniło swoje wyobrażenie na temat życia, a zwłaszcza śmierci Jezusa. Wielu pojęło wtedy, że straszliwe cierpienie Zbawiciela zaczęło się od walki duchowej w Ogrójcu i że każdy z nas miał w tym, niestety, swój udział. Nie byłoby tego wszystkiego bez opisu, jaki powstał na podstawie wizji bł. Anny Katarzyny Emmerich. Czytelnik tego tekstu zaczyna rozumieć, jak straszliwą walkę duchową musiał stoczyć Zbawiciel już tamtej nocy, podczas której nastało „panowanie ciemności” i gdy jak nigdy w historii rozszalało się całe piekło. Po lekturze tych fragmentów łatwiej pojąć, jak potworne udręki musiał przechodzić nasz Odkupiciel, skoro aż wycisnęły z Niego krwawy pot. Jasne staje się wtedy, że ktokolwiek, kiedykolwiek i jakkolwiek na tym świecie ktoś cierpiał – Jezus cierpiał bardziej.

Przyjrzyjmy się niektórym fragmentom opisu przekazanego przez mistyczkę.

Według wizjonerki Jezus wszedł do groty znajdującej się w Ogrójcu. „Zdawało się, że szczupła ta grota obejmuje w swym wnętrzu ohydne i straszne obrazy wszystkich grzechów, wszystkich żądz i ich następstw, i kar od upadku pierwszego człowieka aż do końca świata” – czytamy. Grota nie była przypadkowa. „Tu bowiem wypędzeni z Raju Adam i Ewa po raz pierwszy zetknęli się z niegościnną ziemią, w tej grocie opłakiwali grzech swój, z lękiem patrzyli w przyszłość” – mówiła wizjonerka. „A teraz Jezus przyjmował tu na Siebie grzechy całego świata, będące wynikiem tego jedynego grzechu pierworodnego” – dodała. To tam Syn Człowieczy „widział w niezliczonych obrazach grzechy całego świata w całej ich wewnętrznej ohydzie i przyjmował je wszystkie na siebie”.

Piekielne pokusy

Przejmujący jest opis pokus, jakimi szatan zaatakował Chrystusa. „»Patrz tu i tu, i tu!«. I przy tym rozwijał różne wymyślone na Jezusa cyrografy i z piekielną bezczelnością podsuwał Mu je przed oczy. Przypisywał Mu wszystkie błędy Jego uczniów, wszystkie zgorszenia, jakie innym dali, obwiniał Go o wywołanie zamieszania i nieporządku przez wprowadzanie na świat jakichś nowości i odstępowanie od starych, tradycją uświęconych zwyczajów. Jak najwytrawniejszy, najpodstępniejszy faryzeusz umiał szatan wynajdywać coraz nowe zarzuty, coraz cięższe, rzekome przewinienia Jezusa” – relacjonowała błogosławiona. Diabeł zarzucił Jezusowi, że jest winien wymordowania dzieci przez Heroda, że narażał rodziców na poniewierkę w Egipcie, że nie chciał ratować Jana Chrzciciela od śmierci. „Rozłączyłeś wiele rodzin, ochraniałeś wyrzutków społeczeństwa, nie uzdrowiłeś niektórych chorych, skrzywdziłeś Gergezeńczyków, bo dopuściłeś opętanym wywrócić beczkę z napojem i spowodowałeś utopienie się trzody wieprzów w jeziorze” – miał mówić szatan. Emmerich stwierdziła, że była to pokusa, „jakiej może doznać umierający święcie człowiek, zastanawiając się nad wewnętrzną wartością swych dobrych uczynków”. Kusiciel szeptał Jezusowi, że wszystkie Jego dzieła miłości są bezwartościowe i są jedynie długiem zaciągniętym u Boga.

„W tych grzechach świata, które Zbawiciel brał na Siebie, widziałam i moje liczne grzechy, a słysząc pokusy i zarzuty, stawiane Zbawicielowi, z trwogą odczuwałam w duszy niedostatki własnych mych uczynków i spraw” – wyznała błogosławiona. „Jezusa-człowieka przejmowała trwoga bezmierna przed ogromem mąk odkupienia. I drżał Pan na całym ciele, a pot trwogi występował na Niego; łamiąc ręce, chwiał się na wszystkie strony, to znów podnosił się, ale kolana uginały się pod Nim, nie dając Mu ustać. Zmienił się prawie nie do poznania, wargi miał zsiniałe, a włosy zjeżone” – opowiadała Anna Katarzyna. Gdy, według jej relacji, w takim stanie ujrzeli Go uczniowie, dopytywali, co się z Nim dzieje. Na to Mistrz odpowiedział: „Gdybym nawet jeszcze drugich trzydzieści trzy lat żył, nauczał i uzdrawiał, za mało by to było, by zdziałać to, co muszę spełnić do jutra”.

Dalej czytamy, że „przed duszą Jezusa stanęły jak żywe wszystkie przyszłe cierpienia Jego Apostołów, uczniów i przyjaciół; widział, jak małym będzie z początku Kościół, jak później z Jego wzrostem pojawią się zaraz kacerstwa i schizmy, w których przez pychę i nieposłuszeństwo pod różnymi formami próżności i pozornej samoobrony powtórzy się cała historia upadku grzechowego”. W kontekście zgorszeń w Kościele, o jakich dzisiaj słyszymy, wstrząsająco brzmią słowa o „chytrości, przewrotności i złości mnóstwa chrześcijan”. Jezus „widział wszystkie świętokradzkie zbrodnie występnych kapłanów i straszne następstwa tego; widział ohydne spustoszenia w królestwie Bożym na ziemi”. Przed duszą Odkupiciela „przeciągały zgorszenia i występki wszystkich stuleci aż po nasze czasy i dalej, aż do skończenia świata”. Wszyscy „odszczepieńcy, samozwańcy, fałszywi nauczyciele, obłudni naprawcy, uwodziciele i uwiedzeni, wszyscy szydzili zeń i dręczyli Go, że nie jest przybity do krzyża odpowiednio i dogodnie dla ich pożądliwości i wytłumaczenia ich pychy; więc darli i rozdzierali między siebie całodzianą szatę Kościoła Jego”. Jak czytamy, obok Jezusa przechodziły tłumy, „dumnie wzruszając ramionami i wstrząsając głową, chociaż wyciągał ku nim zbawcze ramiona, i szły prosto ku przepaści ich pochłaniającej”.

Jak baranek

W szokującym opisie Anny Katarzyny każdy może znaleźć swój kamień wśród mnóstwa tych, które raniły Chrystusa. „Wszyscy na wyścigi szydzili, przeklinali, pluli, lali plugastwa różne, miotali pociski, kłuli i cięli Jezusa”. Wizjonerka otrzymała wyjaśnienie, że uosobione mary, które dręczyły Jezusa, to rozmaite „zaniedbania, nieuszanowania i opuszczenia, aż do wyraźnej pogardy, nadużycia i najohydniejszego świętokradztwa; począwszy od zwrócenia się ku bożyszczom światowym, ku pysze i fałszywej wiedzy, aż do błędnych nauk, niewiary, zaciekłego fanatyzmu, nienawiści i krwawych prześladowań”.

Opis cierpienia w Ogrójcu zajmuje wiele miejsca. Nie sposób czytać tego bez poruszeń własnej duszy. Trudno o dogłębniejszy i bardziej skłaniający do nawrócenia rachunek sumienia. Ten sam walor mają dalsze opisy męki. Czytelnik, przechodząc z Jezusem poszczególne etapy drogi krzyżowej, uczestniczy w tym, co zna z Ewangelii, ale z dodaniem szczegółów, które pomagają głębiej wejść w istotę męki Chrystusowej. Wrażenie robi drobiazgowość mistyczki w podawaniu topografii Jerozolimy, wyglądu poszczególnych obiektów, w opisie ludzi, ich strojów, a nawet rozmaitych przedmiotów. Dowiadujemy się na przykład, że do biczowania wyznaczono sześciu oprawców. „Byli to jacyś łotrzykowie gdzieś spod Egiptu, którzy pojmani, pracowali tu przymusowo przy budowlach i kanałach jako niewolnicy lub więźniowie” – opowiadała Anna Katarzyna, dokładnie opisując ich wygląd i zachowanie. Nie pomija elementów symbolicznych. „Wrzaski milkły na chwilę i znowu słychać było chrzęst rózg, jęki Jezusa, przekleństwa oprawców. A z dala dochodziło żałosne beczenie baranków wielkanocnych, które właśnie myto z pierwszego brudu w sadzawce Owczej, obok bramy tejże nazwy” – relacjonowała.

Tłocznia wina

Według przekazu Anny Katarzyny nabożeństwo Drogi Krzyżowej pochodzi od Maryi, która pierwsza, wraz z Marią Magdaleną i innymi kobietami, ją odprawiła, idąc, dosłownie, po krwawych śladach Jezusa i oddając im cześć. To Matka Boża „wpoiła je w Swe otoczenie, współczujące z Nią, a tak przeszło to nabożeństwo do naszego Kościoła”.

Wiele szczegółów drogi na Golgotę daje pojęcie, jak okrutnym widowiskiem była męka Jezusa. Szczególnie szokujący jest opis przybijania Jezusa do krzyża. Gdy kaci przybili jedną rękę Zbawiciela, zorientowali się, że źle nawiercili otwory i druga ręka nie sięga do dziury. W związku z tym „przywiązali sznury do samej ręki i opierając się nogami o krzyż ciągnęli z całej siły, dopóki ręka nie naciągnęła się do pożądanego miejsca”. Po przybiciu „obie ręce, naciągnięte tak strasznie, wyszły ze stawów, łopatki wpadły w głąb ciała, na łokciach wystawały zaokrąglenia przerwanych kości”. Równie wstrząsający jest opis przybijania do krzyża nóg. „Przybicie nóg było dla Jezusa największą męką, właśnie z powodu strasznego naprężenia ciała. Naliczyłam 86 uderzeń młotem” – wspominała błogosławiona.

Opis umierania Jezusa zajmuje wiele stron. Wizjonerka każde z siedmiu słów Zbawiciela opatruje komentarzem, pełnym nawiązań do Starego Testamentu i nieznanych detali. Według niej na przykład, przed wiekami na Golgocie tłoczył wino biblijny praojciec Jafet. „Wytłoczony jestem jak wino, które tu po raz pierwszy wyciskano” – miał szeptać umierający Odkupiciel. Rozerwanie zasłony w Przybytku Anna Katarzyna wyjaśnia jako skutek trzęsienia ziemi, a w jego konsekwencji przewrócenia się w przeciwne strony dwóch filarów stojących przed wejściem do Świętego Świętych. „Zarazem rozdarła się z głośnym szumem rozpięta między nimi zasłona od góry do dołu, i rozdarta, opadła po obu stronach na ziemię” – czytamy.

Lepiej rozumiemy

Nikt nie jest zobowiązany do wiary w prawdziwość prywatnych objawień Anny Katarzyny Emmerich. Zwłaszcza że nie jest jasne, na ile Klemens Brentano, spisując to, co mówiła błogosławiona, wiernie przekazał jej słowa, a ile jest tam jego osobistej inwencji. Niezwykła treść opisu męki Zbawiciela i jego duchowa płodność przemawia jednak na korzyść tekstu. Opis ten pomógł wielkiej liczbie chrześcijan uzmysłowić sobie, za jak wielką cenę zostaliśmy odkupieni. Na ogół bowiem przyzwyczajeni jesteśmy do obrazów i rzeźb, na których Jezus na krzyżu wisi tak, jakby nie sprawiało Mu to większego bólu. Doświadczenia mistyczne Anny Katarzyny uświadamiają nam, że prawdziwa Męka Pańska całkowicie odbiega od takich wyobrażeń. Lepiej rozumiemy, że Chrystus cierpiał ponad miarę ludzkich wyobrażeń, a Jego Krew płynęła realnie, z prawdziwych ran, znacznie liczniejszych, i bardziej bolesnych, niż się na ogół sądzi. Najcenniejsze jednak jest to, że Krew Zbawiciela wypłynęła dla naszego zbawienia – a to po lekturze książki „Żywot i Bolesna Męka Pana Naszego Jezusa Chrystusa” staje się dla czytelnika oczywiste.

W cytatach zachowany został zapis oryginalny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.