Prosto z mostu

Marcin Jakimowicz Marcin Jakimowicz

|

Gość Extra nr 8

publikacja 08.02.2024 00:00

Dlaczego sentencje ojców pustyni przeżywają dziś prawdziwy renesans i okazują się bezcenną wskazówką nawet dla tych, którym słowo „Abba” kojarzyło się dotąd jedynie z refrenem „Dancing queen”? Na czym polega ich fenomen?

Pustynia jest sprawdzianem. Pokazuje, czy błogosławisz, czy bluźnisz. Czy jesteś zimny, czy gorący. Tu nie ma przestrzeni na półsłówka, niedopowiedzenia i owijanie w bawełnę. Pustynia jest sprawdzianem. Pokazuje, czy błogosławisz, czy bluźnisz. Czy jesteś zimny, czy gorący. Tu nie ma przestrzeni na półsłówka, niedopowiedzenia i owijanie w bawełnę.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Apoftegmaty ojców pustyni robią w ostatnich latach furorę. Cytowane na kazaniach i w internetowych dyskusjach, wydawane w książkach, stały się konkretnymi wskazówkami, z których człowiek XXI wieku może do woli korzystać.

Tęsknota

Kim byli ojcowie pustyni? Na przełomie III i IV wieku pojawił się w Egipcie potężny ruch pustelniczo-zakonny, obejmujący dziesiątki tysięcy ludzi. Porzucali oni swe domy, by ruszyć na pustynię i tam spędzić resztę życia sam na sam z Bogiem. „Nastał czas tzw. małego pokoju, ustały zewnętrzne prześladowania” – wyjaśnia kard. Grzegorz Ryś. „Pierwsi mnisi: Antoni i Pachomiusz postrzegali życie pustelnicze jako walkę. A ponieważ nie było wroga zewnętrznego, pojawiła się ostra forma ascezy: walki z szatanem, z pożądliwością ciała. Krótki sen, skromne jedzenie, sypianie na ziemi, milczenie”. Byli zazwyczaj ludźmi prostymi, którym obce były skomplikowane dywagacje teologów. Mieli odwagę rozmawiać ze sobą o doświadczeniu wiary i dzięki temu powstał precyzyjny system znaków rozpoznających to, co dzieje się w ludzkim wnętrzu.

„Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu” – pisał święty Augustyn. To Bóg jest naszą największą tęsknotą. A ponieważ wszystkie przypowieści ojców pustyni krążyły wokół Jego osoby, dziś chrześcijanie mogą czerpać z ich doświadczenia garściami. Co skłaniało tych prostych, często niepiśmiennych chłopów do ruszenia na spaloną słońcem pustynię? „Było wiele rozmaitych przyczyn, lecz da się je wszystkie streścić w jednym słowie: »zbawienie«” – wyjaśniał trapista Thomas Merton. Oni traktowali tę sprawę bardzo poważnie i niezwykle dosłownie. Na śmierć i życie.

Udawali głupków

Nie opowiadali o sobie, ale o Nim. Uciekali przed ciekawskim wzrokiem gapiów. „Pewien wyższy urzędnik sądowy przybył na pustynię, by zobaczyć abbę Szymona. On zaś, gdy się o tym dowiedział, przepasał się i wspiął na palmę, żeby ją przycinać. Gdy ludzie towarzyszący dostojnikowi nadjechali i zawołali: »Staruszku, gdzie tu mieszka pustelnik?«, odpowiedział: »Nie ma tu pustelnika«. Wtedy odjechali”. „Często udawali głupków, żeby im ludzie dali spokój” – relacjonuje o. Michał Zioło. „Najstarsze historie opowiadają o tym, że kiedy do któregoś z mnichów szły pielgrzymki, to on na zeschłym kawałku drzewa umieszczał huśtawkę i widząc ludzi, zaczynał się bujać. A kiedy pytali go, gdzie jest ten słynny abba, mówił, że to on, na co oni prychali ze wzgardą, mówiąc: »Jesteś chyba idiotą, bo szanowany starzec na pewno by się tak nie zachowywał«”.

Co za dużo, to niezdrowo

„Opowiadano o abbie Arseniuszu, że gdy dowiadywał się, iż już dojrzały wszelkie rodzaje owoców, prosił: »Przynieście mi«. I z każdego raz tylko kosztował troszeczkę, składając dzięki Bogu”. Minimalizm, umiarkowanie – to dewizy ojców pustyni, które rozpędzony, rozgadany i przebodźcowany świat odkrywa z zachwytem na nowo. Jesteśmy przeinformowani, a socjologowie i neurolodzy alarmują, że nasz układ nerwowy fatalnie reaguje na nadmiar informacji. Przeciążenie następuje wówczas, gdy ktoś bombardowany jest większą ilością informacji, niż jego mózg jest w stanie jednocześnie przetworzyć. Neurologia określa ten stan jako „przeciążenie poznawcze”, a socjologowie przyrównują do chińskiej metody tortury, w czasie której więźniów… pozbawiano powiek. W efekcie skazańcy nieustannie odbierali zewnętrzne bodźce, co ostatecznie doprowadzało ich do szaleństwa.

„Żyć w prostocie – to najlepsze ze wszystkiego. Nie smucić się, być zadowolonym ze wszystkiego” – podpowiadał jeden z ojców pustyni. A abba Pojmen przestrzegał: „Nie przykładaj serca do tego, co ci serca nie nasyci”. Jak proroczo brzmi w dzisiejszym świecie dewiza: „We wszystkich czynach swych bądź umiarkowany, a żadna choroba nie zbliży się do ciebie” (Syr 31,22).

Chrześcijaństwo postrzegane jest często jako religia ascezy i cierpiętnictwa. Tymczasem przynosi ono współczesnemu człowiekowi bezcenną podpowiedź: cnotę umiarkowania, zdolność do powiedzenia sobie: stop, wystarczy. Umiejętność dziękowania za to, co się ma. „Najlepiej jeść to, co potrzeba, a czasem sobie odmówić tego, na co ma się największą ochotę” – opowiadał dominikanin-arystokrata o. Joachim Badeni.

Jak proroczo brzmi dewiza abby Hieraksa, jednego z ojców pustyni: „Siedź spokojnie w swojej celi. Gdy będziesz głodny – jedz, gdy będziesz spragniony – pij, a tylko nie obmawiaj nikogo, a będziesz zbawiony”. „Życie w prostocie to nieustanne zadanie” – wyjaśniał Piotrowi Żyłce brat Marek z Taizé. „Przez lata obserwowałem kolejne etapy upraszczania naszego życia. Niedługo przed moim przyjazdem do Taizé brat Roger wrócił po dłuższym pobycie z Kalkuty. Pracował w domach matki Teresy i po powrocie wszystko powywracał do góry nogami. Spotkał się tam z czymś, co zmieniło jego serce. Nie mamy porządnego stołu, tylko prowizoryczny. Prostota jest ewangelicznym wyzwaniem. Na wszystkich etapach życia każdy z nas musi się zastanawiać, czy nie można by jeszcze czegoś uprościć. Brat Roger pisał, że mamy to robić »nie siłą, ale wiarą«”.

Krótko i na temat

„Abba Ammonas mówił, iż człowiek czasem cały dzień chodzi z siekierą, a nie potrafi ściąć drzewa; inny zaś, taki, który się zna na drwalskiej robocie, po krótkiej chwili drzewo zetnie. Taką siekierą jest rozsądek”.

Wielu wiernych żywiołowo zareagowało na skierowaną do księży prośbę papieża Franciszka, by ich kazania były krótkie. Sam Jezus nauczał krótko: wdowa zgubiła drachmę, rolnik znalazł skarb, siewca wyszedł siać. Myślę, że jedną z przyczyn popularności ojców pustyni jest zdawkowość, lapidarność, skrótowość ich przesłania. Nie pisali opasłych tomów, a na zadawane pytania odpowiadali krótko i węzłowato. Mieli ogromny dar (wynikający z prostoty – w najlepszym znaczeniu tego słowa) ujmowania zawiłych meandrów duchowości w kilku prostych słowach. „To pewien ideał, o którym nieco później napisał św. Benedykt w regule, gdzie zaznaczył, że modlitwa powinna być krótka” – wyjaśnia benedyktyn Szymon Hiżycki, tyniecki opat. „Wspólny mianownik opowieści ojców pustyni? Miłość i bojaźń Boża. Te dwa tematy powracają regularnie. Zawsze mnie głęboko porusza ta wyjątkowa umiejętność wypowiadania tego, co ponadczasowe, przez zwykłość życia”.

„Pewien myśliwy, polujący na pustyni na dzikie zwierzęta, zobaczył, jak abba Antoni żartuje z braćmi, i bardzo się zgorszył. Starzec więc, pragnąc go przekonać, że z braćmi trzeba postępować łagodnie, powiedział mu: »Załóż strzałę i napnij łuk« – a on tak zrobił. Starzec rzekł: »Napnij mocniej« i on usłuchał. Starzec powtórzył: »Mocniej!«. Myśliwy na to: »Jeśli napnę nad miarę, to mi łuk pęknie«. I rzekł mu starzec: »Tak jest i z pracą wewnętrzną. Jeśli ją ponad miarę napniemy, bracia się szybko załamią. Trzeba więc z nimi postępować łagodnie«”.

Słodsze od miodu

„Egipscy mnisi pachomiańscy nie mieli – według świadectwa Teodora, jednego z uczniów Pachomiusza – »w sercach i ustach niczego innego oprócz słowa Bożego, które jest słodsze od miodu i plastra«. Nawet jeśli sami uciekali ze świata i wychodzili na pustynie Egiptu, Syrii czy Palestyny, by bardziej poświęcić swe życie Bogu, to nigdy nie dali do zrozumienia, że tylko oni mogą praktykować nieustanną modlitwę (traktowaliby to jako przejaw pychy)” – wyjaśnia ks. prof. Józef Naumowicz. „Wręcz przeciwnie: w swych zbiorach powiedzeń zamieścili znaczący apoftegmat mówiący o św. Antonim Wielkim: na pustyni zostało mu objawione: »Jest w mieście ktoś podobny do ciebie, lekarz z zawodu, który rozdaje potrzebującym to, co mu zbywa, i przez cały dzień śpiewa: Święty, Święty, Święty razem z aniołami«”.

Co to znaczy? I Jan Kowalski może żyć jak wielbiący Boga na wyprażonej słońcem pustyni eremici!

Weź się opanuj!

Abba Pojmen powiedział: „Wszelka przesada pochodzi od diabła”. „Pustelnicy wiedzieli, że opanowanie jest walką z namiętnościami rozumianymi jako złe wykorzystywanie tego, co jest w naszej naturze i co jest samo w sobie piękne” – wyjaśnia franciszkanin o. Wit Chlondowski. „Duch Święty w nas to opanowanie rozwija, bo chce nas doprowadzić do stanu bez namiętności, czyli inaczej apathei. Nie chodzi o apatię w znaczeniu stanu depresyjnego, ale przeciwnie – stanu zdrowia duszy”.

„Chcę ją przynęcić, na pustynię ją wyprowadzić i mówić jej do serca” – zapowiada Bóg przez Ozeasza. Pustynia jest rodzajem mistycznej randki, sprawdzianem, weryfikacją. Pokazuje, czy błogosławisz, czy bluźnisz. Czy jesteś zimny, czy gorący. Tu nie ma przestrzeni na półsłówka, niedopowiedzenia i owijanie w bawełnę.

„Przychodzi nowicjusz do starego mnicha i się skarży, że w czasie modlitwy nachodzą go myśli nieczyste albo pełne złości i niechęci do braci. Na co starzec mu odpowiedział: »A co cię obchodzą twoje myśli? Nie rób krzywdy braciom i tyle!«” – opowiada o. Michał Zioło. Ojcowie pustyni mówili, że słowo Boże jest jak woda, która myje marchewki i inne jarzyny w koszu. Przepływa, a warzywa zostają czyste.

Strzał w dziesiątkę

Ich odpowiedzi są niezwykle precyzyjne. Doradzali na przykład (to niezwykle ważna wskazówka, do której sam często wracam), by w chwilach duchowych zawirowań pozostać na miejscu, „nie opuszczać swej celi” i nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów. „Benedykt w swojej regule radzi, żeby nie uciekać od razu. To dobra intuicja. Ojcowie pustyni mówili to samo: »Śpij, jedz, ale nie opuszczaj celi, nie uciekaj. Dlatego że wszystko, co cię spotyka, jest z Pana Boga«” – opowiada o. Michał Zioło. „Czekajcie. Pozostańcie na miejscu, aż zostaniecie uzbrojeni mocą z wysoka” (por. Łk 24,49).

Słowo klucz apoftegmatów? Dziękczynienie! „Powiedział abba Sisoes komuś z braci: »Jak idzie?«. On zaś mówi: »Straciłem dzień, ojcze!«. Mówi starzec: »Ja, jeśli nawet stracę dzień, składam dzięki«”. „Abba Beniamin przed śmiercią powiedział swoim synom: »To wypełnijcie, a będziecie mogli się zbawić: radujcie się zawsze, módlcie się bezustannie i za wszystko składajcie dzięki«”.

Nic dziwnego, że zabiegane, zasypane gadżetami, goniące od promocji do promocji pokolenie, szukające nieustannie wolnego miejsca na parkingu przed supermarketem, chłonie jak gąbka podobne wskazówki. I uczy się dziękować za to, co ma.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.