Widział i opisywał. 190 lat temu Adam Mickiewicz ukończył pisanie „Pana Tadeusza”

Szymon Babuchowski

|

GN 06/2024

publikacja 08.02.2024 00:00

Miał być „poemat sielski”, a wyszła epopeja narodowa. Jak powstawał „Pan Tadeusz” i czy od razu zyskał wśród odbiorców status arcydzieła?

Widział i opisywał. 190 lat temu Adam Mickiewicz ukończył pisanie „Pana Tadeusza” Archiwum Narodowe w Krakowie

Więc skończyłem wczora właśnie. Pieśni ogromnych dwanaście!” – donosił nasz wieszcz 190 lat temu w liście do Antoniego Edwarda Odyńca. Miał na myśli, oczywiście, „Pana Tadeusza”, którego dziś nazywamy epopeją narodową, choć za czasów Adama Mickiewicza tak tego dzieła nie określano. Ba, część czytelników wyrażała nawet niezadowolenie z powodu niewystarczającej ilości podniosłego tonu w utworze. I choć poeta zamieścił w nim całkiem sporo nawiązań do „Iliady” i „Odysei”, a w niektórych fragmentach wprost bawi się parafrazami dzieł Homera, to jednak pierwszym źródłem inspiracji były dla niego gawędy szlacheckie Henryka Rzewuskiego, których wysłuchiwał jesienią 1830 r. w Rzymie. Mickiewicz zachwycił się stylizowanymi na język staropolski opowiadaniami, barwnie opisującymi życie szlacheckie ostatnich lat Rzeczypospolitej. Zachęcał więc Rzewuskiego, by spisywał swoje gawędy w takiej formie, w jakiej je wygłaszał. Ten zaś posłuchał mistrza i zaczął je publikować najpierw w prasie, a potem wydał w formie książkowej jako „Pamiątki JPAna Seweryna Soplicy, cześnika parnawskiego” (dziś znane pod tytułem „Pamiątki Soplicy”). Właśnie gawędom Rzewuskiego zawdzięczał Mickiewicz nazwisko rodu, z którego pochodzą główni bohaterowie jego poematu, a także nazwę dworku – Soplicowo.

Romans zamiast powstania

Jednak sam pomysł „poematu sielskiego” miał się narodzić w Wielkopolsce, gdzie poeta przebywał od sierpnia 1831 r. do lutego 1832 r. Przybył tu z dokumentami wystawionymi na fałszywe nazwisko Adam Mühl, najprawdopodobniej z zamiarem przekroczenia granicy i udania się do Królestwa Polskiego, gdzie trwało właśnie powstanie. Ostatecznie jednak nie dotarł na front, natomiast odwiedził w tym czasie kilkanaście wielkopolskich pałaców i dworów. Zwiedzał kościoły i ruiny, słuchał historii i legend, a także wdał się w romans z Konstancją Łubieńską, poznaną podczas trzytygodniowego pobytu w pałacu w Śmiełowie, gdzie mieszkał jako rzekomy kuzyn właścicieli i nauczyciel ich synów. Legenda głosi, że Łubieńska, która gotowa była zostawić dla Mickiewicza męża, bijącego się właśnie w Warszawie, i pięcioro dzieci, stała się później pierwowzorem postaci Telimeny. Miłosna relacja wprawdzie nie przetrwała, ale podobno zostały dozgonna przyjaźń i finansowe wsparcie udzielane poecie przez lata. Także w Śmiełowie Mickiewicz miał pić znakomitą kawę, parzoną przez kawiarkę Ciastowską, co zainspirowało go z kolei do umieszczenia w księdze II swego dzieła opisu przygotowywania tego napoju.

Widział i opisywał. 190 lat temu Adam Mickiewicz ukończył pisanie „Pana Tadeusza”   reprodukcja Grzegorz Hawałej /pap

Inspiracji z pobytu w Wielkopolsce było w „Panu Tadeuszu” więcej. Spalone ruiny zamku w Żerkowie stały się pierwowzorem zamku Horeszków. W Kopaszewie poeta poznał historię wznawianej kilkakrotnie książki kucharskiej z przepisami na staropolskie dania, której opis znajdziemy w rękopisie poematu (nie wszedł do ostatecznej wersji dzieła). W Lubiniu usłyszał dzieje polowania, które stało się przyczyną sprzeczki o myśliwskie charty, uwiecznionej jako spór Asesora z Rejentem. A w pałacu w Turwi opowiadano mu o uczcie, jaką wydał na cześć wojsk napoleońskich właściciel majątku Józef Chłapowski. Ta uczta też została opisana w poemacie. Notabene syn Józefa, gen. Dezydery Chłapowski, uczestnik zarówno wojen napoleońskich, jak i powstania listopadowego, tak po powrocie do domu skomentował pobyt Mickiewicza w Wielkopolsce: „Kiedy się wszyscy bili, on tutaj w moim sąsiedztwie z niecną kobietą złe życie przez cztery miesiące prowadził”.

Ileś sercu potrzebna

Prace nad poematem Adam Mickiewicz rozpoczął we wrześniu 1832 r., przebywając w Paryżu. Zaczął je od opisu dworku szlacheckiego. Tekst musiał powstawać szybko, skoro już 12 stycznia 1833 r. poeta donosił w listach, że napisał „dwie wielkie pieśni”. W maju tego samego roku były gotowe cztery księgi. Potem nastąpiła kilkumiesięczna przerwa w pracach: Mickiewicz najpierw sam chorował, a później opiekował się ciężko chorym na gruźlicę przyjacielem Stefanem Garczyńskim. W listopadzie została ukończona księga piąta, a dalej już poszło ekspresowo: w ciągu zaledwie sześciu miesięcy powstało siedem kolejnych ksiąg. Zakończenie pracy autor ogłosił we wspomnianym na wstępie liście 13 lutego 1834 r.

Rozmiar dzieła prawdopodobnie zaskoczył samego poetę, który pierwsze trzy księgi zapisał w 48-kartkowym zeszycie, a resztę na 91 luźnych kartkach. Rękopis można dziś podziwiać we wrocławskim Muzeum Pana Tadeusza. Z drobno stawianych liter da się tam wyczytać: „Litwo Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie;/ Ileś sercu potrzebna, ten tylko się dowie/ Kto cię stracił; dziś piękność twą w całej ozdobie/ Widzę, czuję, opiewam, bo tęsknię po tobie”.

Zaraz, zaraz: „Ileś sercu potrzebna”? „Widzę, czuję, opiewam”? Brzmi to jakoś inaczej niż tekst inwokacji, którego uczyliśmy się w szkole… A przecież nie jest to fragment pisany na brudno (we wcześniejszych wersjach znajdziemy jeszcze inne sformułowania: „Ojczyzno Litwo moja”, „...a piękność twą...”, „Ten tylko widzi, czuje”, „Widzę i chcę opiewać”), tylko rękopis, który stał się podstawą pierwszego wydania „Pana Tadeusza”. Wygląda na to, że wieszcz zmienił coś w ostatniej chwili! „(...) nie potrafimy dzisiaj odpowiedzieć, kiedy to nastąpiło. Czy na sporządzonej przez przyjaciół kopii, która zaopatrzona w dalsze poprawki służyła za podstawę składu drukarskiego? Tekst na arkuszach korektowych różni się w wielu miejscach znacznie od tekstu autografu. Z tej kopii dla drukarni nie posiadamy dzisiaj ani szczątka” – pisał badacz dzieła Stanisław Pigoń.

Zmieniał i poprawiał

Ostateczna wersja inwokacji z pewnością jest najbardziej przekonująca spośród tych, które znamy. Fraza: „Widzę i opisuję” najlepiej i najprościej oddaje bowiem istotę relacji między obrazem a słowem w dziele Mickiewicza. Tak mówić, by inni zobaczyli to, co widzę – ten cel przyświecał poecie, który do końca udoskonalał swój poemat. „Mickiewicz zmieniał i poprawiał. »Pan Tadeusz« powstawał do ostatniej chwili pomiędzy stołem w dość ponurym numerze hotelowym przy rue de Seine i kasztami w drukarni Pinarda przy Quai Voltaire” – relacjonował historyk literatury Krzysztof Rutkowski przy okazji wystawy „Inne strony rękopisu »Pana Tadeusza«”, którą można było oglądać ponad sześć lat temu we wrocławskim muzeum.

Warto dodać, że pierwsze wydania dzieła były pozbawione epilogu, który – jak pisze Rutkowski – „Mickiewicz dopisał później i zostawił rozbabrany”. Po raz pierwszy epilog ukazał się dopiero w pośmiertnej edycji z 1860 r., i to jako... prolog. Wydawcy – Julian Klaczko i Eustachy Januszkiewicz – którzy natrafili na brulion wiersza, pierwszy wers wydrukowali w wersji przekreślonej przez poetę: „O czym-że dumać na paryskim bruku”. Tymczasem w poprawionej wersji brzmiały one: „O tym-że dumać na paryskim bruku”, co bardziej przemawiałoby za umieszczeniem owego tekstu na końcu dzieła. O ile rzeczywiście jest jego integralną częścią, bo co do tego nie ma wśród historyków literatury pełnej zgodności.

Nie od razu uznano „Pana Tadeusza” za arcydzieło – status ten osiągnął on dopiero po 1863 r. Pierwsze wydanie ukazało się w nakładzie trzech tysięcy egzemplarzy, które zalegały na księgarskich półkach. Po dwóch latach pojawiła się jednak entuzjastyczna recenzja Wilhelma Häringa, który jako pierwszy określił utwór Mickiewicza mianem epopei. Wartość dzieła docenił także m.in. Juliusz Słowacki, który pisał w liście do matki: „Adama nowy poemat obudził we mnie także wiele dźwięków przeszłości. Bardzo piękny poemat – podobny do romansu W. Scotta wierszem napisanego. Dóm szlachcica – maluje się wybornie; heroina poematu, choć gęsi pasie, ma jakąś w sobie świeżość dawnych opisów – coś dziwnie zachwycającego prostotą… Wiele opisów miejsc – nieba – stawów – lasów jest mistrzowską ręką skreślonych”. Trudno się z nim nie zgodzić.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.