Ojciec Radosław Rafał: Wielki Post jest po to, żeby się zatrzymać i skorygować swój kierunek

GN 06/2024

publikacja 08.02.2024 00:00

Jak dobrze przeżyć Wielki Post, radzi o. Radosław Rafał MSF.

 Życie ma głęboki sens. Ten sens jest ukryty, a ty musisz się wysilić, żeby go znaleźć w swoim życiu. Właśnie po to Bóg daje ci tych 40 dni. Życie ma głęboki sens. Ten sens jest ukryty, a ty musisz się wysilić, żeby go znaleźć w swoim życiu. Właśnie po to Bóg daje ci tych 40 dni.
istockphoto

Szymon Babuchowski: W Środę Popielcową do kościołów przychodzą tłumy ludzi, choć nie jest to nawet święto nakazane. Co takiego dostrzegamy w znaku posypania głów popiołem?

o. Radosław Rafał:
Może to jest związane z psychologią człowieka. Z jednej strony uciekamy przed tym memento mori – „pamiętaj, że umrzesz”. Coraz bardziej wydłuża się czas życia, widać ogromny postęp w medycynie i w chirurgii plastycznej. Hollywoodzkie gwiazdy, które mają 60, 70 lat, wyglądają na 40-latków. Widzimy, że ten świat nosi w sobie jakąś niezgodę na śmierć. Z drugiej jednak strony – to nas dopada. Człowiek musi stanąć przed prawdą, że każdego z nas to dotyczy. Intuicyjnie i podświadomie szukamy więc zrozumienia, dlaczego to życie tak, a nie inaczej się kończy. W pewnym momencie człowiek musi się z tym skonfrontować. Może też troszeczkę zaklinamy rzeczywistość: pójdę, posypię tę głowę popiołem, zgodzę się na to, że umrę, ale jeszcze nie teraz. „Przyjdź, Panie Jezu, Marana tha, ale nie za mojego życia”. Jeszcze poczekaj. Ale myślę sobie, że to się wszystko w człowieku miesza; że przychodzimy tam z całą swoją kondycją.

Słowa: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz” nie są łatwe do przyjęcia. Czy to nie jest pesymistyczna perspektywa? Co to właściwie znaczy, że jesteśmy prochem?

Jako Polacy mamy tendencję, żeby widzieć szklankę do połowy pustą, a nie do połowy pełną. Ale chrześcijaństwo proponuje inną perspektywę na te rzeczy, które nie ominą nikogo z nas. Perspektywę wieczności. Chrześcijanin to człowiek, który mocno stąpa po ziemi, ale z nadzieją patrzy w niebo. Mocne stąpanie po ziemi to jest właśnie to: prochem jestem i w proch się obrócę. Ale święty Augustyn dodaje: „Rozmyślanie nad naszym ziemskim życiem ma być pochwałą Boga. Przecież „radujemy się pełni nadziei”. Więc ciesz się, bo to nie jest kres twojego istnienia. To tylko pewien etap, który musisz przejść. Posypanie głów popiołem następuje przecież w kontekście Eucharystii, która jest paschą, przejściem ze śmierci do życia. Natomiast słowa: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz” kierują nas do raju; do tego momentu, w którym Bóg lepi człowieka, daje mu tchnienie życia. Jest w nich też ten moment, w którym to wszystko psujemy przez swoją decyzję odwrócenia się od Niego. I konsekwencje tego odwrócenia się. W tym jednym geście zawiera się więc tak naprawdę cała historia zbawienia.

Po tym spektakularnym rozpoczęciu wchodzimy w okres „szarego” Wielkiego Postu...

Ale on wcale nie musi być szary! Żeby zobaczyć sens tych dni, warto sięgnąć do pięknego fragmentu z Księgi Joela, który czytany jest w Środę Popielcową. Joel woła w imieniu Boga: „Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, i lament”. Oczywiście tu też moglibyśmy się skupić na tej stronie „pesymistycznej”: post, płacz i lament. Natomiast samo słowo: „nawróćcie się”, czyli shuv, w języku hebrajskim niesie mnóstwo pozytywnych elementów. W tym jednym słowie zawiera się cały program Wielkiego Postu. W języku greckim mamy słowo metanoia, które oznacza zmianę myślenia, ale hebrajski dodaje do tego jeszcze kilka elementów. Bo shuv znaczy także: wracać do punktu wyjścia, do źródła. Wiemy, że w początkach chrześcijaństwa Wielki Post był czasem przygotowywania się do chrztu. Katechumeni przyjmowali go podczas Wigilii Paschalnej. A my, chrześcijanie, którzy już jesteśmy zanurzeni w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, mamy w Wielkim Poście przygotowywać się do tego momentu w czasie Wigilii Paschalnej, kiedy mówimy: „wyrzekam się” i „wierzę”. Ten powrót do źródła, do chrztu to odnowienie naszej relacji z Jezusem.

Czy nasze postanowienia wielkopostne mogą w tym pomóc?

Jeśli mam wrócić do źródła, to muszę się odwrócić od tego, co tym źródłem nie jest. Postawić sobie pytanie: co przed tym Wielkim Postem stało się moim źródłem? Może pieniądz, może kariera, może – za bardzo – drugi człowiek? Shuv znaczy też odświeżyć, odnowić: siebie, swoje serce, umysł, naszego wewnętrznego człowieka. I tutaj są pewnie potrzebne te rzeczy zewnętrzne, np. ograniczenie się w czymś. Ale ja muszę wiedzieć, dlaczego się ograniczam. Nie dlatego, że jest Wielki Post i trzeba to zrobić. Tu chodzi o to, żeby o coś zawalczyć w sobie. O relację z Jezusem. Żeby pokazać sobie, że dla mnie chrzest święty jest naprawdę czymś ważnym. Odnowić w sobie tę świadomość, kim jestem. Dlatego w Wielkim Poście powinniśmy sobie stawiać pytania: kim jestem, dokąd zmierzam, po co jest moje życie.

Bardzo filozoficzne pytania.

Tak, ale trzeba je postawić, bo dzisiejszy świat udziela na nie czasem przerażających odpowiedzi. Wczoraj oglądałem film Marvela, który kończy się słowami: „I tak życie jest bez sensu”. Taki przekaz słyszą setki tysięcy czy nawet miliony widzów. Niestety, tak kreowany jest dziś nasz sposób myślenia. Możemy spotkać chrześcijan, którzy wierzą, że nasze DNA zostało przyniesione przez kosmitów albo że Ziemia jest płaska. A właśnie chrześcijaństwo, a szczególnie Wielki Post, mówią nam: ej, zatrzymaj się, człowieku! Życie ma głęboki sens. Ten sens jest ukryty, a ty musisz się wysilić, żeby go znaleźć w swoim życiu. Właśnie po to Bóg daje ci tych 40 dni. Wielki Post jest też czasem rozprawienia się ze swoimi lękami, poczuciem winy, wstydem. Bo przecież wracam do Boga, który jest litościwy. Za chwilę zostanie przede mną podniesiony krzyż i zobaczę miłość Boga do mnie. Ja mogę rozprawić się ze swoją przeszłością właśnie w obecności tej miłości przebaczającej. To dokonuje się w spowiedzi świętej.

Czyli nie jest tak źle być prochem?

Oczywiście, że nie! Shuv znaczy też: odwołać. Odwołać te rzeczy, które o sobie myślałem czy mówiłem: że jestem beznadziejny, że życie nie ma sensu i może warto z nim skończyć, bo wszystko mi się zawaliło. Tak nie jest. Człowieku, prochem jesteś i w proch się obrócisz – ale człowiek to brzmi dumnie. Jesteś kimś znaczącym dla tego świata, podejmujesz decyzje. Wielki Post jest takim właśnie momentem, żeby się zatrzymać i spytać: jakie są moje decyzje? Dokąd zmierzam? I żeby ten swój kierunek skorygować.

Dzisiejszemu światu, przy jego pędzie do zabawy i przyjemności, post i asceza wydają się czymś niezrozumiałym. Ale z drugiej strony wielu z nas jest gotowych na wysiłek, wyrzeczenie, jeśli chodzi o sprawność fizyczną, zdrowie, urodę. Czy to nie jest paradoks?

Tak, to jest niebywałe, bo te wszystkie rzeczy, którymi ludzie się dziś fascynują, są w chrześcijaństwie: ćwiczenie uważności, medytacja, zatrzymanie się, wyrównanie oddechu, zachwyt nad tym, co nas otacza, zauważanie przemijalności życia. Tyle że bycie chrześcijaninem stało się passé. Sami jesteśmy trochę temu winni, bo nie potrafimy w ciekawy sposób pokazać, czym jest pokuta, wyrzeczenie, post. Ja np. lubię mówić o poście oblubieńczym, bo post zawsze był czasem przygotowywania się do świętowania, uwielbienia, uroczystości. Po to jest np. godzinny post przed Eucharystią. Niech twoje ciało troszeczkę zatęskni, byś mógł powiedzieć: tak jak mój organizm pragnie jedzenia, tak moja dusza chce pragnąć Ciebie, Panie. Czy da się tego doświadczyć wyłącznie intelektualnie? To doświadczenie tęsknoty jest nam potrzebne. I ciało nam je daje. Święty Paweł mówi, że „całe stworzenie jęczy i wzdycha w bólach rodzenia”. To jest właśnie ta tęsknota. W ten sposób pokazuję Jezusowi, że jest dla mnie ważny. To dobrze, że dbamy o zdrowie i kondycję. Ale Wielki Post mówi: zastanówmy się nad proporcjami. Czy to jest wszystko, na co cię stać, człowieku? Czy potrafisz dbać tylko o swój wymiar biologiczny? Pamiętaj, że jest jeszcze twoja psychika, twój duch.

Jak przygotować się do tego najważniejszego czasu, którym jest Triduum Paschalne?

Wielki Post jest tak skonstruowany, że nam w tym pomaga, także przez czytania. Kiedy wiernie towarzyszymy słowu Boga, to nasze serce też się przemienia, nasiąka tymi treściami. Gdy słyszymy o męce Pańskiej w Niedzielę Palmową, to serce już się tam zatrzymuje, albo kiedy śpiewamy Gorzkie Żale. To przepiękna tradycja Kościoła polskiego, tyle że, niestety, często Gorzkie Żale są tak rozwlekane, że śpiewającym prawie nie starcza oddechu. Jeśli śpiewamy je wyłącznie w sposób sentymentalny, trudno nasiąkać takimi treściami. Natomiast śpiew dynamiczny, rytmiczny może pomóc w ich przyswojeniu. Więc ważne jest też to, w jaki sposób te praktyki przygotujemy. Od tego może zależeć, czy nasze zmysły otworzą się na przeżywanie największych tajemnic i czy zapłaczemy – nie nad kondycją Jezusa cierpiącego na krzyżu, tylko nad własną kondycją w obliczu Ukrzyżowanego, który mówi: „Dziś ze Mną będziesz w raju”, a także: „Pragnę”. Człowieku, Ja cię pragnę! Żeby to dobrze usłyszeć, musi to być dobrze przekazane – w dobrych dźwiękach, w dobrej dynamice. Nie chodzi o to, że mamy odgrywać jakiś teatr, ale ważne, żeby to przygotowywać na poziomie. Wtedy Triduum Paschalne zaczyna być głębiej przeżywane, mogę się nim cieszyć i je celebrować. A liturgia sama w sobie nas pod to podprowadza. Czujemy, że zbliżamy się do jakiegoś szczytu, a te wszystkie praktyki mają za zadanie nas właściwie ukierunkować.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.