„Cudowny chłopak. Biały ptak” – opowieść o pełni dobra, bez ułamka banału

Piotr Sacha

|

Gość Niedzielny

publikacja 02.02.2024 09:16

Twórcy filmowej kontynuacji „Cudownego chłopaka” przypominają widzom o tym, że wyobraźnia nie zna granic... I jeszcze, że podobnie jest z niesieniem dobra. „Cudowny chłopak. Biały ptak” w polskich kinach od 2 lutego.

„Cudowny chłopak. Biały ptak” – opowieść o pełni dobra, bez ułamka banału Julien, Francja w czasie II Wojny Światowej Materiały prasowe

Pamiętamy dzielnego Auggiego. A na pewno pamięta go półtora miliona widzów, którzy podziwiali „Cudownego chłopaka” na ekranach polskich kin. Od tamtej filmowej premiery minęło sześć lat. Jak w tym czasie potoczyło się życie bohaterów? W kontynuacji dzieła zatytułowanej „Cudowny chłopak. Biały ptak” Auggi pojawia się jedynie na fotografii w początkowej scenie. Bo w tej opowieści twórcy skupiają się na postaci Juliena – chłopaka, którego w pierwszej części nie nazwalibyśmy z pewnością cudownym. Poznajemy go na kartach książkowego bestsellera „Cudowny chłopak”, gdy rzuca Auggiemu tuzin raniących słów: „Co ci się stało z twarzą? Palił się twój dom czy co?”. Ostatecznie wylatuje ze szkoły za znęcanie się nad słabszym kolegą. W nowym filmie właśnie trafił do nowojorskiego liceum. Prezentuje się widzowi jako nieco wyobcowany 15-latek, z trudem próbujący nawiązać nowe relacje. Dręczy go wciąż to samo poczucie winy.  

Kto czytał książki R.J. Palacio, ten wie, że jest dwóch Julienów. To dlatego akcja filmu Marca Fostera (autora m.in. obrazów „Marzyciel” czy „Krzysiu, gdzie jesteś?”) rozgrywa się zarówno podczas II wojny światowej w okupowanej Francji, jak i we współczesnym, wielokulturowym Nowym Jorku. Do Ameryki przylatuje z Paryża babcia chłopca. Wraca do wydarzeń, które Julien najchętniej zakopałby na dnie pamięci. Wyjawia też tajemnicę z czasów, gdy sama była dzieckiem, a jej opowieść (dwie godziny mijają tak szybko jak teledysk do pięknej ballady) potrząsa emocjami i wnuka, i każdego widza.

„Cudowny chłopak. Biały ptak” – opowieść o pełni dobra, bez ułamka banału   Sara i Julien – bohaterowie „Cudownego chłopaka. Białego ptaka” Materiały prasowe

Nieczęsto udaje się przedstawić historię o dobru z tak potężną siłą przekazu, a jednocześnie bez ułamka banału. Historię fikcyjną, a prawdziwą. Bolesną i wzruszającą. Twórcy filmu przypominają o tym, że wyobraźnia nie zna granic. I że prawdziwa przyjaźń jest silniejsza od bomb. Bo to również opowieść o potwornościach wojny, jej bezbronnych ofiarach, paraliżującym strachu, ale też bohaterstwie i nadziei.

I wreszcie, a może od tego należało zacząć, „Biały ptak” jest hołdem dla osób z niepełnosprawnością. Ważną lekcją akceptacji, dostrzegania darów, znaczenia obdarowywania i bycia obdarowanym.

Oglądamy współczesną baśń, gdzie dobro jest do końca dobre, a zło złe aż do samego finału, gdy przegrywa. I jeszcze jedno, w tej baśni najbardziej zachwyca to, co najprostsze – przyroda dostępna na wyciągnięcie ręki, zwykłe relacje z najbliższymi...

Warto być dobrym. Drodzy Rodzice, zapytajcie po filmie, co na to Wasz nastolatek. Najpewniej odpowie młodzieżowym słowem roku – rel!

„Cudowny chłopak. Biały ptak” – opowieść o pełni dobra, bez ułamka banału   Babcia (narratorka opowieści) i wnuk, bohater filmu ze współczesnych czasów Materiały prasowe

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.