Przepraszasz? Ale tak na serio? Refleksje po nowym sezonie „The Chosen”

Błażej Kmieciak

|

Gość Niedzielny

publikacja 30.01.2024 10:40

Wiesz, on poprosił mnie o wybaczenie – usłyszałem – ale tak naprawdę nigdy nie powiedział słowa „przepraszam”.

Przepraszasz? Ale tak na serio? Refleksje po nowym sezonie „The Chosen” Materiały prasowe

Wiele jest  mocnych scen we wchodzącym na ekrany kin czwartym sezonie serialu „The Chosen”. Zmuszą one zapewne wielu z nas do solidnej refleksji. Pytania o pierwszeństwo w grupie, spotkanie z własnymi wyrzutami sumienia, przeżywanie żałoby po śmierci bliskiej osoby, to wątki bardzo zatrzymujące widza. Mnie osobiście najbardziej zaciekawiła „spowiedź Mateusza”, bo w ten oto sposób można opisać spotkanie przy ognisku, jakie były celnik odbył z nauczycielem z Nazaretu. Nie zdradzając zbyt wielu szczegółów, można powiedzieć, że był to dialog, w którym Jezus niespodziewanie skonfrontował Mateusza z jego własnymi błędami. Było to o tyle dla przyszłego Ewangelisty trudne, gdyż przyszedł na spotkanie, w trakcie którego wygarnął Bożemu Synowi, że ktoś taki jak Piotr nie powinien być liderem Apostołów. Mateusz był wściekły, że ten, jak wiemy, pierwszy papież nigdy go nie przeprosił za haniebny sposób, w jaki w obecności innych uczniów go obrażał. Chrystus pyta jednak wprost Mateusza, czy ten przeprosił najpierw Piotra za zło, jakie wobec niego uczynił w przeszłości. W tym dialogu uświadamia mu, że nie może skupić się na doświadczonej od Kefasa krzywdzie, jeśli wpierw nie powie mu sam słowa „przepraszam”.

Scena ta zabrała mnie natychmiast pamięcią do rozmowy z pewną skrzywdzoną przez duchownego osobą. W przeszłości, gdy była jeszcze dzieckiem, człowiek ten wykorzystał ją seksualnie. Niestety, w sprawie tej osoby i instytucje kurialne zachowały się w sposób daleki od empatii, a wiary nie straciła w swoim bólu tylko dlatego, że wspólnota, w której była, w całości stanęła po jej stronie.

W trakcie oficjalnych spotkań oskarżony duchowny poprosił ją o wybaczenie, jak stwierdził „złych czynów”, których w przeszłości dokonał. Nigdy jednak nie przeprosił za krzywdę i cierpienie, jakie jej sprawił. Osoba, z którą rozmawiałem, wyznała, że to spotkanie było dla niej kolejnym bolesnym ciosem. Sprawca bowiem na nią przerzucił odpowiedzialność, prosząc ją o wybaczenie, jednocześnie nigdy nie przyznając, że dokonał czegoś złego.

We wcześniej wspomnianym dialogu kapitalnie odsłania pojawiający się tu problem grający Chrystusa Jonathan Roumie. Mówi on wprost, że nasze przeprosiny nie służą automatycznemu uzyskaniu wybaczenia, ale wyrażeniu żalu i skruchy. Emily Giffin w książce „Sto dni po ślubie” stwierdza w podobnym kontekście, że „istnieją dwa rodzaje przeprosin. Jeden podszyty żalem za tym, co się utraciło, i ten drugi, prawdziwy: prośba o przebaczenie, bez żadnych podtekstów.” W przypadku osoby, z którą rozmawiałem, u jej sprawcy nie nastąpiła żadna z podobnych sytuacji. Jak się zdaje, nie było też żadnej refleksji. Być może jej nie doświadczył, bądź też uznał, że „nie opłaca mu się” przeprosić. Mateusz w trakcie dialogu przy ognisku słyszy wprost, że przeprosiny nie są kalkulacją, ale pragnieniem zmiany siebie samego, co w przyszłości może promieniować na dar, jakim będzie wybaczenie uzyskane od tego, kogo skrzywdziliśmy.

Można stwierdzić, że w przypadku krzywdy, cierpienia i bólu, jakie ktoś nam sprawił, słowo „przepraszam” nic nie zmienia. Ale czy na pewno? Widzowie, którzy oglądali już dwa odcinki czwartego sezonu „The Chosen”, wiedzą, że „przepraszam” Mateusza i „wybaczam” Piotra, to krótki dialog wywołujący łzy, które, choć kojarzone ze słabością, tutaj są wielkim objawem siły.
Sam wracam do chwili, która miała miejsce blisko rok temu. Całkiem podobny w mojej postawie do Mateusza szedłem na ostatnie spotkanie z pewnym starszym panem, któremu – jak myślałem – miałem wiele do wybaczenia. Układałem sobie nawet w głowie, jak na OIOMie będę mówić, „że z miłosierdziem wybaczam” człowiekowi, który za chwilę umrze. Jak się jednak okazało, gdy go spotkałem, jedyne co umiałem powiedzieć, to „przepraszam”. Było to jedno z największych zaskoczeń w moim życiu, bo dopiero niespodziewana dla mnie konfrontacja z własnymi błędami dała mi pełen obraz sytuacji, jaką przez lata widziałem być może w całkiem krzywym zwierciadle. Wydawało mi się, że to ja jestem w tej historii sprawiedliwy, że to ja jestem bez błędu. Co jednak ciekawe, gdy nagle z moich ust wypłynęło szczere „przepraszam” za błędy, które stanęły mi przed oczami, pierwszy raz doświadczyłem nie tylko siły, ale i pokoju w sercu. Z drugiej strony zobaczyłem w oczach… wybaczam.


Błażej Kmieciak – pedagog specjalny, socjolog, bioetyk, doktor habilitowany nauk społecznych w dyscyplinie nauki prawne, profesor Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, przez 8 lat był Rzecznikiem Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego, w latach 2020-2023 przewodniczący Państwowej Komisji ds. Pedofilii, obecnie jej członek.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.