Jaki wpływ na rozwój człowieka mają gry planszowe?

Katarzyna Widera-Podsiadło

|

GN 04/2024

publikacja 25.01.2024 00:00

Dziewczynki nigdy nie były proszone na rozmowę. Wszystkie problemy rozwiązywano nad planszówkami, bo dają one przestrzeń i na zabawę, i na konwersację.

Gry planszowe uczą współpracy w grupie. Uczą także, jak godnie przyjmować porażki i nie upajać się zanadto zwycięstwami. Gry planszowe uczą współpracy w grupie. Uczą także, jak godnie przyjmować porażki i nie upajać się zanadto zwycięstwami.
Roman Koszowski /foto gość

Historia planszówek sięga odległych czasów. Pierwsze gry planszowe odnalezione przez archeologów pochodziły ze starożytnej Mezopotamii. W Egipcie graniem zabijali czas znudzeni strażnicy, od czasów starożytnych grano w kości, a rzymski cesarz Klaudiusz napisał nawet podręcznik dla graczy. Przez wiele lat kolejne formaty cieszyły dorastające nowe pokolenia, aż nadeszła era gier komputerowych. Czy wtedy wszystko się skończyło, a planszówki odeszły do lamusa? Na szczęście nie. Gracze na chwilę zachłysnęli się światem wirtualnym, jednak gry planszowe szybko wróciły do łask. Może to nawet ich złoty okres, bo niektóre to prawdziwe perełki, arcydzieła wirtuozów pomysłowości.

Jednym z takich uzdolnionych twórców jest Adam Kałuża, autor wydanej kilka lat temu gry K2, która znalazła uznanie w oczach krytyków i otarła się o nominację w prestiżowym konkursie Spiel des Jahres. Gry towarzyszą Adamowi od zawsze, grał, zanim jeszcze założył rodzinę. Później bardzo szybko zauważyli z żoną, że nie wystarczy kupić planszówkę i dać dzieciom. – Ważne było, żeby z nimi usiąść i grać, z tego najbardziej się cieszyły – mówi. To tworzyło atmosferę, budowało relacje i dawało podłoże do dobrej zabawy.

Słowo klucz

– Słowo „zabawa” jest chyba kluczowym w rozumieniu gier wszelakiego rodzaju – podkreśla biolog Grażyna Skirmuntt, od lat obserwująca wpływ gier na rozwój człowieka. Cytując Johana Huizinga, przypomina, że u podstaw ludzkiego działania znajdują się zabawa, gra i współzawodnictwo, bo homo ludens to „człowiek bawiący się”. Z kolei Karl Groos, niemiecki filozof i przyrodnik, rozwinął koncepcję, zgodnie z którą człowiek – podobnie jak ssaki i inne zwierzęta – uczy się przez zabawę, w ten sposób bowiem uzupełnia braki w dziedziczonych talentach i predyspozycjach. – Jednak to, co najważniejsze, za co lubimy zabawę, to chyba fakt, że jest ona wskaźnikiem dobrostanu, mówi o zdrowiu, sytości i poczuciu bezpieczeństwa – zaznacza G. Skirmuntt. Gdy spojrzy się na grupkę osób skupionych nad grami planszowymi, które jednocześnie dobrze się bawią, rozmawiają, a nawet rozwiązują problemy wynikające z życia w rodzinie, trudno nie zgodzić się z tezą, że to doskonała płaszczyzna do prowadzenia takich rozmów. – Pierwszym, co czuję na myśl o wspólnym spotkaniu rodzinnym nad planszówkami, jest radość z możliwości spędzenia czasu w ciekawej formie, wspólnej aktywności – mówi psycholog Klaudia Kałuża. Dzięki pasji ojca od dzieciństwa była otoczona grami. – Porównałabym to trochę ze wspólnym posiłkiem, który gromadzi nas przy stole, pozwala na spędzenie czasu razem, na delektowanie się byciem blisko – dodaje. A używając języka psychologii, mówi o wzmacnianiu funkcji poznawczych: pamięci, wyobraźni, myślenia przyczynowo-skutkowego, funkcji wzrokowo-przestrzennych. – Te korzyści zwykle są zresztą wypisane na opakowaniu gry, natomiast dla mnie dużo ciekawsze i ważniejsze jest wskazanie na naukę pewnych zachowań społecznych, treningu w bezpiecznych, kontrolowanych warunkach, gdzie obowiązują zasady i normy społeczne – podkreśla.

Co z porażką?

– W zabawie, jak dowodzą neurolodzy, kluczową rolę odgrywa stres. W mózgu zestresowanego malucha zachodzą zmiany, w wyniku których staje się on mniej wrażliwy na hormony stresu, a to oznacza, że jako dorosły osobnik szybciej pozbiera się po mrożącym krew w żyłach doświadczeniu – tłumaczy Grażyna Skirmuntt. – Zabawa zwykle złożona jest z mocno ekscytujących zachowań, typu „uciekaj albo walcz”, aktywizuje te same ścieżki, co stres – dodaje. Jak podkreśla biolog, u zwierząt zabawa jest treningiem radzenia sobie w życiu, a doświadczenia zabawowe wpływają na proces eliminowania nadmiarowych neuronów, który jest niezwykle ważnym etapem rozwoju mózgu. W czasie zabawy wzrasta stężenie dopaminy i endogennych opioidów, co daje uczucie przyjemności i wzrost motywacji do działania, wpływa też na kształtowanie się więzi społecznych. Bawiąc się, rozwijamy plastyczne reakcje ruchowe i emocjonalne, odczuwamy satysfakcję, uczymy się komunikacji i stajemy się bardziej twórczy, mamy lepsze relacje z ludźmi, łatwiej spełniamy marzenia i stajemy się szczęśliwsi. G. Skirmuntt przywołuje też badania prowadzone na szczurach, których wyniki pokazały, że zwierzęta, które bawiły się ze sobą we wczesnym stadium rozwoju, były mniej podatne na stres jako dorosłe osobniki. Stąd też wniosek, że dzieci przez zabawę przygotowują się do dorosłego życia, w którym będą musiały podejmować określone wyzwania, ale będą również wygrywać lub przegrywać. – Dlatego te ćwiczenia przegrywania w przyjaznej atmosferze gier planszowych pomogą dziecku radzić sobie z przeciwnościami w dorosłym życiu – mówi Klaudia Kałuża. – W tych okolicznościach możemy dziecku wytłumaczyć, co się wydarzyło, gdy przegrało, jakie emocje mu towarzyszyły, jak sobie z nimi radzić, jak rozładować frustrację, która się w nim zrodziła. Możemy też porozmawiać o tym, jakie działania podjąć w grupie, jak sobie pomagać, jeśli oczywiście reguły gry na to pozwalają – dodaje, nawiązując do gier, które wymagają współdziałania dla osiągnięcia wyższego wyniku.

Razem do celu

– W grach kooperacyjnych wygrana jest uzależniona od sukcesu pozostałych graczy. Tak dzieje się np. w planszówce Belfedar, której reguły mówią, że gracze razem wchodzą do tajemniczego zamku, który będą mogli opuścić jedynie wspólnie – mówi Grażyna Skirmuntt. – Dlatego zawodnicy bardzo szybko przekonują się, że nie ma sensu jak najszybciej dążyć do celu, bo i tak będą musieli czekać na pozostałych graczy. Wówczas zaczynamy rozumieć, że zamiast się spieszyć, należy raczej współdziałać w grupie, może zachować się altruistycznie wobec innego gracza, na przykład podzielić się z nim swoimi punktami. Jednym słowem taka gra uczy współdziałania i uwrażliwia – podkreśla. Coraz częściej gry wykorzystywane są również podczas rekrutacji pracowników. Grając, bawimy się, a bawiąc się, stajemy się bardziej twórczy, bo to jest trening innowacyjności, kreatywności, przedsiębiorczości, a czasem umiejętności komunikowania się z innymi. Dlatego pracodawcy szukający ludzi do pracy w zespołach, które mają pracować nad rozwiązaniem trudnych problemów, zapraszają na przykład do escape roomów. Tam kandydaci są obserwowani pod kątem reagowania w określonych sytuacjach, pracodawca ma też możliwość sprawdzić, kto staje się naturalnym liderem grupy, jak poszczególne osoby radzą sobie z presją czasu, jak szybko podejmują decyzje, jak je analizują czy jak radzą sobie z porażką. To wszystko sytuacje, których nie byłoby widać podczas zwykłej rozmowy kwalifikacyjnej.

Jeszcze inne możliwości daje wykorzystywanie gier w procesach terapeutycznych, np. u ludzi starszych. – Włączenie gry w terapię może być elementem zapobiegającym postępującej neurodegeneracji, będzie prowadziło do pobudzenia mózgu do aktywności, przywróci jego plastyczność, ale też pomoże w nawiązaniu relacji na linii pacjent–terapeuta – tłumaczy Klaudia Kałuża. Dodaje, że oczywiście takiej terapii poddawane są również dzieci, młodzież czy ludzie z różnymi zaburzeniami, którzy wymagają pomocy specjalistycznej.

Zwykła przyjemność

Adam Kałuża wspomina sytuację z czasów, kiedy jedna z jego córek nie potrafiła jeszcze czytać ani pisać. – Graliśmy wtedy w grę, która wymagała zapisywania pewnych danych. I ona wówczas to wszystko zapamiętywała – to było niesamowite ćwiczenie dla jej pamięci! Oczywiście graliśmy przede wszystkim dla przyjemności, dla bycia ze sobą całą rodziną – mówi. Podkreśla też, że wybierając grę, należy się bardzo dobrze zastanowić, w jakich okolicznościach będzie ona nam towarzyszyć, dobrać ją odpowiednio do grupy wiekowej, tak by każdy z uczestników odnajdywał w niej przyjemność. Co ważne, jeśli zapraszamy do gry dzieci i wybieramy grę dostosowaną do ich wieku, to nie powinniśmy „dawać im forów”, np. ustawiać kostki tak, by właśnie dziecku wypadła szóstka, bo wówczas nie korzystamy z wszystkich możliwości edukacyjnych, jakie daje gra.

A jakie planszówki polecałby twórca K2? Oczywiście w czasie ferii, kiedy być może dysponujemy większą ilością czasu, dobrą propozycją mogą być gry familijne z serii Wsiąść do Pociągu, Osadnicy z Catanu czy Siedem Cudów. – Piękna gra, tworząca relacje, to Dixit, do której może zasiąść każdy, bez względu na wiek, a w której narrator wymyśla skojarzenie do posiadanej przez niego karty, po czym gracze wybierają ze swoich kart taką, która najbardziej pasuje do usłyszanego skojarzenia – opowiada. Najważniejsze jednak, by grając, nie zapominać, że jesteśmy obok siebie; że to nie walka, ale przyjemność.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: