Program „Mieszkanie na Start”. Opcja dla nielicznych?

Bogumił Łoziński

|

GN 04/2024

publikacja 25.01.2024 00:00

Rząd zamknął program mieszkaniowy „Bezpieczny Kredyt 2%”. W zamian zaproponuje „Mieszkanie na Start” – dla rodzin z dziećmi. Warunki są bardzo korzystne, ale dużo mniej osób będzie mogło z niego skorzystać.

1,8 miliona dorosłych Polaków nie ma własnych mieszkań, wynika z danych GUS z 2021 r. 1,8 miliona dorosłych Polaków nie ma własnych mieszkań, wynika z danych GUS z 2021 r.
istockphoto

Brak mieszkań to jeden z największych problemów w Polsce. Według badań, jest on istotną przyczyną odkładania na później założenia rodziny, posiadania potomstwa. Według danych GUS z 2021 r. ok. 1,8 mln dorosłych Polaków nie ma własnych mieszkań. Kolejne rządy od lat próbują rozwiązać ten problem. Bezskutecznie. Było już „Mieszkanie Plus” czy „Mieszkanie dla młodych”, a poprzedni rząd wprowadził „Mieszkanie bez wkładu własnego” oraz „Bezpieczny Kredyt 2%” (BK2). Programy te cieszyły się dużym zainteresowaniem. Z programu oferującego kredyt na 2 proc. skorzystało 82,5 tys. osób, w sumie udzielono 59,6 tys. kredytów, a trzeba podkreślić, że działał on tylko sześć miesięcy – od lipca do końca ubiegłego roku. Obecny rząd tłumaczy, że w budżecie skończyły się środki przewidziane na realizację tego programu. Jednocześnie Ministerstwo Rozwoju i Technologii przedstawiło założenia nowego programu – „Mieszkanie na Start” (MnS). Jednym z nich jest nieoprocentowany kredyt, obiecany przez Donalda Tuska w kampanii wyborczej. Będzie on jednak dostępny dla bardzo ograniczonej grupy osób.

Złożenia „Mieszkania na Start”

Z programu mogą skorzystać osoby samotne, które nie ukończyły 35 lat (tylko ta grupa ma limit wiekowy), osoby mające jedno dziecko oraz takie, które nie miały i nie mają własnego mieszkania czy domu jednorodzinnego. Nowością jest dostępność programu dla ludzi, posiadających jedno mieszkanie, ale pod warunkiem, że wychowują co najmniej troje dzieci.

MnS różnicuje wysokość dopłat, w zależności od liczby osób w gospodarstwie domowym. W przypadku gospodarstw jedno- i dwuosobowego oprocentowanie ma wynosić 1,5 proc., trzyosobowego – 1 proc., czteroosobowego – 0,5 proc. Obiecane przez premiera Tuska 0 proc. przysługiwać będzie gospodarstwu składającemu się z pięciu osób i więcej. W programie „Bezpieczny Kredyt 2%” wysokość oprocentowania była dla wszystkich jednakowa.

Nie występowało też kryterium dochodowe, które jest proponowane w MnS. Jego wysokość zależy od liczby osób w gospodarstwie domowym. Dla jednoosobowego wynosi 10 tys. zł brutto miesięcznie, dla 2-osobowego – 18 tys. zł brutto, 3-osobowego – 23 tys. zł brutto, 4-osobowego – 28 tys. zł brutto, zaś dla gospodarstw 5-osobowych i większych – 33 tys. zł brutto. Przekroczenie limitu nie oznacza wykluczenia z programu, dopłaty mają być proporcjonalnie pomniejszane.

Wysokość kredytu nie jest limitowana, jednak dopłaty, dokonywane przez 10 lat, będą dotyczyć tylko wyznaczonej wysokości kapitału. Na przykład, gdy 2-osobowe gospodarstwo zaciągnie kredyt w wysokości 600 tys. zł, to oprocentowanie 1,5 proc. dotyczyć będzie tylko 400 tys. zł, bo tyle wynosi limit dla tej grupy, pozostałe 200 tys. będzie oprocentowane na zasadzie komercyjnej. Kwoty kredytu, do których stosowane będzie oprocentowanie według programu, są zróżnicowane w zależności od liczby osób w gospodarstwie domowym. Dla jednej osoby wynosi 200 tys. zł, dla dwóch – 400 tys. zł, dla trzech – 450 tys. zł, dla czterech – 500 tys. zł, dla pięciu – 600 tys. zł, w przypadku każdego kolejnego członka gospodarstwa będzie rosnąć o 100 tys. zł. Kwoty kredytu będą powiększane o 10 lub 20 proc. w miejscowościach, w których ceny mieszkań są wyższe od średniej krajowej.

Nowy program powinien ruszyć w drugiej połowie bieżącego roku. W projekcie budżetu na 2024 r. zabezpieczono na ten cel 500 mln zł. Przypomnijmy, że na BK2 poprzedni rząd wydał 24,2 mld zł w ciągu pół roku, a więc ponad cztery razy więcej niż planuje obecny. Ministerstwo szacuje, że w tym roku z nowego programu skorzysta ok. 50 tys. osób. Obejmie on tylko kredyty zaciągnięte do końca 2025 r.

Dla rodzin

Specjaliści od rynku mieszkaniowego wskazują na zalety i wady nowego programu, najczęściej odnosząc go do poprzednika – „Bezpiecznego Kredytu 2%”.

Wśród zalet trzeba zwrócić uwagę na bardzo korzystne rozwiązania MnS dla rodzin z dziećmi. Rodzina z dwójką dzieci może otrzymać 600 tys. zł kredytu nieoprocentowanego przez 10 lat, a z każdym następnym dzieckiem kwota ta wzrasta o 100 tys. zł, tak, że np. rodzina z piątką dzieci będzie mogła dostać 900 tys. zł w kredycie 0 proc. Rodziny z co najmniej trojgiem dzieci mają być zwolnione z obowiązku nieposiadania nieruchomości, co było warunkiem w BK2.

Rząd proponuje, aby z kredytu mogły skorzystać nie tylko małżeństwa, ale także osoby żyjące w związku nieformalnym.

Korzystne dla kredytobiorców jest stałe oprocentowanie kredytu w programie MnS, podobnie, jak było w BK2. Dzięki temu osoby zaciągające kredyt nie muszą obawiać się nieoczekiwanego wzrostu oprocentowania, np. na skutek kryzysu energetycznego czy z powodu wojny w Ukrainie, co miało miejsce w ostatnich latach. Na plus programu należy zaliczyć nielimitowaną wysokość kredytu – limitem objęte są tylko kwoty preferencyjnie oprocentowane. W BK2 maksymalna wartość nieruchomości mogła wynosić 700 tys. zł, co wpływało na wielkość i standard mieszkania.

Dla nielicznych singli

Nie wiadomo, jak duże będzie zainteresowanie nowym programem, ale analiza różnych kryteriów wskazuje, że liczba osób, które mogą z niego skorzystać, została mocno ograniczona. W przypadku BK2 połowę beneficjentów stanowiły osoby samotne, zarabiające powyższej 10 tys. zł brutto. Nie miały one problemu z wymaganą przez bank tzw. zdolnością kredytową, która dla jednej osoby wynosi ok. 6,1 tys. zł netto, czyli 9 tys. zł brutto. W nowym programie jest górny limit zarobków dla singli wynosi 10 tys. zł brutto, a to oznacza, że z MnS będą mogły skorzystać tylko te samotne osoby, które zarabiają między 9 a 10 tys. zł brutto. Do tego wysokość kredytu dla tej grupy wynosi maksymalnie 200 tys. zł, a za taką sumę w dużych miastach nie kupi się mieszkania. Na pewno niekorzystne dla singli jest ograniczenie wieku do 35 lat. Nowy program w praktyce więc prawie wyklucza tę grupę.

Limit zarobków sprawi, że osoby lepiej zarabiające nie skorzystają z programu. Według rządu jest to celowe, ponieważ osoby o wysokich dochodach mogą zaciągać kredyty rynkowe. To prawda, tyle że obecnie oprocentowanie takich kredytów jest wysokie, a dodatkowo zmienne, co w obecnej sytuacji społeczno-politycznej zwiększa ryzyko, że wzrosną i to znacznie. Z kolei analitycy rynku mieszkaniowego uważają, że brak w MnS limitów cenowych może stymulować wzrost cen lokali.

Tanie mieszkania

Programy mieszkaniowe – zarówno poprzedni, jak i obecny – opierają się na dopłatach państwa do kredytów bankowych, zakładają więc ich finansowanie z budżetu, przynosząc zyski bankom i korzyści dla deweloperów. Istnieją też inne programy, które przewidują budowę tanich mieszkań na wynajmem albo kwaterunkowych. Takim rozwiązaniem był „Mieszkanie Plus” wprowadzone przez rząd PiS w 2016 r. Program ten zakładał budowanie mieszkań na wynajem za umiarkowane czynsze, znacznie niższe niż rynkowe, a ich górną wysokość określała ustawa, istniała też możliwość wykupu lokalu na własność. Mieszkania miały powstawać na gruntach publicznych, co znacznie obniżyłoby koszty budowy. Niestety, podmioty państwowe posiadające grunty nie chciały ich przeznaczać na ten cel, a samorządy, mimo bardzo preferencyjnych warunków, nie były zainteresowane wznoszeniem mieszkań w tym systemie. W efekcie program nie powiódł się i poprzedni rząd go zamknął. Według wyliczeń gethome.pl, w latach 2016–2022 w jego ramach wybudowano tylko 3468 mieszkań. Program mieszkań dostępnych dla każdego, nawet dla osób mało zarabiających, opracowała Partia Razem, która uważa, że państwo powinno budować rocznie kilkaset tysięcy mieszkań kwaterunkowych. Według ich szacunków kryzys mieszkaniowy udałoby się zatrzymać, jeśli na ich budowę wydawalibyśmy 1 proc. PKB rocznie.

Kwestia mieszkalnictwa to jedna z tych spraw, które powinny być wyłączone z bieżącej walki partyjnej, prowadzącej w naszym kraju do destrukcji. Problem polega bowiem nie na tym, że różne ugrupowania mają rozwiązania konkurujące o to, które jest najlepsze, lecz na tym, że nie ma jednej propozycji, skutecznie rozwiązującej kwestię braku mieszkań. Być może warto pomyśleć o inicjatywach opierających się na różnych mechanizmach, od tanich kredytów, do których dopłaca państwo, po mieszkania na wynajmem za niski czynsz, czy budowę mieszkań kwaterunkowych, na które stać byłoby każdego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.