Nigeryjski ksiądz posługujący w Niemczech. O Bogu wśród singli

GN 04/2024

publikacja 25.01.2024 00:00

O sile wspólnoty, kulturze singli i potrzebie modlitwy w Niemczech mówi ks. Victor Anoka.

Ksiądz Victor Anoka urodził się w 1974 r. na północnym wschodzie Nigerii, w rodzinie katolickiej. Od 2006 r. posługuje w parafii św. Kiliana z Würzburga w Bad Salzuflen w Nadrenii Północnej-Westfalii w Niemczech. Napisał wydaną po angielsku książkę „Afrykańska filozofia”. Ksiądz Victor Anoka urodził się w 1974 r. na północnym wschodzie Nigerii, w rodzinie katolickiej. Od 2006 r. posługuje w parafii św. Kiliana z Würzburga w Bad Salzuflen w Nadrenii Północnej-Westfalii w Niemczech. Napisał wydaną po angielsku książkę „Afrykańska filozofia”.
Grzegorz Lityński

Barbara Gruszka-Zych: Przyjechał Ksiądz z Nigerii, gdzie wciąż buduje się nowe kościoły, by posługiwać w Niemczech, gdzie kościoły są zamykane.

Ks. Victor Anoka: Mój biskup w 2006 r. dostał z diecezji Münster w Niemczech propozycję stypendium ufundowanego dla jednego księdza i wysłał na nie mnie. Dla nas w Nigerii to zaszczyt, kiedy ksiądz jest wysyłany do Europy. To okazja do nauki języka, poznania nowej kultury, poszerzenia horyzontów.

Zdarzyło się Księdzu porównywać katolicyzm w Nigerii z tym w Niemczech?

Nie da się tego nie robić. W Nigerii ludzie niejako z natury są religijni i wszystko odnoszą do Boga. Wiara odgrywa centralną rolę w życiu każdego z nas. Uznajemy, że to, co nam się zdarza, pochodzi od Boga, i potrafimy Mu za to dziękować. Stawiamy też na rodzinę, która jest naszą siłą i oparciem. Tutaj, w Niemczech, przeciwnie – ludzie ufają wyłącznie sobie, cenią jednostkę, indywiduum. Boga pozostawiają poza obszarem swoich działań, w przekonaniu, że wszystko da się osiągnąć o własnych siłach. Bywają zapatrzeni w siebie i, niestety, samolubni. Te różnice są bardzo zauważalne.

Uważa Ksiądz, że to zły kierunek?

Szczególnie niebezpieczne jest modne w Europie Zachodniej nastawienie na życie samemu – tak powstaje świat złożony z singli. A w Nigerii, jak już mówiłem, liczy się rodzina. Kiedy tu przyjechałem, pierwszym zaskoczeniem było dla mnie odkrycie, że dziecko może wyprowadzić się z domu w wieku 18 lat. Bo młodzi chcą mieszkać osobno – budują dom czy wynajmują mieszkanie z dala od swoich rodziców lub dziadków. Nigeryjczycy starają się trzymać razem i osiedlają się blisko siebie, by pozostawać w bliskim kontakcie. Dzięki temu łatwiej nam się spotykać, pomagać sobie nawzajem, ale i wspólnie świętować.

Może w Nigerii Kościół trzyma się tak dobrze, bo pielęgnujecie życie rodzinne, w którym od dziecka jest przekazywana wiara w Boga?

Rodzina jest wspólnotą. Kościół to również wspólnota, tyle że ogromna. Przebywając razem, czujemy się silniejsi i lepsi, bo stale możemy się od siebie nawzajem uczyć. To przychodzi z większym trudem, gdy próbujemy to robić na własną rękę.

A Ksiądz pochodzi z rodziny wielodzietnej?

Tak, moi rodzice mają nas sześcioro – czterech synów i dwie córki. Jestem drugim z kolei dzieckiem. Kiedy byłem małym chłopcem, rodzice zajmowali się biznesem i mieszkali w pobliskim Kamerunie. Jako 5-latek musiałem zamieszkać u dziadków. Od najmłodszych lat uczyłem się, jak radzić sobie bez taty i mamy, a oparcie dawali mi pozostali członkowie rodziny – rodzeństwo, dziadkowie, kuzyni.

Kiedy zdecydował Ksiądz, że nie założy rodziny, lecz zostanie kapłanem?

Poszedłem do seminarium, bo byłem posłusznym dzieckiem, a dopiero potem spodobało mi się tam. To ojciec mi powiedział: „Victor, chcę, żebyś został księdzem”. Wstąpiłem do tzw. niższego seminarium bardzo wcześnie, bo zaraz po szkole podstawowej. Miałem 12 lat i ucząc się tam, w wieku 17 lat zdałem maturę. Dopiero wtedy poszedłem do wyższego seminarium. U nas formacja seminaryjna trwa ponad osiem lat, nie licząc praktyki w parafii. Kiedy przyjąłem święcenia kapłańskie, miałem już 28 lat.

Wcześnie opuścił Ksiądz rodzinę. Czuł się Ksiądz wtedy samotny?

Na początku wśród nieznajomych nie było mi łatwo, nieraz płakałem. Ale powoli zacząłem nawiązywać przyjaźnie. A poza tym nadal miałem bliskich.

W Niemczech jest coraz mniej księży.

Dlatego trzeba łączyć parafie. W Nigerii zwykle obejmują one małe terytorium, a tutaj – coraz większe. Dlatego księdzu nie jest łatwo poznać wszystkich parafian. Statystyki alarmują, że wielu kapłanów w ciągu najbliższych 10 lat przejdzie na emeryturę, a seminaria świecą pustkami.

Przyszedł czas, kiedy księża z Afryki będą posługiwać w Europie.

W Nigerii jest wielu księży chętnych, by przyjechać do Niemiec i do innych krajów Europy Zachodniej. Ale to biskupi muszą porozumieć się w tej kwestii i zawsze jest to sprawa wymagająca indywidualnego rozpatrzenia. Jestem przekonany, że nasi księża mają wiele do zaoferowania Kościołowi w Niemczech.

Jak ewangelizuje się ludzi z Europy Zachodniej?

My, Afrykanie, jesteśmy pewni swojej wiary i nie boimy się z nimi rozmawiać o Bogu. Pochodzę z katolickiej rodziny, skończyłem katolickie seminarium i mam świadomość, ile mogę im ofiarować. Moja wiara jest dla mnie ważna i nigdy się od niej nie odwrócę. Nie ulegam temu, czym żyje większość niemieckiego społeczeństwa. Mam też nieustanne pragnienie służenia ludziom przez udzielanie im sakramentów świętych. Staram się być wszędzie, gdzie jestem potrzebny.

Od czego zwykle zaczyna Ksiądz rozmowę z chętnymi do pogłębienia wiary?

Od poznania tego, z kim wchodzę w dialog. Pytam, jak się ma, czym się zajmuje, jak układają się jego sprawy rodzinne. Sam też się przedstawiam – mówię, że jestem księdzem, że przyjaźnię się z Jezusem i lubię się tym dzielić. Następnie pytam rozmówcę, czy jest dla niego coś ważniejszego niż on sam, rodzina, znajomi. I dopiero wtedy zaczynam rozmawiać o Bogu. Z wieloma parafianami mocno się zżyłem – zapraszają mnie na kolacje, święta, urodziny, komunie, wesela. Czasem nie jestem w stanie przyjąć wszystkich zaproszeń.

I pewnie poznaje też Ksiądz ludzi wielkiej wiary.

Spotkałem tu wielu wierzących w Boga całą swoją istotą. Uczestniczą we Mszy św., zgłaszają się, kiedy szukamy wolontariuszy, i chętnie pomagają innym. Dzięki takim jak oni nadal trwa życie naszej parafii. W rejestrze wiernych mamy 3700 osób, tzn. tych, którzy zadeklarowali płacenie podatku na Kościół, ale regularnie na Msze św. przychodzi około 130–150 osób. Większość z nich pochodzi z Niemiec, ale naszą wspólnotę tworzą też emigranci z Polski, ze Śląska, jedna rodzina z Namibii, jedna z Kamerunu i jedna z Erytrei. Zajmuję się też na terenie diecezji posługiwaniem społeczności afrykańskiej, która przybyła do Nadrenii Północnej-Westfalii z Nigerii, Kamerunu, Republiki Południowej Afryki i Konga.

Wiem, że dla Afrykanów sprawuje Ksiądz osobne Msze św. po angielsku.

Bo, choć należymy do jednego Kościoła, celebrujemy je inaczej, w bardziej żywiołowy sposób, do którego Afrykanie są przyzwyczajeni. Często w niemieckim Kościele czuli się zmarginalizowani, niemile widziani. Z tego powodu niektórzy przestali nawet chodzić do kościoła. O swoich trudnych doświadczeniach opowiadali mi Afrykanie, którzy przyjechali do Niemiec w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zeszłego wieku. Jeden z parafian zwierzył mi się, że w kościele w Hereford w latach siedemdziesiątych któryś z siedzących obok niego Niemców zakomunikował, że nie chce uczestniczyć we Mszy w takim towarzystwie. Dzięki Bogu, już tak nie jest. Dziś współdziałamy z niemiecką społecznością, nie tylko podczas spotkań parafialnych, ale też udzielając wsparcia tym, którzy przyjechali, by osiedlić się w Niemczech, lecz nie znają języka. Pomagamy im w znalezieniu mieszkania, zameldowaniu, towarzyszymy podczas kontaktów z urzędami, rekomendujemy, kiedy szukają pracy.

Czy przychodzą do Księdza nieochrzczeni?

Odkąd tu jestem, byłem świadkiem pięciu nawróceń. Dwie osoby przygotowują się do chrztu św.

Jak to się stało, że zapragnęli zostać katolikami?

Jeden z niedawno ochrzczonych miał w rodzinie bliskich, będących katolikami, którzy go do tego zachęcili. Ktoś inny poznał osobę wierzącą i sam zapragnął praktykować. Jeszcze inny, kiedy papieżem został Franciszek, powiedział: „Lubię tego papieża i chcę dołączyć do Kościoła”.

Co pozwala Księdzu utrzymać wiarę w tym niewierzącym kraju?

Bardzo dużo się modlę – prywatnie i w grupach modlitewnych, ale też online. Spotykam się z parafianami, żeby rozmawiać o Bogu. Ćwiczę się w tym każdego dnia.

Myśli Ksiądz, że Kościół katolicki w Niemczech przetrwa?

Pozostawiam to Bogu. Jezus powiedział, że nawet bramy piekielne go nie przemogą, więc mam taką nadzieję.

W Nigerii Kościołowi jest łatwiej.

U nas wielu praktykuje, do seminariów i domów zakonnych zgłasza się dużo kandydatów, kościoły są pełne wiernych: i młodych, i starszych. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że to się nie zmieni przez kolejne 30 lat. I niech to będzie inspiracja dla Europy.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.