Tajemnica gołębi. Dlaczego lotnik zawsze wraca?

Adam Śliwa

|

GN 03/2024

publikacja 18.01.2024 00:00

Nie wiadomo, jak to robią. Pokonują nawet 2000 kilometrów i jeśli mają siły, zawsze znajdą drogę do domu. A tam hodowcy czekają na nich jak na ukochanych zawodników.

Specjaliści potrafią jednym spojrzeniem ocenić jakość gołębia. Specjaliści potrafią jednym spojrzeniem ocenić jakość gołębia.
Roman Koszowski /Foto Gość

Choć hodowla gołębi kojarzy się większości z nas z Balcerkowym „bujaniem” szlachetnych ptaków przy bloku na ulicy Alternatywy 4, to jest to tak naprawdę drogie i profesjonalne hobby, a międzynarodowe wyniki wymagają odpowiedniego, żmudnego przygotowania ptaków do lotów. Jedno się nie zmieniło. Błysk w oku, gdy nasi rozmówcy opowiadają o gołębiach, pokazuje, że trzeba to naprawdę kochać.

Wybrane, najlepsze gołębie pojadą reprezentować Polskę na olimpiadzie w Holandii.    Wybrane, najlepsze gołębie pojadą reprezentować Polskę na olimpiadzie w Holandii.
Roman Koszowski /Foto Gość

Polska na czele

Śląsk kojarzy się z hodowcami gołębi. Małe gołębniki zdobiące prawie każde podwórko to był powód do dumy, a gołębiarstwo było najlepszym zajęciem po pracy. I choć tamten czas dawno już przeminął, to Polska wciąż jest najbardziej „gołębiarskim” krajem w Europie, a województwa śląskie i opolskie wiodą prym w hodowli. Nic więc dziwnego, że największe targi odbywają się w Katowicach. Od 12 do 14 stycznia odbyły się 15. Międzynarodowe Targi Gołębi Pocztowych i 72. Ogólnopolska Wystawa. Katowice, zima i gołębie jednak już zawsze będą się kojarzyć także z tragedią, jaka miała miejsce 18 lat temu, gdy źle zbudowana hala przygniotła uczestników targów.

Gołębie szybciej latają rano. Lepsze w lotach są także samice.   Gołębie szybciej latają rano. Lepsze w lotach są także samice.
Roman Koszowski /Foto Gość

Dziś w nowym miejscu wchodzimy w świat pięknych gołębi, hodowców, którzy znają się jak rodzina, ale i dużych pieniędzy oraz umiejętności. Mieszanki ziaren, odżywki, elektroniczne zegary, złote puchary, rodowody. Mężczyźni, ponieważ to wybitnie męskie zajęcie – choć bez wsparcia wyrozumiałych żon poświęcenie każdej wolnej chwili ptakom nie byłoby możliwe – wymieniają się doświadczeniami, podziwiają wystawione gołębie. Potrafią rozmawiać o swoim hobby godzinami. Zdarzają się jednak także porwania ptaków, ponieważ utytułowane gołębie pocztowe potrafią osiągać ceny nawet kilku tysięcy euro. Największe skupisko ludzi stoi przy reprezentacji Polski na olimpiadę. Tam w rzędzie klatek gruchają gołębie gwiazdy. Te wybrane przez sędziów, najpiękniejsze, najbliższe ideałowi w różnych kategoriach ptaki pojadą na olimpiadę do Maastricht w Holandii. Jest to marzenie każdego hodowcy, który dobierając odpowiednio gołębie pary i troszcząc się o ptaki, liczy na ten zaszczyt. Olimpiada to jednak nie zawody wyczynowe. Tam oceniane są prezencja, budowa i wygląd ptaków. Zmagania sportowe zaczynają się wiosną.

Aby chętniej wracały do domu, gołębie przed startem trafiają do klatki ze swoim partnerem.   Aby chętniej wracały do domu, gołębie przed startem trafiają do klatki ze swoim partnerem.
Roman Koszowski /Foto Gość

Gołąb bohater

Gołębie pocztowe, jak sama nazwa wskazuje, zasłynęły przenoszeniem wiadomości. Wszystko dzięki niezwykłej umiejętności powrotu do gołębnika nawet z bardzo dużych odległości. Korzystano z nich już w starożytności i średniowieczu. Wtedy nie było szybszego sposobu łączności. Największą popularność gołębie pocztowe osiągnęły jednak w czasie I wojny światowej. Mimo że ogromne armie używały telefonów polowych, a nawet radiostacji, to gołąb pocztowy wciąż był skutecznym sposobem przekazywania meldunków. Sprawdzał się zwłaszcza przy działaniach manewrowych. Zamiast żmudnie rozwijać kabel telefoniczny, można było szybko wysłać wiadomość za pomocą niesionych przez żołnierzy gołębi. Jeszcze w latach 20. XX wieku w Wojsku Polskim były oddziały łączności wyposażone w specjalne gołębniki polowe. Przed wojną, aby hodować gołębie, trzeba było być osobą niekaraną i mieć zezwolenie władz wojskowych, ponieważ ptaki mogły przenosić przecież wiadomości szpiegowskie. W czasie wojny Niemcy zarekwirowali wszystkie gołębie pocztowe na terenie Polski, więc po 1945 roku wszystko trzeba było zaczynać od nowa.

O klasie gołębia świadczą budowa, lotki, kształt głowy i wyniki sportowe.   O klasie gołębia świadczą budowa, lotki, kształt głowy i wyniki sportowe.
Roman Koszowski /Foto Gość

Symbolem wojskowej kariery gołębi jest historia gołębicy Cher Ami. 2 października 1918 roku dziewięć kompanii 77 dywizji piechoty USA wdarło się w linie niemieckie w Lesie Argońskim. Sąsiedzi na skrzydłach zostali odparci i podkomendni majora Whittleseya znaleźli się w okrążeniu. Przez 5 dni, ponosząc olbrzymie straty, utrzymywali swoje pozycje. W celu odparcia kolejnego ataku za pomocą gołębia pocztowego przekazano koordynaty dla własnej artylerii. Był w nich jednak błąd i na zrozpaczonych żołnierzy zaczęły spadać własne pociski. Łącznościowcom została już tylko jedna gołębica, o imieniu Cher Ami, czyli Drogi Przyjaciel. Zdezorientowany ostrzałem ptak dopiero po chwili ruszył w drogę do gołębnika. Niemcy ostrzelali gołębia. Ślepa na jedno oko, ranna w pierś i z naderwaną nogą Cher Ami dotarła jednak do celu. Wiadomość o ostrzale własnych pozycji, którą przeniosła, zachowała się do dziś. Kończyła się słowami: „Na litość boską, przestańcie”. Żołnierze batalionu zostali uratowani i zdołali przebić się do własnych linii. Gołębicę odratowano, wstawiono jej drewnianą nogę i nawet wróciła do USA, gdzie zdechła pół roku później. Cher Ami została odznaczona wysokim odznaczeniem, francuskim Krzyżem Wojennym, i symbolizuje tysiące gołębi, które służyły w wojskach łączności wszystkich walczących stron.

Hodowla gołębi pocztowych to hobby, które łączy ludzi z różnych stron kraju.   Hodowla gołębi pocztowych to hobby, które łączy ludzi z różnych stron kraju.
Roman Koszowski /Foto Gość

Tajemnica gołębi

Dziś gołębie nie noszą już ważnych wiadomości, ale dzielne ptaki wciąż przemierzają setki kilometrów. Towarzyszą temu ogromne sportowe emocje. Tradycja rodzinna, ale częściej rozmowa z hodowcami i zetknięcie się z ich pasją sprawiły, że wielu ludzi pokochało to hobby. Jest to zobowiązanie poważne, ponieważ ptaki wymagają codziennej opieki, a wyniki sportowe jak w każdym sporcie zależą od treningów, odpowiedniej diety i szczęścia. Gołąb pocztowy przy takim zwykłym, czekającym na okruchy na rynku miasta, to jak zawodowy sportowiec przy amatorze. Pocztowy jest smukły i lepiej zbudowany oraz ma umiejętność, której tajemnicy nie są w stanie do końca rozwikłać naukowcy: potrafi z ogromnych odległości bezbłędnie i szybko wrócić do domu. Podobno wykorzystuje do tego pole magnetyczne Ziemi, ale to tylko część wyjaśnienia. – Lepiej sobie także radzi w czasie lotów, gdy ma w pełni zdrowy układ oddechowy – dodaje hodowca Adrian Śmiłowski, którego gołębie dziś oglądamy. Ważny jest też wzrok. Gołąb widzi w obszarze 360 stopni i widzi ostro nawet na kilka kilometrów. Nic dziwnego, że na wystawie obok zdjęcia sylwetki ptaka jest także fotografia jego oka.

Gołębie są też niezwykle inteligentne. Wykorzystują w czasie lotu ukształtowanie terenu, omijają burze, a do gołębnika kierują się, najczęściej okrążając go jak samolot podchodzący do lądowania. – Gdy wykonywaliśmy loty z okolic Międzyzdrojów, gołębie kierowały się wzdłuż Odry. Zdarzało im się nawet napić się wody w locie, jak samoloty strażackie napełniające zbiorniki – śmieje się Józef Ryś, doświadczony hodowca z Wilczy. Gołębie jednak unikają długiego lotu nad rzeką, ponieważ tam nie mają gdzie się ukryć przed drapieżnikami. Groźne są dla nich zwłaszcza jastrzębie.

Lotowanie gołębi wiąże się z dużymi pieniędzmi, jeżeli ptaki osiągają sukcesy.   Lotowanie gołębi wiąże się z dużymi pieniędzmi, jeżeli ptaki osiągają sukcesy.
Roman Koszowski /Foto Gość

Gołąb pocztowy, dzięki umiejętności powrotno-lotowej, zawsze wraca do swojego gołębnika, z którego uczył się latać. Dlatego do zawodów wybiera się ptaki, które przygotowywało się od małego. Starszego gołębia można nauczyć nowego miejsca, ale po długiej podróży i tak poleci najpierw do swojego pierwszego domu, a dopiero potem jest szansa, że do kolejnego. – Mieliśmy sytuację, że gołąb wracał do domu nawet po 10 latach – przyznają hodowcy. Przyczyną opóźnień są czasem… porwania. Na trasach lotu czyhają łapacze, którzy porywają drogie ptaki i sprzedają je nielegalnie, po zniszczeniu obrączki identyfikacyjnej. Dochodziło nawet do sytuacji, że ptak gdy nie mógł latać, a udało mu się wyrwać, wracał piechotą do domu. Pokusa dla przestępców jest duża. Przed nami piękny, młody gołąb. Jego cena to 1800 euro, a najdroższy sprzedany na aukcji w Belgii osiągnął cenę 1,5 miliona euro.

Adrian Kupka-Śmiłowski i Józef Ryś o gołębiach potrafią rozmawiać godzinami.   Adrian Kupka-Śmiłowski i Józef Ryś o gołębiach potrafią rozmawiać godzinami.
Roman Koszowski /Foto Gość

Trening czyni mistrza

Niedługo po wykluciu gołąb jest obrączkowany. To jego identyfikator, którego zniszczenie równa się wykluczeniu ptaka z wymiany hodowlanej czy zawodów. Jest na niej wypisana też data wyklucia się. Oglądamy właśnie gołębicę o imieniu Didi, która wykluła się w 2007 roku. – To mój ukochany gołąb – przyznaje Adrian Kupka-Śmiłowski, recytując z pamięci jej numer identyfikacyjny. Wiele razy wygrywała zawody i gołym okiem widać, że i ptak przywiązuje się do swojego właściciela. Leżąc spokojnie na ręce, nawet nie próbuje się wyrwać, tylko tuli ufnie głowę.

Zimą w obawie przed drapieżnikami gołębie nie są wypuszczane, ale już na wiosnę zaczynają się treningi. Najpierw krążą dookoła domu, a powiewająca wysoko flaga pokazuje im, że trening wciąż trwa i nie mogą jeszcze lądować. Po jej opuszczeniu ptaki wracają do swojego domu. Każdy hodowca ma swój sposób na wołanie ptaków. To niesamowite, ale ptaki naprawdę słuchają, a obcego zupełnie ignorują. Co więcej, nasi rozmówcy nawet w locie bezbłędnie rozpoznają swoje gołębie, mimo że dla osoby z zewnątrz są one niemal identyczne. Przygotowując się do zawodów, wywozi się ptaki na coraz większe odległości i czeka, aż wrócą. Słowo „czeka” jest tu jednak nieodpowiednie. – Gdy wywożę je w okolice Strzelec Opolskich, mam duży problem, aby zdążyć przed nimi do domu – śmieje się Adrian Kupka-Śmiłowski. Gołębie potrafią lecieć ze średnią prędkością nawet 100 km/h.

Polski Związek Hodowców Gołębi Pocztowych zrzesza ponad 40 tysięcy osób.   Polski Związek Hodowców Gołębi Pocztowych zrzesza ponad 40 tysięcy osób.
Roman Koszowski /Foto Gość

Byle szybciej

Udział w zawodach nazywa się lotowaniem gołębi. Jest wiele kategorii, w zależności od dystansu i wieku ptaków. Maratony to loty długodystansowe. Ptaki lecą na przykład z San Sebastian w Hiszpanii. To prawie 2000 km. Skoro jednak gołąb zawsze wraca do swojego gołębnika, to jak mierzy się, który wygrał, jeżeli kończą w różnych miejscach Polski? Zrozumieć, jak to wszystko działa, pomoże… ciężarówka z wystawy w Katowicach. Na pace ma 108 koszy. W sumie zmieści się w niej 3400 gołębi. Do takich koszy wkłada się zawodników, następnie kosze są plombowane i pojazd wyrusza na miejsce startu. Tam, jeżeli pogoda jest odpowiednia, jednocześnie wypuszcza się ptaki. – Start kilku tysięcy gołębi brzmi jak start odrzutowca – przyznaje Józef Ryś. Najpierw lecą w grupie, ale potem rozdzielają się na grupy do poszczególnych regionów. Gdy dotrą, elektroniczny zegar zapisuje godzinę wejścia do gołębnika. Wtedy liczone są odległość i średnia prędkość, aby wytypować najszybszego gołębia. – Dziś zegary są elektroniczne, ale dawniej trzeba było gumkę z nogi ptaka zanieść do jedynego zegara, który znajdował się w siedzibie związku. Hodowcy, biegnąc, zwalali płoty i przewracali się, aby jak najszybciej zarejestrować godzinę – śmieje się Józef Ryś.

Każdy gołąb pocztowy otrzymuje unikatowy numer i obrączkę z danymi.   Każdy gołąb pocztowy otrzymuje unikatowy numer i obrączkę z danymi.
Roman Koszowski /Foto Gość
Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.