Pierwsze prawybory Republikanów, Trump odmawiający pomocy Europie i blady strach na Starym Kontynencie

wt

|

14.01.2024 19:06 Gość Niedzielny

publikacja 14.01.2024 19:06

Niezależnie od tego czy przytoczone przez unijnego komisarza słowa Trump rzeczywiście wypowiedział, Europa może ponieść tragiczne skutki wieloletnich zaniedbań w dziedzinie obronności.

Pierwsze prawybory Republikanów, Trump odmawiający pomocy Europie i blady strach na Starym Kontynencie PAP/EPA/JIM LO SCALZO

Wstrząsające dla mieszkańców Europy słowa Trump miał wypowiedzieć do Ursuli von der Leyen w 2020 r. W ostatnich dniach przytoczył je unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton. I choć Brenton przytoczył je w czasie, w którym UE proponuje zwiększenie produkcji broni w państwach członkowskich i można odbierać  je jako argument "mobilizacyjny", to były prezydent USA wielokrotnie wyrażał stanowisko sugerujące, że największe mocarstwo świata nie ma zamiaru być dłużej agencją ochroniarską dla Starego Kontynentu, który ignoruje sojusznicze zobowiązania dotyczące choćby nakładów na obronność.

Groźba pozostawienia Europy bez wsparcia wojskowego USA w razie wojny jeszcze niedawno wydawała się nieprawdopodobna w równym stopniu, w jakim nieprawdopodobne wydawało się zagrożenie rosyjską inwazją. Dziś wszystko wygląda inaczej, a z każdym kolejnym dniem wykrwawiania się Ukrainy nad przyszłością Europy wydają się zbierać coraz ciemniejsze chmury. Po początkowych niepowodzeniach w wojnie, nazywanej w Rosji "specjalną operacją wojskową", Kremlowi nie tylko udało się ustabilizować sytuację na froncie (a to z każdym kolejnym dniem i każdym zabitym ukraińskim żołnierzem oznacza de facto przchylanie się szali zwycięstwa na stronę agresora), ale - co nawet ważniejsze - przestawić produkcję przemysłową i społeczne myślenie na tory wojenne. Dziś Rosja jest na każdym poziomie w wojnie, a jej wrogiem, w odczuciu przeciętnego Rosjanina, nie jest Ukraina, tylko NATO: od USA przez Europę Zachodnią, po Polskę i kraje bałtyckie.

Tymczasem w Europie dopiero teraz widać realne zrozumienie potrzeby wsparcia Ukrainy. I potrzebę budowania własnej obronności, zaniedbywanej nie przez lata, ale przez dekady. Bo zarzuty Trumpa kierowane pod adresem unijnych rządów nie są niestety wyssane z palca. Przez lata UE bogaciła się na handlu z Rosją, ignorując nawet tak czytelne sygnały jak atak na Gruzję w 2008 r., czy inwazję na Ukrainę w 2014, która zakończyła się aneksją Krymu. Każdej z tych wojen towarzyszyła ta sama narracja Rosji o obronie własnego bezpieczeństwa przed zakusami rzekomo agresywnego NATO. Europa, poza nielicznymi wyjątkami, spała. Pierwsze otrzeźwienie przyszło w lutym 2022 r., gdy rosyjskie kolumny wojskowe wkroczyły na Ukrainę z kilku kierunków. Ale nawet wtedy nie dopuszczono do świadomości, że Putinowi może chodzić o znacznie więcej niż Ukrainę, choć wielokrotnie przywódca Rosji wprost artykułował swoje postulaty.

Dlatego tegoroczne wybory prezydenckie w USA będą emocjonować Europejczyków co najmniej tak samo mocno jak Amerykanów. Bo wszystko wskazuje na to, że szanse Trumpu na zwycięstwo są duże. Zaplanowane na poniedziałek pierwsze prawybory Republikanów w Iowa prawdopodobnie będą dla byłego prezydenta formalnością: sondaże dają Trumpowi 48 proc. poparcie, podczas gdy jego główna rywalka, Nicky Halley może liczyć na około 20 proc. głosów, około 16 proc. badanych popiera Rona DeSantisa. To przepaść. Czy jednak rzeczywita przewaga Trumpa nad partyjnymi rywalami jest tak silna? O tym może świadczyć choćby fakt, że bijący się obecnie o drugie miejsce Halley i DeSantis unikają bezpośredniej krytyki Trumpa, a krytykujący go inny kandydat, Chris Christie wycofał się z wyścigu, mając śladowe poparcie wśród wyborców. 

O tym z jak dużą przewagą wygra były prezydent i jaką ma przewagę nad głównymi rywalami dowiemy się w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin. 

A co, jeśli jesienią Trump wróci do Białego Domu? Wtedy wydarzyć może się niemal wszystko. I żadne deklaracje sekretarza generalnego NATO, że sojusz będzie bronił każdego kawałka terytorium państw członkowskich nie będą nic warte, jeśli nie znajdą pokrycia w woli największego udziałowca sojuszu, jakim są USA. Za to silnie zabrzmi w uszach od Tamizy aż po Bug powiedzenie "umiesz liczyć - licz na siebie".

 

 

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?