Nikaragua. Tu modlitwa jest zbrodnią

Beata Zajączkowska

|

GN 02/2024

publikacja 11.01.2024 00:00

Przybierają na sile represje wobec Kościoła w Nikaragui. W okresie Bożego Narodzenia do więzienia trafili tam biskup, 14 kapłanów, 2 diakonów i 6 pracowników Caritas.

Ordynariusz diecezji Matagalpa, bp Rolando Álvarez, został skazany na 26 lat więzienia za „zdradę państwa”. Ordynariusz diecezji Matagalpa, bp Rolando Álvarez, został skazany na 26 lat więzienia za „zdradę państwa”.
@DIOCESISDEMATAGALPA /AFP/east news

W uroczystość Objawienia Pańskiego w stołecznej Managui wyświęcono dziewięciu nowych księży. Przewodniczący liturgii kard. Leopoldo José Brenes podkreślił, że kapłaństwo nie oznacza władzy, lecz służbę, którą w obecnych czasach przychodzi pełnić z narażeniem życia i zagrożeniem wolności. Odniósł się w ten sposób do dramatycznej sytuacji w tym środkowoamerykańskim kraju. W ciągu ostatnich pięciu lat doszło tam do 740 ataków na Kościół – profanacji Najświętszego Sakramentu, bezczeszczenia kościołów, napadów na kapłanów, siostry zakonne i pracowników instytucji charytatywnych oraz katolickich mediów. Nacjonalizowano uniwersytety, szkoły i klasztory, a osoby duchowne wydalano z kraju lub aresztowano. W ubiegłym roku władze zamroziły konta bankowe większości diecezji i zerwały relacje dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską, wcześniej wydalając nuncjusza apostolskiego abp. Waldemara Sommertaga. – Zamykanie kościelnych instytucji charytatywnych pogłębia nędzę – mówi jedna z misjonarek miłości, które zostały zmuszone do opuszczenia Nikaragui. Siostry opiekowały się najbiedniejszymi, w tym sierotami i porzuconymi niepełnosprawnymi dziećmi, a oskarżono je o działalność wywrotową i pranie brudnych pieniędzy. Do Nikaragui przyjechały przed laty na zaproszenie samego prezydenta Ortegi, który poznał osobiście Matkę Teresę z Kalkuty. Wygnano też dominikanki, które opiekowały się osobami w podeszłym wieku, oraz trapistki, których klasztor kontemplacyjny znacjonalizowano i przekazano szkole rolniczej. – Władzom zależy na zastraszeniu i zakneblowaniu ust Kościołowi, który jako jedyny ośmiela się głośno mówić o dramatycznej sytuacji mieszkańców tego kraju, pogłębiającej się nędzy i braku swobód obywatelskich – mówi Martha Patricia Molina. Ta nikaraguańska prawniczka i opozycjonistka mieszka w USA, odkąd odebrano jej obywatelstwo i wydalono z kraju.

Moje serce jest wolne

W minionym roku 222 więźniów politycznych przymusowo opuściło Nikaraguę; w ich gronie było 12 księży, a także kandydat opozycji na prezydenta Juan Sebastián Chamorro García. – Oskarżenia o zdradę państwa i organizowanie spisku są dla prezydenta wygodnym pretekstem do pozbywania się zarówno przeciwników politycznych, jak i każdego, kto ośmiela się mu przeciwstawić – mówi Patricia Molina. Opozycjonistka dodaje, że sytuacja pogorszyła się, kiedy parlament zmienił ustawę o policji, ustanawiając kary do trzech lat więzienia dla tych, którzy próbowaliby odejść ze służby. – Prezydent chce mieć władzę absolutną i nie toleruje najmniejszego sprzeciwu – mówi. Podsłuchy zamontowano nawet w kościołach, a przedstawiciele służb nagrywają kazania i modlitwy oraz inwigilują bardziej zaangażowanych wiernych.

Na wyjazd z kraju nie zgodził się ordynariusz diecezji Matagalpa, bp Rolando Álvarez. Aresztowano go nocą i skazano na 26 lat więzienia za „zdradę państwa”. Uznano za nią posługę duszpasterską, wieczorny Różaniec odmawiany razem z diecezjanami dzięki mediom społecznościowym czy zamiar przeprowadzenia procesji z Najświętszym Sakramentem. Media na całym świecie obiegło zdjęcie biskupa klęczącego na ulicy z podniesionymi rękami i stojących wokół niego policjantów. W swoim ostatnim kazaniu przed aresztowaniem powiedział: „Kocham Nikaraguę. Moje serce jest wolne, ale ten, kto nienawidzi, już za życia umarł”. Wierni skandowali: „Biskupie, przyjacielu, lud jest z tobą”. Opozycja informuje, że hierarcha przetrzymywany jest w więzieniu o zaostrzonym rygorze w ciężkich warunkach, a nawet poddaje się go torturom. W odpowiedzi służby bezpieczeństwa publikują zdjęcia, jak przy suto zastawionym stole spotyka się z rodzeństwem lub przechodzi badania lekarskie. Nikaraguańczycy nazywają go „prorokiem na lepsze czasy” oraz „symbolem męczeństwa”.

Bezwzględność prezydenta

Obecna trudna sytuacja społeczno-gospodarcza to konsekwencja socjalistycznych porządków, które w latach 80. XX w. zostały narzucone przez sandinistowską rewolucję. Do tego dochodzi niewyobrażalna korupcja i przekazywanie sobie od lat władzy przez prezydenta Daniela Ortegę i jego najbliższą rodzinę, w tym żonę, która pełni urząd wiceprezydenta i słynie z bezwzględności wobec przeciwników. Wszelkie społeczne niepokoje są krwawo tłumione, opozycjoniści wtrącani do więzień, a stojący po stronie ubogich Kościół jest oskarżany o próbę obalenia władzy.

Wydarzeniem, które doprowadziło do zaostrzenia sytuacji, były masowe protesty Nikaraguańczyków w 2018 roku, podczas których domagali się zmiany rządu i odejścia prezydenta. Tamtejsze stowarzyszenie praw człowieka informuje, że w wyniku strać z wojskiem życie straciło 586 cywilów, a tysiące protestujących trafiło do więzienia, wielu jest przetrzymywanych do dziś. Gdy doszło do walk, biskupi zdecydowali o otwarciu drzwi kościołów dla manifestujących, które miały się dla nich stać bezpiecznym azylem. Tak jednak nie było – policja nie uszanowała miejsc kultu, doszło do aresztowań, pobić, profanacji. Prezydent Ortega oskarżył Kościół w Nikaragui o współpracę w próbie obalenia władzy i bratanie się w tym ze Stanami Zjednoczonymi. Biskupów nazwał zdrajcami, a gdy papież Franciszek otwarcie skrytykował jego działania, Kościół określił mianem mafii.

Ciemna noc Nikaragui

Gdy kraj znalazł się na krawędzi wojny domowej, biskupi zgodzili się na pośredniczenie w rozmowach z prezydentem, którego dymisji nadal domaga się opozycja. W tym burzliwym okresie swą misję dyplomatyczną rozpoczął w Nikaragui abp Sommertag, który włączył się w dialog narodowy, stając się mediatorem, a przede wszystkim świadkiem tego dialogu. Niestety prezydent nie respektował jego zasad, represje wobec opozycji nadal trwały i wciąż ginęli młodzi ludzie. Kościół zatrzymał dialog, przypominając, że najpierw musi być zagwarantowane prawo do wolności słowa oraz do pokojowego manifestowania i nie może dochodzić do represji ze strony ruchu sandinistycznego, będącego nieformalną bojówką prezydenta Ortegi. To doprowadziło dyktatora do wściekłości i nastawił swą politykę na kurs otwarcie antykościelny, choć zaledwie dwa lata wcześniej decyzją jego żony w stolicy wybudowano potężne Muzeum Jana Pawła II. „Jest to znak jego przyjaźni dla naszego kraju, który dwukrotnie odwiedził. Jemu oddajemy wzmocnienie dróg pojednania, spotkania i dialogu w naszej ojczyźnie” – mówiła Rosario Murillo na otwarciu obiektu, który nigdy nie został udostępniony zwiedzającym. Powstanie muzeum było jedynie gestem mającym na celu zdobycie poparcia polityków, ale tak naprawdę Jan Paweł II był i pozostaje dla Ortegi wrogiem. Gdy przybył z pielgrzymką w 1983 r., kilka lat po rewolucji i w trakcie wojny domowej, chciano, aby wsparł nowy reżim, a on zamiast tego podważył legitymizację rządów rewolucyjnych i upokorzył tym samym Ortegę. W odpowiedzi sandinistowskie tłumy, przejąwszy władzę nad nagłośnieniem, przerywały Mszę, skandując rewolucyjne hasła. Jan Paweł II podniesionym głosem odpowiedział: „Cisza! Pierwszym, który chce pokoju, jest Kościół”. W czasie drugiej pielgrzymki, gdy już nie rządzili sandiniści, Ojciec Święty, nawiązując do tamtej wizyty, mówił, że był to czas „ciemnej nocy” dla Nikaragui. Ten mroczny czas wciąż trwa, a papież Franciszek stał się głosem prześladowanych i represjonowanych. W pierwszym dniu 2024 roku ujął się za wtrącanymi do więzień kapłanami. W jednym z wywiadów porównał rządy w Nikaragui do bezwzględnego totalitaryzmu hitlerowskiego i komunistycznego. – Reżim Ortegi wyrasta na najbardziej represyjną dyktaturę, dużo bardziej antychrześcijańską niż te w Wenezueli i na Kubie – mówi Patricia Molina. Faktem jest, że zatrzymany w święta bp Siuna, Isidoro del Carmen Mora Ortega, został aresztowany po tym, jak modlił się za swego represjonowanego brata w biskupstwie. Modlitwa w tym kraju staje się zbrodnią.

Ufamy Bogu

– Robimy to, na co pozwalają nam obecne warunki. Jeżeli nas wydalą, mamy pewność, że wrócimy za kilka lat, ponieważ ten rząd nie ma przyszłości. Takie jest moje zdanie, gdy widzę, jak narzuca tak bardzo zamkniętą dyktaturę – mówił José María Tojeira, rzecznik Towarzystwa Jezusowego w Ameryce Środkowej, po tym, jak władze zdelegalizowały działanie zakonu, skonfiskowały cały majątek i znacjonalizowały jezuicki Uniwersytet Środkowoamerykański. Placówka ta kształciła 54 tys. studentów. Uczyła otwartego i krytycznego myślenia oraz głębi w poznaniu, stąd rząd traktował ją jak wroga.

Ponad 90 proc. mieszkańców Nikaragui to chrześcijanie, 60 proc. stanowią katolicy. Jest to kraj mocno zakorzeniony w kulturze i tradycji chrześcijańskiej. Jego dewizą są słowa: En Dios Confiamos (Ufamy Bogu). – Kościół jest dla nas wciąż przestrzenią wolności i prawdy, dlatego też nikaraguańska dyktatura przez ekstremalne represje próbuje uciszyć ten jedyny wiarygodny moralnie głos w naszej ojczyźnie – mówił w jednym z wywiadów ks. Carlos Avilés, wikariusz generalny archidiecezji Managui, który został aresztowany w Boże Narodzenie. Na progu nowego roku prymas Nikaragui wezwał wiernych, by nie tracili ducha w tym mrocznym czasie: „Choć nie jest łatwo, to nasze parafie pracują. Doświadczyliśmy już wielu kryzysów, dlatego zachęcam, by zachować spokój i trwać w modlitwie za naszą ojczyznę”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.