Przed Europejskim Spotkaniem Młodych: Lublana – przestrzeń zaufania

Karol Białkowski

|

GN 51/2023

publikacja 21.12.2023 00:00

Na pięć dni – od 28 grudnia do 1 stycznia – stolica Słowenii wypełni się młodzieżą z całej Europy. Trzecią część z ok. 5 tys. uczestników Europejskiego Spotkania Młodych stanowić będą Polacy.

Ramy każdego spotkania europejskiego stanowią – tak jak w Taizé – trzy modlitwy w ciągu dnia. Poranna ma miejsce w goszczących młodych parafiach, a południowa i wieczorna zwykle w halach wystawowych na terenie miasta gospodarza, które na kilka dni stają się przestrzenią duchowego zatrzymania. Ramy każdego spotkania europejskiego stanowią – tak jak w Taizé – trzy modlitwy w ciągu dnia. Poranna ma miejsce w goszczących młodych parafiach, a południowa i wieczorna zwykle w halach wystawowych na terenie miasta gospodarza, które na kilka dni stają się przestrzenią duchowego zatrzymania.
Henryk Przondziono /foto gość

Co takiego jest w ESM, że od 45 lat jednoczą młodych ludzi różnych denominacji na wspólnej modlitwie o jedność pomiędzy wyznawcami Chrystusa? Trudno się oprzeć wrażeniu, że łączą się tu dwie rzeczywistości – ciekawość nowych miejsc, ludzi, kultury oraz egzystencjalne pytania o wiarę i jej przeżywanie. Wszystkie są uniwersalne dla każdego pokolenia poszukującego swojego miejsca w świecie.

Wbrew logice

Brat Maciej ze wspólnoty z Taizé przypomina, że brat Roger, założyciel ekumenicznego zgromadzenia i twórca idei Europejskich Spotkań Młodzieży, od początku określał je jako „pielgrzymkę zaufania przez Ziemię”. – On miał tę intuicję, żeby odwiedzać młodych, którzy przyjeżdżają do nas, do Taizé, w ich miejscach zamieszkania, w ich lokalnym Kościele. To leżało u podstaw spotkań europejskich. Młodzi pielgrzymują w zaufaniu do jednego miasta w Europie, gdzie to zaufanie jest realne, autentyczne – wyjaśnia. Dokonuje się to choćby przez doświadczenie gościnności. Wszyscy pielgrzymi są bowiem przyjmowani przez miejscowe rodziny – do domów zapraszani są obcy ludzie. – Często się zdarza, że domownicy muszą realizować swoje codzienne obowiązki, dlatego zostawiają swoim gościom klucze do domu i zachęcają, by korzystali z pełnej lodówki, mówiąc: „Czujcie się jak u siebie” – opowiada. Jest to coś, co zostaje w pamięci i w sercu na zawsze.

Podobnie jest z relacją z innymi uczestnikami. – Młodzi uświadamiają sobie, że każdy z nich podjął decyzję o udziale w spotkaniu wbrew współczesnej logice. Postanowili wyjechać tuż po Bożym Narodzeniu do obcego, oddalonego czasem o ponad tysiąc kilometrów miasta, spać u kogoś w domu na podłodze i modlić się w sylwestra o pokój na świecie. Przecież to brzmi abstrakcyjnie, a jednak się dzieje – zaznacza brat Maciej. Zauważa też, że uczestnicy odkrywają, iż takich szaleńców nie brakuje również w innych krajach. – To punkt wyjściowy do głębszych rozmów i refleksji o tym, że są ludzie, dla których są rzeczy ważniejsze od imprezy na pożegnanie starego i przywitanie nowego roku. A przecież już dawno nie potrzebowaliśmy modlitwy o pokój tak bardzo jak teraz – mówi.

Nie oznacza to jednak, że sylwestra młodzi spędzają tylko na kolanach w kościele. – Modlitwa trwa godzinę i kończy się tuż przed północą. Po przywitaniu nowego roku rozpoczyna się w parafiach tzw. święto narodów. To zabawa, podczas której nie brakuje muzyki, tańców i poczęstunku – opowiada. – Jeśli na pierwszym miejscu jest Jezus, to wszystko inne jest na tym właściwym.

Zawsze wysłuchana

Byłam wtedy w gimnazjum. Przeczytałam gdzieś, że zbliża się Europejskie Spotkanie Młodych w Pradze (2014). Moja pierwsza myśl? Fajna inicjatywa, ale dlaczego w takim słabym terminie… Gdybym miała na sylwestra gdzieś jechać, to na pewno nie na takie spotkanie – wspomina Karolina Olech. Dwa lata później, przed spotkaniem w Rydze, do jej liceum we Wrocławiu przyjechały wolontariuszki, które zapraszały do wzięcia udziału w wyjeździe. – Mnie też zachęcały, ale wykręcałam się tym, że mam inne plany na ten czas. Zasiały jednak ziarno, które zaczęło kiełkować. Gdy w końcu się zdecydowałam, było… za późno, by zapisać się do regularnej grupy. Okazało się jednak, że mogę dołączyć do wolontariuszy, którzy wyjeżdżali dwa dni wcześniej. I tak to się zaczęło – wspomina. Od tego czasu brała udział w większości ESM, a dodatkowo podjęła się organizacji wyjazdu dla większej grupy ze stolicy Dolnego Śląska. W tym roku z Wrocławia do Lublany wyruszy ponad 100 osób. – Taizé i spotkania europejskie to dla mnie nie tylko miejsca. To przestrzeń, w której odnajduję wiele rzeczy. Pierwszą jest dobry klimat do zawiązania głębszej relacji z Chrystusem. Drugą relacje międzyludzkie. Trzecią kwestie poznawcze nowych dla mnie zwyczajów i miejsc, a czwartą – naprawdę dobra zabawa – wyjaśnia. Czymś, co charakteryzuje tę przestrzeń, jest zaufanie. Karolina przekonuje, że ono unosi się w powietrzu. – Spotykamy się w zupełnie nowym, międzynarodowym gronie, i tylko na kilka dni, a rozmawiając, poruszamy czasem tematy dotykające głębi naszego życia, również duchowego. Nie ma tu lęku, że zostanę niewysłuchana – wyjaśnia. Podkreśla również piękno spotkań z gospodarzami. – W Rostocku mieszkałam u pani, która konwertowała z katolicyzmu na luteranizm. Mimo różnicy w wyznaniu z szacunkiem rozmawiałyśmy również o wierze – wspomina.

Idealne połączenie

Antek Starzyński, student pierwszego roku w SGH w Warszawie, pierwszy raz miał kontakt z Taizé, gdy po bierzmowaniu duszpasterze zabrali młodzież do wioski na tygodniowe rekolekcje. – To, co przeżyłem, zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Od tamtej pory jeżdżę tam w każde wakacje. W międzyczasie zacząłem organizować w stolicy modlitwy ze śpiewami, a dopiero później wyruszyłem na ESM – opowiada. W 2019 roku nie miał aż tak daleko, bo spotkanie odbywało się we Wrocławiu. – Jechałem bez wielkich oczekiwań. Chciałem spotkać się z ludźmi, których poznałem wcześniej we Francji, i pomodlić się z braćmi – mówi. Jak przyznaje, nie spodziewał się, że tak mu się spodoba. – Mocno dotknął mnie sylwester. Był chyba moim najlepszym w życiu, bo łączył w sobie idealnie trzy rzeczy – modlitwę, zabawę i radość bycia razem – przekonuje. Dobrze wspomina „święto narodów”, podczas którego usłyszał m.in. jodłujących Niemców. – Bracia widzą potrzebę balansu między tym, co dla ducha, i tym, co dla ciała – zauważa. Również w tym spostrzega motywację do działania. – Organizuję te wszystkie grupy do Francji czy na ESM, bo w Taizé było mi bardzo dobrze, w tym miejscu odmieniło się moje życie. Dlatego chcę podzielić się z jak największą liczbą osób tym, co mnie poruszyło, i przekonać ich, że też mogą tego doświadczyć – tłumaczy. Jak dodaje, do Lublany zabiera ze sobą ok. 80 osób.

Lublana już czeka

Na miejscu, w Słowenii, przygotowania koordynuje grupa wolontariuszy wraz z kilkoma braćmi i siostrami św. Andrzeja. Wśród nich jest pochodząca z Brazylii Marjorie Ferraz. Na co dzień pracuje w marketingu w jednej z brazylijskich firm kosmetycznych. – Przyjechałam do Taizé w 2018 roku. Bardzo mi się spodobało i poprosiłam braci, bym mogła zostać dłużej. Zgodzili się na trzy miesiące. A potem wróciłam do domu – wspomina. Natomiast w 2019 roku zdecydowała się na kolejny przyjazd do Europy. Częścią pobytu był udział w Europejskim Spotkaniu Młodych we Wrocławiu. Po jego zakończeniu przez kilkanaście dni była wolontariuszką we wspólnocie Povarello w Belgii, która zajmuje się osobami w kryzysie bezdomności. Potem był kolejny kilkutygodniowy pobyt w Taizé i powrót do zawodowej rzeczywistości w Brazylii. – Towarzyszyło mi jednak ogromne pragnienie serca, by włączyć się w organizację kolejnego Europejskiego Spotkania Młodych. Przeżywam też czas poszukiwania sensu mojego życia. Pomyślałam sobie, że może spotkanie w Lublanie będzie dla mnie przełomem – okazją, by coś sobie przemyśleć – opowiada.

Bracia i siostry św. Andrzeja zgodzili się, by dołączyła do wolontariuszy. 9-osobowa grupa jest w Słowenii od września. – Kontaktujemy się z proboszczami lub innymi odpowiedzialnymi osobami w parafiach, by opowiedzieć im o idei ESM i zaprosić do włączenia się w przygotowania wraz z działającymi tam wspólnotami. To oni będą animować poranne wydarzenia podczas ESM i „święto narodów” – wyjaśnia. Podkreśla, że największym wyzwaniem jest znalezienie odpowiedniej liczby rodzin, które przyjmą pod swój dach uczestników. – Wierzymy, że do startu spotkania się to uda – mówi z nadzieją.

Marjorie Ferraz dodaje, że w większości Słoweńcy czekają na młodych z rosnącą niecierpliwością. – Nawet jeśli wcześniej nie wiedzieli nic o Taizé i o spotkaniach europejskich, to są bardzo zaangażowani w przygotowania. Coraz bardziej czuć zbliżające się wydarzenie – zaznacza.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
TAGI: