Wielkie O! Antyfony o niezwykłej treści

Franciszek Kucharczak

|

GN 50/2023

publikacja 14.12.2023 00:00

Zestawienie pierwszych liter antyfon wielkich, czytane od tyłu, daje zawołanie, które jest istotą ostatnich dni Adwentu.

Wielkie O! Antyfony o niezwykłej treści henryk przondziono /foto gość

Od 17 grudnia w aklamacjach śpiewanych przed Ewangelią pojawiają się antyfony o niezwykłej treści. „Korzeniu Jessego, który stoisz jako sztandar narodów, przyjdź nas uwolnić, racz dłużej nie zwlekać” – słyszymy 19 grudnia. „Kluczu Dawida, który otwierasz bramy wiecznego królestwa, przyjdź i wyprowadź z więzienia jeńca siedzącego w ciemnościach” – rozbrzmiewa w kościołach następnego dnia. To niektóre z wezwań tzw. antyfon wielkich, śpiewanych w ostatnich dniach przed Narodzeniem Pańskim. Ich brzmienie i styl zdradzają wielowiekową tradycję. Istotnie – powstały pod koniec VI wieku, gdy na gruzach Imperium Rzymskiego w bólach rodziło się średniowiecze. Straszne to były czasy dla spadkobierców chwały dawnego Rzymu. Przez Europę przewalały się dzikie ludy, wywracając ustalony od wieków porządek, mordując lub porywając ludzi tysiącami i zajmując ich siedziby. Obrazu totalnej zagłady dopełniały kataklizmy naturalne i zarazy koszące całe społeczności. W takich okolicznościach na Stolicy Piotrowej zasiadł Grzegorz I (590–604), któremu chrześcijanie nadadzą niebawem przydomek Wielki, a Kościół wyniesie go do chwały ołtarzy, aby wreszcie ogłosić doktorem Kościoła. To za jego pontyfikatu ustalono, że Adwent w wersji rzymskiej będzie trwał 4 tygodnie, i to on wprowadził do liturgii antyfony wielkie, których treść w niezrównany sposób wyraża tęsknotę za Zbawicielem. W jego czasach ludzie, wciąż niepewni nie tylko swojego jutra, ale nawet swego dziś, zdawali sobie sprawę z chwiejności spraw tego świata. Byli zatem bardziej świadomi swojej rzeczywistej kondycji, niż są jej świadomi ludzie współcześni, żyjący w pozornej stabilizacji. Słowo Boże pozostaje jednak niezmienne. I niezmiennie aktualne pozostają zakorzenione w Starym Testamencie słowa tęsknoty. To esencja Adwentu.

Skąd się to wzięło

Mrok słabo rozjaśniony światłami lampionów – to pierwsze skojarzenie, jakie przychodzi na myśl w odniesieniu do Adwentu. Nastrój tajemniczości, jaki towarzyszy przygotowaniu na przyjście Zbawiciela, dobrze wyraża istotę tego okresu – czekamy przecież na nadejście wieczystej światłości. Takie jest znaczenie łacińskiego słowa adventus: przyjście, przybycie. Już w starożytności chrześcijanie określali tym słowem podwójne nadejście Chrystusa. Pierwsze odnosiło się do Mesjasza, który przyjął ciało i narodził się, gdy nadeszła „pełnia czasu”. Drugie dotyczy przyjścia Chrystusa w czasie paruzji.

Na początku chrześcijanie „adwentem” nazywali święta Bożego Narodzenia i Objawienia Pańskiego, a dopiero później zaczęto używać tego określenia na oznaczenie czasu przygotowania do tych świąt. Mogło to być najwcześniej w drugiej połowie IV wieku, bo dopiero wówczas na stałą datę obchodów Narodzenia Pańskiego wyznaczono 25 grudnia. Nie od razu jednak wyznaczono jednolity czas trwania Adwentu. Długo obok siebie istniały tradycje gallikańska i rzymska. Ta pierwsza nadała Adwentowi charakter pokutny, powiązany z postem i wzmożoną modlitwą, nieco podobny w atmosferze do Wielkiego Postu. W Rzymie było inaczej. Tam obchody Adwentu wprowadzono dopiero w drugiej połowie VI wieku i nie miały one charakteru pokutnego. Nie poszczono, położono za to akcent na liturgię, która podkreślała radosne oczekiwanie na święta Narodzenia Pańskiego.

Z upływem czasu doszło do połączenia obu tradycji, wskutek czego Adwent przyjął formę istniejącą do dzisiaj. W liturgii obecne są elementy rzymskie, akcentujące radosne oczekiwanie, a także gallikańskie, podkreślające rys ascetyczny w postaci koloru fioletowego i braku śpiewu Gloria (brak ten nie jest jednak wyrazem pokuty, jak w Wielkim Poście, ale oczekiwania na pełne wybrzmienie tego hymnu w noc Narodzenia Pańskiego).

Nowa forma była propagowana zwłaszcza przez benedyktynów i cystersów. W XIII w., w znacznym stopniu za sprawą nowych zakonów, takich jak franciszkanie, rozpowszechniła się w całym Kościele.

Im bliżej, tym gęściej

Adwent w obecnym kształcie otwiera rok liturgiczny i obejmuje cztery niedziele poprzedzające 25 grudnia. W zależności od kalendarza może więc trwać od 23 do 28 dni. Dzieli się na dwa okresy. Pierwszy, trwający od początku Adwentu do 16 grudnia, akcentuje powtórne przyjście Jezusa na końcu czasów. Znajduje to odbicie w tekstach liturgicznych.

Okres drugi, nawiązujący już bezpośrednio do uroczystości Narodzenia Pańskiego, koncentruje się na wezwaniu do powrotu do dziecięctwa Bożego. Obie części łączą czytania z Księgi Izajasza, które zapowiadają nadejście Mesjasza albo wyrażają tęsknotę za Nim. Przyjście Zbawiciela jest powodem do radości, co najmocniej podkreśla liturgia III niedzieli Adwentu, zwanej niedzielą Gaudete. Tego dnia antyfona na wejście brzmi: Gaudete in Domino (Radujcie się w Panu). Radość tę symbolizuje kolor różowy, którego można użyć podczas liturgii. Również teksty liturgiczne w tym dniu wyrażają radość z bliskiego już przyjścia Pana.

Atmosfera ostatnich dni Adwentu, poczynając od 17 grudnia, gęstnieje. Przyczyniają się do tego wspomniane wielkie antyfony, zwane także antyfonami „O!”, bo w oryginalnej wersji każda z nich zaczyna się od tego wołacza. Treść owych krótkich wezwań modlitewnych, adresowanych do Chrystusa, pochodzi ze Starego Testamentu, a pojawiające się tam imiona Boże są głęboko zakorzenione w proroctwach mesjańskich. O Sapientia, quae ex ore Altissimi prodisti… – brzmi początek pierwszej (O Mądrości, która wyszłaś z ust Najwyższego…). Kolejne zaczynają się od słów: O Adonai (Panie); O Radix (Korzeniu); O clavis David (Kluczu Dawida); O Oriens (Wschodzie); O Rex (Królu); O Emmanuel.

Pierwsze litery antyfon, zebrane razem i odczytane od tyłu, tworzą tajemnicze łacińskie hasło ERO CRAS (Będę jutro).

Żywy zabytek

Wielkie antyfony śpiewa się przed hymnem „Magnificat” podczas nieszporów w ostatnich dniach Adwentu. Od Soboru Watykańskiego II są obecne w uproszczonej formie także we Mszy św., w wersecie śpiewanym przed Ewangelią. Są to jakby okrzyki radości na cześć nadchodzącego Pana, zapowiadanego w proroctwach.

Według tradycji antyfony „O” wprowadził do liturgii papież św. Grzegorz Wielki. To wezwania do mającego się wkrótce narodzić Jezusa Chrystusa. Obecny kształt literacki nadał im żyjący w IX wieku Amalariusz z Metzu, wybitny teolog i liturgista. To za jego czasów charakter Adwentu wzbogacił się o rys eschatologiczny, stając się także czasem oczekiwania na ostateczny powrót Chrystusa w chwale.

Antyfony wielkie to żywy zabytek, liczący prawie półtora tysiąca lat tradycji, ale, jak zwykle w przestrzeni ducha, jest to tradycja ciągle pełna treści i nigdy nietracąca aktualności. Mogą one służyć za podstawę wspólnych lub osobistych rozważań i modlitw. Można się nimi modlić także poza liturgią, wielokrotnie w ciągu dnia, na przykład traktując jako tzw. akty strzeliste. Bezustannie karmią duszę, bo też niezmiennie wyrażają tę samą tęsknotę kolejnych pokoleń chrześcijan za Tym, który jest już blisko. Będzie jutro.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.