Finlandia – nowy front rosyjskiej wojny hybrydowej

Maciej Legutko

|

GN 49/2023

publikacja 07.12.2023 05:45

Dwa lata po szczycie kryzysu na polsko-białoruskiej granicy nielegalni migranci pojawili się na granicy rosyjsko-fińskiej. To kolejna odsłona prowadzonej przez Moskwę kampanii destabilizacji Europy.

Migranci z Bliskiego Wschodu na przejściu granicznym między Rosją i Finlandią w lapońskim Salla. Migranci z Bliskiego Wschodu na przejściu granicznym między Rosją i Finlandią w lapońskim Salla.
Jussi Nukari /east news

Finlandia staje się kolejnym frontem działań Putina wymierzonych w sianie chaosu i podziałów w Europie. W tę strategię wpisuje się zarówno pełnoskalowa wojna w Ukrainie, jak i prowokacje na różnych odcinkach granicy Rosji (i Białorusi) z Unią Europejską. Tylko w listopadzie ponad 900 osób przybywających z Rosji poprosiło o azyl w Finlandii. Dla porównania – przez pierwszą połowę roku 2023 notowano pojedyncze takie przypadki. Napływ migrantów z krajów Afryki i Azji (głównie z Afganistanu, Iraku, Syrii, Jemenu i Somalii) ma charakter zorganizowany. Rosjanie nawet się nie kryją (co można zobaczyć np. na profilu gubernatora obwodu murmańskiego Andrieja Cybisa na Telegramie) z tym, że podwożą cudzoziemców autobusami pod fińską granicę. 30 listopada władze w Helsinkach zdecydowały o zamknięciu na dwa tygodnie całej granicy, liczącej 1330 kilometrów. Premier Petteri Orpo mówi o „systematycznej akcji zorganizowanej przez Rosję” i nie ukrywa, że jego kraj stoi w obliczu „wojny hybrydowej”.

Autobusem i rowerem

Mroźne i słabo zaludnione pogranicze rosyjsko-fińskie trudno uznać za dogodny szlak migracji do UE. Mimo to od początku listopada zaczęły się tam pojawiać kilkudziesięcioosobowe grupy migrantów. Rosyjskie służby eskortowały ich do granicy, przywożąc autobusami lub wręczając rowery. Finowie zamykali kolejne przejścia, zaczynając od położonych najbardziej na południe. Autobusy z migrantami podjeżdżały jednak na otwarte punkty graniczne, aż po ostatnie, najdłużej czynne przejście Raja-Jooseppi, położone za kołem podbiegunowym.

Pełne zamknięcie granicy przez Finlandię nie rozwiąże jednak problemu. Rosjanie, jak się zdaje, przygotowują się do długotrwałej destabilizacji tego państwa. Gubernator obwodu murmańskiego zapowiedział budowę na swoim terenie trzech centrów pobytowych dla migrantów kierujących się do Finlandii. Trudna sytuacja przybyszów z Afryki i Azji, którzy znaleźli się na terenach, gdzie panuje obecnie kilkunastostopniowy mróz, jest na rękę Moskwie. Obrazki ludzi cierpiących z zimna i kwaterowanych w spartańskich warunkach będą rozpowszechniane przez rosyjską propagandę, która już oskarża Finlandię o wywołanie „kryzysu humanitarnego”.

Szczegóły rosyjskiej operacji zostały opisane przez największy fiński dziennik „Iltalehti”, który powołuje się na „źródła w fińskich służbach i dyplomacji”. Rosja miała rozpocząć w listopadzie akcję masowego wydawania wiz w swoich ambasadach w Etiopii oraz Dżibuti i rozprowadzać je także w Somalii. Następnie prywatne agencje turystyczne, w ścisłej współpracy z FSB, sprowadzają ludzi do Rosji. Ostatni etap to zawożenie ich na granicę z Finlandią.

Obserwowanie reakcji

Od początku operacji wymierzonej w Finlandię Moskwa uważnie analizuje odpowiedź władz w Helsinkach. Finlandia na razie działa stanowczo, dążąc jednocześnie do zbudowania wspierającej ją międzynarodowej koalicji. Premier Orpo od razu wskazał Rosję jako inicjatora kryzysu migracyjnego. Fińska opinia publiczna oraz większość tamtejszej sceny politycznej są zgodne co do tego, że następuje właśnie opóźniony odwet za dołączenie przez Finlandię do NATO (nastąpiło to 4 kwietnia 2023 r.). Rosja wielokrotnie groziła, że jeśli do tego dojdzie, Finowie staną się „uzasadnionym celem rosyjskich działań odwetowych, w tym o charakterze militarnym”. Tak mówił rosyjski ambasador w Szwecji Wiktor Tatarincew.

Władze w Helsinkach w pierwszych dniach po wybuchu kryzysu na granicy zwróciły się o pomoc do Frontexu – Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej. Instytucja ta zapowiedziała przysłanie pięćdziesięciu strażników granicznych, a także sprzętu i samochodów potrzebnych do monitorowania granicy. Wyrazy solidarności z Finlandią przekazały też Komisja Europejska oraz NATO. Pomoc w zakresie szkolenia i wymiany doświadczeń w zarządzaniu kryzysem na granicy zadeklarował również polski rząd.

Rosja w odpowiedzi na obronne działania Finlandii stosuje sprawdzoną taktykę bezwstydnych kłamstw, przerzucania odpowiedzialności i eskalowania napięcia. Rzecznik Putina Dmitrij Pieskow, komentując decyzję o zamknięciu granicy, stwierdził: „Wyrażamy głęboki żal, że fińskie władze obrały drogę zrujnowania naszych dwustronnych relacji”. W odpowiedzi na zarzuty o sterowanie kryzysem powiedział: „Rosja w swojej najnowszej historii nigdy nie groziła Finlandii i nie mamy powodów do konfrontacji”. Rzeczniczka rosyjskiej dyplomacji Maria Zacharowa ubolewała z kolei nad „tworzeniem nowych linii podziałów Europy” przez Finów.

Instrumentalizacja migrantów

„Ostatnim razem, gdy Kreml zaatakował Finlandię, używał czołgów i myśliwców. Osiemdziesiąt lat później wystarczy mu mikrobus” – trudno nie zgodzić się z porównaniem, którego użył brytyjski publicysta Edward Lucas na łamach „Center for European Policy Analysis”. Używanie przez Putina i Łukaszenkę migrantów w charakterze broni jest tanią i skuteczną metodą destabilizacji Unii Europejskiej, przed którą trudno się obronić. Po pierwsze, trapiący Europę od kilkunastu lat kryzys migracyjny (korzenie obecnego cyklu tkwią w arabskiej wiośnie, która wybuchła w 2010 roku) generuje poważne napięcia społeczne i dylematy moralne. Zwłaszcza w takich krajach jak Finlandia, szczycących się wysokimi standardami ochrony praw człowieka. Tymczasem przypadki Polski, Litwy, Wielkiej Brytanii (ale też np. USA czy Australii) pokazują, że nie ma na razie skuteczniejszej metody łagodzenia kryzysów migracyjnych niż działania de facto sprzeczne ze standardami demokratycznego państwa prawa: push-backi, masowe deportacje i inne mechanizmy zniechęcające migrantów do podejmowania prób nielegalnego przekraczania granic.

Po drugie, presja migracyjna na Europę Zachodnią przyspiesza zmiany polityczne. W większości krajów naszego kontynentu wzrasta poparcie dla partii populistycznych, które w centrum swojego programu stawiają walkę z nielegalną migracją. Jednocześnie wśród postulatów tego typu ugrupowań zazwyczaj znajdują się też wezwania do „resetu” w relacjach z Putinem, zniesienia sankcji na Rosję, redukcji pomocy dla Ukrainy i osłabienia transatlantyckich więzi z USA. Każdy miesiąc kryzysu migracyjnego w Niemczech (to wciąż główny cel dla nielegalnych migrantów) powoduje wzrost poparcia Alternatywy dla Niemiec oraz założonego w październiku 2023 ruchu Sary Wagenknecht (byłej posłanki Die Linke). Ewentualna koalicja tych ugrupowań byłaby katastrofalnym scenariuszem dla Polski i całej Unii Europejskiej, natomiast wymarzonym dla Kremla. Przedstawiciele obu partii nie kryją, że w razie objęcia władzy dokonają natychmiastowego zwrotu polityki z proukraińskiej na prorosyjską i antyamerykańską. Każdy autobus z migrantami czekającym na rosyjsko-fińskim przejściu granicznym pogłębia więc polityczno-społeczne niepokoje na naszym kontynencie.

Permanentna destabilizacja granicy przez nielegalnych migrantów została już przećwiczona przez Rosję na Łotwie, Litwie i Polsce. Mimo budowy dodatkowych umocnień, według danych Straży Granicznej, w ostatni weekend listopada odnotowano 87 prób nielegalnego przejścia na terytorium Polski. Podobnie sytuacja wygląda na Łotwie. We wrześniu 2023 roku po raz kolejny odnotowano tam nagły wzrost przypadków nielegalnego przekraczania granicy, a władze w Rydze ponownie czasowo zamknęły przejścia graniczne z Białorusią. Wszystko wskazuje na to, że Estonia będzie kolejnym po Finlandii celem rosyjskiej wojny hybrydowej. Pod koniec listopada na przejściu granicznym w Narwie zaczęły pojawiać się grupy Syryjczyków i Somalijczyków. Władze w Tallinie zapowiedziały, że w razie nasilenia się kryzysu są gotowe do natychmiastowego zamknięcia granicy.

Migrantów potrzebnych do podtrzymywania kryzysu na pewno nie zabraknie. Nie ma żadnych widoków na poprawę sytuacji w Afganistanie, Syrii, Jemenie czy w Afryce Subsaharyjskiej. Rosjanie są świadomi tego stanu rzeczy i zwłaszcza w Afryce rozbudowują siatkę polityczno-paramilitarnych podmiotów oraz udoskonalają kanały przerzutu chętnych do Rosji i na Białoruś.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.