Nuncjusz apostolski w Polsce dla „Gościa Niedzielnego”: Nuncjusz nie jest czymś w rodzaju superbiskupa

GN 49/2023

publikacja 07.12.2023 05:49

O jednaniu podzielonych i statystykach, które nie powinny przerażać, mówi nowy nuncjusz apostolski w Polsce, arcybiskup Antonio Guido Filipazzi.

Abp Antonio Guido Filipazzi doktor prawa kanonicznego, absolwent Papieskiej Akademii Kościelnej. Jako nuncjusz apostolski pracował w Indonezji i w Nigerii. Był też stałym przedstawicielem Stolicy Apostolskiej przy Wspólnocie Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej. 8 sierpnia 2023 roku został mianowany 74. nuncjuszem apostolskim w Polsce. Abp Antonio Guido Filipazzi doktor prawa kanonicznego, absolwent Papieskiej Akademii Kościelnej. Jako nuncjusz apostolski pracował w Indonezji i w Nigerii. Był też stałym przedstawicielem Stolicy Apostolskiej przy Wspólnocie Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej. 8 sierpnia 2023 roku został mianowany 74. nuncjuszem apostolskim w Polsce.
Roman Koszowski /Foto Gość

Ks. Adam Pawlaszczyk: Po Indonezji i Afryce nie za zimno nowemu nuncjuszowi w Polsce?

Abp Antonio Guido Filipazzi:
Z pewnością to wielka zmiana temperatury, ale jak mówili Rzymianie: Variatio delectat („urozmaicenie sprawia przyjemność”). Może trzeba było zostawić gorący klimat, który jest też niełatwy do zniesienia.

Był Ksiądz Arcybiskup nuncjuszem w Nigerii, gdzie trzeba było rozwiązać konflikt w diecezji Ahiara, ponieważ duchowieństwo i świeccy nie zaakceptowali nowego biskupa, pochodzącego z innego plemienia. Udało się ich przekonać?

Kiedy przyjechałem do Nigerii, ten spór już trwał. Był bardzo poważny, ale myślę, że na szczęście mało jest takich przypadków, gdy diecezja nie chce zaakceptować biskupa mianowanego przez papieża. Tamto środowisko jest szczególne, bardzo zamknięte na inne plemiona; a jednocześnie panowały tam podziały wewnętrzne. Zjednoczyli się trochę, występując przeciwko nowo mianowanemu biskupowi. Podjąłem wiele starań, by zażegnać ten spór. Z pewnością pojawiły się też błędy w zarządzaniu. Ten fakt bardzo mocno wpłynął na życie Kościoła w kraju, bo zachodziła obawa, że sytuacja może się powtórzyć w innych miejscach. Występuje tam tendencja, którą Nigeryjczycy po angielsku określają son of the soil –„syn tej ziemi”. Jest to ideologia stosunkowo nowa, ale pojawia się zarówno w życiu diecezji, jak i w środowiskach osób konsekrowanych. Dlatego trzeba będzie wykonać wielką pracę, żeby zmienić tę mentalność.

Jako katolicy mamy chyba sporo do zrobienia w kwestii jedności…

Problemem było to, że nawet księża uczestniczący w tym sporze, choć znają właściwą eklezjologię, ulegli uwarunkowaniom zewnętrznym, które okazały się mocniejsze. Niekiedy jakiś pretekst o charakterze etnicznym stanowił jedynie przykrywkę dla realizacji innych interesów. W Nigerii kilka razy słyszałem, że zew krwi jest mocniejszy niż moc wody chrztu. Na argumenty tego rodzaju odpowiadałem, że trzeba zachować perspektywę historyczną, bo to, co nas dziś dziwi w Nigerii, wiele wieków temu występowało także w Europie – i może nawet jeszcze tego wszystkiego nie przezwyciężyliśmy.

Został też Ksiądz Arcybiskup poproszony przez rząd nigeryjski o pomoc w rozwiązaniu konfliktu pomiędzy muzułmanami a katolikami.

Północna Nigeria to obszar zamieszkany w większości przez muzułmanów, ale żyją tam też katolicy. W ciągu jednego roku powstały tam dwie diecezje katolickie, a to znaczy, że Kościół w tym regionie się rozwija i że Stolica Apostolska chciała umocnić tam obecność katolików. Należy być bardzo ostrożnym, mówiąc o prześladowaniu chrześcijan w Nigerii. Z pewnością panuje tam atmosfera przemocy, ale trzeba zrozumieć, że powodów takiej sytuacji jest wiele. W północnej części kraju, gdzie obowiązuje islamskie prawo szariatu, chrześcijanie są dyskryminowani. Katolicy i inni chrześcijanie nie mają dostępu do edukacji, nie mogą być zatrudniani na niektórych stanowiskach, a Kościół nie otrzymuje pozwolenia na budowę świątyń czy innych obiektów.

To doświadczenie jednania skonfliktowanych grup może się okazać przydatne w Polsce. Jesteśmy tu dość mocno podzieleni, w Kościele też to widać. Pojawia się na przykład mocna polaryzacja w dyskusji o rozmywaniu teologii.

Istnieje jedna doktryna w Kościele katolickim, która jest solidna i jasna. Obserwujemy jednak dzisiaj dosyć niebezpieczną tendencję do bardzo pobieżnego podchodzenia do treści zamiast czytania i rozważania całości wypowiedzi, z uwzględnieniem jej szerokiego kontekstu. Z pewnością nasz świat, także Kościół, jest bardzo spolaryzowany. To źle. W Lumen gentium, konstytucji Soboru Watykańskiego II, napisano, że Kościół ma być znakiem i narzędziem jedności, a nie znakiem i narzędziem podziałów. Jedność jest trudna, bo często wymaga poświęcenia, wyzbycia się pychy – by nie myśleć, że w każdej sytuacji mamy rację. Jest to duże wyzwanie, ale Jezus w Ewangelii powiedział wyraźnie, że od jedności zależy wiarygodność dawanego świadectwa, dlatego Kościół podzielony staje się mniej wiarygodny. Znamy to słynne zdanie ojców Kościoła, którzy przytoczyli słowa pogan o chrześcijanach: „Zobaczcie, jak oni się miłują”. Dzisiaj w niektórych kontekstach trzeba by było powiedzieć: „Zobaczcie, jak oni ze sobą walczą”. Na pewno nie jest to dobre. Oczywiście, jedność to nie kompromis, nie chodzi o relatywizację prawdy, potrzebna jest jedność w prawdzie i miłości. Te dwa elementy muszą występować razem, nie można ich od siebie oddzielić. Dlatego w dokumencie końcowym Synodu o synodalności w wielu punktach jest mowa właśnie o relacji miłości i prawdy. To jest bardzo ważne.

Złośliwi twierdzą, że jako naród mamy tendencję do konfliktowania się. Czy takie opinie dotarły do uszu nowego nuncjusza?

Nie, nie słyszałem wielu takich opinii. Przyjechałem do Polski przed wyborami parlamentarnymi i dowiedziałem się, że kampania wyborcza była bardzo zacięta z powodu dużej różnicy poglądów. Traktuję tę sytuację bardziej jako wyzwanie niż rzeczywistość, której należy się obawiać. Zadaniem biskupów z jednej strony, a dyplomatów z drugiej jest budowanie jedności, przerzucanie mostów, łagodzenie konfliktów.

Nisi Dominus ædificaverit („Jeżeli Pan domu nie zbuduje”). Co Ksiądz Nuncjusz chciał powiedzieć światu, Kościołowi, wybierając te słowa na swoje biskupie zawołanie?

Jest to fundamentalna prawda. Możemy ją wyrazić innym zdaniem z Ewangelii: „beze Mnie nic nie możecie uczynić”. Jeśli Pan nam nie pomoże, sami nie jesteśmy w stanie niczego budować. Psalm mówi, że bez Boga nie zdołamy zbudować domu, który oznacza tu nasze życie osobiste, ani ochronić miasta, czyli naszego życia społecznego. Niezbędny jest nam Bóg, zarówno na poziomie życia osobistego, jaki wspólnotowego, społecznego. Takie jest istotne znaczenie tych słów. Ale to jest przesłanie przede wszystkim dla mnie samego.

Wydaje się, że swoją służbę w Polsce rozpoczyna Ksiądz Arcybiskup w momencie bardzo trudnym dla Kościoła w naszym kraju. Statystyki są alarmujące, wielu Polaków opuściło Kościół, młodzi się nim nie interesują. Jak chce stawić czoła tym wyzwaniom nowy nuncjusz apostolski?

Trzeba przede wszystkim przypomnieć, że nowy nuncjusz nie jest kimś w rodzaju superbiskupa, nie stoi ponad polskimi hierarchami. Pierwszymi odpowiedzialnymi za życie Kościoła w Polsce są polscy biskupi, a zadaniem nuncjusza jest utrzymywanie relacji ze Stolicą Apostolską, z papieżem. Jednocześnie jednak, jako osoba z zewnątrz, może Kościołowi lokalnemu dać nowy impuls. Na zakończenie zebrania Konferencji Episkopatu Polski, które odbyło się niedawno w Częstochowie, powiedziałem dwa proste zdania. Pierwsze to: „Nie lękajcie się”, ponieważ lęk paraliżuje. A później powtórzyłem to, co powiedział Jan Paweł II na początku trzeciego tysiąclecia: Duc in altum, „Wypłyń na głębię”. Chodzi o to, żeby nie pogrążać się jeszcze bardziej w poczuciu beznadziejności, powtarzając, że wszystko idzie źle, ale żeby pomnażać to wszystko, co w Kościele w Polsce jest pozytywne. Ja jestem Włochem, mam doświadczenie Kościoła włoskiego. W niedzielę byłem w jednym z polskich kościołów i zobaczyłem, że sytuacja jest jeszcze dobra, jest wielkie bogactwo wiary. Pamiętajmy też, że dzisiejsze problemy zawsze wynikają z przeszłości. Możliwe, że kiedy mieliśmy wysokie statystyki, czegoś w tym wszystkim brakowało. W Piśmie Świętym czytamy, że Bóg, aby zwyciężyć, nie potrzebuje wielu osób, On może triumfować zarówno z jedną osobą, jak i ze stu tysiącami. Owszem, statystyki dają nam jakąś wiedzę, ale nie powinniśmy ich traktować jak jakiegoś bożka, bo – jak ktoś kiedyś napisał – Bóg liczy tylko do jednego.

Jaka była pierwsza reakcja Księdza Nuncjusza na wiadomość o tym, że kolejnych kilka lat spędzi w Polsce?

Otrzymałem tę informację dosyć niespodziewanie, kiedy się wydawało, że pozostanę w Nigerii jeszcze przez jakiś czas. Kiedy zapytano mnie, czy wyrażam zgodę, jedyną moją obawą była nieznajomość języka polskiego. Dla mnie, ze względu na mój wiek, Polska oznacza przede wszystkim kraj Jana Pawła II, kojarzy się z 1989 rokiem, kiedy upadł mur berliński, oraz atmosferą Jasnej Góry. Poznałem piękny, fascynujący Kościół, poznałem też trochę społeczeństwo… Obecnie wciąż jestem na etapie przystosowywania się, odkrywania tego, co nowe. Polacy wydają mi się bardzo gościnni. Kiedy chodzę po Warszawie w koloratce, pozdrawiają mnie słowami: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Pozdrawiają mnie! We Włoszech tego się nie spotyka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.