Czas rozliczeń. Wokół tematu niemieckich kolonialnych zbrodni i nadużyć

Krzysztof Błażyca

|

GN 48/2023

publikacja 30.11.2023 00:00

„Proszę o przebaczenie za to, co niemieccy żołnierze kolonialni uczynili waszym przodkom” – takie słowa wypowiedział podczas niedawnej wizyty w Tanzanii prezydent Niemiec, Frank-Walter Steinmeier. „Przeprosiny nie wystarczą. Niemcy powinni zapłacić odszkodowania” – brzmią komentarze w mediach społecznościowych.

W 1895 roku Niemcy postawili w Tanzanii pomnik Hermanna  von Wissmanna. Drzeworyt pokazuje  jego odsłonięcie. W 1895 roku Niemcy postawili w Tanzanii pomnik Hermanna von Wissmanna. Drzeworyt pokazuje jego odsłonięcie.
akg-images /east news

Steinmeier przebywał w Tanzanii od 30 października do 1 listopada. Dawna Tanganika była pierwszą niemiecką kolonią, zanim po I wojnie światowej przeszła pod zwierzchnictwo Wielkiej Brytanii. Wizyta prezydenta Niemiec miała charakter symboliczny. W miejscowości Songea, na południu kraju, odwiedził muzeum powstania Maji Maji – największego zrywu niepodległościowego w historii kolonialnej Afryki, gdzie złożył wieniec przy pomniku upamiętniającym jego przywódcę, wodza Songea Mbano. Jego szczątki prawdopodobnie trafiły do niemieckich zbiorów antropologicznych. „Wiemy, że wiele szczątków z Afryki Wschodniej przywieziono wówczas do Niemiec i umieszczono w muzeach. Setki, a może nawet tysiące czaszek” – przyznał Steinemeier podczas spotkania z potomkami Mbano. Niemiecki prezydent zapewnił o podjęciu wysiłków dla odnalezienia i zwrotu szczątek tanzańskiego przywódcy oraz o zwiększaniu świadomości społecznej na temat kolonialnej przeszłości Niemiec. Ta zaś naznaczona jest wydarzeniami haniebnymi, łącznie z pierwszym w XX wieku ludobójstwem.

Oficerowie i wojownicy

Początki niemieckich kolonii sięgają roku 1884. Wtedy to Karl Peters, kupiec i szef Niemieckiego Towarzystwa Afrykanistycznego, dociera na wschodnie wybrzeże Afryki zamieszkane przez ludy suahili. Zawiera układy z lokalnymi plemionami, dobija niełatwego targu z sułtanem Zanzibaru i pozyskuje dla niemieckich działań obszar aż do portugalskiego Mozambiku. Wkrótce przybywają osadnicy i misjonarze. Stosunki z muzułmańską ludnością wybrzeża dość szybko jednak ulegają zepsuciu. Historycy odnotowują, iż „Niemcy świadomie obrażali uczucia religijne i lekceważyli prawa miejscowej ludności”, dopuszczając się nawet „bezczeszczenia meczetu”. W efekcie w 1888 r. dochodzi do pierwszego powstania przeciw niemieckim próbom dominacji. Na jego czele staje Busziri Ibn Salim al-Harthi, wpływowa postać na wybrzeżu, plantator i handlarz niewolników. Zadaje Niemcom poważne straty w dwóch bitwach o Bagamoyo, portowe miasto będące centrum handlu m.in. kością słoniową i niewolnikami. W odpowiedzi kanclerz II Rzeszy, Otto von Bismarck, wysyła na kontynent oficera – awanturnika Hermanna von Wissmanna, z poleceniem, aby ten zwyciężył. Wissmann, który jako pierwszy Niemiec przemierzył samotnie kontynent, najpierw obejmuje posadę komisarza, a z czasem zostaje generałem oraz gubernatorem. To właśnie on formuje nowe oddziały do walki na kontynencie. Są to Schutztruppe (oddziały ochrony), wkrótce potem określone jako Kaiserliche (cesarskie). Stają się one wykonawcami rozkazów, za które obecny prezydent Niemiec przepraszał podczas niedawnej wizyty w Tanzanii.

W Schutztruppe niemieccy żołnierze są mniejszością. Do oddziałów wcielani są przede wszystkim najemni wojownicy pochodzący z krajów afrykańskich. Wissmann rekrutuje ich m.in. spośród plemion Masajów oraz sudańskich Szyllukków. Do oddziałów dołączają ochotnicy z Etiopii, a nawet Zulusi, którzy na tamte ziemie dotarli jeszcze za czasów sławnego wodza Czaki. Ci ostatni dają się poznać w walce jako wyrywający serca i obcinający głowy, co spotyka się wprawdzie z pogardą niemieckich oficerów, ale i ich przyzwoleniem.

Afrykańscy rekruci przechodzą do historii jako askarysi, co w języku suahili oznacza: wojownicy. Dowodzą nimi niemieccy oficerowie, których wizytówką są imiona nadane przez lokalną ludność. I tak współpracownik Wissmanna, oficer Tom von Prince, jest znany na wschodnim wybrzeżu Afryki jako Bwana Sakarani, czyli upajający się wojną, a baron Karl von Grevenreuth zostaje okrzyknięty Simba ka Mrma (Lwem Wybrzeża). Niemcy przy wsparciu Brytyjczyków pokonują powstanie Ibn Busziriego. Wtedy też po raz pierwszy używają w Afryce broni maszynowej. Walka z Ibn Buszirim to preludium do przyszłych potyczek, rzezi i aktów ludobójstwa.

Krew na rękach

Pod koniec XIX wieku wpływy Cesarstwa Niemieckiego na terenie Afryki obejmują ok. 2,5 mln kilometrów kwadratowych. Obszary są podzielone na Niemiecką Afrykę Południowo-Zachodnią, Togoland (późniejsze Togo), Kamerun Niemiecki oraz Niemiecką Afrykę Wschodnią – gdzie urzęduje Wissmann. Lokalna ludność nazywa ten czas rządami kiboko (suahili: hipopotam) z powodu stosowania przez władze kolonialne biczów sporządzonych ze skóry tych zwierząt. Z upodobaniem „zabawiał się” nimi wspomniany już wcześniej Karl Peters, prekursor niemieckich kolonii. Chłostał na śmierć kobiety i dzieci, co dało mu przydomek Mikono Wa Damu, czyli człowiek z krwią na rękach. Za swoje bestialstwo stanął przed niemieckim sądem.

W tym czasie w Afryce Wschodniej przebywa akurat Henryk Sienkiewicz. On z kolei słyszy wiele o Wissmannie, choć nie ma sposobności poznać go osobiście. W liście z marca 1891 r. Sienkiewicz zapisuje jednak pochlebne słowa o twórcy Schutztruppe, który „żywi dla misjonarzy (…) głęboką i prawdziwą cześć”, a „misjonarze odzywają się również z zupełnym uznaniem o niepospolitych przymiotach Wissmanna. Zresztą i w Bagamojo i w Zanzibarze słyszałem o nim tylko pochwały”. Będąc człowiekiem swej epoki, Sienkiewicz postrzega obecność Niemców w Afryce jako misję przeciw niewolnictwu.

Tymczasem przeciw niemieckiej dominacji burzą się kolejne plemiona. Ikoną walki o niepodległość dzisiejszej Tanzanii staje się król Mkwawa, rządzący ludem Hehe. Niemcy, rozpoznając w nim genialnego stratega, określają go Czarnym Napoleonem. Wissmann wysyła przeciw niemu swojego człowieka – Emila von Zelewskiego i służących pod nim askarysów. Lokalna ludność nazywa ich demonami, bo wyłapują dzieci oraz kobiety i odsyłają na wybrzeże, gdzie te wpadają w ręce handlarzy niewolników. 17 sierpnia 1891, w bitwie pod Ruguro, wyposażeni w obszyte lwimi skórami tarcze i ponadmetrowe włócznie wojownicy Mkwawy zadają niemieckim oddziałom druzgocącą klęskę. Jest ona porównywalna z porażką Brytyjczyków w pamiętnej walce z Zulusami pod Isandlwaną dwanaście lat wcześniej. Zelewski ginie w walce.

Czarny Napoleon zostaje pokonany siedem lat później. Niemiecki sierżant odcina mu głowę, a ta trafia do niemieckich muzeów. Po latach czaszka wodza zostaje odnaleziona w Bremie i uroczyście oddana potomkom Mkwawy w 1954 r., stając się narodową „relikwią”.

Rozliczenia

Temat niemieckich kolonialnych nadużyć i zbrodni powrócił w roku 2004, kiedy rząd niemiecki oficjalnie przeprosił za wydarzenia z terenów Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej, czyli dzisiejszej Namibii. Eksterminacja ludów Herero i Nama, jakiej w 1904 r. dokonały niemieckie władze kolonialne, tłumiąc zryw niepodległościowy, została określona w 1985 r. przez oenzetowską podkomisję ds. praw człowieka jako pierwsze ludobójstwo XX wieku. Zginęło ponad 100 tys. osób. Warto tu przypomnieć, że walczący przeciw niemieckim osadnikom powstańcy ludu Herero, zgodnie z rozkazami swego wodza, mieli oszczędzać kobiety, dzieci, ale również Brytyjczyków i misjonarzy. Zgoła inaczej wyglądało to po stronie niemieckiej. Tu dowodził ludobójca, Lothar von Trotha, który wydał lakoniczny rozkaz: „Każdy Herero ma być zastrzelony”. Z kolei niemiecki major Theodor Leutwein negował stosowanie konwencji genewskiej do wojen na terenie kolonii, co skutkowało barbarzyńskim dobijaniem rannych. We wspomnieniach jednego z misjonarzy: „Niemcy nie brali jeńców. Zabijali całymi tysiącami kobiety i dzieci leżące wzdłuż poboczy. Przebijali je bagnetami i dobijali kolbami karabinów. Nie sposób znaleźć słów, by oddać to, co się działo”.

W 2021 r. Niemcy, uznając historyczną odpowiedzialność za wydarzenia z Namibii, zobowiązały się do wypłaty ponad miliarda euro „zadośćuczynienia”, jednak nie w formie reparacji, co otworzyłoby postkolonialną puszkę Pandory, ale jako pomoc rozwojową. Jednak domagający się 30 mld euro odszkodowania potomkowie Herero i Nama nie zgodzili się na takie rozwiązanie. Tymczasem w 2017 r. rząd Tanzanii podjął temat możliwych kroków prawnych w celu uzyskania od Niemiec odszkodowania za zbrodnie w czasie tłumienia  rebelii Maji Maji.

Woda i wojownicy Boga

Powstanie Maji Maji wybucha na przełomie lipca i sierpnia 1905 r. i w krótkim czasie obejmuje niemal 200 tys. km kw. Powstańcy określają siebie jako „wojownicy Boga”. Powstanie ma charakter na poły duchowy. Czarownicy przekonują wojowników, że sprzedawana przez nich woda (maji – woda) chroni przed kulami białych. Niemcy przeciw „świętej wodzie” wytaczają karabiny maszynowe i artylerię. Używają też zakazanej przez II Konwencją Haską amunicji dum dum. Wkrótce przeciw Niemcom walczy jedna trzecia kolonii. Nastają czasy terroru, a służący pod niemieckim dowództwem askarysi dopuszczają się masowych tortur, zanim zadadzą śmierć. Dochodzi do aktów kanibalizmu, mordowane są niemowlęta. Niemcy tylko jednego dnia za pomocą dwóch cekaemów strzelają do niemal 15 tys. powstańców, kładąc trupem tysiące. Dzieła zniszczenia dopełnia taktyka spalonej ziemi, wprowadzona na szeroką skalę przez gubernatora Gustawa von Goetzena. Doprowadza to ludność do śmierci głodowej. Według historyków śmierć wskutek tamtych działań Niemców mogło ponieść prawie 300 tys. osób. Przywódców powstania stracono w 1907 r. Straty po stronie kolonizatorów wyniosły… kilkunastu Niemców i 389 podległych im żołnierzy afrykańskich.

O powstaniu Maji Maji przypomniał 20 grudnia 1956 r. na forum ONZ pierwszy prezydent niepodległej Tanzanii, Julius Nyerere. „Przez piętnaście lat (...) mój lud, z łukami, dzidami i tarczami, nożami i zardzewiałymi muszkietami walczył desperacko, aby przepędzić Niemców. W 1905 roku w słynnej rebelii Maji Maji spróbowali ponownie. Niemcy z charakterystycznym brakiem litości zdławili rebelię”.

Maji Maji było ostatnim zrywem wolnościowym na niemieckich terenach Afryki. Oddziały Schutztruppe z Niemieckiej Afryki Wschodniej przetrwały do 1919 r. i jako jedyne niemieckie oddziały zamorskie nie zostały pokonane. Po I wojnie światowej kontrolę nad Tanganiką przejęła Wielka Brytania. Tanganika uzyskała niepodległość 9 grudnia 1961 r., Zanzibar 10 grudnia 1963 r. Z połączenia tych dwóch 29 października 1964 r. powstała Zjednoczona Republika Tanzanii. W jej hymnie wybrzmiewają słowa: „Mungu abariki Afrika” („Niech Bóg błogosławi Afrykę”). A „to, co się tutaj wydarzyło, to nasza wspólna historia – historia waszych przodków i naszych w Niemczech” – przypomniał podczas spotkania w Songea 1 listopada 2023 r. prezydent Niemiec, określając wodza Mbano „odważnym przywódcą”.

W części faktograficznej korzystałem m.in. z książek: Paweł Brudek „Niemieckie wojska kolonialne w Afryce Wshodniej 1886–1918” oraz „Afryka Wschodnia 1914–1918”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.