Przed nami dekada niepewności. Czy możliwe jest ponadpartyjne porozumienie w sprawie bezpieczeństwa Polski?

Andrzej Grajewski

|

GN 48/2023

publikacja 30.11.2023 00:00

Nie wrócimy do świata sprzed rosyjskiej agresji na Ukrainę, a to oznacza, że priorytetem powinno być bezpieczeństwo Polski. Czy na tym obszarze możliwe jest porozumienie między przyszłym rządem a opozycją?

Polski żołnierz strzegący granicy polsko-białoruskiej w miejscowości Stare Masiewo. Polski żołnierz strzegący granicy polsko-białoruskiej w miejscowości Stare Masiewo.
Artur Reszko /pap

Przed tygodniem brałem udział w unikatowej, jak na nasze standardy, konferencji o polskiej polityce wschodniej, zorganizowanej we Wrocławiu i Wojnowicach, w której brali udział, poza ekspertami, przedstawiciele najważniejszych sił politycznych w naszym kraju i rzeczowo dyskutowali o wyzwaniach, stojących w tej kwestii przed naszym krajem. Zarówno pos. Paweł Kowal (PO), przewodniczący komisji ds. zagranicznych w Sejmie, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, dyrektorka Instytutu Strategie 2050, kierująca kampanią wyborczą Szymona Hołowni, jak również pos. Marcin Przydacz (PiS), do niedawna wiceminister spraw zagranicznych w rządzie premiera Morawieckiego, oraz Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w Kancelarii Prezydenta RP byli zgodni, że nasze bezpieczeństwo będzie zależało od rezultatu wojny w Ukrainie. – Agresja Rosji wymierzona jest nie tylko przeciwko Ukrainie – podkreślała K. Pełczyńska-Nałęcz – jej celem jest dezintegracja Zachodu, a rezultaty będą mieć fundamentalne znaczenie dla całej architektury bezpieczeństwa w Europie. Wszyscy uczestnicy tej debaty byli przekonani, że powinna być kontynuowana pomoc wojskowa, gospodarcza oraz cywilna dla Ukrainy, a naszym strategicznym partnerem w tych działaniach i w sprawie bezpieczeństwa są i pozostaną Stany Zjednoczone.

Jednocześnie żaden z uczestników tej debaty nie miał nadziei na to, że wojna w Ukrainie zakończy się szybko. Wręcz przeciwnie, zarówno w debacie polityków, jak i w zamkniętych dla publiczności dyskusjach ekspertów podkreślano, że musimy być przygotowani na konflikt, który może ciągnąć się latami, ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami dla Polski, Europy i świata. Rosja zdołała przetrwać zachodnie sankcje, przestawiła swoją gospodarkę na tryb wojenny, zbudowała alternatywne sojusze wojskowe i polityczne oraz ma ogromne zasoby ludzkie i finansowe, aby kontynuować wojnę przez lata. To zaś oznacza, że w centrum polityki krajów Zachodu powinny być nakłady na armię oraz wspólne bezpieczeństwo. Tymczasem – przypomniał min. Siewiera – spośród 31 członków NATO zaledwie 11 przeznacza 2 proc. ze swego budżetu na cele obronne. Najmniej koszty zbrojeń chcą ponosić kraje najbogatsze, a Zachód jest coraz bardziej tą wojną zmęczony. Jak to ujął ukraiński historyk prof. Jarosław Hrycak, czeka nas długa wojna na wyczerpanie. Wygra ten, kto będzie miał większe zasoby i nie padnie pierwszy.

Granica, która dzieli

Debata we Wrocławiu odbywała się, gdy trwał kryzys na przejściach granicznych, zablokowanych przez polskich przewoźników. Od czerwca ub. r. ukraińscy kierowcy, bez specjalnych zezwoleń, które obowiązywały wcześniej, za zgodą Brukseli, ale i Warszawy, zaczęli masowo przekraczać polską granicę. Po jakimś czasie okazało się, że ich firmy spedycyjne rozpoczęły również wożenie różnych towarów w Polsce, uprawiając kabotaż. Zagrożeni bankructwem polscy przewoźnicy w listopadzie zablokowali przejścia graniczne. Blokada ma dla Ukrainy poważne skutki gospodarcze, gdyż z powodu niedostarczania paliw ceny na tamtejszych stacjach skoczyły o ponad 20 proc. O ile w przypadku konfliktu o zboże ukraińska opinia publiczna reagowała spokojnie, o tyle w przypadku blokady przejść granicznych następuje eskalacja złych emocji, co widać także w mediach społecznościowych, kipiących wręcz od wrogich komentarzy pod adresem Polaków. Nikt w Polsce nie kwestionuje tego, że w warunkach wojny przepustowość granicy jest dla Ukrainy jedną z najważniejszych spraw, ale w tym wszystkim nie wzięto pod uwagę interesu polskich firm transportowych. Dotąd administracja niewiele zrobiła, aby rozwiązać kryzys. – Jak to jest możliwe – pytała dyr. Pełczyńska-Nałęcz – że grupa kilkudziesięciu osób blokuje infrastrukturę krytyczną państwa, na granicy z krajem prowadzącym wojnę, któremu pomagamy. Paweł Kowal i Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zwracali uwagę, że zgodę na protesty wydali naczelnicy dwóch przygranicznych gmin, ale wojewoda, który mógłby ją anulować, zachowuje bezczynność. Strona rządowa oskarża Brukselę, która zliberalizowała zasady transportu, ale przecież przedstawiciele rządu Morawieckiego zgodzili się na to, argumentował pos. Kowal. Postulował, aby ustalić, w jakim stopniu następuje przejmowanie rynku transportowego przez firmy z Ukrainy, czemu należy przeciwdziałać, także przez regulacje unijne.

Blokada przejść granicznych to tylko jeden z przykładów, jak sprawy bezpieczeństwa i wielkiej polityki międzynarodowej na kierunku wschodnim powiązane są z wieloma kwestiami szczegółowymi. Nierozwiązanym problemem pozostaje nadal spór o zboże, ale potencjalnych ognisk zapalnych można wskazać wiele więcej. Nowe pojawią się w trakcie starań Ukrainy o wejście do Unii Europejskiej. W debacie eksperckiej wskazywano, że w wielu obszarach akcesja Ukrainy boleśnie uderzy w interesy poszczególnych grup lub nawet całych sektorów gospodarczych w Polsce. Dlatego już dzisiaj powinna zostać opracowana mapa takich zagrożeń oraz plan skutecznego przeciwdziałania im, aby chronić własne interesy, a jednocześnie nie hamować drogi Ukrainy na Zachód.

Coraz groźniejsza Białoruś

Kolejnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Europy będzie postępująca integracja Białorusi z Rosją. W wymiarze wojskowym oraz służb specjalnych praktycznie już się to dokonało. Na Białorusi stacjonuje rosyjska taktyczna broń jądrowa, a wojska rosyjskie nie tylko regularnie tam ćwiczą, ale wykorzystują infrastrukturę przemysłową tego kraju dla wojny w Ukrainie. Tam m.in. remontowany jest uszkodzony sprzęt wojenny oraz montuje się drony z części dostarczanych przez Iran oraz inne kraje. Białoruś odgrywa także ważną rolę w transakcjach handlowych Rosji, pozwalających jej skutecznie omijać embargo handlowe przez białoruskie firmy działające pod inną flagą na zachodnich rynkach. Reżim Alaksandra Łukaszenki nie przekroczył jednak czerwonej linii i nie wysłał dotąd swych żołnierzy do walki w Ukrainie. Niezadowoleni z sytuacji mogli wyjechać z kraju. Szacuje się, że od protestów w sierpniu 2020 r. Białoruś opuściło ok. 200 tys. ludzi, co, jak na kraj liczący nieco ponad 9 mln osób, stanowiło znaczne uszczuplenie potencjału buntu. Reżim nie zrezygnuje także z różnych form wojny hybrydowej przeciwko Polsce oraz Zachodowi. Nie chodzi tylko o sztucznie wywołany kryzys migracyjny, którego nową odsłonę w skali, jakiej dotąd nie znamy, możemy mieć wkrótce. Jaka będzie na to reakcja polskich polityków? Zarówno dyr. Pełczyńska-Nałęcz, jak i pos. Kowal mówili, że granica z Białorusią powinna być szczelna. Jednak w odróżnieniu od poprzedników deklarowali konieczność odrzucenia przepisów, pozwalających straży granicznej na zawracanie cudzoziemców, którym udało się nielegalnie przekroczyć polską granicę. Oni powinni znaleźć się w ośrodkach migracyjnych, gdzie zostaną skontrolowani, przekonywali. Tych, którym nie udzielimy azylu, trzeba będzie deportować, inni będą mogli się ubiegać o pobyt w naszym kraju. Później eksperci w zamkniętym gronie dowodzili, że łatwiej to zadeklarować, aniżeli zrobić. Przykład Niemiec i wielu innych krajów zachodnich pokazuje, że deportowanie nielegalnych migrantów jest bardzo trudne z powodów proceduralnych oraz braku możliwości ustalenia tożsamości wielu z nich.

Co dalej z migrantami?

Elementem polityki zagranicznej jest także kwestia migrantów, co szczególnie podkreślała K. Pełczyńska-Nałęcz. Polska do dzisiaj nie ma polityki migracyjnej, co skutkuje stanem zawieszenia i brakiem aktów prawnych wobec wielkiej liczby uchodźców z Ukrainy. Ich liczba stale się zmienia, gdyż pewna część wróciła już na Ukrainę, a wielu pojechało dalej, głównie do Niemiec. Pozostało u nas ok. miliona ukraińskich uchodźców, których status został określony ustawą, której ważność kończy się w marcu 2024 r. Na tej podstawie mogli korzystać z wielu przywilejów socjalnych oraz mieli otwarty dostęp do usług publicznych. Nikt jednak nie potrafi określić, jaki będzie ich status w Polsce po tej dacie. Wielu uchodźców zdołało się już usamodzielnić i podjęło pracę w Polsce. W ciągu ostatnich dwóch lat powstało blisko 20 tys. firm ukraińskich, z których każda zatrudnia po kilku pracowników. Zarejestrowano także 41 tys. jednoosobowych firm ukraińskich, które nieźle sobie radzą na naszym rynku. Szereg problemów jednak pozostało, a największym jest edukacja. Spośród 463 tys. ukraińskich dzieci, które trafiły do Polski od lutego 2022 r., jedynie 170 tys. zostało wprowadzonych do polskiego systemu szkolnego. Ponad 100 tys. kontynuuje naukę on-line w ramach ukraińskiego systemu, ale pozostali są poza jakimkolwiek z nich. Państwo ukraińskie optowało dotąd za nauką on-linie dzieci migrantów, przewidując, że wkrótce będą mogły wrócić do domu. Jednak dzisiaj, kiedy widać, że wojna szybko się nie zakończy, coraz więcej Ukraińców decyduje się na posyłanie dzieci do polskich szkół. To jednak oznacza, że będą one coraz bardziej wrastać w nasz kraj i będzie maleć ich gotowość do powrotu na Ukrainę. Tymczasem, poza rozstrzygnięciami wojennymi, kwestia demograficzna będzie mieć najważniejsze znaczenie dla jej przyszłości. W ciągu ostatnich 30 lat Ukraina z powodu migracji i wojen straciła ponad 20 mln swoich obywateli. Dlatego jej władze są żywotnie zainteresowane tym, aby uchodźcy wrócili, a my, pomagając im w osiągnięciu militarnego zwycięstwa w wojnie o niepodległość, nie możemy naszą polityką migracyjną spowodować, że Ukraina przegra pokój, gdyż nie będzie komu jej odbudować.

Wnioski z tej debaty są oczywiste. Jak powiedział pos. Kowal, przed nami niebezpieczna i niespokojna dekada. Wymagać to od nas będzie większych nakładów na modernizację wojska, a także na wszystkie inne komponenty bezpieczeństwa państwowego. Im bardziej uda się stworzyć ponadpartyjne porozumienie w tych kwestiach, tym większa będzie pewność, że uda się zrealizować optymalne rozwiązania. Dyskusja, której zarys zrelacjonowałem wskazuje, że punktów wspólnych w polityce wschodniej różnych partii jest wiele. Praktyka jednak będzie zależeć od wielu szczegółowych rozwiązań, a tu o zgodę będzie zapewne trudniej. Jedno nie ulega wątpliwości. Wzmacniając sojusze obronne, liczyć musimy przede wszystkim na siebie, gdyż to od naszej możliwości przeciwstawienia się agresji zależeć będzie skuteczna reakcja naszych sojuszników.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.