Ksiądz Piotr Pawlukiewicz w niepublikowanych kazaniach o nadziei, która nigdy nie umiera

Szymon Babuchowski

|

GN 48/2023

publikacja 30.11.2023 00:00

Przesłanie ks. Piotra Pawlukiewicza można streścić w jednym zdaniu: Pan Bóg walczy do końca o każdego człowieka. To jest źródło nadziei, o której mówi wydany właśnie zbiór jego niepublikowanych kazań.

Myśli ks. Piotra Pawlukiewicza (1960–2020) wciąż inspirują kolejne pokolenia wiernych. Myśli ks. Piotra Pawlukiewicza (1960–2020) wciąż inspirują kolejne pokolenia wiernych.
Józef Wolny /Foto Gość

Wybitny kaznodzieja, rekolekcjonista, mówca. Dla wielu przewodnik duchowy. Na spotkania z nim przychodziły tłumy, ale nie po to, by podziwiać jego elokwencję, a po to, by karmić się jego słowami. – Czasem po zrobieniu strasznych rzeczy, bardzo złych, bardzo przykrych, pogrążony w rozpaczy, przygnębieniu, rzucałem się w objęcia słów pochodzących z kazań, z konferencji z udziałem ks. Piotra. I choć bywało różnie, to zawsze do tego wracałem – wyznaje na swoim kanale youtuber Tomasz Samołyk w krótkim filmie pod wymownym tytułem „Ksiądz, który uratował mi życie”. Tak właśnie: uratował, nie tylko jemu zresztą. – Na temat księdza Pawlukiewicza powiedziano wiele świadectw. Tysiące uratowanych małżeństw, tysiące ludzi bliskich samobójstw, w depresji, tysiące rozstań, dramatów. Tysiące historii, które wyprostował dzięki Bogu – słyszymy w filmie. Lektura właśnie wydanej książki „Nadzieja nigdy nie umiera” z niepublikowanymi kazaniami ks. Piotra Pawlukiewicza pozwala jeszcze lepiej zrozumieć ten fenomen.

Anegdota za anegdotą

Co sprawiało, że miał tylu słuchaczy? – Na pewno miał jakiś rodzaj charyzmy, który przyciągał ludzi – opowiadał mi Krzysztof Antkowiak przy okazji wydania płyty z piosenkami napisanymi do tekstów ks. Pawlukiewicza. – Mówił do ludzi w prosty sposób, nie posługiwał się jakimiś wydumanymi słowami. Umiał słuchać i nazywać rzeczy po imieniu. Miał też w sobie taki dar, że czytał ludzi. Wystarczyło, że spojrzał na kogoś, a miało się wrażenie, że wszystko o nim wie. Było coś takiego w jego spojrzeniu: kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz, też nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że on wie, co się we mnie dzieje. Wiele osób przychodziło do niego z problemami, a on w prosty sposób wyjaśniał różne sprawy, przedstawiając swój punkt widzenia.

– Miał wyjątkowy dar łączenia Ewangelii z realnym życiem – podkreśla ks. Bogusław Kowalski, przyjaciel ks. Pawlukiewicza, proboszcz parafii Nawrócenia św. Pawła Apostoła w Warszawie. – Jego konferencje były zawsze pełne świetnie dobranych przykładów, analogii, porównań, które mógł zrozumieć zarówno człowiek prosty, jak i wykształcony. O dylematach małżeńskich, problemach młodzieży czy osób starszych mówił tak, jakby to wszystko sam przeżył. Właśnie dlatego, że potrafił słuchać. Swój przekaz ubierał w takie słowa i obrazy, że ludzie odnajdywali w nich siebie. Był w tym idealnym wręcz naśladowcą Pana Jezusa, bo przecież Ewangelia nasycona jest przypowieściami.

Właśnie to dotknęło Tomasza Samołyka, który z konferencjami ks. Piotra zetknął się po raz pierwszy jako zbuntowany nastolatek na licealnej lekcji religii. Jego uwagę przykuł nie tylko fakt, że konferencja dotyczyła… seksu. – Wtedy utkwiło mi coś jeszcze: sposób mówienia, opowiadania, anegdota za anegdotą. I serwowanie Ewangelii tak, jakbym to ja był w centrum tych wydarzeń. Nikt wcześniej nie mówił do mnie w Kościele w ten sposób. Słyszałem, że Bóg mnie kocha, że Chrystus umarł na krzyżu za moje grzechy, że „należy zanurzyć swoje grzechy w łasce Bożego miłosierdzia”. Sorry, ale to nic dla mnie wtedy nie znaczyło. A wtedy, cały na czarno, wchodzi on. I tak jakby ktoś jednym pstryknięciem palca zburzył mi wszystkie moje wyobrażenia na temat księży. (…) Na tej lekcji religii ktoś wrzucił do mojej głowy ziarno. I nie, ja nie stałem się wtedy natchniony, wierzący, kościółkowy i bezgrzeszny. Ale do tej pory mam taki nawyk, że niemal codziennie słucham duchownych, księży Kościoła katolickiego, którzy na Biblii zjedli zęby. I on mnie tego nauczył.

Będą z ciebie ludzie

Ludzie ciągnęli do ks. Piotra, bo dawał im nadzieję. – Jego przesłanie można streścić w jednym zdaniu: Pan Bóg walczy do końca o każdego człowieka – twierdzi ks. Kowalski. – Piotr często powtarzał swoim rozmówcom: „Będą z ciebie ludzie”. Zachęcał: zacznij od nowa, nie ma drogi, z której nie można zawrócić. Bóg nigdy nie stawia nikogo na straconej pozycji. Jeśli w człowieku jest odrobina dobrej woli, Pan Bóg znajdzie na niego sposób.

Właśnie dlatego najnowsza książka z tekstami ks. Piotra nosi tytuł „Nadzieja nigdy nie umiera”. „To książka, która podnosi na duchu, pomaga spojrzeć na siebie i swoje życie obiektywnie; z szerszej perspektywy problemy maleją. Nabieramy chęci i sił do pracy nad sobą, do zmian na lepsze, do działania, do życia na 200 procent. Jak zawsze nie brakuje tu anegdot, prawdziwych historii z życia wziętych i poczucia humoru. Jeśli potrzebujesz »światełka w tunelu«, sięgnij po tę pozycję, to będzie pierwszy krok do zmian w Twoim życiu na lepsze, do życia z nadzieją” – zachęca na swoim Instagramie aktorka Małgorzata Kożuchowska, którą z księdzem Piotrem łączą także osobiste wspomnienia, m.in. dlatego, że to on pobłogosławił jej małżeństwo. „Często mawiał: jeśli masz jakiś problem, coś cię dręczy, doszedłeś do jakiejś granicy w swoim życiu, masz tylko jedno wyjście: jest taki Gość, ten Gość nazywa się Jezus Chrystus. Oddaj Mu wszystko, ale bez stawiania warunków, zawierz Mu całe swoje życie, a zobaczysz, jakie cuda dla ciebie przygotował…” – wspominała tuż po jego śmierci.

Wyboru niepublikowanych wcześniej kazań, wygłoszonych między 2008 a 2014 rokiem, dokonał Adam Gutkowski. „Nie znajdą Państwo w tej książce rozpraw filozoficznych o nadziei. Nie taki jest jej cel. Ksiądz Pawlukiewicz robił wszystko, by przybliżyć ludziom Pana Boga, by mówić o Nim językiem, jakim posługujemy się na co dzień” – podkreśla autor opracowania. I dodaje, że szukał takich kazań, w których ks. Pawlukiewicz mówił „o źródłach nadziei, o tym, skąd możemy ją czerpać”. Dlatego są tu teksty mówiące o zmartwychwstaniu, o Dawcy Nadziei, którym jest Duch Święty, i o spowiedzi „dającej nadzieję na powrót w ramiona Ojca”. Wreszcie o doświadczeniu kryzysu, bo „do wyjścia z każdej bardzo trudnej sytuacji potrzebna jest nadzieja, że kiedyś będzie lepiej”.

Najlepsze lustro świata

Czytając te kazania, po raz kolejny odkrywamy, że ks. Piotr Pawlukiewicz miał niezwykły wręcz talent do formułowania myśli tak, by trafiały prosto w serce. Kiedy na przykład opowiada historię Nicka Vujicica, znanego ewangelizatora, który urodził się bez rąk i nóg, i jego pozornie niewysłuchanych modlitw o uzdrowienie, to stwierdza: „(…) jeśli Bóg nie czyni cudu, o który Go prosi, to znaczy, że on sam ma się stać cudem. Cudem dla innych, cudem, który będzie świadczył o miłości Boga. Jeśli Bóg nie zmienia okoliczności czy wydarzeń, to znaczy, że chce się nimi posłużyć w jakimś ważnym celu”. Prawda, że budujące? A dla tych, którzy zaczynają tracić już nadzieję, że Bóg przejmuje się ich losem, ten krótki fragment może być wręcz odkryciem wywracającym świat do góry nogami! Albo może lepiej: na powrót stawiającym go na nogi.

Najbardziej poruszające karty tej książki poświęcone są spowiedzi. Ksiądz Piotr zwraca uwagę, że kluczowa w niej jest otwartość. „Wiecie, dlaczego wielu ludzi odchodzi od konfesjonału tak smutnych, jak do niego przyszli? Bo w głębi serca czują, że się nie wyspowiadali. (…) czasami stoją w kolejce do konfesjonału naprawdę długo, cierpią i kręcą się, po czym odchodząc po spowiedzi, cieszą się, że udało im się nie powiedzieć wszystkiego, ale i nie skłamać. »Powiedziałem, że ukradłem sznurek. Nie pytał, czy na końcu była krowa«. Po co iść do takiej spowiedzi? Żeby mówić jakieś półprawdy?”.

Kaznodzieja ukazuje też sytuacje, w których przychodzimy do spowiedzi zdruzgotani powtarzalnością swoich upadków. „Pamiętajcie, kochani, nie gapcie się w lustro, bo będziecie mieli z roku na rok coraz gorszy widok. (…) Patrzcie się w twarz Chrystusa – to jest najlepsze lustro na świecie (…). Ludzie mówią jedno: ja mam problem, bo ja, bo mi, bo mnie, bo u mnie, bo moje, węże, węże, węże, węże. Jezusa jakby nie widzieli” – mówi. I przywraca nam właściwą perspektywę, ucząc, by patrzeć na Tego, który „wszystko obmywa kropelką swojej krwi”. To jest właśnie źródło nadziei, o której opowiada ta poruszająca i – nie mam wątpliwości – przemieniająca serca książka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.