Niemiecki biskup dla „Gościa Niedzielnego”: Podzieleni biskupi to katastrofa dla wiernych w Niemczech

GN 48/2023

publikacja 30.11.2023 00:00

O podzielonym Kościele w Niemczech i o różnicach między niemiecką Drogą Synodalną a zwołanym przez papieża Synodem o synodalności mówi bp Stefan Oster, ordynariusz Pasawy, w rozmowie z Tomaszem Kycią, dziennikarzem niemieckich rozgłośni Rundfunk Berlin-Brandenburg i COSMO.

Bp Stefan Oster SDB  ur. w 1965 r., salezjanin, ordynariusz Pasawy, prof. teologii dogmatycznej. Jest jednym z czterech niemieckich ordynariuszy, którzy odmówili udziału w pracach niemieckiej Komisji Synodalnej. Gremium to składa się z biskupów i świeckich, byłych członków tzw. Drogi Synodalnej. Ma ono przygotować powstanie Rady Synodalnej jako stałej „instytucji doradczej i decyzyjnej”. Watykan wielokrotnie przestrzegał, że katolicy w Niemczech nie mają uprawnień do zainstalowania takiej instytucji, a ost… Bp Stefan Oster SDB ur. w 1965 r., salezjanin, ordynariusz Pasawy, prof. teologii dogmatycznej. Jest jednym z czterech niemieckich ordynariuszy, którzy odmówili udziału w pracach niemieckiej Komisji Synodalnej. Gremium to składa się z biskupów i świeckich, byłych członków tzw. Drogi Synodalnej. Ma ono przygotować powstanie Rady Synodalnej jako stałej „instytucji doradczej i decyzyjnej”. Watykan wielokrotnie przestrzegał, że katolicy w Niemczech nie mają uprawnień do zainstalowania takiej instytucji, a ost…
Nickels /face to face/reporter/east news

Tomasz Kycia: Księże Biskupie, co dalej po liście papieża, krytycznym wobec niemieckiej Drogi Synodalnej? Większość niemieckich biskupów nie ma zamiaru niczego zmieniać. Czy zmierzamy w kierunku głębokiego podziału w Kościele w Niemczech? A może jest on już rzeczywistością?

Bp Stefan Oster:
Papież jest zaniepokojony, moim zdaniem słusznie. Ja sam z kilku powodów nie biorę udziału w pracach Komisji Synodalnej – i to już daje światu obraz podzielonych niemieckich biskupów. To jest oczywiście katastrofa dla wiernych w Niemczech: biskupi są podzieleni. Ale w rzeczywistości moja decyzja o nieuczestniczeniu w Komisji Synodalnej ma na celu właśnie zachowanie jedności z Rzymem, by – jak pisze w tym liście papież Franciszek – nie „oddalać się coraz bardziej od wspólnej drogi Kościoła powszechnego”. Stanąłem przed wyborem: wyraźnie uwidocznić istniejącą już polaryzację wśród biskupów albo uwidocznić moją drogę jedności z Kościołem powszechnym. Jedno i drugie jest bardzo ważne, a moim zdaniem tragedią jest to, że my, niemieccy biskupi, jesteśmy tak mało zgodni w kluczowych kwestiach antropologii i eklezjologii.

List papieża to potwierdzenie własnego wyboru czy raczej powód do smutku, że sprawy w Niemczech zaszły tak daleko? Jakie jest wyjście z tej głębokiej niezgody?

Jedno i drugie: ucieszyłem się, że Franciszek wypowiedział się tak klarownie, i jednocześnie byłem smutny, że sytuacja w naszym kraju jest taka, jaka jest. Moim zdaniem wyjściem z impasu byłoby, gdyby niemiecka Droga Synodalna mogła teraz podporządkować się procesowi synodalnemu w Kościele powszechnym – z wyraźnym zaakceptowaniem jego treści i decyzji – i zintegrować z nim. Wymagałoby to wielkiej pokory i być może oznaczałoby nawet wycofanie decyzji już podjętych na Drodze Synodalnej – na przykład w odniesieniu do przegłosowanego dokumentu o „Ceremoniach błogosławieństw dla kochających się par”. Nie chodzi w nim bynajmniej tylko o ludzi, którzy darzą uczuciem osoby tej samej płci; krąg ten w dokumencie jest znacznie szerszy i obejmuje wiele różnych konstelacji par. Pismo to pokazuje zatem, że w Niemczech zakłada się już zmianę moralności seksualnej i na tej podstawie buduje dalej.

Sygnały ostrzegawcze wobec niemieckiej Drogi Synodalnej wielokrotnie dochodziły z różnych regionów świata, w tym także z Watykanu, a ostatnio od abp. Stanisława Gądeckiego. Jakie znaczenie miały one dla niemieckich biskupów i innych uczestników Drogi Synodalnej?

Ponieważ należę do mniejszości biskupów, którzy publicznie krytykowali Drogę Synodalną, usłyszałem na synodzie w Rzymie wiele głosów wsparcia ze wszystkich stron świata. Niektórzy byli zaskoczeni, że w Niemczech są biskupi, którzy myślą podobnie jak ja. Z abp. Stanisławem Gądeckim miałem kilka dobrych spotkań. Jest on świadomy potencjalnej mieszanki wybuchowej zawartej w tekstach Drogi Synodalnej. I dlatego jego upomnienia są uzasadnione, podobnie jak głosy z innych części świata, na przykład z USA czy Afryki. Ale rozumiem też, że niektórzy niemieccy biskupi czują się niezrozumiani przez abp. Gądeckiego, bo nasza sytuacja kościelna i społeczna jest zupełnie inna niż w Polsce. Ja też próbuję zrozumieć, gdzie jako biskupi możemy się zgodzić, ponieważ teologia i nauczanie Kościoła zawsze się rozwijało. Jednocześnie staram się dociec, gdzie ten rozwój nie jest możliwy ze względu na fundamentalną granicę. I moim zdaniem Droga Synodalna w decydujących punktach przekracza te granice. Dostrzega to także abp Gądecki. Ale kiedy pisze list ze skargą do papieża, a list dotyczy również nas, niemieckich biskupów, to podobnie jak biskup Bätzing chciałbym, aby przynajmniej nas poinformował lub nawiązał z nami dialog.

Ksiądz Biskup postanowił wziąć udział w Drodze Synodalnej z pewnymi zastrzeżeniami, mówiąc mi w 2019 roku w jednym z wywiadów, że „kwestia jednomyślności w Konferencji Episkopatu Niemiec jest dla mnie bardzo ważna – także teologicznie”. Miał Ksiądz Biskup nadzieję, że „wejdzie w szczery, intensywny dialog”, przyznając jednocześnie, że nie wie, dokąd ta droga doprowadzi. Jak ten bilans wygląda dzisiaj?

Jednym z ważnych tematów było wówczas podkreślenie katastrofy, jaką jest dla Kościoła skandal nadużyć seksualnych, i poszukiwanie jego przyczyn, zwłaszcza tak zwanych przyczyn systemowych. Tutaj my, Niemcy, możemy być skuteczni i bardzo dokładni, dzięki naszym środkom finansowym z podatku kościelnego. Możemy organizować duże wydarzenia, takie jak Droga Synodalna, dogłębnie badać i przedstawiać kompleksowe, dobrze przemyślane teologicznie teksty. Uważam jednak, że to, co my nazywamy „przyczynami systemowymi”, papież Franciszek nazywa „klerykalizmem”. Niemieckie teksty to tylko bardziej zgłębiają. Na przykład w trudnym zagadnieniu: czym jest władza w Kościele? Władza świecka, władza duchowa, władza księży i inne przejawy władzy? Jednak my, Niemcy, mamy również tendencję do problematyzowania wszystkiego – na przykład wraz z władzą klerykalną do kwestionowania sakramentalności posługi kapłańskiej. A to oczywiście idzie za daleko. Uważam również, że chcemy zająć się reformami przede wszystkim strukturalnymi, ponieważ odnowa duchowa wydaje się o wiele trudniejsza niż odnowa strukturalna. I myślę, że to jest prawdziwy problem.

Być może wyszedł na jaw właśnie dzięki Drodze Synodalnej?

Tak, ważne jest to, że karty zostały odkryte. Większość uczestników Drogi Synodalnej to ludzie zawodowo związani z Kościołem. Dominujący teologowie, którzy tam byli, opowiadali się za liberalizującymi zmianami: zdecydowana większość tych, którzy pracują w Kościele w Niemczech, myśli zgodnie z uchwałami Drogi Synodalnej. Śmiem jednak wątpić, czy większość wiernych w Niemczech ze zwykłego Ludu Bożego, dla których na przykład ważne jest uczestnictwo we Mszy Świętej, którzy oprócz niedzieli świętują również w dni powszednie, a następnie regularnie chodzą do spowiedzi, również zgadza się z najważniejszymi decyzjami Drogi Synodalnej. W każdym razie pokazała ona wyraźnie, jak głębokie są podziały w niektórych tematach.

A poziom teologiczny Drogi Synodalnej był satysfakcjonujący? Były jakieś punkty wyjścia do uczciwej debaty? Ksiądz Biskup jest profesorem teologii dogmatycznej.

Moje doświadczenie było takie, że niewielu teologów, którzy byli krytyczni wobec niektórych pomysłów reformy i zainteresowani bardziej dogłębnym i zróżnicowanym zrozumieniem istniejącego nauczania w duchu Soboru Watykańskiego II, Tradycji i Pisma Świętego, miało szanse. Uczestniczyłem w pracach forum, które zajmowało się moralnością seksualną. Odniosłem silne wrażenie, że tam już została podjęta decyzja o zmianie istniejącej doktryny w istotnych punktach. Wydawało mi się, że główni protagoniści Drogi Synodalnej byli w zasadzie od samego początku pewni, że w moralności seksualnej zdecydowanie potrzebne są znaczące zmiany. To utrudniło sytuację. Wierzę, że w głębi chodzi o fundamentalne, a nawet metafizyczne pytania: jak rozumiemy ludzką wolność? Jak wolność ma się do prawdy? Co oznacza odkupiona wolność? Ja sam podchodzę do tych kwestii z perspektywy szkoły personalizmu, która jest również bliska nauczaniu papieża Jana Pawła II. Pozostali, zdecydowana większość, mieli inne podejście, na przykład do kwestii wolności. Problem polegał jednak na tym, że nie dotarliśmy do korzeni tych różnic. Mam wrażenie, że zdecydowana większość zbyt szybko przekonała się o słuszności własnego stanowiska – i poszła dalej.

Czy na synodzie w Rzymie było inaczej? Jakie były największe różnice między tymi dwoma spotkaniami?

Chciałbym zwrócić uwagę na trzy główne różnice. Po pierwsze, papież naprawdę poważnie potraktował własne słowa, mówiąc, że prawdziwym bohaterem synodu jest Duch Święty. Synodalność oznacza słuchanie, wielokrotne milczenie, modlitwę, wsłuchiwanie się w Pismo Święte – a następnie mówienie w taki sposób, aby nie było szybkich polaryzacji, abym nadal mógł szukać czegoś dobrego w teologicznym przeciwniku i znajdować to. Po drugie: papież Franciszek podkreślił, jak ważna dla synodu jest w odniesieniu do mediów „przestrzeń chroniona”. Tam, gdzie nie ma transmisji na żywo, nie ma ciągłego monitorowania przez media, istnieje znacznie mniejsza pokusa mówienia politycznie. Jest większa szansa mówienia prosto z serca. Papież wielokrotnie powtarzał: „Tu nie chodzi o politykę, nie jesteśmy parlamentem. Jesteśmy razem w duchowej podróży – pod przewodnictwem Ducha Świętego”. Po trzecie, temat „misji” stanął w centrum: wspólnota, misja, uczestnictwo. Jak możemy być wspólnotą, która naprawdę ma misję? Albo jak być wspólnotą, która jest misją, ponieważ misja jest jej najgłębszą tożsamością? W każdym razie było to wspaniałe doświadczenie Kościoła powszechnego. Jak dotąd jednak to nadal rodzaj „synodu” o wszystkim, a przynajmniej na wiele tematów. Przed nami jeszcze wiele pracy.

Na synodzie w jednej grupie roboczej pracował Ksiądz Biskup z kard. Grzegorzem Rysiem. Obaj stawiacie na nową ewangelizację i na osobistą relację z Chrystusem. Czyżby otwierała się tu przestrzeń do wspólnej pracy w Kościele?

Z kard. Rysiem dość dobrze się rozumieliśmy, na przykład w grupie roboczej ds. ekumenizmu. Myślę też, że trochę się poznaliśmy. Wcześniej w ogóle go nie znałem – i stopniowo odkrywałem, jak imponującym jest człowiekiem. A co ze wspólną pracą? Jestem ciekaw, co nas jeszcze czeka; spotkamy się ponownie w październiku przyszłego roku na ostatnim etapie Synodu o synodalności.

Czym należy się zająć w pierwszej kolejności, myśląc o Kościele, zwłaszcza o Kościele w Niemczech?

Sądzę, że papież Jan Paweł II, mówiąc o nowej ewangelizacji, chciał, aby ludzie naprawdę odnaleźli drogę do osobistej i wspólnotowej relacji z Chrystusem. Tego nie można tak po prostu „zrobić”, o tym można tylko zaświadczyć. I można tworzyć miejsca i przestrzenie wierzącej, rozmodlonej wspólnoty, w których dąży się do spotkania z Chrystusem. Nieustannie zaskakuje mnie też, jak bardzo zanika konkretna wiedza na temat wiary, jak ludzie przestają się wiarą w ogóle interesować. Tu trzeba coś zrobić. Konieczna jest praca z Pismem Świętym, konieczna jest katechizacja. Trzeba się zastanowić, jakie są dobre, atrakcyjne formy głoszenia wiary. A ponadto myślę, że naprawdę ważne jest (i mówię to również do siebie), abyśmy zwracali większą uwagę na ludzi ubogich; że mogą iść z nami, że potrzebujemy ich, ponieważ pokazują nam ubogiego Jezusa.

Skąd Ksiądz Biskup czerpie nadzieję i siły na to wszystko?

Czuję wsparcie modlitewne we wspólnocie, w której żyję. Mam też wspaniałych ludzi, którzy wspierają moją posługę w zespole. Czuję się bardzo blisko połączony z Chrystusem i niektórymi świętymi. A czasami – pomimo moich ograniczeń i grzechów – jestem wdzięczny jak mały chłopiec, któremu pozwala się robić coś, co naprawdę lubi robić: mówić o Jezusie, i – nawet jeśli nieudolnie – żyć Nim.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.