Herod. Władca zniewolony władzą

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

Historia Kościoła 1/2024

publikacja 30.11.2023 00:00

Tylko Ewangelia mówi o rzezi niewiniątek w Betlejem. Innych świadectw historycznych nie ma, ale gdy pozna się sylwetkę Heroda, łatwo zauważyć, że ten człowiek był zdolny do takich rzeczy. I jeszcze gorszych.

Rzeź niewiniątek na obrazie Petera Paula Rubensa. Rzeź niewiniątek na obrazie Petera Paula Rubensa.
Wikipedia

Naskraju Pustyni Judzkiej nieopodal Betlejem wznosi się wzgórze w kształcie stożka o ściętym wierzchołku. To Herodion, twierdza zbudowana przez Heroda zwanego Wielkim. W 2007 roku żydowski archeolog prof. Ehud Necer odnalazł tam resztki grobowca sławnego władcy. Ponura to była sława, i to nie tylko ze względu na to, co o nim czytamy u ewangelisty Mateusza. Herod od początku nie był ulubieńcem Żydów, tym bardziej, że nie był z ich narodu. Jako Idumejczyk należał do bardzo dalekiego potomstwa biblijnego Ezawa, tego, który po konflikcie z bratem Jakubem osiadł w krainie Edom na południe od Jerozolimy.

Herod był nadzwyczaj ambitny, łasy na władzę i obsesyjnie jej strzegący. Zdobył ją po swoim ojcu Antypatrze, idąc po trupach i stosując intrygi. Wobec słabszych od siebie nie miał żadnych skrupułów. Kiedy ktoś mu zawadzał, po prostu go zabijał. W odniesieniu do ludzi ważniejszych wykazywał nadzwyczajną intuicję – wiedział, do kogo się łasić, a do kogo zachować rezerwę. To dlatego na przykład pozostał zimny wobec uwodzicielskich zabiegów Kleopatry. Słynna królowa Egiptu miała apetyt na jego władztwo, ale Herod zdawał też sobie sprawę, że lepiej trzymać dystans wobec kobiety, która okręcała sobie wokół palca władców Rzymu. Kleopatra czuła się obrażona jako kobieta i dyplomatka, ale król dzięki temu zachował być może nie tylko władzę, ale i życie. A władza była dla niego najważniejsza – co widać także na kartach Mateuszowej Ewangelii. Ona była jego prawdziwą miłością. Nikt inny nie miał więcej miejsca w jego sercu, choć była osoba, którą po swojemu kochał i do której – rzecz niebywała – czuł szacunek. To Mariamme, jedna z jego dziesięciu żon. Pochodząca z królewskiego rodu Machabeuszów kobieta zniewalała go zarówno nieprzeciętną urodą, jak zaletami charakteru i pełną godności postawą. Król wyróżniał ją spośród pozostałych żon, podobnie jak trzech synów i dwie córki, które z nią miał. Ale nawet ona w końcu przegrała z Herodową obsesją na punkcie władzy.

Zaczęło się od krewnych Mariamme, w których, jako ludziach o szlachetnej krwi, widział potencjalnych konkurentów. A takich po prostu mordował. Najpierw padło na młodziutkiego brata Mariamme, Jonatana, którego niedawno Herod uczynił najwyższym kapłanem. Kilka dni później odbywał się festyn w pobliżu Jerycha, na którym był on obecny. Jako że dzień był gorący, poproszono arcykapłana do udziału w zawodach pływackich. Nie był on dobrym pływakiem, więc przydzielono mu dwóch „mistrzów”, którzy tak ubezpieczali chłopaka, że z sadzawki wyciągnięto go martwego. Herod lamentował nad tym „wypadkiem”, urządził też zmarłemu wspaniały pogrzeb, ale nie zmylił tym Mariamme. Historyk Józef Flawiusz zanotował, że odtąd „nie mniej go nienawidziła, jak on ją miłował”. Zawistna siostra Heroda, Salome, wykorzystała to do zasiania w sercu brata podejrzeń, że jej szwagierka nie jest mu wierna. Wskutek jej intryg Herod kazał zamordować ukochaną żonę. Mariamme okazała się godna swoich przodków – w obliczu śmierci zachowała spokój. Herod zaś po straceniu żony wpadł w rozpacz. Rwał włosy z głowy i biegał po pałacu wołając: „Mariamme! Mariamme!”. Kazał też służbie zwracać się do zmarłej tak, jakby jeszcze żyła. Nie przeszkodziło mu to jednak zamordować kilku jej krewnych, w tym matki i dziadka.

Budowniczy

Mimo dokonywanych zbrodni Herod próbował wkupić się w łaski Żydów. Był miłośnikiem wspaniałych budowli, a jako sprawny zarządca potrafił tę pasję zrealizować. Z jego rozkazu w Judei, Galilei i Samarii stanęły fortece, pałace, teatry, hipodromy i świątynie. Te ostatnie stawiał najczęściej ku czci „boskiego cesarza”, pamiętając, że to z łaski Rzymu nosi koronę.

Na użytek Żydów Herod odgrywał rolę czciciela jedynego Boga Jahwe. Przy tej okazji postanowił rozbudować świątynię w Jerozolimie. Obecna, odbudowana po najeździe Nabuchodonozora, nie prezentowała się okazale. Daleko jej było do poprzedniej, Salomonowej. Ale Herod zapragnął przewyższyć Salomona. Trzeba więc było świętą budowlę całkowicie przerobić i rozbudować.

Żydzi byli nieufni. Obawiali się, że satrapa zburzy dawną świątynię, a nie postawi nowej. Albo że zbuduje tam coś zupełnie innego, nową „ohydę spustoszenia”, pełną rzeźb i pogańskich symboli. A jednak Herod Żydów zaskoczył. Okazał wielki respekt dla przepisów Prawa Mojżeszowego. Ponieważ w najświętszej części świątyni mogli przebywać tylko kapłani, król kazał przeszkolić w rzemiośle budowlanym ponad tysiąc kapłanów. W innych częściach świątyni pracę podjęło 10 tysięcy robotników.

Był 20 rok przed Chrystusem, gdy święte miasto rozbrzmiało dźwiękami tysięcy młotów i siekier. Przybytek, zbudowany przez kapłanów, stanął półtora roku później. Po ośmiu latach oddano do użytku znacznie powiększone dziedzińce, obwiedzione wspaniałymi portykami. Był tylko jeden zgrzyt – Herod nad jedną z bram kazał zawiesić złotego orła. Ponieważ Prawo Mojżeszowe zabrania Żydom sporządzania podobizn ludzi i zwierząt, rozległy się protesty. Ale król się uparł i tak zostało.

W dniu poświęcenia świątyni Herod złożył w ofierze 300 wołów. To było dzieło jego życia – budowla, która imponowała nawet Rzymianom. Świadectwo podziwu, jaki budziła, znajdujemy w Ewangelii wg św. Marka. „Nauczycielu, patrz, co za kamienie i jakie budowle!” – mówi do Jezusa jeden z uczniów.

Lepiej wieprzom

Gdy Jerozolima piękniała, narastała obsesja Heroda. Obawa o utratę władzy stawała się u niego paranoiczna. Żeby poddani nie pomyśleli, że nie ma już sił, farbował siwiejące włosy. Nikomu nie ufał, może z wyjątkiem swojej siostry Salome. W tym czasie dwaj synowie Mariamme (trzeci zmarł w dzieciństwie) wrócili z Rzymu, gdzie kształcili się u boku cesarza. Salome, przestraszona, że zechcą się na niej zemścić za śmierć matki, podszepnęła bratu, że młodzieńcy chcą go zabić i zagarnąć jego władzę. Uwierzył. Już to pokazuje, w jakim stanie psychicznym był stary satrapa. „Samemu Herodowi życie obmierzło, gdyż znajdował się w wielkim utrapieniu i nie miał do nikogo zaufania, co było wielką karą za skłonność do podejrzeń. Nieraz nawet przedstawiał sobie, że syn na niego napada i stoi przed nim z dobytym mieczem. Takie myśli nachodziły go dniem i nocą i miotał się, jakby szał go opętał i rozum postradał” – pisał Flawiusz.

Zeznania przeciw synom wymuszono torturami na rzekomych „uczestnikach spisku”, a zastraszeni sędziowie posłusznie skazali chłopaków na śmierć.

Gdy cesarz August, który znał i lubił chłopaków, dowiedział się o ich egzekucji, skrzywił się i wycedził: „Lepiej być wieprzem Heroda niż jego synem”. Porównanie było tym trafniejsze, że Herod nigdy nie kazał zabijać świń, bo nie jadł wieprzowiny.

Bez skrupułów

A z królem było coraz gorzej. Flawiusz pisze, że Heroda palił „powolny ogień, który nie objawiał się wielką gorączką na zewnątrz, lecz raczej trawił go srodze wewnątrz”. Historyk wspomina o wrzodach, dojmującym bólu i robactwie w gnijących fragmentach ciała. Wszystko to bynajmniej nie skłaniało władcy do zaniechania okrucieństw. Przeciwnie. Teraz mało już było już takich dni, w których Herod nie zrobiłby czegoś strasznego.

Po uduszeniu synów Mariamme najbliższym kandydatem do następstwa po Herodzie był Antypater, najstarszy z królewskich synów z innych żon króla. Ojciec wyczuł, że za bardzo śpieszy mu się do tronu. Skazał go na śmierć, ale bojąc się gniewu cesarza, czekał na pozwolenie z Rzymu. Mniej więcej w tym czasie doszło do rzezi niewiniątek w Betlejem. Choć kroniki o tym milczą, to na tle zbrodni, jakie popełniał władca, zabicie małych dzieci w niewielkiej wówczas miejscowości nie wydaje się czymś szczególnym. Także opisane przez Mateusza okoliczności poprzedzające rzeź niewiniątek zgadzają się z charakterystyką Heroda, jaka wyłania się z innych przekazów historycznych. Kiedy Mędrcy zmierzający do Betlejem zapytali o nowonarodzonego króla żydowskiego, „Herod przeraził się”. Wychodzi tu po raz kolejny obsesja króla, jaką miał na punkcie własnej władzy. Pasuje do tej charakterystyki również jego reakcja na fakt, że Mędrcy go zawiedli. „Wpadł w straszny gniew” – czytamy. Taki właśnie był Herod – człowiek, który nie znosił sprzeciwu.

Niech płaczą

Fatalny stan zdrowia Heroda ośmielił faryzeuszów, którzy zrzucili orła znad bramy świątynnej. Król jednak, choć leżący, znalazł dość siły, żeby ukarać sprawców „zamachu”. Dwóch kazał spalić żywcem, a czterdziestu innych zamordować „zwyczajnie”.

A cierpienie narastało. Rany tak cuchnęły, że trudno się było do króla zbliżyć. On sam wiedział już, że śmierć jest blisko i żadne leczenie nie pomoże. Wtedy zrobił coś, czym udowodnił, że jego duch jest w nie lepszym stanie niż ciało. Świadom, że jego śmierć spowoduje wybuch radości, postanowił temu zapobiec. W tym celu kazał zgromadzić się na hipodromie w Jerozolimie najwybitniejszym Żydom z całego królestwa. Zjawili się licznie, bo odmowa groziła śmiercią. Następnie wezwał siostrę z jej mężem i wydał następujące dyspozycje: Gdy umrze, to zanim wieść o tym się rozejdzie, oni mają wydać żołnierzom rozkaz otoczenia hipodromu i… wystrzelania z łuków wszystkich tam obecnych. Herod spodziewał się, że dzięki temu po jego śmierci nie będzie żadnej radości, i że „jeśli ich w ten sposób wytracą, sprawią mu podwójną radość, bo i to, co im na łożu śmierci przykazał, wypełnią, i zgon jego godną uczczą żałobą”. Jak pisze Flawiusz, król błagał Salome i szwagra „ze łzami i zaklinając na więzy krwi i miłość Boga, by mu tego honoru nie odmówili”. A oni przyrzekli, że tak postąpią.

Niebawem nadeszły listy z Rzymu. Cesarz zezwalał Herodowi zrobić z synem Antypatrem, co zechce. Sprawiło to władcy taką radość, że znacznie mu się poprawiło. Ale na krótko. Potem nastąpiło pogorszenie. Cierpienie wzmogło się na tyle, że król chciał pchnąć się nożem. Kobiety narobiły krzyku. Antypater myślał, że król umarł, więc próbował namówić naczelnika więzienia, żeby go wypuścił. Ten jednak zaraz powiadomił o tym króla. Herod ostatkiem sił wydał rozkaz zabicia syna. Egzekucja nastąpiła natychmiast.

Pięć dni później – a była to połowa marca 4 roku przed Chrystusem* – Herod wyzionął ducha.

„Był to człowiek równie srogi dla wszystkich i niepohamowany w gniewie. Pogardzał wszelką sprawiedliwością, a los był mu jak rzadko komu łaskawy” – zapisał Flawiusz. Odnosząc się do relacji rodzinnych, historyk oceniał, że król „w swoim przekonaniu i pod tym względem poczytywał się za szczęśliwego, uważając, że pognębił swoich wrogów; ja jednak sądzę, że był człowiekiem wielce nieszczęśliwym” – zauważył historyk.

Pogrzeb satrapy

Ostatni, potworny rozkaz Heroda nie został wykonany – Żydzi stłoczeni na hipodromie odzyskali wolność. Jego syn Archelaus urządził mu natomiast okazały pogrzeb. „Niesiono Heroda na marach ozdobionych różnobarwnymi drogimi kamieniami i pokrytych purpurowym kobiercem. Sam Herod odziany był w szkarłatną szatę, na skroniach miał diadem, ponad nim złotą koronę, a w prawej ręce dzierżył berło” – relacjonował dziejopis.

Wokół mar szła rodzina, a za nimi żołnierze w pełnym uzbrojeniu – Trakowie, Germanie i Galowie, a dalej reszta wojska, „uzbrojonego jakby szło do boju”. Dalej 500 sług niosących wonne kadzidła.

Gdy kondukt zmierzał do Herodionu, gdzie zgodnie ze swoją wolą miał zostać pochowany Herod, pewien mężczyzna przebywający w Egipcie, już wiedział, że satrapa nie żyje. „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia” – powiedział mu anioł.

 

 

 

* Nie ma tu sprzeczności. Kanonista i chronograf rzymski Dionizy Mały, ustalając w 525 r. datę narodzenia Jezusa, popełnił błąd. Dziś wiemy, że Chrystus urodził się prawdopodobnie 8 lub 7 lat „przed Chrystusem”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?