Tajemnice cudu w Bolsenie

Jakub Jałowiczor Jakub Jałowiczor

|

Gość Extra nr 4

publikacja 10.06.2022 00:00

Katedra w Orvieto urzeka pięknem. Historia tamtejszego korporału obrosła tyloma legendami, że niektórzy za legendę uznali zdarzenie, które ten korporał upamiętnia. Badanie sprzed siedmiu lat Ukazało prawdę.

Bazylika św. Krystyny w Bolsenie Bazylika św. Krystyny w Bolsenie
henryk przondziono /foto gość

W 1994 r. w czasopiśmie „American Society of Microbiology News” ukazał się artykuł podważający prawdziwość cudu eucharystycznego w Bolsenie. Jego autorka Johanna Cullen z Uniwersytetu Georgetown stwierdziła, że plamy widoczne na korporale i czczone od XIII w. jako krew Chrystusa w rzeczywistości są wytworzone przez bakterie serratia marcescens. Te popularne drobnoustroje rozwijają się na wilgotnych powierzchniach, na przykład żywności, tworząc czerwone ślady przypominające krew. Autorka przytaczała historie o „krwawiącym” jedzeniu, opisywane w różnych źródłach od IV w. przed Chrystusem. Jej śladem poszli inni badacze, którym udało się wyhodować na chlebie czerwoną kolonię serratia marcescens. Zgadzało się więc wszystko poza jednym – Johanna Cullen nigdy nie badała korporału z Bolseny i nie sprawdzała, jakie mikroby na nim żyją. Omówiła jedynie inne przypadki i uznała, że tutaj również mamy do czynienia z podobną sytuacją. Badanie przeprowadzone dopiero w 2015 r. dowiodło, że Cullen się myliła.

Trzy kawałki marmuru ze śladami krwi wmurowano w ścianę prezbiterium. Czwarty, znajdujący się w relikwiarzu, jest wynoszony z kościoła w czasie procesji.   Trzy kawałki marmuru ze śladami krwi wmurowano w ścianę prezbiterium. Czwarty, znajdujący się w relikwiarzu, jest wynoszony z kościoła w czasie procesji.
henryk przondziono /foto gość

Odpowiedź na herezję

Korporał znajduje się w katedrze w Orvieto we włoskiej Umbrii. Cud miał jednak miejsce w odległej o 20 km Bolsenie, miasteczku leżącym w regionie Lacjum. Dziś to niespełna czterotysięczna miejscowość, ale w starożytności Bolsena była ważnym miastem. Przebiegała przez nie droga łącząca Rzym z północą Italii i resztą Europy. Podczas gdy inne szlaki zwykle po jakimś czasie popadały w zapomnienie, ten funkcjonował przez wieki. To dlatego w XIII w. zawitał tu pewnego dnia cudzoziemski ksiądz. W późniejszych kronikach zaczęto go nazywać Piotrem z Pragi. Pewne jest jednak tylko to, że uważano, iż mówi po niemiecku, a to oznaczało, że mógł posługiwać się jakimkolwiek językiem z północy: czeskim, angielskim, szwedzkim… Piotr odbywał pielgrzymkę pokutną do Rzymu. Przeżywał kryzys wiary: miał wątpliwości, czy podczas Mszy św. chleb rzeczywiście staje się ciałem Chrystusa. Nie był wyjątkiem w swoich czasach. Co najmniej od czasów żyjącego w XI w. Berengara z Tours, teologa, którego zdaniem Komunia Święta jest tylko symbolem ciała i krwi Jezusa, w chrześcijańskim świecie toczył się spór o transsubstancjację, czyli Przeistoczenie. Poglądy Berengara potępiono, a w 1215 r. IV Sobór Laterański jednoznacznie stwierdził, że Chrystus jest w Eucharystii realnie obecny. Wątpiących było jednak wielu.

Malowniczo położone Orvieto przyciąga tłumy turystów i pielgrzymów.   Malowniczo położone Orvieto przyciąga tłumy turystów i pielgrzymów.
henryk przondziono /foto gość

Będąc w Bolsenie, ksiądz Piotr poprosił, by pozwolono mu odprawić Mszę św. przy grobie św. Krystyny, młodej dziewczyny zamęczonej w tym miejscu na początku IV w. Gdy podczas celebracji duchowny zgodnie z rytem przełamał Hostię, niespodziewanie pociekła z niej krew. Poplamiła korporał (według jednego z przekazów ksiądz próbował zakryć nim krwawiący chleb) i marmurowe kamienie podłogi. Celebrans był w szoku, podobnie jak wierni. Miejscowi księża powiadomili o sprawie biskupa, a ten powiedział o wszystkim papieżowi Urbanowi IV, który przebywał wtedy w Orvieto. Ojciec Święty wysłał do Bolseny jednego z biskupów, który potwierdził, że doszło do opisywanego wydarzenia. Korporał i Hostię przeniesiono do Orvieto. Kronika z XVI w. podaje, że zrobiono to w procesji, a mieszkańcy miasta wyszli na ulice z gałązkami palmowymi, jak Izraelici podczas wjazdu Chrystusa do Jerozolimy. Po pewnym czasie korporał wystawiono na widok publiczny w specjalnie przygotowanym rzeźbionym relikwiarzu.

Katedra Wniebowzięcia NMP, w której przechowywane są relikwie cudu eucharystycznego z Bolseny.   Katedra Wniebowzięcia NMP, w której przechowywane są relikwie cudu eucharystycznego z Bolseny.
henryk przondziono /foto gość

Mała męczennica

Najstarszą zachowaną wzmiankę o cudzie w Bolsenie zawiera lokalna kronika z drugiej połowy XIV w. lub początku kolejnego stulecia. Bazuje ona na starszych zapisach, które się nie zachowały, a także na tradycji ustnej. Z biegiem czasu historia obrosła legendami.

Z całą pewnością prawdziwy jest grób św. Krystyny. W czasach rzymskich w Bolsenie istniała wspólnota chrześcijańska, mająca nawet własnego biskupa (dopiero we wczesnym średniowieczu Bolsena stała się częścią diecezji Orvieto-Todi). Krystyna, córka miejscowego wysokiego urzędnika, została zamęczona w pierwszych latach IV wieku, w czasie prześladowań Dioklecjana. Jej kult szybko się rozwinął. W tutejszych katakumbach jeden z korytarzy jest znacznie dłuższy od pozostałych. – To dlatego, że wszyscy chcieli leżeć obok świętej – tłumaczy prof. Marcello Moscini, historyk sztuki. Szczątki Krystyny zostały przebadane w czasach współczesnych. Zginęła w wieku zbyt młodym do zamążpójścia, według tradycji miała 11 lat. – Badanie wykazało, że nie miała nawet dziesięciu – mówi prof. Moscini.

Korporał ze śladami krwi z Hostii jest wystawiony do adoracji w katedrze w Orvieto.   Korporał ze śladami krwi z Hostii jest wystawiony do adoracji w katedrze w Orvieto.
henryk przondziono /foto gość

Mimo to ustalenie dokładnego miejsca, w którym zdarzył się cud, nie jest łatwe. Kościół (dziś bazylikę) św. Krystyny zbudowano blisko wejścia do katakumb. Zgodnie z tradycją Msza św. odbywała się w podziemnej kaplicy, tuż obok krypty świętej. Dziś stoi w tym miejscu ołtarz (niewątpliwie późniejszy) z kamieniem, w którym odciśnięte są ludzkie stopy. Ustny przekaz głosi, że ślad zostawiła męczennica, gdy wrzucano ją do wody z kamieniem młyńskim u szyi. Odcisk pochodzi jednak z czasów prehistorycznych, zresztą gołym okiem widać, że stopy są zbyt duże na kilkuletnią dziewczynkę. To, że ks. Piotr nie sprawował Mszy św. w samych katakumbach, sugeruje natomiast przechowywany dziś w muzeum relikwiarz, w którym początkowo wystawiono korporał. Wykonał go Ugolino di Vieri w 1335 r. lub rok później, a zatem w czasie, kiedy wspomnienie cudu było jeszcze świeże. Wyryte na relikwiarzu płaskorzeźby opowiadają historię z taką dokładnością, że można wskazać konkretne miejsca w Bolsenie lub Orvieto, które zaprezentował artysta. Na obrazku przedstawiającym moment cudu widać okna kościoła. Do zdarzenia nie doszło więc pod ziemią. Najbardziej prawdopodobna wydaje się główna część świątyni. Wygląda ona nieco inaczej niż przedstawia di Vieri, co jednak łatwo wytłumaczyć, bo budynek mógł być przebudowywany.

Tajemnice cudu w Bolsenie   henryk przondziono /foto gość

Bulla Urbana IV

Kłopot sprawia również ustalenie konkretnej daty zdarzenia. Najstarsza kronika wskazuje na 1264 r. Jednak w XX stuleciu w tabernakulum, w którym przechowywano relikwiarz di Vieriego, znaleziono paski pergaminu i papieru z łacińskimi inskrypcjami mówiącymi o korporale z krwią Chrystusa i fragmencie Jego ciała. Na zapiskach nie widnieje data, ale ocenia się, że mogły one powstać w pierwszych latach XIII w.

W wielu współczesnych artykułach można przeczytać, że to cud w Bolsenie spowodował, iż Urban IV ustanowił uroczystość Bożego Ciała, a powitanie relikwii w Orvieto było wzorem dla procesji z Najświętszym Sakramentem. Było jednak inaczej. O ustanowienie święta ku czci Jezusa Eucharystycznego zabiegała w XIII w. wizjonerka bł. Julianna z Liège. Misję kontynuowała jej uczennica bł. Ewa de Saint Martin. Z Ewą zetknął się z kolei Jacques Pantaleon, archidiakon z Liège, który został później papieżem i przyjął imię Urban IV. W 1264 r. Urban IV ogłosił bullę „Transiturus” ustanawiającą uroczystość w całym Kościele (wcześniej obchody celebrowano lokalnie). Nie ma w niej wzmianki o cudzie z Bolseny. Uroczyste przeniesienie relikwii do Orvieto mogło więc mieć związek z wydaniem bulli, ale nie było tego przyczyną. Z kolei procesje z okazji Bożego Ciała ustanowiono w Orvieto decyzją władz miasta dopiero w 1337 r. Być może uliczne celebracje z okazji przywiezienia korporału były jakimś punktem odniesienia, ale na pewno współczesne procesje nie są ich bezpośrednią kontynuacją.

Fragmenty marmuru, na który ściekły krople krwi z Hostii, znajdują się w kaplicy bazyliki św. Krystyny w Bolsenie   Fragmenty marmuru, na który ściekły krople krwi z Hostii, znajdują się w kaplicy bazyliki św. Krystyny w Bolsenie
henryk przondziono /foto gość

Perła architektury

Z biegiem lat Orvieto stawało się coraz bardziej znane. Miasto położone na wulkanicznej skale przyciągało pielgrzymów, co pozwoliło na rozpoczęcie w 1290 r. budowy nowej katedry. Świątynia jest prawdziwą perłą gotyku, wzbogaconą o arcydzieła późniejszych epok. Do końca XV w. zdobiono fasadę, choć niektóre mozaiki wykonano dopiero w XIX stuleciu. Największe wrażenie robi usytuowana po prawej stronie kaplica San Brizio. Giovanni da Fiesole i Luca Signorelli namalowali tu sceny nieba, piekła, przepowiadania Antychrysta i triumfu Chrystusa. Artyści ozdobili dosłownie każdy centymetr kwadratowy ścian i sklepienia. Arcydziełem jest też chrzcielnica z przełomu wieków XIV i XV. Prace włoskich mistrzów oglądają setki turystów. Do kaplicy Cudownego Korporału wchodzi się osobnymi drzwiami, tylko na modlitwę. W tym miejsce także można zobaczyć wspaniałe freski. Przedstawiają historię cudu w Bolsenie, a także ukrzyżowanie Chrystusa i walki krzyżowców o Ziemię Świętą. W 1364 r. namalował je Ugolino di Prete Ilario.

Hostia z Bolseny nie jest wystawiona. Korporał można zobaczyć m.in. w okresie wielkanocnym. W 1388 r. niesiono go ulicami podczas procesji Bożego Ciała. W 1950 r. relikwiarz został wystawiony w bazylice św. Piotra w Rzymie. Oprócz Urbana IV Orvieto odwiedziło przynajmniej dwunastu papieży, w tym Pius II w 1460 r., Paweł III w 1537 r. i Pius IX w 1857 r., a w XX w. Pius XII, Paweł VI i Jan Paweł II. – Nie ma papieskiego dokumentu uznającego jednoznacznie, że w Bolsenie miało miejsce nadprzyrodzone zdarzenie, ale w różnych pismach i wypowiedziach następców św. Piotra jest mowa o cudzie – opowiada prof. Marcello Moscini.

Cud zaczęto powszechnie kojarzyć z Orvieto, a Bolsena przez wieki pozostawała w cieniu. W to miejsce także przybywali pielgrzymi, choć przyciągał ich grób św. Krystyny, która po cudownym zdarzeniu z XIII w. zaczęła być uważana za obrończynię wiary w Eucharystię. W 1573 r. wizytator apostolski, zobaczywszy podłogę z plamami krwi, nakazał bp. Alfonso Binarino umieszczenie kawałków marmuru w bardziej godnym miejscu. Jeden z pięciu kamieni podarowano kościołowi w pobliskim Porchiano del Monte, a trzy inne zostały wmurowane w ścianę. Wtedy też zaczęto bardziej dbać o pamięć o cudownym zdarzeniu. W kościele umieszczono tablice opowiadające historię tego zdarzenia. Ostatni kamień ze śladami krwi umieszczono w XIX wieku w relikwiarzu, który do dziś jest procesyjnie wynoszony z kościoła podczas uroczystości. Bazylika św. Krystyny nie jest tak bogato zdobiona jak katedra w Orvieto, ale i tu oprócz krypty męczennicy można podziwiać piękne cyborium z płaskorzeźbami, średniowieczne freski, a także zachowane w katakumbach płyty z grobów chrześcijan z pierwszych wieków.

Prof. Marcello Moscini jest autorem opracowania poświęconego historii cudu w Bolsenie.   Prof. Marcello Moscini jest autorem opracowania poświęconego historii cudu w Bolsenie.
henryk przondziono /foto gość

Krew w ultrafiolecie

Od XVII w. relikwie z Orvieto były wielokrotnie komisyjnie oglądane. W 1658 r. w czynnościach uczestniczył papież Aleksander VII. Oględziny miały miejsce także w XVIII stuleciu. W 1917 r. wykonano serię zdjęć relikwii, a w 1949 r. znaleziono pergaminy mogące świadczyć, że cud miał miejsce wcześniej, niż kiedyś uważano. W 1979 r. ponownie dokładnie obejrzano i obfotografowano korporał i Hostię. Kapituła katedry nie zgodziła się jednak na przeprowadzenie analiz naukowych, choć takie badania wykonano np. w Lanciano, gdzie także przed wiekami zdarzył się cud. Postronny obserwator mógł zatem uznać, że cała ta historia to średniowieczna legenda, w którą można wierzyć tak długo, jak długo nie sprawdzi się faktów.

Tymczasem w lutym 2015 r. dr Ester Giovacchini, specjalistka od konserwacji tkanin, podjęła się analizy relikwii z Orvieto. W czasie dwumiesięcznej pracy stwierdziła, że cztery znajdujące się w relikwiarzu fragmenty płótna są częściami jednego korporału. Sprawdziła też sposób tkania materiału i oceniła, że jego stan jest gorszy niż w latach 70. ubiegłego stulecia. Płótnu szkodziło światło dzienne, materiał powoli rozdzierał się też pod własnym ciężarem. Podczas badań korporał fotografowano w zwykłym świetle oraz w promieniach ultrafioletowych. Analiza zdjęć tego drugiego rodzaju wykazała coś nietypowego. Doktor Giovacchini napisała: „Informacje otrzymane w świetle fluorescencyjnym UV wskazują na obecność krwi, która odbija kolor zbliżony do czarnego, rozdzielonej na osocze i surowicę odbijającą kolor kości słoniowej”.

Badaczka nie dodała, że taki rozdział świadczy o pęknięciu ściany serca u osoby, od której pochodzi krew, i że podobne ślady znaleziono na Całunie Turyńskim.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?