Umrzeć u siebie. Chrześcijanie nie są stroną wojny w Strefie Gazy, ale są jej ofiarą

Jakub Jałowiczor

|

GN 47/2023

publikacja 23.11.2023 00:00

– Jeden z moich bliskich znajomych stracił w nalocie 12 członków rodziny – mówi „Gościowi” Polak pracujący w Izraelu. Niewielka wspólnota chrześcijan mieszkających w Strefie Gazy stoi przed widmem zagłady.

Zbombardowany przez izraelskie lotnictwo kościół prawosławny pw. św. Porfiriusza w Gazie. Ukrywali się tam cywilni mieszkańcy miasta. Zbombardowany przez izraelskie lotnictwo kościół prawosławny pw. św. Porfiriusza w Gazie. Ukrywali się tam cywilni mieszkańcy miasta.
Ali Jadallah /Anadolu/east news

Wigilia uroczystości Wszystkich Świętych. W kościele pw. Świętej Rodziny kilkudziesięciu wiernych, w tym wiele dzieci, odmawia Różaniec. Nagle modlitwę przerywa potężna eksplozja gdzieś w pobliżu. Wystraszeni ludzie zrywają się z ławek. Okazuje się, że rakieta uderzyła 300 m od świątyni. Tym razem nikt nie ucierpiał. Mniej szczęścia mieli ludzie chroniący się przed nalotami w cerkwi św. Porfiriusza. Izraelski pocisk trafił prosto w nią, zabijając 18 osób, w tym 26-letnią pracownicę Caritas Violę, jej męża i małe dziecko, a także siostrę Violi razem z dwojgiem dzieci. Bomby lub rakiety uderzyły też w szkołę prowadzoną przez Siostry Różańca Świętego (była w tym momencie pusta), dwie siedziby protestanckiego Towarzystwa Biblijnego i kierowany przez anglikanów szpital Al-Ahli. Dziesiątki rodzin straciły domy. Proboszcz kościoła pw. Świętej Rodziny Gabriel Romanelli nie może wrócić do Gazy, bo wybuch wojny zastał go poza Strefą. Z kolei miejscowi wyznawcy Chrystusa nie mają dokąd uciec. Wyjechać mogłyby zakonnice ze zgromadzenia Misjonarek Miłości, które są cudzoziemkami. Jednak zdecydowały się zostać z podopiecznymi, czyli trzydzieściorgiem dzieci i trzydziestoma niepełnosprawnymi.

Trudny teren

Większość chrześcijan pochodzących z Ziemi Świętej to Arabowie. Wielu mieszka w Autonomii Palestyńskiej, czyli na Zachodnim Brzegu Jordanu (tam znajdują się Betlejem, Jerycho i Hebron) oraz w oddzielonej od niego Strefie Gazy. Spośród 2,2 mln mieszkańców Strefy wyznawców Chrystusa jest około tysiąca. Według ks. Romanellego katolików jest ponad 130, prawosławnych prawie 900, a oprócz tego działa niewielka grupa protestantów. Historia tutejszej wspólnoty chrześcijańskiej sięga czasów apostołów. Według miejscowej tradycji pierwszym biskupem Gazy był Filemon, adresat listu św. Pawła. Na przełomie IV i V w. biskupem został tu Porfiriusz, niestrudzony głosiciel Ewangelii, święty prawosławny, pochowany w tutejszej świątyni. Fundamenty cerkwi św. Porfiriusza pochodzą z V w., a jej mury z XII w.

Chrześcijanie byli dość dobrze traktowani w czasach Jasira Arafata, który zmarł w 2004 r. W 2007 r. pełną kontrolę nad Strefą Gazy przejął radykalny Hamas. Sytuacja wspólnoty liczącej wtedy 3 tys. osób znacznie się pogorszyła. Zdarzały się akty agresji ze strony muzułmanów. Z kolei Izrael wprowadził blokadę Strefy Gazy, co odbiło się na sytuacji ekonomicznej mieszkańców, w tym chrześcijan – ponad połowa młodych mieszkańców Gazy nie ma pracy. W dodatku w latach 2008–2021 kilkakrotnie wybuchały walki, w których Hamas ostrzeliwał rakietami terytorium Izraela, a Tel Awiw odpowiadał nalotami. Mimo to chrześcijanie prowadzili w Gazie różne przedsięwzięcia, także dzięki wsparciu z zewnątrz – proboszcz Romanelli jest Argentyńczykiem, Misjonarki Miłości w większości Hinduskami, zachodni protestanci finansują działalność Towarzystwa Biblijnego. Z Palestynek składa się natomiast wspólnota Sióstr Różańca Świętego. Prowadzona przez nie szkoła działa od 2000 r. w dzielnicy Tal al-Hawa. Przed wojną uczyło się w niej 1,2 tys. dzieci.

Nie chcemy uciekać

7 października 2023 r. Hamas przeprowadził nagły atak na Izrael, zabijając tysiąc cywilów i ponad 300 żołnierzy. Wziął też 240 zakładników. Na ciałach ofiar znaleziono ślady tortur i gwałtów. W odwecie izraelskie wojsko rozpoczęło uderzenie na Strefę Gazy, używając samolotów i sił lądowych. Tylko w ciągu pierwszych 5 dni zaatakowanych zostało 3,6 tys. celów. Wykorzystano 6 tys. bomb. Jak podała agencja ANSA, zastosowano zapalające pociski fosforowe, których zgodnie z konwencjami międzynarodowymi nie wolno zrzucać na tereny zabudowane. Do połowy listopada zginęło 11 tys. osób, w tym ponad 4 tys. dzieci i przeszło 3 tys. kobiet. 1,5 mln ludzi musiało opuścić swoje domy. W punktach schronienia prowadzonych przez ONZ brakuje miejsca. Polska Misja Medyczna informuje, że jedna toaleta przypada tam na 200 osób, a jeden prysznic na 700 osób, więc trudno zachować zasady higieny. W dodatku brakuje prądu, wody i żywności. Niepewny jest los transportów z zewnątrz, które stanowią w tej chwili jedyne źródło zaopatrzenia. Światowa Organizacja Zdrowia udokumentowała 102 ataki na punkty opieki zdrowotnej. Przedstawiciele Polskiej Misji Medycznej mówią o zamknięciu 70 proc. przychodni oraz 18 z 35 znajdujących się w Strefie Gazy szpitali.

Chrześcijanie cierpią razem z innymi. Do 10 listopada zrujnowanych było już 50 domów katolickich rodzin. Eksplozje, które zniszczyły biura Towarzystwa Biblijnego, raniły też dwóch jego pracowników, a dwóch innych straciło dach nad głową. Nie jest jasne, ile osób zginęło w szpitalu Al-Ahli. Jedne źródła mówią o kilkudziesięciu, inne o kilkuset ofiarach. Chrześcijańskie kościoły stały się dla wielu osób, także muzułmanów, miejscami schronienia po utracie domu. 3 tys. wyznawców Mahometa przyjęto w budynkach katolickiej szkoły. 700 osób ukrywa się w kościele pw. Świętej Trójcy. Jednak także chroniący się tu wierni nie są bezpieczni. Kard. Pierbattista Pizzaballa, łaciński patriarcha Jerozolimy, informował podczas konferencji zorganizowanej przez Katolicką Agencję Informacyjną, że kościoły zostały uznane za cele wojskowe. W ciągu pierwszego miesiąca izraelskiej operacji ucierpiało 19 miejsc kultu różnych religii. Kościół Świętej Rodziny – przynajmniej do połowy listopada – nie stał się bezpośrednim celem nalotu, ale 12 listopada zginęła przebywająca w nim Elham Farah, 84-letnia nauczycielka gry na pianinie, córka znanej palestyńskiej poetki Hanny Farah. Została postrzelona w nogę. Z powodu odgłosów walk nikt nie usłyszał jej wołania o pomoc. Rana okazała się śmiertelna.

Jak mówił kard. Pizzaballa, chrześcijanie nie mają dokąd uciec. Południe Strefy Gazy jest już pełne uchodźców, a w innych miejscach nie ma środków do życia, zwłaszcza wody. W dodatku przemieszczanie się też jest niebezpieczne. Patriarcha Jerozolimy dodał, że wyznawcy Chrystusa nie chcą opuszczać swojej ziemi. Mówią, że jeśli mają zginąć, to wolą umrzeć u siebie.

Bez utrzymania

Na Zachodnim Brzegu nie toczą się walki na pełną skalę. Jednak i w tej części Autonomii Palestyńskiej dochodzi do strzelanin, takich jak ta z 15 listopada, kiedy to grupa Arabów zabiła izraelskiego żołnierza i raniła pięciu innych na przejściu granicznym w Betlejem. Od 7 października Siły Obronne Izraela zabiły 170 osób. Kolejnych osiem pozbawili życia żydowscy osadnicy. Głośno było o Bilalu Salehu, który został zastrzelony w czasie zbierania oliwek. Według ONZ osadnicy wypędzili z domów już tysiąc Arabów.

Dla chrześcijan dramatem jest brak ruchu pielgrzymkowego, z którego utrzymywała się większość z nich. Problem jest tym większy, że właściciele hoteli czy wytwórcy kupowanych przez turystów dewocjonaliów i ozdób z drewna oliwnego nie stanęli jeszcze na nogi po pandemii. Niemożliwa jest też praca po izraelskiej stronie – do tego trzeba mieć zezwolenie. Chrześcijanie dostawali je zwykle łatwiej niż muzułmanie, ale po 7 października nie wydaje się nowych zgód, a nawet nie realizuje tych wydanych wcześniej.

– Prawosławny Arab z Jerozolimy powiedział mi, że bez pracy przeżyje dwa miesiące, ale potem nie będzie miał środków na utrzymanie – mówi Polak mieszkający w Izraelu. Jak dodaje, dramatyczna sytuacja sprawiła, że konflikty między chrześcijanami różnych wyznań zeszły na dalszy plan. Obaj patriarchowie – łaciński i prawosławny – zaapelowali do wiernych, by w tym roku nie robili wystawnych dekoracji z okazji Bożego Narodzenia. Ma to być wyraz skromności, ale też zwykła oszczędność.

Jeśli starcia w Strefie Gazy nie ustaną, wspólnocie chrześcijańskiej grozi fizyczna zagłada. Wyznawcy Chrystusa nie są stroną tej wojny. Jednak nie byli nią także w Syrii i Iraku, a mimo to wielu z nich ucierpiało z powodu walk i prześladowań.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: