Marek Sawicki dla „Gościa Niedzielnego”: W sprawach światopoglądu członkowie PSL nie są związani żadną instrukcją

GN 47/2023

publikacja 23.11.2023 00:00

O pracy w Sejmie, odrzuceniu kandydatów na wicemarszałków z PiS oraz stosunku do spraw światopoglądowych mówi Marek Sawicki.

Marek Sawicki zasiada w Sejmie nieprzerwanie od 1993 r. Z wykształcenia inżynier rolnik, doktoryzował się w 2006 r. W latach 2007–2012 i 2014–2015 był ministrem rolnictwa i rozwoju wsi. Marszałek senior Sejmu X kadencji. Marek Sawicki zasiada w Sejmie nieprzerwanie od 1993 r. Z wykształcenia inżynier rolnik, doktoryzował się w 2006 r. W latach 2007–2012 i 2014–2015 był ministrem rolnictwa i rozwoju wsi. Marszałek senior Sejmu X kadencji.
Tomasz Gzell /PAP

Bogumił Łoziński: W Pana politycznej drodze ważniejsze było pełnienie funkcji ministra rolnictwa czy marszałka seniora?

Marek Sawicki:
W mojej politycznej drodze ważniejsze było i jest bycie posłem, a te funkcje trafiły się po drodze, przyszły, kiedy była na to pora. Zaczynałem swoją ścieżkę polityczną od startu w wyborach samorządowych w 1990 r. na radnego gminy Repki. W tym samym roku zostałem wybrany na wójta tej gminy – funkcję tę pełniłem przez dwie kadencje. W wyborach do Sejmu w 1993 r. trafiłem na listę Polskiego Stronnictwa Ludowego i zostałem posłem.

Otrzymał Pan propozycję objęcia jakiegoś resortu w rządzie, który ma stworzyć koalicja partii mających większość w Sejmie?

Pierwszego dnia po wyborach, kiedy już wiedziałem, że mam mandat, zadzwoniłem do prezesa Kosiniaka-Kamysza i powiedziałem mu, żeby sobie mną głowy nie zawracał, nie aspiruję do funkcji rządowych. Ja je pełniłem i uważam, że teraz powinni to robić młodsi, już dzisiaj lepiej przygotowani, sprawniejsi niż ja. Znam swoje ograniczenia, mam 65 lat i to jest dobry wiek, żeby z moim doświadczeniem doradzać, wspierać, pracować właśnie w Sejmie i realizować się jako ustawodawca.

Jeśli chodzi o sprawy będące w kompetencji parlamentu – jaka jest dla Pan najważniejsza?

Wpisałem się do dwóch komisji. Pierwsza związana jest z ochroną środowiska, byłem w niej podczas poprzedniej kadencji i miałem ogromny niedosyt, bo tak naprawdę była ona tylko pasem transmisyjnym rządu i jej inicjatywy bagatelizowano. Można było zrobić o wiele więcej w zakresie energetyki odnawialnej. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości nie rozumieli jej znaczenia. Teraz chcę dalej zajmować się energią odnawialną i samowystarczalnością energetyczną w wymiarze mikro- i makroregionu. Jeśli zostaną przyjęte propozycje, nad którymi pracujemy z ekspertami, to w ciągu najbliższych 3–5 lat każdy powiat może stać się autonomiczny energetycznie, w oparciu tylko o energię odnawialną. Drugą jest komisja kontroli państwowej. Uważam, że moje doświadczenie pozwala mi zająć się kontrolowaniem najważniejszych instytucji w państwie.

Będzie się Pan zajmował także tym, jak funkcjonowały one za rządów Zjednoczonej Prawicy?

To rzecz normalna, bo zajmujemy się sprawami bieżącymi, ale także z przeszłości, chociaż do rozliczania – czego większość parlamentarna nie ukrywa – zostaną powołane sejmowe komisje śledcze, gdyż wiele kwestii będzie wymagało dogłębnego wyjaśnienia.

W przemówieniu na inauguracyjnym posiedzeniu Sejmu jako marszałek senior powiedział Pan: „Mam nadzieję, że nowa kadencja pozwoli odbudować, począwszy od nas, poczucie wspólnoty narodowej”. A kilka godzin później głosował Pan przeciwko kandydatce PiS Elżbiecie Witek na wicemarszałka. Odrzucenie tej kandydatury zbliża do odbudowania wspólnoty narodowej?

Proszę zwrócić uwagę, że ci, którzy ubiegali się o to, żebyśmy głosowali za kandydatką PiS na wicemarszałka Sejmu, jednocześnie byli przeciwko wszystkim kandydatom zgłoszonym przez pozostałe kluby, oprócz Krzysztofa Bosaka. Sygnalizowałem kilku posłom PiS, żeby ich przedstawiciele przyszli i porozmawiali przynajmniej z Trzecią Drogą na temat tej kandydatki. Oni z tego nie skorzystali. Osobiście namawiałem swoje środowisko, aby ją poprzeć, ale stan zaszłości związany ze sposobem prowadzenia obrad Sejmu przez ostatnie cztery lata był tak duży, że nie dało się ich przekonać.

A gdyby posłowie PiS skorzystali z Pana propozycji, była szansa, że Trzecia Droga by tę kandydaturę poparła?

Jestem przekonany, że gdyby była z tamtej strony inicjatywa, to dałoby się to zrobić, bo z naszej strony nie było silnego oporu.

Kandydatowi PiS na wicemarszałka Senatu Markowi Pękowi nie stawiano zarzutów, że stronniczo prowadził obrady, a też został odrzucony.

Znam tego senatora bardzo dobrze, zresztą jego ojca Bogdana również. Często byłem zdumiony wypowiedziami młodego Pęka, szczególnie w stosunku do tego, co wcześniej prezentował Pęk senior. Powiem szczerze, że chyba czas, żeby wykluczać z polityki osoby, które zamiast merytorycznej debaty, często posługują się hejtem. Dobrze byłoby, żeby Marek Pęk zastanowił się nad tym, dlaczego go nie wybrano na wicemarszałka.

Lewica złożyła w Sejmie projekt ustawy wprowadzającej aborcję do 12. tygodnia życia płodowego dziecka bez podania przyczyny oraz projekt depenalizujący dokonanie aborcji. Zagłosuje Pan za tymi ustawami?

Wielokrotnie mówiłem, że nie zagłosuję ani za depenalizacją, ani aborcją na życzenie do 12. tygodnia życia płodu. Mam w tej sprawie stały pogląd, niezależnie od tego, jaka jest moda i jakie są sondaże. Postępuję zgodnie z moim sumieniem i wartościami, które wynoszę i z mojego Kościoła katolickiego, i z mojej rodziny.

W jaki sposób według Pana należy uregulować prawnie kwestie aborcji?

Ścieżkę wyznaczył prezydent Andrzej Duda, który złożył swój projekt w Sejmie. Według mnie warto z tego projektu skorzystać. Moje środowisko polityczne mówi o powrocie do kompromisu aborcyjnego i – później – rozpisaniu referendum. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale z pewnością nie wprowadza aborcji na życzenie. To jest poważny problem nie tylko moralny, dotyczy także zdrowia matki. Lekarze nie mogą być zastraszani, kiedy mamy do czynienia z sytuacją, gdy istnieje zagrożenie życia kobiety i życia dziecka. Jeśli dochodzi do takiej tragedii, to ta kobieta i jej bliscy powinni mieć prawo wyboru, czyje życie w pierwszej kolejności ratować, bo czasami nie da się ochronić obu jednocześnie.

W obecnym prawie ta przesłanka istnieje; także Kościół katolicki naucza, że w takiej sytuacji można wybrać, kogo ratuje się w pierwszej kolejności, więc tu nie powinno być sporu.

Problem polega na atmosferze, jaka została stworzona wokół aborcji. Sprawia ona, że ci wszyscy, którzy myślą inaczej lub uznają za ważne inne wartości niż my, katolicy, czują się z naszego społeczeństwa wyalienowani, a to także musimy brać pod uwagę jako państwo. Przecież jakakolwiek dopuszczalność przerywania ciąży nie jest nakazem. Dlatego oczekuję od mojego Kościoła katolickiego, od moich hierarchów, żebyśmy zwiększyli nauczanie prawd wiary, wartości, bo okazuje się, że chrześcijanie zaczynają być ateistami, podobnie jak ateiści udają, że są wierzącymi.

Jaka jest Pana opinia w sprawie związków partnerskich, których wprowadzenie zapowiadały PO i Lewica, ale w umowie koalicyjnej się to nie znalazło?

Jak zmienią konstytucję, to oczywiście ja Reytanem nie będę, ale mojego głosu za związkami partnerskimi, czy to hetero-, czy homoseksualnymi, nie będą mieli ani w tej kadencji, ani, daj Boże, w kolejnej.

Na tle innych partii koalicyjnych PSL wyraźnie różni się od PO i Lewicy w kwestiach określanych jako światopoglądowe. Czy to nie stanie się powodem konfliktów, gdy utworzycie rząd?

Chcę wyraźnie podkreślić, w kwestiach światopoglądowych PSL nie ma poglądów, w naszej partii jest w tych sprawach swoboda, każdy ma wolny wybór. Gdy ktoś pyta, jakie jest stanowisko PSL w jakiejś kwestii światopoglądowej, odpowiadam, że nie wiem, bo nigdzie, w żadnych dokumentach tego nie zapisujemy. W sprawach wiary, światopoglądu członkowie PSL nie są związani żadnym statutem, żadną instrukcją, żadnymi wewnętrznymi normami.

Jednak chyba zdaje Pan sobie sprawę, że dla środowisk katolickich, konserwatywnych PSL jest nadzieją, że będziecie kotwicą, która w tym Sejmie nie pozwoli odpłynąć większości parlamentarnej w lewo?

Cieszę się, że po tych wyborach część naszego hierarchicznego Kościoła obudziła się i zorientowała, że jedynym gwarantem normalności, także w kwestiach światopoglądowych, w polskim parlamencie niezmiennie pozostaje Polskie Stronnictwo Ludowe. Zwalczanie PSL, także przez niektórych księży proboszczów, a w przeszłości zdarzało się, że sam tego doświadczałem w swojej parafii, było niedorzecznością. Okazało się, że jeśli przechylimy wahadło zbyt mocno w prawo, to mamy sytuację, w której później to wahadło odbija się w lewo. Powołam się tu na Franciszka Jerzego Stefaniuka, człowieka głębokiej wiary, człowieka Kościoła, z którym rozmawiałem podczas inauguracji Sejmu, na którą go zaprosiłem. Powiedział wówczas do mnie: „Marku, jak wychodziliśmy z komuny, a my to dobrze pamiętamy, kościoły katolickie były pełne wiernych; jak żegnamy rządy Prawa i Sprawiedliwości, kościoły katolickie opustoszały”. Może to jest jakiś znak, może warto się zastanowić, czy ten związek tronu i ołtarza akurat najlepiej służy ołtarzowi, bo że służy tronowi, to żeśmy się przekonali.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.