Dlaczego Kościół przyjął łacinę jako język liturgiczny, chociaż Pan Jezus nim się nie posługiwał?

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 46/2023

publikacja 16.11.2023 00:00

Ewangelia zgodnie z poleceniem Pana ma być głoszona wszystkim narodom. Racja „ewangelizacyjna” jest o wiele ważniejsza niż ryzyko wątpliwości przy tłumaczeniach.

Dlaczego Kościół przyjął łacinę jako język liturgiczny, chociaż Pan Jezus nim się nie posługiwał?

Pan Jezus mówił w języku aramejskim, bo tym językiem posługiwała się ludność Palestyny w Jego czasach. Hebrajski pozostawał językiem biblijnym, sakralnym, używanym podczas ceremonii liturgicznych. Jezus jako pobożny Żyd zapewne znał hebrajski. Ziemia Święta od momentu jej podbicia przez Aleksandra Macedońskiego była wtedy także pod wpływem języka greckiego. Używali go ludzie wykształceni. Być może Jezus także się nim posługiwał. Wreszcie Rzymianie przynieśli ze sobą łacinę. Czy Chrystus ją znał? Nie wiemy. W jakim języku rozmawiał z Piłatem? A może po łacinie? Tę całą złożoność ówczesnej sytuacji językowej dobrze oddaje inskrypcja na krzyżu zapisana w językach hebrajskim, łacińskim i greckim. Cały Nowy Testament (prawdopodobnie z wyjątkiem Ewangelii Mateusza) został napisany w języku greckim (wersja zwana koine). Więc już sam zapis Nowego Testamentu był odejściem od języka, w którym nauczał Jezus. W Kościołach wschodnich grecki pozostał językiem liturgii, ale gdy Kościół zapuszczał korzenie w kolejnych kulturach i ludach, do liturgii włączano inne języki: syryjski, koptyjski, gruziński, nubijski, arabski. Święci Cyryl i Metody przetłumaczyli Biblię i teksty liturgiczne na język słowiański, co wywołało konflikt z Rzymem. Kościół zachodni początkowo posługiwał się w liturgii językiem greckim, ale w drugiej połowie IV wieku grekę wypierała już łacina. Ten proces był stopniowy. Paradoksalnie przyspieszył go upadek Rzymu i postępująca dominacja ludów barbarzyńskich, których słabo rozwinięte języki nie były w stanie pełnić funkcji liturgicznych. Średniowiecze na Zachodzie było czasem dominacji łaciny nie tylko w Kościele, ale i w całej kulturze. Język łaciński był jednym z ważnych elementów spajających cywilizację christianitas. Najpopularniejszym przekładem Biblii na łacinę okazał się ten dokonany w IV wieku przez św. Hieronima – tzw. wulgata (łac. versio vulgata – przekład rozpowszechniony, popularny). Był to bez wątpienia najważniejszy tekst średniowiecznej Europy. Tyle z uwag historycznych.

Wracając do pytania, czy tłumaczenie Biblii na łacinę i języki narodowe prowadzi do niejasności? Owszem, takie ryzyko istnieje. Włosi mówią traduttore, traditore, czyli „każde tłumaczenie jest zdradą oryginału”. A jednak dzięki tłumaczeniom słowo Boże dociera do wszystkich ludów. Ewangelia zgodnie z poleceniem Pana ma być głoszona wszystkim narodom. I ta racja ewangelizacyjna jest o wiele ważniejsza niż ryzyko wątpliwości przy tłumaczeniach. Jeśli chodzi o modlitwę „Ojcze nasz”, to najwięcej trudności wywołuje prośba: „Nie wódź nas na pokuszenie”. Takie jest dosłowne tłumaczenie. Problem nie tkwi tutaj w przekładzie, ale w tym, że to wyrażenie wydaje się nam niezrozumiałe. Ono staje się jasne, kiedy uwzględnimy cały biblijny i kulturowy kontekst żydowski, w którym Modlitwa Pańska jest osadzona. Moim zdaniem zmiana tłumaczenia na mniej dosłowne, ale bardziej „strawne”, nie jest dobrym rozwiązaniem, ale dalsze wyjaśnienia to już temat na inną rozmowę.

Potrzebujesz wyjaśnienia zagadnień związanych z wiarą, Pismem Świętym albo prawem Kościoła? Zadaj pytanie i wyślij na: list@gosc.pl albo tradycyjną pocztą na adres: Skrytka poczt. 659, 40-042 Katowice, z dopiskiem: „Pytanie do teologa”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.