Arcydzieło o Arcydziele

Marcin Jakimowicz Marcin Jakimowicz

|

Gość Extra nr 7

publikacja 01.10.2023 00:00

Czy wydawca, publikując 180 lat temu tę znalezioną „przypadkiem” zakurzoną książeczkę, przypuszczał, że rychło stanie się ona bestsellerem? Na czym polega fenomen „Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”?

„Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” powstał w 1712 r., ale popularność zdobył dopiero po opublikowaniu, co nastąpiło w 1843 r. „Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” powstał w 1712 r., ale popularność zdobył dopiero po opublikowaniu, co nastąpiło w 1843 r.
roman koszowski /foto gość

Hasło: Ludwik Maria Grignion de Montfort. Odzew? Maryja. Ten urodzony w Bretanii ksiądz i dominikański tercjarz napisał jedną z najważniejszych i najpopularniejszych książek o Matce Jezusa. W jego „Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” zaczytywały się całe pokolenia, a bywali tacy, którzy znali tę książkę niemal na pamięć.

Służba nie drużba

Urodził się w Montfort-sur-Meu, w północno-zachodniej Francji, ostatniego dnia stycznia 1673 roku. Już kolejnego dnia rodzice (ceniony adwokat i córka urzędnika magistratu z odległego o 25 kilometrów Rennes) zanieśli go do chrztu. Otrzymał na nim imię Ludwik. Po latach powodowany wdzięcznością przyjął drugie imię: Matki Syna Bożego.

Uczył się w jezuickim kolegium w Rennes. To w tętniącym życiem mieście nad rzeką Vilaine zderzył się z mieszkającą w przytułkach biedotą. Od razu zaangażował się w pomoc wyrzuconym przez społeczeństwo na margines. Formował się w Kongregacji Najświętszej Panny, co, jak pokazało życie, miało kolosalny wpływ na wybory, jakich dokonywał. We wrześniu 1693 roku dwudziestolatek ruszył do stolicy, by zapukać do paryskiego Seminarium św. Sulpicjusza. Po siedmiu latach został wyświęcony na kapłana. Jego cel? „Nauczanie katechizmu wśród ubogich i głoszenie nabożeństwa do Matki Bożej”.

Przez sześć lat ofiarnie służył pacjentom Szpitala Miejskiego w Poitiers: opatrywał chorych, organizował zbiórki żywności dla najuboższych mieszkańców położonego nad dopływem Loary miasta. „We Francji jest wielkie pole dla apostolstwa misyjnego; ucz, ile ci sił starczy, prostych ludzi i ich dzieci zasad wiary, spraw, aby odnawiali swe przyrzeczenia chrztu świętego, a wszystko to czyń zawsze w posłuszeństwie wobec biskupa diecezji, która będzie miejscem twojej pracy” – usłyszał w Wiecznym Mieście od samego papieża. Przejął się do głębi wezwaniem Klemensa XI i przez dziesięć lat prowadził misje w zachodniej Francji. Odwiedził (zawsze podróżował pieszo!) ponad 200 parafii. To właśnie w czasie jednej z misji: w Saint-Laurent-sur-Sèvre – małym miasteczku w Wandei – padł, osłabiony wysoką gorączką. Zmarł 28 kwietnia 1716 roku w wieku zaledwie 43 lat.

Beatyfikował go papież Leon XIII w 1888 roku, a po 59 latach świętym ogłosił Pius XII.

Recepta na szczęście

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort powtarzał, że prawdziwe szczęście osiągniemy wówczas, gdy powierzymy swe życie Maryi i przylgniemy do Jej serca, ucząc się „Jej głębokiej pokory, żywej wiary, ślepego posłuszeństwa, nieustającej modlitwy, wszechstronnego umartwienia, Boskiej czystości, głębokiego miłosierdzia, heroicznej cierpliwości, anielskiej słodyczy i iście Boskiej mądrości”. „Za sprawą Ducha Świętego Maryja poczęła największe Arcydzieło, jakie kiedykolwiek istniało i istnieć będzie: Boga-człowieka. Niepokalana Dziewica będzie też czynić owe największe rzeczy, które w czasach ostatecznych dziać się będą. Kształtowanie i wychowywanie tych wielkich świętych, którzy wówczas nastaną, dla Niej są zastrzeżone, bo tylko Maryja, ta przedziwna i cudowna Dziewica, w łączności z Duchem Świętym sprawiać może rzeczy niezwykłe i nadzwyczajne” – pisał. „Kiedy Maryja zapuści korzenie w czyjejś duszy, czyni w niej cuda łaski, które Ona jedna czynić może, bo jest tą płodną Dziewicą, co w czystości i płodności nigdy nie miała ani mieć nie będzie podobnej sobie”.

Przypadkowe znalezisko

Rękopis, napisany w 1712 r., został ukryty po śmierci autora w skrzyni w bibliotece w Saint-Laurent-sur-Sèvre. Dzięki temu ocalał w czasie antyklerykalnych zawirowań rewolucji francuskiej. Odkryty został po 130 latach przez młodziutkiego kapłana, poszukującego materiałów do homilii. Lepiej trafić nie mógł! Nie tylko gęsto cytował w czasie kazań odkurzone dzieło, ale i postanowił je wydać. Ponieważ nie ocalała karta tytułowa oryginału, książeczce nadano znany dziś na całym świecie tytuł: „Traité de la vraie dévotion à la Sainte Vierge”. Odtąd w samej Francji „Traktat” doczekał się kilkudziesięciu wydań. Tłumaczono go na wiele języków i rychło stał się jedną z najpoczytniejszych książek religijnych XX wieku. Odwoływali się do niego papieże i święci (m.in. Maksymilian Maria Kolbe).

Traktat odkryto „przypadkowo” w 1842 roku, a „przypadek” to podobno jedno z Imion Najwyższego. Opublikowano go po roku. Wydawca nie spodziewał się, że dzieło stanie się takim bestsellerem.

Cały Twój!

„Traktat osiągnął natychmiastowy sukces, okazując się dziełem nadzwyczaj skutecznym w szerzeniu »prawdziwego nabożeństwa« do Najświętszej Maryi Panny. Lektura tej książki była również dla mnie wielką pomocą w młodzieńczych latach, gdyż w niej »znalazłem odpowiedź na moje pytania« wywołane obawami, że kult Maryi może zyskać »w sposób przesadny pierwszeństwo przed nabożeństwem do samego Chrystusa«. Dzięki mądrości nauki św. Ludwika Marii zrozumiałem, że jeśli przeżywa się tajemnicę Maryi w Chrystusie, to takie niebezpieczeństwo nie istnieje” – wyjaśniał Jan Paweł II w swym „Darze i tajemnicy”. „Doktryna św. Ludwika Marii wywarła wielki wpływ na pobożność maryjną wielu wiernych i również na moje życie. Jest to nauka sprawdzona w życiu, o wielkiej głębi ascetycznej i mistycznej, wyrażona za pomocą żywego i płomiennego stylu, w którym często używa się obrazów i symboli” – podkreślał przed dwudziestu laty z okazji 160. rocznicy opublikowania „Traktatu”. „Od czasów św. Ludwika Marii nastąpił znaczny rozwój teologii maryjnej; przyczynił się do tego istotnie przede wszystkim Sobór Watykański II. Dlatego naukę montfortiańską należy dziś odczytywać i interpretować w świetle nauczania soboru, przez co nie traci ona bynajmniej swej istotnej wartości, a według Vaticanum Secundum Maryja doznaje »czci jako najznakomitszy i całkiem szczególny członek Kościoła oraz jego typiczne wyobrażenie i najdoskonalszy wzór w wierze i miłości«” (Lumen gentium, 53).

Niebieska okładka poplamiona sodą

Wojtyła od wczesnej młodości był pod ogromnym wrażeniem tego dzieła. Przyznawał po latach, że swe zawołanie Totus Tuus zawdzięcza właśnie „Traktatowi”. „Te dwa słowa – wyjaśniał papież z Wadowic – wyrażają całkowitą przynależność do Jezusa za pośrednictwem Maryi. Tuus totus ego sum, et omnia mea Tua sunt – pisze św. Ludwik Maria i tłumaczy to następująco: Oto jestem cały Twój i wszystko, co moje, Twoim jest, o Jezu mój najmilszy, przez Maryję, Twą Najświętszą Matkę”.

„Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort stanowi dla mnie postać znaczącego odniesienia, która mnie oświecała w ważnych chwilach mego życia, kiedy byłem ukrytym seminarzystą i kiedy pracowałem w fabryce Solvay w Krakowie” – opowiadał przed 23 laty. „Mój kierownik duchowy poradził mi rozważać »Traktat o Prawdziwym Nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny«. Przeczytałem i ponownie czytałem wiele razy z wielką korzyścią duchową tę cenną książeczkę ascetyczną, której niebieska okładka poplamiła się od sody. Umieszczając Matkę Chrystusa w relacji z tajemnicą Trójcy, Montfort pomógł mi zrozumieć, że Dziewica należy do planu zbawienia z woli Ojca jako Matka Słowa Wcielonego, że Ona poczęła przez działanie Ducha Świętego. Każde działanie Maryi w dziele naprawiania wiernych nie jest konkurencyjne do Chrystusa, lecz wywodzi się z Niego i jest na Jego służbie” – wyjaśniał papież, który sam 19 września 1996 roku pielgrzymował do grobu świętego w Saint-Laurent-sur-Sèvre.

Maryja przesłania Syna?

„Chrystus »jest jedynym Mistrzem, który ma nas nauczać, jedynym Panem, od którego winniśmy być zależni, jedyną Głową, z którą winniśmy być złączeni, jedynym wzorem, do którego upodobnić się mamy, jedynym lekarzem zdolnym nas uleczyć, jedynym pasterzem, który musi nas żywić, jedyną drogą, mającą nas prowadzić, jedyną prawdą, w którą winniśmy wierzyć, jedynym życiem, które ma nas ożywiać, i naszym jedynym wszystkim we wszystkim, które ma nam wystarczyć«” – tymi słowami święty Ludwik zamykał usta tym, którzy twierdzili, że wynoszona przez niego na piedestał Maryja przesłania swego Syna. „Kult Najświętszej Maryi Panny jest szczególnie skutecznym środkiem do tego, »abyśmy mogli Chrystusa tym doskonalej znaleźć, tym czulej ukochać i tym wierniej Mu służyć«” – podkreślał Bretończyk, jasno wyznaczając hierarchię.

Świeży zapach i ogień

Tłumaczący „Traktat” na angielski ks. Fryderyk W. Faber zachwalał: „Nie potrafię wskazać większego dzieła ani piękniejszego powołania dla kogokolwiek niż zwykłe rozpowszechnianie tego szczególnego nabożeństwa św. Ludwika Grignion de Montfort. Nie wystarczy jednorazowa lektura: odważę się wręcz powiedzieć, że w miarę, jak raz po raz studiujemy lekturę »Traktatu«, rośnie w nas poczucie dzieła natchnionego i nadprzyrodzonego; wtedy też, po wielokrotnym jego przeczytaniu, doświadczamy tego, że jego nowość nigdy nie przemija, bogactwo nie maleje, a świeży zapach i wyczuwalny ogień jego namaszczenia nie słabną”.

Kardynał Herbert Vaughan (przyszedł na świat 15 kwietnia 1832 r. w Gloucester, w rodzinie oficera wojskowego i matki – konwertytki na katolicyzm, których wszystkie pięć córek wstąpiło do zakonu, a sześciu z ośmiu synów wybrało stan kapłański) w gorących słowach zalecał: „Czytaj dzieło św. Grigniona! Niech ci służy do rozmyślań, nie wypuszczaj go z rąk przez całe życie i polecaj je tym, którzy zdolni są je zrozumieć”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.