publikacja 29.09.2022 00:00
Sanktuarium zbudowane z wiary
Pielgrzymi w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Ruqust, położonym w trudno dostępnych górach Papui-Nowej Gwinei.
archiwum ks. Bogdana Świerczewskiego
Zaczęło się od pewnej świeckiej kobiety. Dwadzieścia lat temu Crescentia Anderson zapoczątkowała kult Bożego Miłosierdzia w Oceanii. Z trzema koleżankami utworzyła grupę modlitewną przy katedrze w Port Moresby, stolicy Papui-Nowej Gwinei. – Panie były przekonane, że jeśli to jest dzieło Boże, to będzie trwać. I tak się stało – mówi ks. Bogdan Świerczewski, michalita. Pracuje w Papui od trzech dekad, a od 2018 roku jest rektorem narodowego sanktuarium Bożego Miłosierdzia, które zrodziło się z wiary tych kobiet. Pan Bóg im błogosławił. Podczas pierwszego nabożeństwa w stołecznej katedrze jedna z nich – Rose Ume doznała cudownego uzdrowienia z chronicznej choroby kręgosłupa. Jej świadectwo sprawiło, że zainteresowanie grupą rosło z każdym tygodniem. Coraz więcej osób modliło się w Godzinie Miłosierdzia.
Zanim kobiety postanowiły wybudować sanktuarium, pojechały do Australii, by poznać duchowe córki siostry Faustyny, a następnie do Łagiewnik – na II Kongres Miłosierdzia Bożego. W ostatnim dniu odbyło się przekazanie światła wszystkim kontynentom. Crescentia odebrała je dla Oceanii. Rok później światło dotarło do Ruqust – trudno dostępnej miejscowości położonej w górach. Tam przez pięć lat modlitwy i uczynków miłosierdzia zrodził się pomysł wybudowania świątyni ku czci Miłosierdzia Bożego. – Nie byłem zachwycony pomysłem budowy świątyni w takim buszu, ale ponieważ ludzie byli nieugięci, zgodziłem się pomóc – wspomina misjonarz. Po pięciu latach wytrwałej pracy całej wspólnoty sanktuarium konsekrowano we wspomnienie św. Jana Pawła II. Po trzech latach zostało podniesione do rangi sanktuarium narodowego i stało się miejscem licznych pielgrzymek. Gdy pytam, dlaczego Pan Bóg wybrał właśnie to miejsce, misjonarz odpowiada: – W społeczność ogarniętą wojnami plemiennymi, w sytuacje społecznej zawiści, niepokoju, klanowej kultury opartej na zasadzie „oko za oko, ząb za ząb” Jezus wszedł ze swoim miłosierdziem i przebaczeniem. Sprawił, że ludzie czują, że są wreszcie bezpieczni i widzą, że mogą czuć się wolni. To daje im nadzieję i pokój. Nie tylko ten wewnętrzny. Obserwujemy częste nawrócenia, publiczne akty wyznania wiary, przykłady zakończenia wojen plemiennych, co sprzyja pogłębianiu wiary tych ludzi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.